Nagle zmieniająca się sytuacja z cała pewnościa nie jest dobra kiedy to zmiana następuję przez wyłaniające się z pod ziemii, gigantyczne rośliny splamione krwią. Jeżeli przed tym było czuć w powietrzu jakieś napięcie to teraz z całą pewnością dało wyczuć się strach tu obecnych. Nad wszystkim starała się zapanować kobieta więc wszyscy teraz starali się zachować swoje pozycje. Juuzou nigdy wcześniej nie widział czegoś podobnego więc musiała minac dłuższa chwila nim mógł zacząc w pełni racjonalnie myśleć, chociaż i o to trudno nawet po tych kilku chwilach i mniej lub bardziej podnoszących na duchu komentarzach towarzyszy. Teraz uwaga o tym by się nie ruszać wydawała się słuszna, tym bardziej jak jeden z członków ekspedycji do, którego należało kolejne niebywałe dojutsu, zakomunikował, ze są to autonomiczne, żyjące istoty.
W tym momencie to Juuzou skupił się na tym by postarać się wykryć kolejne potencjalne zagrożenie i to co można było zauważyć wcale nie zapowiadało poprawy sytuacji a co gorsza ich aktualny bezruch stawiało raczej w nieciekawym świetle: - Jeśli tak będziemy stać to za kilka chwil nie będziemy mogli wyjść z żadnej strony! Otaczają nas szczelnie z każdej strony!
W tym momencie spojrzał na chłopca władającego piaskiem i rzucił krótko w jego stronę: - Rakan! Podnieś nas w górę!
Byłą to pierwsza myśl jaka przyszła chłopakowi do głowy a z całą pewnościa mogła pozwolić uniknąc bliskiego kontaktu z tym co potencjalnie wyjdzie spod ziemi.
Chłopak zamiast jej odpowiedzieć zaczął jej odpisywać. To ją zainteresowało i ucieszyło. Nagle była po tej drugiej stronie konwersacji i szczerze mówiąc.. Nie miała pojęcia skąd ludzie biorą cierpliwość do niej. Ona się niecierpliwiła już przy pierwszej wiadomości, a co dopiero z kolejnymi? Z całą rozmową? Dobrze, że i tak byli w ruchu, inaczej pewnie zaczęłaby skakać dookoła niego. Uśmiechnęła się na jego odpowiedz i poczuła się nieco lepiej. Nie była sama w swoim losie. Takeshi był do niej całkiem podobny nie tylko z powodu charakteru.
Otworzyła szeroko oczy na wieść o wojnie. Szybko przeczytała wiadomość, chłonąć wiadomości. Słyszała co nieco, ale nie wiedziała, że Rekinek uczestniczył w niej osobiście. Tym bardziej była ciekawa, ale opis chłopaka był nieco ogólnikowy. Z drugiej strony, ciężko by się rozgadywał pisząc wiadomość. Na to będą mieli jeszcze czas. Zresztą, okoliczności nie sprzyjały widowiskowym opisom walki.
Przeczytała kolejną wiadomość i usta delikatnie jej zadrgały. Oczywiście chłopak nie mógł pozostawić jej prowokacji bez echa. Odpowiedział w tym samym stylu i przyciągnął ją do siebie, na co Hisui zareagowała robiąc zaskoczoną minę i nieme "uuuummm", poruszając sugestywnie brwią. Kiedy zaś ją pójścia, zachichotała, zasłaniając usta dłońmi, jak zawstydzona uczennica, co też wpisywało się w ich żart.
Wtedy Takeshi przekazał jej wiadomość, jednak dowódczymi odpowiedziała jedynie wstrzymującym gestem. Hisui pokiwała spokojnie głową i czekała na to, aż ona powie kiedy to zrobić. Prawdę mówiąc, czuła się dziwnie będąc zależna tak bardzo od kogoś, jednak nie miała powodów by się jej sprzeciwiać, w ten sposób na pewno też zaoszczędziła trochę czakry, aczkolwiek używanie go cały czas nie było bardzo czakrożerne. W końcu jednak kobieta powiedziała jej, że może zaczynać, więc uruchomiła swoje cudowne oczka i rozejrzała się. Nic ciekawego się jednak nie działo. Droga wydawała sie być nadal w porządku, chciała więc przekazać radosną nowinę, ale w tym momencie zatrzęsła się ziemia. Hisui skierowała pytające spojrzenie na przywódczynię i napotkała jej zaskoczony wzrok, z czego łatwo wywnioskowała, że ta także nie wie co to może znaczyć, a więc raczej nie jest to coś normalnego po tej stronie Muru.
Następnie wydarzenia toczyły się wręcz błyskawicznie. Ziemia znów się zatrzęsła i pękła, a z niej wystrzelił.. Pąk? Roślina zwinęła się i ustabilizowała, ale.. Równocześnie to była roślina i nie. To żyło i było umazane w krwi.. Skoro żyło, to czemu tego nie zauważyła? Bardzo na swoich umiejętnościach polegała, więc pierwszą myślą było to, że to zwyczajna iluzja. Coś z niczego. Nieprawdopodobna teoria, ale każda inna wydawała się być równie dziwna. Złożyła więc nieco trzęsące się dłonie do pieczęci barana i uwolniła czakrę do podstawowej techniki - Kai. Na wszelki wypadek nawet sięgnęła do Takeshiego, by przesłać mu nieco czakry i być pewną, że to rzeczywistość. Na to jednak wyglądało.
Rośliny zdawały się być uśpione. Słowa dowódczymi wydawały się być rozsądne. Musieli się zastanowić.. Ale właściwie to nad czym? Nie mogą tak tu po prostu stać. Mieli do wyboru, ucieczka albo walka, a wszelkie drogi były odcięte. No, wszystkie poza powietrzną, ale raczej ktoś by wspomniał gdyby umiał latać, prawda? Pokiwała głową na słowa Kisho, nie chcąc pisać w takiej sytuacji. Klon był idealnym wyborem w takiej sytuacji. Jej spojrzenie skierowało się więc na Toshio, który jednak nie wydawał się chętny na poświecenie klona. Hisui nie do końca wiedziała jak to u nich działa, ale zawsze może stworzyć kolejnego, prawda? "To żaden baranek, tylko kawał drewna" pomyślała, nerwowo zaciskając pięści. Następnie odezwał się niebiesko włosy sensor, wskazując na pośpiech i każąc Rakanowi podnieść grupę w górę. Tylko kim do cholery był Rakan?
Spojrzała z napięciem na dowódczynię, bo to do niej czekała decyzja? Walka czy ucieczka? Co mają zrobić? W przypadku ataku była gotowa do obrony, jednak ilość ludzi uniemożliwiała użycie jej najlepszej. Została nieco gorsza, ale pewniejsza.
Opis Bardzo przydatna technika, polegająca na stworzeniu ściany lub kilku. Mogą one zablokować ruchy przeciwnika. Jutsu ma wiele użyć, wystarczy stworzyć dwie, aby wróg nie mógł zrobić uników na boki, albo cztery, aby go zamknąć i pozbawić przez chwilkę możliwości wyjścia. Technikę można stosować również w defensywie, aby osłonić samego siebie. Wystarczy jednak uderzenie o sile 65 lub technika rangi C do zniszczenia ścian.
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 165 KONTROLA CHAKRY B MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105% MNOŻNIKI: - POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E DOTON C KLANOWE B
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
2 kabury na broń, 1 torba, 2 kusze, 1 kołczan, 40 bełtów
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
1 kabura na broń, a w niej:
5 kunai
5 shurikenów
10 notek wybuchowych
2 granaty dymne
2 notka świetlna
1 bombka chili
1 Pigułka ze skrzepniętą krwią
3 "porcje" żyłki (9m)
1 torba, a w niej
Papierosy, zapasowe ubrania
1 kabura na broń a w nich
60 sebon
2 notatniki, 1 ołówek, w kieszeni
Ranga B - Kolejny poziom rozwoju daje użytkownikowi kolejne wzmocnienie jego Byakugana. Kontrola zasięgu wzroku przychodzi mu z łatwością i nie ma on problemu z przełączaniem się między widokiem na odległość i wokół siebie. Shinobi otrzymuje też nową umiejętność - jest on w stanie wyzwalać chakrę ze swoich tenketsu w taki sposób, by jej gęstość była w stanie zatrzymać nadchodzące uderzenia.
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
To jak traktowali sowę, to był ich osobisty wybór. Białowłosy miał to do siebie, że na swojej drodze spotykał potężne kobiety, choćby Shirei-kan, która wywarła na nim tak ogromne wrażenie. A teraz ona. Prześliczna członkini klanu Uchiha, której słowa przyswajał szybciej niż te, które uczył się ze zwojów. Kobiety miały w sobie ten magnetyzm, który dawał mu nadzwyczajnego kopa, a tak było i tym razem. Nakręcał się do walki i wykorzystania swoich umiejętności jak najlepiej z każdą sekundą. Cała grupa przemieszczała się dość żwawym krokiem, zamykając stawkę Kyu z Kishim, którzy bacznie obserwowali swoje plecy, a także co rusz plecy swoich kamratów, z racji wykonywanego zadania. W sercu jednak, białowłosy mieszkaniec Sogen odczuwał niepewność. Ta cisza była zbyt podejrzana, a także zbyt oczywista. Coś musiało się zdarzyć, co wpłynie na dalszy rozwój wydarzeń. Po otrzymaniu rozkazu od liderki skierowany do białookiej, sam zdecydował się na kolejny ruch – wyjął zza swoich pleców katanę, która należała niegdyś do samuraja imieniem Isei – pamiętał go z ostatniej wojny, w której brali udział, a on wykorzystał jego śmierć, zabierając doskonałe ostrze, które teraz, spisuje się wręcz rewelacyjnie w jego dłoni. Przyzwyczaił się do niego bardziej niż do poprzedniego miecza obusiecznego, który wciąż nosił przy lędźwi. Wcześniej, na wieść od swojego kompana, uśmiechnął się delikatnie, zwieszając głowę w dół, decydując się na powrót do obowiązków, które pełnił podczas tej szalonej ekspedycji.
Pomimo tych rozważań, w końcu się nie zawiódł na swoim doświadczeniu i przeczuciu. W końcu w nie jednej, nie dwóch walkach i wydarzeniach brał udział. Miał to felerne szczęście, że pakował się najczęściej w największe gówno w jakie tylko mógł. Czy to wojna Senju versus Uchiha, czy to wydarzenia w Antai, a może podróż na Bestię… Wszystko łączyło się w jedną, niewesołą całość – to jego wina, że wszystko co najgorsze spotyka grupę, do której dołącza. No cóż, sorki ziomeczki. Gdy tylko zaczęły dziać się te niespotykane rzeczy, białowłosy jakby mocniej zacisnął swoją lewą dłoń na rękojeści katany, która skierowana była pod ukos tuż przed nim, rozglądając się za plecami swoich pobratymców. Aktualnie nie skupiał się na tym co przed nimi, a co jest za nimi, co rusz spoglądając przez bark. Po chwilowym trzęsieniu ziemi, pojawiły się cuda z ziemi, a także pewien pęd, z którego powstał kwiat. Było to niezwykle dziwne i nietypowe. W dalszym ciągu, wszystko rozprzestrzeniało się co raz bardziej, a ta patologiczna sytuacja wcale, a wcale nie podobała się Kyu, który jakby tylko nie był mężczyzną, to rzuciłby wszystko i uciekł w Bieszcz…. Do Sogen. Już chwile później, na rozkaz, który kazał pozostać w skupionej grupie, bez paniki – pojawiały się kolejne pędy, a kwiaty rozchylały, tworząc niebywale dziwne, nietypowe i niespotykane rośliny o paszczach, które przypominały te, które mogły należeć jedynie do krwiożerców. Krwiożercze badyle, o tak. Tego jeszcze brakowało. Szepnął trochę do siebie.
- O ja pierdole. – tyle wystarczyło w tej sytuacji. Skupiony na tyłach i co rusz, myśląc o przedzie, czekał na dalsze instrukcje, zachowując zimną krew i w razie potrzeby odskakując lub tnąc, gdyby coś chciało go chwycić, bo przecież te pędy żyły własnym życiem, więc cholera wie co zaplanują. Katana służyła mu do obrony i ataku, a wyprowadzaniem silnych ciosów, nikt nie musiał mu kazać – robił to naturalnie.
Ekspedycja szła spokojnie, nikt nic nie chciał od Kenjiro i on też nie miał zamiaru inicjować żadnych rozmów. Po prostu dalej maszerował, rozglądając się dookoła w poszukiwanie niebezpieczeństw. Droga wydawała się bezpieczna, ufał zdolnością Hisu i wierzył że w razie jakiś niebezpieczeństw ostrzeże całą drużynę. Niestety jednak coś umknęło jej zmysłom, a efektem było tego małe trzęsienie ziemi pod nimi. Chwile po nim, przed ekipą pojawił się wieli stwór. Członek klanu Uchiha, chcą czy nie chcąc przeraził się tego monstrum. Nigdy nie miał do czynienia z czym takim, a jako wiadomo ludzie najbardziej boją się nieznanego. Kenjiro instynktownie chciał podjąć walkę, w końcu to coś raczej nie jest przyjazne nastawione. Jednak Sowa kazała nie wykonywać gwałtownych ruchów, więc na razie atak odpadał. Brunet zawsze był bardzo posłuszny w stosunku do osób z jego klanu, o wyższej pozycji. Dlatego po prostu stał jak słup soli i obserwował rozwój wydarzeń w oczekiwaniu na rozkaz, nawet gdy te dziwne rośliny zaczęły ich otaczać. W ten sposób kolejny raz udowadniał swoje posłuszeństwo i oddanie względem rodu Uchiha.
TRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 1
WYTRZYMAŁOŚĆ 81
SZYBKOŚĆ 81
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
Kontrola chakry B
CHAKRA: 108%
Seido A
KATON A
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
4 kabury na broń, dwie przypięte do pasa na kimona, a następne przypadają po jednej na nogę. Torba na prawym pośladku przypięta do pasa. Ochraniacz na czole z symbolem klanu Uchiha. Rękawiczki. Płaszcz.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Zawartość 4 Kabur: Każda po 10 shurikenów i 6 kunai w tym do 1 kunaia w każdej przypięta jest wybuchowa notka, oprócz tej z lewej strony na nodze. Torba: Bojowa pigułka żywnościowa i 2x Pigułka ze skrzepniętą krwią w saszetce. 10x Krzywy Shuriken. 12 kunai.
(sorki za spóźnienie, poniósł melanż <notlikethis> )
Rakan właściwie już był prawie pewny że nie stanie się nic ciekawego do końca podróży. Ta dłużyła się coraz bardziej i bardziej... Aż do lekkiego trzęsienia. Chłopak od razu chciał przejść do działania, ale przewodnicząca prosiła o bezruch. Jakoś tym razem nie miał ochoty oponować. Spokojnie przyglądał się kolejno wyłaniającym się roślinom, sytuacja nie wyglądała ciekawie, ale póki co przynajmniej nie podejmowały żadnych działań więc i on nie zamierzał tego zrobić. Szybko odrzucił pomysł niebieskowłosego stojącego obok. Co jeśli faktycznie reagują na ruch? Poza tym, chciał żeby Rakan podniósł ich obu, czy całą drużynę? Zbyt wiele niewiadomych, lepiej się nie wychylać i pozostać tak jak się jest, ale w pełnym skupieniu i gotowym do działania.
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 89 KONTROLA CHAKRY C MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY 102% MNOŻNIKI: POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPO:
NINJUTSU E GENJUTSU STYLE WALKI
Seido E
---
---
IRYoJUTSU FuINJUTSU ELEMENTARNE
KATON SUITON FUUTON D DOTON RAITON
KLANOWE A
JUTSU:
- [E] Bunshin no Jutsu
- [E] Henge no Jutsu
- [E] Kai
- [E] Kawarimi no Jutsu
- [E] Kinobori no Waza
- [E] Suimen Hoko no Waza
- [E] Nawanuke no Jutsu
- [D] Suna Kanri: Reberu Di
- [D] Sabaku Fuyu
- [D] Sabaku Kawarimi
- [D] Daisan no Me
- [D] Futon: Ensho No Kaze
- [D] Futon: Gokuho
- [C] Suna Kanri: Reberu Shi
- [C] Suna Shuriken
- [C] Suna Bunshin no Jutsu
- [C] Saiko Zettai Kogeki: Shukaku no Hoko
- [C] Suna no Kanchi
- [C] Suna Shigure
- Suna Kanri: Reberu Bi
- Sabaku Kyū
- [A] Suna Kanri: Reberu Ei
- [A] Gokusa Maisō
EKWIPUNEKPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Gurda na plecach
Płaszcz w kolorze bursztynu (tylko w specjalnych momentach)
Ochraniacz na czoło (pusty)
Rękawiczki bez palców z blaszką
Torba na lewym pośladku
spodnie i buty - viewtopic.php?f=38&t=3404
Chłopak potrafił przyznać się do błędu i gdyby nie obecna sytuacja byłby nawet w stanie podejść i przeprosić Uchihę za to, że w nią wątpił. Pani kapitan rzeczywiście wiedziała, co robi i była obeznana z tym jakże obcym dla reszty terenem. Znała także tutejsze zagrożenia, co pokazała poprzez poinformowanie wszystkich odnośnie kwiatów i ich specyfikacji. Szkoda tylko, że dopiero teraz o nich wspomniała. Przecież mogła wyjaśnić pokrótce każde niebezpieczeństwo, jakie na nich czeka, jak jeszcze byli po drugiej stronie muru, opcjonalnie mogła to uczynić na murze albo w momencie wygłaszania tych jej rozkazów. Być może wtedy nie wpadliby w tak oczywistą pułapkę, a nawet jeśli to od razu wiedzieliby, co trzeba robić i nie marnowaliby czasu na wymyślanie planu działania. Gdyby wiedzieli, że krwiożercze kwiaty dopiero co zaczynają się „budzić”, to nie staliby jak kołki, czyli tak jak to właśnie zrobili, tylko momentalnie ruszyli naprzód, korzystając z tych kilku sekund do faktycznej pobudki roślinek. Niestety, tak nie było. Może dzięki tej wpadce, szanowna pani Uchiha się nieco opamięta i jednak co nieco im poopowiada o innych roślinach czy ciekawszych zwierzątkach podobnych temu wężowi, co to teraz pewnie atakuje mur. No, w każdym razie mogłaby to zrobić, zakładając, że będą mieć ku temu okazję, bo co jak co ale nie wyglądało, by mieli wyjść z tej opresji bez szwanku. Miejmy jednak nadzieję, taką głęboką wiarę w to, że jednak im się uda i za kilka minut spotkają się razem z dala od żarłocznych chwastów wyrastających z ziemi. Nim to jednak nastąpi, będą musieli się wykazać. Każdy z osobna bez wyjątku. Czy sobie poradzą? Przekonajmy się. Sytuacja chłopaków pilnujących tyłów wydawała się najgorsza. Niby każdy z grupy był atakowany, ale to właśnie im będą co chwila spod ziemi wyrastać kolejne pędy i to ich tyłki będą ciągle podgryzane. Co gorsza, jeśli zostaną uziemieni choćby na kilka sekund dłużej w jednym miejscu, to szybko zostaną odcięci od reszty i otoczeni przez zabójcze kwiaty. Kisho był rozdwojony. Z jednej strony padł rozkaz o rozdzieleniu, gdyż w grupie stanowili łatwiejszy kąsek, a z drugiej wydawało mu się, że bezpieczniej będzie trzymać się razem i ruszyć w zwartej kolumnie przez wycięty przez Sowę otwór. Poza tym łatwo jej mówić o rozdzieleniu, bo sama zna ten teren i innych jej mieszkańców, a oni? No właśnie, uciekając od kwiatów, mogą wpaść na coś innego, równie groźnego, coś, z czym nie będą wiedzieć jak walczyć. Miał więc jedynie nadzieję, że wszystko jakoś samoistnie się potoczy albo że Kyo wpadnie na bardziej bezpieczny plan działania. Swoją drogą, przez tę całą zawieruchę Kisho nawet nie spostrzegł, że na jego twarzy pojawiło się kilka rozbryzganej po rozcięciu rośliny kropel krwi. W innej sytuacji z pewnością jakoś by się tym przejął, ale teraz nie miał na to czasu. Zresztą, trwa wojna, a on jest medykiem, więc tak czy owak, będzie musiał się przyzwyczaić do sporej ilości krwi na ciele. - Tnij za siebie nad głową! - krzyknął do kompana ostrzegawczo, mając nadzieję, że zareaguje równie szybko. Co jak co, ale Kisho miał wgląd na to, co dzieje się za plecami i mógł momentalnie informować o zagrożeniu, nawet jeśli stał do niego tyłem. Kyo nie miał tak łatwo i nie wiedział, co właśnie się na niego łasiło, ale za to był odpowiednio przygotowany na bliskie starcie z przeciwnikiem. No, chyba że katana, jaką miał w rękach służyła jako ozdoba, ale w to raczej nikt nie wierzył. Kisho za to wiedział jak działać z odległości, toteż gdy tylko dostrzegł zagrożenie pędzące po ziemi, momentalnie sięgnął do kabury i w obrocie wyrzucił dwa shurikeny. Za cel obrał sunące, zielone pnącze, które dzięki czerwonym oczkom obserwował przez cały czas. Tak oto powinni pozbyć się pierwszej i drugiej roślinki, które zagrażały bezpośrednio Kyoushiemu, a trzecią, puki nie atakowała, mogli zostawić. Chociaż opcjonalnie mógł ją wykończyć szermierz kolejnym machnięciem ostrza. Nie chcąc ryzykować czyimś życiem, Kisho wykonał kolejny krok dla zapewnienia wszystkim bezpieczeństwa i złączył dłonie prawie jak do modlitwy. Prawie, bo ręce niebyły złożone równo, a układ paliczków także pozostawiał wiele do życzenia, no ale tak właśnie wyglądała poprawnie wykonana pieczęć barana. Zebrał część swojej chakry i chwilę później za jej pomocą uformował dwa skalne ciała, będące jego własnym lustrzanym odbiciem. Zdawał sobie sprawę, że twory te są znacznie wolniejsze niż oryginał, więc za wiele nie podziałają, ale nie po to je stworzył. Dotonowe bunshiny miały jedną ważną cechę, którą chciał wykorzystać - były cholernie wytrzymałe i jedynie rozkruszenie na kawałki mogło je zatrzymać. Miały mu posłużyć jako swoiste baranki i poświęcić się dla żyjących, więc nie przelewał im żadnej dodatkowej chakry. Nie wierzył, by zdołały przetrwać zmasowany atak kwiatów, a nie chciał marnować energii na próżno. Gdy tylko klony były gotowe i w pełni funkcjonalne momentalnie jeden z nich ruszył w stronę reszty grupy, by tam wspomóc wycinkę winorośli, a także innych potencjalnie niebezpiecznych pnączy wszelkimi dostępnymi środkami (shurikeny, kunaie, senbony) i jeśli to możliwe osłaniać i skupiać całą uwagę kwiatów na sobie. Jeśli mu się uda, to da szansę, chociaż części zespołu na ucieczkę no i może napcha żołądki kwiatuszkom do syta, jednocześnie psując im te białe, ostre ząbki i tym samym zmuszając je do wizyty u roślinnego dentysty. Drugi bunshin miał podobne zadanie, z tym że miał działać tu na miejscu i wspomóc dwójkę siedzącą na tyłach. Dwie dodatkowe ręce z pewnością się im przydadzą, zwłaszcza że ich grupka była najmniej liczna, a mieli sporo roboty. Chwasty same się nie wyplenią. Kisho starał się obserwować wszystko, co działo się wokoło, na bieżąco rejestrując zbliżające się niebezpieczeństwo w tym także ewentualne czające się pod ich stopami. Nie miał za wiele opcji do wyboru prócz pasywnej walki. Nie nadawał się do potyczek w bliskim kontakcie, ale całe szczęście miał przy sobie kogoś, kto zdawał się uwielbiać takie wyzwania. Wystarczyło więc podawać mu informacje o tym, co się zbliża, skąd się zbliża i gdzie atakuje, by mógł przeprowadzać odpowiednie ataki przy minimalnym ryzyku. Rzecz jasna Kisho, jak i klon nie polegali jedynie na umiejętnościach Kyo. Sami także walczyli na miarę swoich możliwości, a że szermierzami niebyli to skupili się na dystansowej ofensywie i obronie aktualnej pozycji. Chociaż, czy nie powinni się ruszyć i popylać gdzie pieprz rośnie? Szybko, acz dokładnie zeskanował teren tym razem w poszukiwaniu najszybszego wyjścia. Szukał luk w ustawieniu przeciwników, także tych jeszcze czających się pod ziemią. Jeśli znalazłby inną, krótszą i mniej niebezpieczną drogę niż tą wyciętą przez Sowę, która i tak na nowo zaczęła zarastać, to czemu miałby z niej nie skorzystać? Skoro i tak był sensorem, mógł pokusić się o takie rozwiązanie, gdyż mimo znacznie mniejszego zasięgu widzenia niż Hisui i tak byłby w stanie odnaleźć resztę. Pytanie tylko, czy jakiekolwiek inne wyjście w ogóle istniało.
TECHNIKI - CHAKRA - INNE
Ukryty tekst
STATYSTYKI - DZIEDZINY - EKWIPUNEK
Ukryty tekst
INFORMACJA DLA WSZYSTKICH:Z trudnych i nieoczekiwanych powodów rodzinnych dostałem nieco więcej czasu na odpis, znacznie większy niż 36h, więc z góry przepraszam za wszelkie opóźnienia jakie mogą wyniknąć. Będę się starał odpisywać w miarę możliwości jak najszybciej, jednakże nie zawsze się wyrobię. Przepraszam raz jeszcze i liczę na wyrozumiałość.
Nagły atak stworów wzbudził u Toshio niepokój. Jakby już nie czuł wystarczającego napięcia związanego z ich pojawieniem. Sam widok rośliny z paszczą ociekającą krwią wzbudzał wystarczający strach. Ciężko było reagować odpowiednio, kiedy szkolenie ninja nie przygotowywało na tak odbiegające od rzeczywistości zjawiska. Warunki jednak były w pełni znajome.
Wystarczyło stawić czoła brutalnej rzeczywistości. Nie dać się zbić z tropu. Toshio w jednej chwili czujnie oglądał mniejsze kwiaty, aby zdać sobie sprawę, jakie ma szczęście, że akurat trafiło na jego Mokubunshina. Klon został pochwycony w ułamku sekundy i pozostał bez reakcji. Nie w sposób przewidzieć, czy on sam byłby zdolny do wykonania akcji. Widok zjadanego siebie wywołał wstrząs. Jego bliźniacza forma miała z nim zostać o wiele dłużej, jak nie większość czasu. Zakładał, że tak właśnie będzie. Poświęcił sporą część zasobów, żeby go uzbroić w odpowiednie narzędzia. Lecz czym była ta strata w porównaniu z dalszym życiem? Nadal uważał to za szczęśliwy traf. Poprzedzające atak słowa Sowy były potwierdzeniem poprzez wyplute truchło drewnianego bunshina. Mógł mieć jedynie pretensje do siebie i to, że omal nie dał sobą zawładnąć emocjom. Nie wykrzyczał nic, ani nie próbował ratować tego, co mógłby znaleźć przy resztkach swego mahoniowego brata. Dla własnego dobra i dobra ekspedycji musiał zachować się odpowiednio. Przybrał słusznie rozgniewaną minę dla poczucia bojowego zapału. Nie powątpiewał w swoje umiejętności, a odrobina gniewu pozwoli mu je lekko podbić. Widząc, jak roślina z niezadowoleniem kieruje się dalej w poszukiwaniu pokarmu, sprawiło, że poczuł obrzydzenie. Trzymany w ręku bumerang był tym przedmiotem, które chciał w tej chwili wykorzystać. Ściąć łodygę rośliny i odwdzięczyć się za stratę. Na ile pozwalał mu czas namierzył poruszającą się roślinę i liczył, że ją trafi. Bumerang wyleciał z ręki ze znajomym świstem i zatoczył niewielki łuk zmierzając ku celowi. Zaraz potem musiał ustąpić w zemście, gdyż z pod ziemi wyczuł nieprzyjemne drgania związane z jego własnymi przypuszczeniami. O ile mylił się co do cichego podstępu z oplataniem pędami, to cała sytuacja była słuszna. Przynajmniej wiedzieli już, jak reagować na wrogie monstra. Potencjalny plan sugerował wydostanie się z opresji i ruszenie w stronę idącej przodem Rokuro-sama. Cała grupa podąży za kobietą do końca, a jej waleczność jedynie zapewniała o tym fakcie.
Toshio zamierzał odskoczyć w trakcie wyłaniania się pędu z ziemi i tym samym zwiększyć dystans. Nie w byle którą stronę, a w bliskie otoczenie Juuzou, którego wychwycił zaraz po stracie klona i podczas ataku rośliny. Reszta była istnym chaosem, w którym każdy musiał odnaleźć się z osobna. I żeby tego było mało w trakcie wykonywania czynności śledził rozrost i wypełzanie korzenia z ziemi, aby móc go ściąć. Zadanie jakiegokolwiek bólu tym szkaradzieństwom było słuszne. Rzucił kunaiem w pęd i zajął się sytuacją dookoła niego. Nadal czujny na kolejne, wyłaniające się spod nóg pułapki.
Przed nim jeden z poważniejszych testów współpracy. Jakby nie patrzeć trudno walczyć z nieokiełznana bestią w pojedynkę. Nikt z tu zebranych nie mógł przecież być tylko z tego względu. Dla chwały i zasług, jakie przyjdzie mu zebrać za własne czyny. Jedyne na co byli narażeni to, na własną głupotę. Nic w tym złego, naturalna kolej rzeczy. - Jestem blisko Juuzou. - dał znać kompanowi, że rusza na pomoc lub ratunek. Ta piekielnie szybka roślina raczej zdążyła dotrzeć do Yamanaki, dlatego miał nadzieję, że ten utrzyma się wystarczająco długo przy życiu, żeby Senju mógł cokolwiek wskórać. W międzyczasie uzbroił się w kunai i trzy gwiazdki. W każdej chwili gotowy do rzutu shurikenami, aby wybić z rytmu tę paszczę pełną kolców imitujących zęby. Jako, że nie był celem liczył na swobodniejszą mobilność. Jego zamiarem było dostosowanie się do ruchów Juuzou i złapanie rośliny w trakcie, gdy ta już zaatakuje i będzie się cofać (ruch podlegający pod ponowny atak). Chwila, w której oponent będzie musiał wyczuć swoją ofiarę do kolejnego podejścia i zjedzenia jej. Oby do tego nie doszło. Opcjonalnie, gdyby jednak szybka roślinka go zauważyła i przerzuciła się na niego, wykona wślizg i będzie modlić, że wyrobił się z czasem. Zależało im, by ściąć łodygę i pozbawić życia tą przeklętą paszczę. W zależności czy zasięg pozwalał na cięcie, to nadal posiadał opcję oddania rzutu nożem. - Trzeba ruszyć za Sową. - upewnił się, że Juuzou także jest tego zdania, ale jako środkowy człon nie mogli pozostawić tyłów bez wsparcia. Wystarczyło mieć odrobinę pewności, czy Kisho i Kyoushi mają się dobrze. Zaraz potem musieli niezwłocznie ruszyć, żeby nie narazić się na następne chwaściaki. Tych na pewno nie zabraknie, a wyrastały, jak grzyby po deszczu.
Statystyki:
Chakra: 59% Mokubunshin: Połknięty, przeżuty i wypluty ;_;
Użyte przedmioty: Bumerang, 2 kunai, 3 shuriken
Podtrzymywana technika:
Nazwa
Kinobori no Waza
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na ciało
Koszt
Minimalny, nieodczuwalny
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet najwięksi nowicjusze spośród ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.
Szybka ocena sytuacji, rzucenie okiem w każdą stronę i prosta analiza. Zewsząd kwiaty, przybywa, ubywają zbyt powoli, są silne. Decyzja podjęta w zaledwie ułamku sekundy, najlepszą opcją będzie ucieczka. Chwila roztargnienia *czemu ci głupi uchiha po prostu nie użyją katonu?*. Wejście w temat lekko głębiej. Bo być może nie chcą przyciągać uwagi, albo sowa postanowiła na podstawie doświadczenia iż lepiej uciekać niż stawiać temu czoła, więc nie ma sensu marnować zasobów? Dodatek do analizy. Wnerwiający koleś jakby postanowił walczyć z przeciwnikiem po drugiej stronie, a po tej jest tylko uchiha... Niech radzi sobie sam. Wprawdzie niby rośliny reagują na ruch, ale przecież tyle tutaj poruszenia że nie powinno robić różnicy ani trochę więcej. Piach z gurdy poruszył się prawie tak szybko jak sowa, formując małą platformę na którą Rakan od razu wskoczył, kucnął, zatopił stopy i dłonie lekko w piasku a następnie wystrzelił pod kątem 90 stopni kierując się jak najszybciej w górę aby wyjść z zasięgu roślin, ale również podążyć tam gdzie oczyszczane są właśnie przez sowę. Z bezpiecznej pozycji będzie być może mógł wspomóc całą ekspedycją... Tylko ten stuk, ten stukot w głowie...
Nazwa
Suna Kanri: Reberu Ei
Przedostatni poziom Suna Kanri. Piasek staje się idealnym narzędziem do obrony, a także ataku. Można przybierać nim praktycznie dowolne kształty. Prędkość zwiększa się ponownie, dzięki czemu piach staje się coraz bardziej morderczym narzędziem, a wytrzymałość naszych tworów stoi na naprawdę dużym poziomie. Możliwe staje się także opanowanie najbardziej brutalnych technik piasku. Wszystko to, zebrane razem do kupy, powoduje, że Sabaku jest maszyną do zabijania.
Teichi
Kogane
Zasięg Kontroli
Objętość Max.
Dodatkowe
Przy braku skupienia objętość wynosi 1/3 pierwotnej wartości
Ch: 88% - (28:4:2=3 | 1/4 bardzo mała ilość i połowa bo gurda) = 85% ZDOLNOŚCIKEKKEI GENKAI: Suna Kanri Kogane NATURA CHAKRY: Fuuton STYLE WALKI: Seido UMIEJĘTNOŚCI:
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 89 KONTROLA CHAKRY C MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY 102% MNOŻNIKI: POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPO:
NINJUTSU E GENJUTSU STYLE WALKI
Seido E
---
---
IRYoJUTSU FuINJUTSU ELEMENTARNE
KATON SUITON FUUTON D DOTON RAITON
KLANOWE A
JUTSU:
- [E] Bunshin no Jutsu
- [E] Henge no Jutsu
- [E] Kai
- [E] Kawarimi no Jutsu
- [E] Kinobori no Waza
- [E] Suimen Hoko no Waza
- [E] Nawanuke no Jutsu
- [D] Suna Kanri: Reberu Di
- [D] Sabaku Fuyu
- [D] Sabaku Kawarimi
- [D] Daisan no Me
- [D] Futon: Ensho No Kaze
- [D] Futon: Gokuho
- [C] Suna Kanri: Reberu Shi
- [C] Suna Shuriken
- [C] Suna Bunshin no Jutsu
- [C] Saiko Zettai Kogeki: Shukaku no Hoko
- [C] Suna no Kanchi
- [C] Suna Shigure
- Suna Kanri: Reberu Bi
- Sabaku Kyū
- [A] Suna Kanri: Reberu Ei
- [A] Gokusa Maisō
EKWIPUNEKPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Gurda na plecach
Płaszcz w kolorze bursztynu (tylko w specjalnych momentach)
Ochraniacz na czoło (pusty)
Rękawiczki bez palców z blaszką
Torba na lewym pośladku
spodnie i buty - viewtopic.php?f=38&t=3404
//post krótki, bo jestem w rozjazdach i więcej nie dam rady.
Każdy? Dosłownie każdy ten pęd miał być osobnym bytem, osobną, polującą na poszukiwaczy przygód krwiożerczą roślinką? No to pięknie Takeshi, to się teraz porządnie wrąbałeś. Nie do końca jednak podobało mu się wystawienie młodego Senju, a dokładniej jego drewnianej kopii na pożarcie. Ta może się jeszcze przydać, a jeszcze czekała ich długa droga. Nie chciał jednak za dużo gadać, gdyż najważniejsza była jednak decyzja Sowy. To ta była najlepiej zaznajomiona z otaczającą ich fauną i florą, więc ta decyzja była niepodważalna. W każdym razie Senju także nie był zadowolony z tego pomysłu. Równie dobrze mogliby wziąć ze sobą świniaka i podkładać go jakieś dziesięć metrów przed grupą ekspedycji, by zbierał na siebie ataki zwierząt i (jak się okazało w praniu) także i roślin. Panika niebieskowłosego także nie podeszła jego gustom, ale te są jak dupa - każdy ma swoją i nie mieszać się w odczucia innych proszem mnie tu bardzo! Sowa także nie popierała tej decyzji, czyli każdy ruch był w tym momencie niewskazany. No to co? Mieli tutaj stać i czekać na koniec świata?
Białogłowa zaś pchnęła go w plecy, spojrzał na nią krótko, czy to jakaś kolejna zaczepka, ale nic na to nie wskazywało, więc pewnie chciała coś sprawdzić. Co takiego? A gdyby on to tylko wiedział, ale ciągle otaczały ich kwiaty i nie zapowiadało się, by miało się coś zmienić w tym temacie. No może prócz jednego. Bo to właśnie kobieta nazwana od nocnego łowcy ruszyła do przodu i zaczęła... no właśnie. Dobre pytanie co. Dosłownie zniknęła, a chwilę później stwór rozpadł się na mniejsze kawałki. I ona mówiła, że te stwory reagują na ruch? Przecież ile ona ciosów wyprowadziła! Chyba są już zgubieni... - pomyślał Takeshi i na poważnie musiał wziąć się do roboty. Plus był taki, że to głownie tyły obrywały, a droga do przodu była całkiem otwarta. No może prócz kolejnych pojawiających się malutkich tworów, które zapewne zaraz wystrzelą w górę i tyle będzie z ich całej ekspedycji. Nie marnując czasu, który im pozostał chłopak złożył pieczęć tygrysa i kopnął w ziemię, by zaraz utworzyć smugę z wody, która możliwe że nawet poprzecina kwiatuszki? W każdym razie utoruje mu to drogę dalej i będą mogli dalej z Hisui przebiec dalej. Wtedy reszta może podążyć też za nimi, a woda przysłuży mu się do pozbycia się roślinek. W razie potrzeby Takeshi korzysta z obosiecznego miecza - głównie z tego względu, że ma największy zasięg - i ewentualnie tnie roślinki przy użyciu prostej techniki mieczników. W każdym razie próbuje przebić się do przodu razem z białogłową. Nie ma zamiaru zostawić sensora w tyle, prędzej sam woli popatrzeć się na jej pośladki, gdy będą uciekać w popłochu, niż na Sowę, która niby utorowała im drogę, ale co będzie dalej? Szczególnie trzyma się zasady, że to ratownik ma być żywy, by mógł pomóc reszcie.
Opis Technika, za pomocą której można zaskoczyć niczego niespodziewającego się przeciwnika. Użytkownik składa pieczęć Tygrysa i silnie uderza nogą o ziemię. Pobudza to podziemne wody do działania, wytwarzając z nich bardzo szybki i silny strumień wody, który wystrzeliwuje spod ziemi z dużym ciśnieniem. Cios ten bez problemu jest w stanie przeszyć przeciwnika. Szybkość strumienia jest taka sama jak nasza własna.
Nazwa
Mikazukigiri
Pieczęci
Brak
Zasięg
Zależy od długości ostrza
Koszt
Brak
Dodatkowe Na czas używania techniki otrzymujemy +10 do siły, +10 do szybkości
Opis Technika posiadająca głównie znamiona defensywne. Szermierz znający to jutsu zaczyna szybko kręcić mieczem wokół siebie, blokując ataki nadchodzące z różnych stron. Bardzo skuteczna w walce z wieloma przeciwnikami, a zwłaszcza gdy jest się przez nich otoczonym. Dodatkowo, jeżeli shinobi jest dostatecznie wprawny w posługiwaniu się mieczem, może wykonać te uderzenia w sposób ofensywny, raniąc wszystkich dookoła.
Statystyki i dziedziny
Poprzednia technika nie użyta, więc chakra ponownie 105-8=97%
KONTROLA CHAKRY Ranga S
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105% (5% z wytrzymałości 0% poprzez klan)
STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
Chanbara A
IRYoJUTSU Ranga D
SUITON Ranga B
Ekwipunek
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
-Wakizashi (przypięte za plecami)
-Miecz obosieczny - z lewej strony
-Tachi - z prawej strony
-Kabura na broń
-Torba
-Plecak
-Rękawice
-Płaszcz
-Zbroja
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Shuriken: 8 - w kaburze na broń
Kunai: 8 - w kaburze na broń
Makibishi 60szt.
Sztylet - schowany w rękawicy
Wybuchowa notka 5 sztuk
Granat dymny 5 sztuk
Bombka Świetlna 4 sztuk - w KP jest 5, ale nie odliczyłem jeszcze jednej z ostatniej misji
Pilnik 5 sztuk
Pigułka z krwią 2 sztuki
Bandaże 10 metrów - metr obwiązany na twarzy i torsie, po pół metra na rękach (od dłoni w górę)
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Rozpoczęła się długo wyczekiwana zabawa, która miała przynieść klęskę drużyny pierścienia, która wyruszyła w nieznane. Rośliny rozpoczęły swój krwiożerczy taniec, który mieli przypłacić życiem, jednocześnie, nikt z tu obecnych nie zamierzał się poddawać ot tak. To także dotyczyło bohatera o czerwonych oczach i białej grzywie. Poprawiając swój czarny niczym smoła kaptur, poprawił postawę bojową ze swoją kataną i przeszedł do ofensywy, by móc zaznaczyć swoją obecność podczas tej walki, która nadchodziła nieubłaganie. Skoro Sowa poopowiadała – ciąć pędy, nie było innego wyboru. Kyu obrał jedyną słuszną drogą, wykorzystując oczywiście wiedzę, którą posiadał – decydował się na proste, szybkie i mocne cięcia, które miały eliminować kwiatki jeden po drugim, mimo ich mocy. Mając przy sobie wszechwidzącego, dadzą sobie rade.
Gdy tylko Sowa zaczęła swój taniec z żyłkami, na młodzieńców na tyłach ruszyły pierwsze pędy, które były niezwykle szybkie. Naprawdę ciężko było za nimi nadążyć wzrokiem, a co dopiero reakcją. Na szczęście białowłosy nie był aż tak w ciemię bity. Gdy tylko te zaatakowały, czas przejść do kontrataku. Jeden atakował na wprost z ziemi, drugi.. Jak się okazało od góry, bo tego mógł nie wiedzieć – jednak podpowiedział mu kompan, Kisho, którego bezwzględnie posłuchał. Przelewając chakrę do ostrza, spowodował wytworzenie wyładowań elektrycznych, które spowiły całą katanę, w celu wzmocnienia ataku na rośliny, które były częścią matki natury – ziemi. Stąd, szermierz z Sogen mógł mieć przewagę używając elementu błyskawicy. Wzmocniony, nie wahał się ni chwili i zdecydował się na ukośne cięcie, celując w pęd żarłocznego kwiatu, który był nad jego głową.
- Raz! - krzyknął, gdy tylko udało mu się cokolwiek zrobić z pierwszym kwiatem, musiał zająć się drugim, który przecież nacierał z niemałą prędkością. Wraz ze swoją wzmocnioną Raitonem kataną, decydował się na ryzykowny, aczkolwiek konieczny ruch. Ruszył po łuku, nie oddalając się za bardzo, byle tylko skrócić dystans i móc zaatakować bezpośrednio. W tym czasie, licząc, że Raiton poraził roślinę, mógł przeciąć jej pęd i przygotować się, wracając bezpośrednio do Kisho na atak trzeciej z roślin.
- Musimy ruszać bliżej Sowy, nie traćmy tu więcej czasu… - rzekł, osłaniając się kataną, która aż kipiała od wyładowań elektrycznych. Wiedząc, że jego kompan nie walczy w zwarciu, osłaniał go, ile sił, chcąc odciążyć jego umiejętności walki na dystans, a samemu wykonując serię szybkich cięć w razie zagrożenia, próbując unikać kontaktu ze szczękami czy też pędami roślin. Białowłosy obsługiwał katanę jedną dłonią, stąd w razie problemów sięgnął po swojego asa w rękawie, którym była moneta. Moneta, którą mógł siać spustoszenie, jednak jeszcze nie chciał wykorzystywać tej techniki. Chyba, że była to ostateczność w razie obrony koniecznej…
Ren była lekko zdezorientowana całą tą sytuacjią. Nie oczekiwała spokojnej wycieczki krajoznawczej, ale też nie spodziewała się wielkich kwiatków. Myślała raczej, że napotkają oprór w spostaci kilku dzikusów, którym nie udało się jeszcze dotrzeć pod mur. Dobrze zrobiła, że nie ruszała się z miejsca i czekała na rozkaz sowy. Gdyby zaczeła nagle biec lub wykonywać jakieś szybkie ruchy to pewnie ona i cała ekspedycje już by nie żyła. Słyszała, że za nią ktoś próbuje coś wymyślić z piaskiem i unoszeniem się nad ziemię. Jak dobrze, że Sowa stłumiła ich pomysły. Mogłoby to być zgubne dla całej ekspedycji.
Dobrze, że dowódczyni myślał cały czas trzeźwo. Nie zlękła się tych dziwnych istot. Można było się tego po niej spodziewać, przecież była podobno bardzo silna. Szybko rzuciła się do ataku na roślinkę. Po sekundzie już jej nie było. Ani roślinki ani Sowy. Roślina ta została porozcinana na kawałki żyłką a Sowa pobiegła ciąć następne. Rośliny rzuciły się na pozostałych. Po sekundzie akcji Ren zoriętowała się w jakim jest położeniu. Inni są zaatakowani przez rośliny, Sowa pobiegła robić przejście, a nasza bohaterka razem z dwójką towarzyszy została bez oponętów w okół siebie. Oni mieli najbliżej z całej ekspedycji do prowizorycznego przejścia. Oczywistym było, że Ren nie ma zamiaru cofać się i pomagać innym. Musiała pierw uratować samą siebię. Decyzja o trzymaniu się cały czas blisko Sowy była najlepszą na tej ekspedycji. Ren uśmiechneła się kącikami ust i rozpoczeła bieg o przetrwanie. Biegnąc wyjeła kamę na wypadek gdyby była by potrzebna.
KEKKEI GENKAI:
NATURA CHAKRY: SUITON
STYLE WALKI: Mokuzai
UMIEJĘTNOŚCI:
Wrodzona Sensor
Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 23
WYTRZYMAŁOŚĆ 25
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 25
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102%
Suma atrybutów fizycznych: 125
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU E
GENJUTSU
TAIJUTSU
BUKIJUTSU
KYUJUTSU
KENJUTSU
SHURIKENJUTSU
KUSARIJUTSU
KIJUTSU D
IRYōJUTSU
STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
kijutsu
---
---
FūINJUTSU
ELEMENTARNE
KATON
SUITON C
FUUTON
DOTON
RAITON
KLANOWE
JUTSU:
Ninjutsu:
Ninijutsu:
-[E]Bunshin no Jutsu
-[E]Henge no Jutsu
-[E]Kai
-[E]Kawarimi no Jutsu
-[E]Kinobori no Waza
-[E]Suimen Hokō no Waza
-[E]Nawanuke no Jutsu
Suiton:
-[D]Suiton: Kirigakure no Jutsu
-[D]Suiton: Mizu Kawarimi
-[D]Suiton: Mizutetsu no Jutsu
-[C]Suiton: Mizu no Tatsumaki
Kijutsu:
-[D]Gairaishū Kaiatari
-[D]Yosakugiri
EkwipunekPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Kusari-gama owinięte łańcuchem od barku prawego do biodra lewego.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
5 kunai i 5 shurikenów chwilowo w kieszeniach
Decyzja zapadła i dla Hisui była jasna. Walczymy! Skoro udzieliła im instrukcji jak je pokonać, a sama rzuciła się w wir walki, to nie mieli innego wyboru jak rozwalić te cholerne sadzonki w drobny pył! Mogli podziwiać sprawność i szybkość Sowy, ale nie w tym rzecz, na to będą mieli czas później. Przed sobą mieli wolną drogę ucieczki, ale ta zaraz zaczęła sprawiać problemy. Mieli zostawić resztę i pozwolić by zamknięto ich w kręgu, z którego mogą nie uciec? Ratować swoje tyłki kosztem drużyny? A To nie było w jej stylu, nie była tchórzem, nie wycofywała się z walki. Padło wcześniej tyle słów o pilnowaniu się i unikaniu ofiar, zaś teraz nadeszła pora na ich pierwszy, prawdziwy sprawdzian.
Takeshi skoczył do przodu po załatwieniu roślinek które kiełkowały, a ona za nim, potem jednak odbiła w lewo, w stronę zbliżających się kwiatów. Miała już nawet plan jak je wykończyć i odpowiednią technikę w arsenale! Jedyne co potrzebowała to nieco przestrzeni, kilku metrów, by nie zranić żadnego z sojuszników. Kiedy odskoczyła wystarczająco daleko, z jej dłoni zaczęła wydobywać się czakra, w formie ostrzy, które utworzyły wokół niej kopułę. Używając swojej standardowej zagrywki, najpierw stworzyła ją na połowie maksymalnego zasięgu, czyli na promieniu 3 metrów. Miała nadzieje nie tylko poszatkować chwasty, ale dużą, widowiskową techniką przyciągnąć uwagę większej ich ilości, dając trochę czasu sojusznikom. Kiedy zobaczyła kolejne stwory zbliżające się, zamierzała gwałtownie zwiększyć rozmiar techniki, potrajając jej wymiary. Równocześnie patrzyła na ziemię pod sobą, uważając na możliwe wystrzelenie kolejnych sadzonek. Starała się też obserwować sytuację innych osób w grupie, choć skupiała się na "swojej działce". Dopiero kiedy żadne kwiaty się nie zbliżały do niej chciała przestać i rzucić się w stronę kolejnych gdzie mogła przeprowadzić kolejny taki atak bez narażania sojuszników. Dopiero kiedy wszyscy podążali w jedną stronę, zgodnie i razem, zamierzała z nimi podążyć.
Możliwie, że robiła głupotę, narażając się w ten sposób, zwłaszcza kiedy była "głównym sensorem", ale na dobrą sprawę jej życie nie znaczyło więcej niż kogokolwiek innego. Poza tym, mieli jeszcze Kisho, więc nie zostawiłaby ich z niczym. Nie żeby planowała umierać, ale plan ze ściąganiem uwagi roślin był nieco.. Karkołomny. I musiała się z tym liczyć. I miała nadzieje, że Rybiasty nie będzie zły, że się mu urwała, tak bez znaku, ale nie było czasu na to. On był gruboskóry (bo ma pancerz!) i do tego na pewno ciężkostrawny, roślinki pewnie dadzą mu spokój.
Opis Ofensywno - defensywna technika która polega na ciągłym emitowaniu strumieni chakry płynących z dłoni tworząc w ten sposób ostre ostrza chakry, które bez problemu przecinają mniejsze obiekty (zwierzęta, owady, shurikeny, kunaie) i poważnie ranią większe. Użytkownik techniki jest w stanie ponadto kontrolować szerokość wytworzonej w ten sposób kopuły dzięki czemu może gwałtownie zmienić jej zasięg i pokryć swoją defensywą większy teren wciągając w linie ostrzy swoich przeciwników.
Ranga B - Kolejny poziom rozwoju daje użytkownikowi kolejne wzmocnienie jego Byakugana. Kontrola zasięgu wzroku przychodzi mu z łatwością i nie ma on problemu z przełączaniem się między widokiem na odległość i wokół siebie. Shinobi otrzymuje też nową umiejętność - jest on w stanie wyzwalać chakrę ze swoich tenketsu w taki sposób, by jej gęstość była w stanie zatrzymać nadchodzące uderzenia.
Kenjiro wszystko bacznie obserwował, oczywiście mógł teraz użyć swojego ognia i spróbować walki z rośliną lub też chociaż utorowania drogi. Jednak coś nie dawało mu spokoju, a mianowicie to że sowa przecież też jest użytkowniczką tego żywiołu. Więc jeśli było by to takie proste, to zapewne sama przypaliła by roślinki. Jego chłodny charakter podpowiadał mu że najlepiej udać się za sową i nie działać bez jej wyraźnych rozkazów, tak właśnie uczynił. Olał te cztery karaczany i podbiegł w stronę ścieżki, którą torowała śliczna panna z Uchiha. Nie miał zamiaru pochopnymi działaniami narażać dobra drużyny, dlatego jeśli coś będzie go atakowało to po prostu rzutem kunaiem postara się ściąć pęd.
TRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 1
WYTRZYMAŁOŚĆ 81
SZYBKOŚĆ 81
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
Kontrola chakry B
CHAKRA: 108%
Seido A
KATON A
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
4 kabury na broń, dwie przypięte do pasa na kimona, a następne przypadają po jednej na nogę. Torba na prawym pośladku przypięta do pasa. Ochraniacz na czole z symbolem klanu Uchiha. Rękawiczki. Płaszcz.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Zawartość 4 Kabur: Każda po 10 shurikenów i 6 kunai w tym do 1 kunaia w każdej przypięta jest wybuchowa notka, oprócz tej z lewej strony na nodze. Torba: Bojowa pigułka żywnościowa i 2x Pigułka ze skrzepniętą krwią w saszetce. 10x Krzywy Shuriken. 12 kunai.
Jak się okazało an wykrzyczane słowa przez Yamanakę, Rakan nie zareagował prawie wcale i to raczej nie świadczyło najlepiej o tym czego można się spodziewać po tym dziwnym dzieciaku. Co innego za to głównodowodząca Sowa, która to w krótkich słowach skarciła polecenie wydane przez chłopaka zakazując jakiegokolwiek ruchu. Być może było w ty,m wszystkim trochę chaosu bo kilka chwil później nakazał rozdzielić się na grupy i sciąc rośliny co też było ruchem, na któy to jak toierdziłą reagują rośliny. Nie było jednak czasu an ocene wzajemnych uprzejmości i jakości pomysłów, ponieważ te krwiożercze rośliny wcale nie czekały an to co się wydarzy a wszystkie jak jeden mąż ruszyły do ataku na grupę ekspedycyjną. Tak się stało, ze po przegrupowaniu, juuzou został tuż obok Toshio Senju, który jak się deklarował, specjalizował się w półdystansie jednak to co go miało zaraz spotkac, raczej eni nosiłoz namion półdystansu, ponieważ tuż spod jego nóg zaczęło wyłaniać się pnącze i Juuzou chętnie zaobserwowałby dalszy rozwój wydarzeń gdyby nie kolejny roślinny łeb kierujący się w jego stronę. Już podczas negacji pomysłu przez Sowę Juuzou sięgnał po kunai i w torbie sprawnei okręcił wybuchową notkę wokół kunai'a i nawet nie sądził, ze tak szybko przyjdzie mu go użyć bo aktualnie to jedyna możliwość jaką dostrzegł. Cisnął więc kunaiem prosto w zmierzajaca w jego kierunku roślinną paszczę a jednocześnie starał się odskoczyć w bok by uniknąc bezpośredniej konfrontacji. Gdy kunai znalazłby się tylko w roślinnej paszczy chłopak miał zamiar wysadzić go w środku studząc zapędy tego dziwactwa. W ten usłyszał tez głos Toshio dający znać, ze jest obok i dostrzegł jego sylwetkę. Następnie gdy tylko usłyszał propozycję pobiegnięcia za Sową rzucił krótkie: -Ay!
i kiwnął głową na znak aprobaty pomysłu. Gdy tylko podjeliby dalszy ruch Juuzou spróbował czegoś czego efektów nie był pewien lecz skoro to żyjące istoty miało szanse się powieść i tym sposobem złożył kilka pieczęci by zatrzymać się an pieczęci barana i zaobserwować efekt.
AKTUALNY STAN CHAKRY: 102%-15% jesli się uda technika
Zastosowane techniki:
Juuzou miał nadzieję, ze skoro te rośliny to organizmy żywe to powinny równiez reagować na donośne dźwięki lecz nie był pewien co do zastosowania tej konkretnej techniki i czy doniesie zamierzony efekt. Gdyby się to udało, miał za zadanie obrać za cel najbliższe rośliny przy dójce Juuzou Toshio
Opis Technika bazująca na telepatii klanu Yamanaka. Tym razem w bardziej ofensywnej formie, pozwala wzbudzić niesamowicie intensywny krzyk, który skutecznie potrafi zdezorientować przeciwnika, rozproszyć go uniemożliwiając skupienie lub wykonanie techniki (Dla różnicy większej niż 40).Jedynym warunkiem jest wyczucie chakry potencjalnej ofiary. Ofiara może się przeciwstawić odznaczając się poziomem konsekwencji wyższym od psychiki użytkownika