Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Shigeru

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Shigeru »

Taka ilość uzbrojonych osób w pacyfistycznej świątyni mogło zastanawiać, stąd nie powinno dziwić skąd u mnie było tyle ostrożności jak i podejrzeń. Pomimo jednak zaskoczenia, które udało mi się ukryć, postanowiłem zagrać w otwarte karty i powiedzieć co mnie tu sprowadza, ryzykując tym samym że moje zachowanie byłoby tylko potwierdzeniem dla osób o nieczystych sumieniach, że należy się mnie pozbyć. Wierzyłem jednak w to, że moje umiejętności wystarczą aby zachować życie - jakby nie patrzeć, ja już wiedziałem czego się mogę mniej więcej po nich spodziewać, czego oznaką była ich broń - oni w moim przypadku już nie. Wraz jednak z ujawnieniem kolejnych szczegółów dotyczących powodu mojego przybycia w to miejsce, dostrzegając ich rzeczywiste zszokowanie tymi wydarzeniami, moje podejrzenia znacząco zaczynały topnieć ustępując miejsca przeświadczeniu, że to nie oni stoją za popełnioną zbrodnią. Chwilę później miałem dostać również wytłumaczenie, które mogło być kolejną cegiełką do ścieżki, która miała mnie doprowadzić do faktycznych sprawców.
Na część mojej historii zareagowała sama przywódczyni tego kultu, która nakazała gestem wręczenie jej pergaminu i pędzelka, chwile po tym jak tylko przyjrzała się wręczonemu przeze mnie. Po tym jak zaczęła tam coś zapisywać, uświadomiłem sobie, że faktycznie moje wcześniejsze podejrzenia się sprawdzały - kobieta nie mogła mówić, choć wciąż nie było wiadomym co jest tego powodem. Słowa "Powiedzcie mu o tym sprzed tygodnia", które Hoonura na pergaminie zapisała, miały być dla pozostałych sygnałem, aby podzielili się ze mną wiedzą o zdarzeniach, które najwidoczniej miały dla tej historii znaczenie. Jak się chwilę później okazało, wcale się w tym przypuszczeniu nie pomyliłem.
Okazało się, że tydzień temu miejsce to odwiedziła dwójka przybyszy, co więcej pochodzących z okolicznych miejscowości. Pod pozorem napadu i potrzeby pomocy pojawili się przed świątynią... a potem zaatakowali. Był to dosyć zaskakujący zwrot akcji, bo kto atakuje nie mając żadnego powodu? Czyżby chodziło o rabunek? - Znaliście tych ludzi wcześniej? Wspomnieliście, że przyszli z okolicznych miejscowości - zapytałem, choć bardziej przypuszczałem, że po prostu tak powiedzieli, aby uzyskać pomoc... i zbliżyć się do niczego nieświadomych ludzi. Jedno już jednak wiedziałem na pewno - jeden z tych osobników panował nad elementem Katonu, a sądząc po spalonej ruinie jaka została z zniszczonej osady, ten osobnik mógł za tym stać. Zastanawiało mnie co się stało, że zrezygnowali z dokończenia tutaj dzieła. Czyżby perspektywa walki z większym gronem osób ich skłoniła do rezygnacji z zamierzonego planu?
To co jednak miało być w tej historii najważniejsze dopiero miało nadejść. Sakura ponownie postanowiła coś nam przekazać i zaczęła skrzętnie ruszać pędzlem na tkaninie poświęcając temu dużo więcej czasu niż ostatnio. Gdy przekazano zarówno mi jak i pozostałym zapisaną treść, poczułem nieprzyjemne uczucie w żołądku.
- Kōseki... Pod Kodokunayamą spotkałem przedstawiciela tego cholernego klanu. Że też wcześniej na to nie wpadłem - oznajmiłem, odbierając szkiełko i ponownie go lustrując. Wtedy na polu walki, kryształ przedstawiciela tego Rodu był innego koloru, ale najwidoczniej barwa kryształu była kwestią indywidualną i być może każdy z członków tego klanu miał inny kolor kruszca? W tej chwili intensywnie zastanawiałem się nad tym co uczynić dalej. Wracać do osady z takimi tylko informacjami nie było sensu - wymagano ode mnie rozwiązania tego problemu, a to co do tej pory uczyniłem z pewnością tym nie było. Z drugiej jednak strony, martwiłem się że jeżeli zawiodę, to co wiemy przepadnie, a na to również nie mogłem pozwolić. Możliwe, że po po naszym regionie kręciło się więcej najemników, zbirów bądź innej maści hołoty, która tylko liczyła na wzbogacenie się kosztem biednych. Należało takie zachowania ucinać w zarodku.

- To co mi przekazaliście... Wiem już mniej więcej z kim mam do czynienia i o jakich zdolnościach mam ludzi szukać. Dalej jednak nie wiem gdzie, ani jak wyglądają... Co więcej, ważne jest to, żeby to co już ustalone zostało dotarło do osady w Shinrin. Władza musi o tym wiedzieć, nie możemy dopuścić do tego, aby było wiecej takich masakr jak tu niedaleko Was - oznajmiłem, zastanawiając się nad tym czy zrozumieli to co chciałem im przekazać. Byłem im bardzo wdzięczny za przekazane informację, ponieważ w tej chwili miałem już przynajmniej jasno postawiony cel - odnaleźć zbrodniarza z Rodu Kōseki oraz jego towarzysza, która władał Katonem. Jeśli uzyskam jeszcze informację o tym w jakim kierunku udali się, gdzie mógłbym się dalej udać, to by ułatwiło jeszcze bardziej moje zadanie. - Dziękuje... Sakura-dono, jeśli pozwolilibyście, mógłbym rzucić okiem na Twoją ranę. Posiadam specjalistyczną wiedzę Iryojutsu, na pewno bym Ci swoimi umiejętnościami nie zaszkodził, a mógłbym pomóc - na sam koniec dodałem, pozostawiając w ich decyzji czy chcą z obrażeniami "matki" coś zrobić czy też chcą to pozostawić upływowi czasu nie mając pewności czy to się uda jeszcze zaleczyć.
0 x
Murai

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Murai »

0 x
Shigeru

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Shigeru »

Mimo niechętnej postawy jak i nieprzyjaznego wyglądu kapłanów znajdujących się w świątyni, postanowiłem zaryzykować i poprowadzić dalej rozmowę, wyjawiając powód swojego przybycia, a także pytania, które mną targały i na których znalezieniu odpowiedzi mi zależało. Podjęta decyzja okazało się dość szybko trafna - wyraźne nieodwiedzanie, zgroza która pojawiła się w wyrazie ich twarzy po usłyszeniu tych straszliwych wieści była dość wiarygodnym źródłem przypuszczeń, iż moja wyobraźnia zbyt daleko popłynęła podsuwając mi błędne wnioski. W rek z odpowiedziami w pewien sposób się rozsupłał się udostępniając mi kolejne tropy, choć nad ich weryfikacją musiałem jeszcze popracować.
Szybko znalazłem potwierdzenie w swoich przypuszczeniach, iż kapłani dopuścili w swoje pobliże dwójkę mężczyzn, których obrali za znanych sobie mieszkańców pobliskich wniosek. Jak się można było domyślać, szybko przyszła ............ iż mogło dojść do kradzieży tożsamości przy wykorzystaniu banalnej techniki Henge no Jutsu. Z drugiej jednak strony, ów argument nalezało rozsądnie przemyśleć, gdyż w przeciwieństwie do kapłanów zdawałem sobie sprawę z tego, iż technika ma swoje ograniczenia - choćby takie iż w trakcie jej użytkowania nie można wykorzystywać innych technik, gdyż przerwałoby to działanie techniki. Skoro jeden z mężczyzn wykorzystał technikę elementarną Katonu, jego tożsamość była prawdopodobnie do potwierdzenia. W przypadkiego drugiego mężczyzny, który wykorzystał wcześniej stworzone ostrze z kryształu - mógł on obejść to ograniczenie korzystając z gibkości i szybkości własnego ciała. Nim jednak zdążyłem potwierdzić swoje nasuwające się wnioski, wydarzyło się coś, co było nie tylko niepokojące, ale również zagrażało naszym życiom. Rozpętało się piekło.
Dobywające się spod podłogi czarne kłęby dymów o znanej woni nasuwało natychmiast wiadome skojarzenie. Pożar, który musiał być już pokaźnych rozmiarów, skoro wydobywało się z niego tyle kłębów. Czemu jednak nikt nie krzyczał? Nie alarmował? Czemu nikt tu nie przybiegł? Wnioski same się nasuwały.
- OSTROŻNIE! - krzyknąłem za dwójką mężczyzn, którzy pośpiesznie opuścili otworzyli, a następnie przekroczyli drzwi pokoju, wchodząc tym samym do wnętrza budynku. Wtedy właśnie nastąpiła również eksplozja i zatrząsł się budynek, a ja zdałem sobie sprawę z tego, że nie mogę dłużej czekać i obserwować rozwój wydarzeń, z tego względu, iż niebezpieczeństwo było zbyt wysokie. - SZYBKO TĘDY! - krzyknąłem, po czym uformowałem cztery pieczęcie by chwile później wystrzelić z mojego ramienia potężny strumień drewna, który wycelowany w pobliską ścianę, przebił ją, a następnie wytworzył skośnie opadającą "zjeżdzalnie" o niedużym odchyleniu, która umożliwiała znajdującym się w pomieszczeniu osobom na opuszczeniu bezpiecznie tego miejsca. Gdy tylko upewniłem się, że wytworzona w ten sposób platforma jest bezpieczna, a mężczyźni którzy opuścili pokój nie powrócili - równocześnie stworzyłem odgałęzienie, które natychmiast ukierunkowało się w stronę drzwi wyjściowych i stworzyło barykadę, którą aby przejść, należało bezsprzecznie zniszczyć. Po tej czynności, gdy tylko pozostałe osoby opuściły pomieszczenie, sam skorzystałem ze swojej platformy i wyszedłem, pozostawiajac na koniec niespodziankę - wbity w sufit na środku pomieszczenia kuna z doczepioną notką wybuchową. Gdyby jednak ktoś zamierzał się przebić - ów niespodzianka miała na niego czekać.

Nazwa
Mokuton no Jutsu: Reberu Shi
Podwyższenie umiejętności klanowych wiąże się z szeregiem nowych możliwości. Przede wszystkim, Mokuton dość znacząco zyskuje na rozmiarach. Można go wykorzystywać zarówno w ofensywie, jak w celach obronnych. Dzięki dość dużej różnorodności technik - teraz można wytwarzać chociażby kolce, pale i niewielkie drzewa - istnieje wiele możliwości. Dodatkowo Senju może pobudzić do wzrostu rośliny w bliskim swoim otoczeniu, jednak ta umiejętność nie posiada zastosowania w boju. Do tego wzrastają również możliwości defensywne, pozwalając użytkownikom na wykonywanie twardszych barier.
Wytrzymałość
Mierna
Szybkość
Słaba
Zasięg
Wielkość Max.
Dodatkowe
Przy Braku Skupienia Wielkości wynoszą 1/3 pierwotnej wartości
Koszt Chakry Reberu Shi: KC E - 20%, KC D - 15%, KC C - 8%, KC B - 5%, KC A - 3%, KC S - 2%, KC S+ - 1% (na turę)
0 x
Murai

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Murai »

0 x
Shigeru

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Shigeru »

Niestety wydarzenia których byłem właśnie świadkiem, a nawet i uczestnikiem, nie pozwalały na bierne przyglądanie się, tylko wymagały ode mnie szybkiego działania, zwłaszcza że istniało podejrzenie, iż mowa była właśnie o dwójce osób, która mogła stać za zagładą pobliskiej osady. Mimo jednak tego, że towarzyszyli mi bezbronni cywile i winny byłem im pomóc, to jakaś chorobliwa zawziętość powodowała, że odczuwałem wewnętrzną satysfakcję z tego iż prawdopodobnie sami odnaleźli się winni. Pozostawało mi jedynie w bezpieczny sposób wyciągnąć osoby postronne z tego bagna, a następnie przy zachowaniu własnej głowy, zbliżyć się do agresorów. Zadania nieskomplikowane w samym znaczeniu - wiadomym było co należało robić - choć dużo cięższe już w wykonaniu.
Na szczęście przyszedł mi do głowy pewien sposób, który natychmiast wcieliłem w życie, zwłaszcza że dwójka mężczyzn, która opuściła pomieszczenie, zniknęła z naszego pola widzenia po eksplozji, która nastąpiła chwile później. To był sygnał, który spowodował natychmiastową u mnie reakcje - chwile później z mojego ciała wystrzelił potężny strumień Mokutony, który przebił się przez ścianę a następnie uformował wygodną i w miarę bezpieczną pochylnie przy pomocy której, kapłani mogli opuścić świątynie. Równocześnie powstało w ramach moich działań odgałęzienie, które ukierunkowane na drzwi wejściowe miało za zadanie je zablokować, nie dopuścić tych którzy chcieli się tu dostać, a przynajmniej nie za szybko. Gdy też obecnym w pomieszczeniu udało się opuścić co raz bardziej zadymione lokum, sam postanowiłem uczynić podobnie pozostawiając na suficie pomieszczenia dla wchodzących małą niespodziankę, a na sam koniec chwytając upuszczone przez Gamagoshiego żelastwo, które w końcu mogło nam się jeszcze przydać.
Akcja mimo, że została skoordynowana i przeprowadzona pośpiesznie, na szczęście się powiodła. Bezpiecznie zdążyliśmy opuścić pomieszczenie przed zawaleniem się klastoru, zwłaszcza, że chwilę po tym jak ukryliśmy się w lesie, dostrzegliśmy huj rozwalanych zaplombowanych przeze mnie drzwi, a następnie kontur jakiejś postaci. Podejrzewałem, że otóż mam przed jednego z winowajców tego całego zamieszania i ucieszyłem się ogromnie, że udało mu się dotrzeć do pomieszczenia. Nim jednak zdążyłem cokolwiek więcej pomyśleć lub zrobić, nastąpił wybuch prawdopodobnie mojej notki, która w kontakcie z ogniem, musiała eksplodować. I to zapewne chwilę za wcześnie, choć liczyłem rozeźlony na to, że chociaż odłamki coś im złego uczyniły, albo rozwalający się budynek...
- Bierzcie to - mruknąłem wyciągając w stronę któregoś z rosłych mężczyzn pozostawione przez Gamagoshiego ostrze, uznając że im bardziej się ono przyda, zwłaszcza iż ja miałem wciąż swoje przewieszone na plecach - Poznali namiastkę tego z czym będą mieli do czynienia, wiec prawdopodobnie nie wejdą od razu w las, stąd wyruszycie do najbliższej wioski, jak najszybciej - oznajmiłem nawet spokojnie, w odpowiedzi na zdenerwowanie kobiety. Posiadając znaczne już doświadczenie z obu wojen, a także z misji, które niejednokrotnie bywały przewrotne i dynamiczne, zdawałem sobie sprawę z tego iż nerwowość nie jest do niczego potrzebna, bo w przypadku osób o słabszych charakterze, działa nie tylko demotywująco, ale również blokująco. A ostatnim czego potrzebowałem było grupy osób, która jak osioł na polu, będąc stać w bezruchu zwłaszcza, że olbrzym darł się mówiąc iż to właśnie po ów najstarszą kapłankę przybyli. - Po drodze o ile będziecie mieć szczęście, natraficie na patrol i poinformujecie ich o tym co tu miało miejsce, ja zostanę aby się z nimi rozprawić i nie pozwolić im wyrządzenie jakiejkolwiek więcej zbrodni
Co by nie mówić, była to odważna i dobitnie mocna deklaracja, ale zdawałem sobie w pełni sprawę z konsekwencji tak wypowiedzianych słów. Nałożone na mnie obowiązki, wewnętrzna duma a także świadomość ciążącej powinności nie pozwalało mi się jednak inaczej zachować. Zwłaszcza tym bardziej, iż możliwe że miałem do czynienia z tym samym mężćzyzną, który wyrządził na polach bitwy tyle szkód Siłom Senju. Jeśli tak, to miałem doskonałą okazję, aby spłacić dług krwi względem moich pobratymców. Stąd też, korzystając z tej chwili jak walił się budynek, a także dopuszczając przypuszczenie, iż osoba władająca Katonem wciąż tam mogła siedzieć bo w końcu skądś płomienie musiały się wziąć, dokładnie przyjrzałem się Sakurze, a następnie uformowałem pieczęcie i stworzyłem klona...
Przekazuje klonu 14% chakry, co przy obecnej kontroli chakry, wyniesie mnie 20% kosztów ogólnych
Nazwa
Moku Bunshin no Jutsu
Pieczęci
Tygrys → Pies → Wąż
Zasięg
Dowolny
Koszt
E: 25% | D: 20% | C: 15% | B: 9% | A: 6% | S: 3% | S+: 2% + to, co przekażemy
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Technika tworząca określoną ilość kopii użytkownika, które dosłownie wyrastają z jego ciała. Każda z nich posiada swoje zasoby chakry, które oryginał musi przekazać podczas procesu tworzenia, a także własną wolę i umiejętność mowy. Drewniane kopie są najtrudniejszym rodzajem klona w kwestii rozróżnienia od oryginału i tylko Eternal Mangekyou Sharingan jest w stanie tego dokonać. Poza tą niewątpliwą zaletą klon ma do dyspozycji wszystkie techniki klanowe i Tai/Buki znane przez pierwowzór i ekwipunek poza wyjątkowymi rzeczami pokroju notek czy bombek. Klon, jako że stworzony z drewna, jest bardzo wytrzymały i może walczyć nawet z bronią przeszywającą go na wylot. Trzeba bardzo się postarać, by unieszkodliwić takiego klona. W porównaniu do innych klonów, ten potrafi komunikować się na odległość z oryginałem przez sieć korzeni roślin poprzez “podłączenie się” do niej obydwu stron. Klon zyskuje tym samym funkcję doskonałego zwiadowcy. Jest to jedna z najlepszych technik duplikujących.
Nazwa
Mokuton: Henge no Jutsu
Pieczęci
Ptak → Pies → Wąż
Zasięg
Dowolny
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Dodatkowe
Cel transformacji musi być co najmniej naszej budowy
Opis Odmiana techniki Henge no jutsu. Polega na pokryciu swojego ciała drewnianą, cienką otoczką, która następnie przybiera wygląd danej osoby w którą chcemy się wcielić. Technika nie pozwala zmienić się w przedmioty znacznie mniejsze od użytkownika, jedynie podobnych rozmiarów. Wadę tą rekompensuje trwałość zmiany, przez co nawet po uderzeniu przez kogoś technika nie dezaktywuje się.
Chwile po tym jak powstał klon, użył on kolejnej techniki, aby upodobnić się do starszej kobiety. Była to dogodna sytuacja zwłaszcza że nie mogła ona mówić, a wiec nie musiałęm się obawiać tego, że raz źle wydobyty dźwięk pokrzyżuje wszystkie moje play. Nie wiedząc właściwie też dlaczego tak chcą dorwać kobietę, zdecydowałem się na przekazanie tworowi niewielkie ilości chakry, bo też nie było wiadomym czy już z pewnej odległości nie zdecydują się go unicestwić. Może życie kobiety przewodzącej klasztorem nie miało dla nich żadnego znaczenia? Na koniec wręczyłem klonowi jedną notkę, a sam dołożyłem drugą notkę przelewając na nią swoją chakrę (klon uczynił podobnie) i obie schowaliśmy wewnątrz jego ubrania. Gdy to zrobiłem nakazałem pozostałym uciekać, a sam zrobiłem jeszcze tylko jedną rzecz formując ponownie pieczecie upewniajac się jednak, że nikt nie wyszedł jeszcze na powierzchnie!
Nazwa
Mokuton: Kawarimi no Jutsu
Pieczęci
Tygrys → Świnia → Wół → Pies → Wąż
Zasięg Max.
15 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Wariacja techniki Kawarimi no Jutsu. Pozwala na podmianę z własnoręcznie stworzonym drewnianym manekinem, wymodelowanym wcześniej dzięki umiejętnościom manipulacji drewnem. Kukła jest tych samych rozmiarów co użytkownik i spełnia wszystkie warunki do wykorzystania jej w technice. Za jej użyciem przemawia możliwość błyskawicznego kontrataku z wykorzystaniem drewna z którego manekin jest stworzony, szczególnie w przypadku bezpośredniej konfrontacji.
Jeden gotowy do podmiany manekin powstał tuż obok mnie, za drzewem, dzięki czemu mogłem go wykorzystać później do podmiany. Na wszelki jeszcze wypadek, dołożyłem do niego jedną z notek, tak aby w razie kontaktu fizycznego, mieć dodatkowu atut do zadania przeciwnikom obrażeń. Gdy swój plan zrealizowałem... wyciągnąłem ostrze, a następnie podsuwając je pod szyje starszej kapłanki (czyli de facto mojego klona pod postacią henge), wyprowadziłem nas zza osłony drzew, mając w razie czego gotową podmianę, choć w pierwszej chwili zamierzałem w razie czego odskoczyć. Priorytetem było to, aby klon znalazł się w pobliżu agresorów, tak by można było wysadzić klona w ich bezpośrednim otoczeniu. W każdym jednak razie, wyprowadziłem nas z lasu, na środek polany, gdzie też czekaliśmy na to co przyniosą kolejne chwilę, bo jak sądziłem, mężczyźni którzy przygotowali taki atak, na pewno to przeżyli... Coś takiego jak zwykłe zawalenie budynku nie mogło ich raczej zabić, a już na pewno nie użytkownika kryształu, który przecież znał też Jutsu defensywne.
KEKKEI GENKAI: Mokuton
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 70
    WYTRZYMAŁOŚĆ 70
    SZYBKOŚĆ 110 | 120
    PERCEPCJA 50 | 60
    PSYCHIKA 40
    KONSEKWENCJA 50

KONTROLA CHAKRY A
POKŁADY CHAKRY: 78%
MNOŻNIKI: Gōken (+10 Szybkości, +10 Percepcji)
0 x
Murai

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Murai »

0 x
Shigeru

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Shigeru »

No i stało się. Plany zostały powzięte, a następnie wprowadzone w życie. Instrukcje również dla cywili zostały wydane, z czego wyznawcy swojego dziwnego kultu, postanowili prawie że od razu skorzystać, zapominając w tym wszystkim choćby o słowie podziękowania. W gruncie jednak rzeczy, rozumiałem ich i nie obwiniałem, nerwy w takich sytuacjach robiły swoje. Gdy więc też kondukt "duchowieństwa" pośpiesznie opuścił to miejsce, a jedynie ja z klonem pozostałem na swoim miejscu, postanowiliśmy przejść do dalszego działania, czyli między innymi zmiany wyglądu klona, tak aby przedstawiał Sakure-dono, a gdy i to uczyniliśmy - opuściliśmy bezpieczną kryjówkę wychodząc z powrotem na plac i ukazując się tym samym naszych potencjalnym przeciwnikom.
Nie do końca wiedziałem jakie są zamiary wrogów względem kobiety, choć domyślać się mogłem że nie zależy im na jej życiu skoro podjęli już próby poderżnięcia jej gardła. Z drugiej jednak strony, gdy ponownie przybyli, a potężny sługa Sakury panicznie zaczął wspominać iż "przybyli po jego Panią" to postanowiłem zaryzykować i poprowadzić dalej tą niebezpieczną grę licząc na to, że uda mi się uzyskać jakieś cenne informacje, dzięki posiadaniu których będę miał większą wiedzę na temat przeszłym wydarzeń. Dodatkowym atutem takiego rozwiązania była sposobność zbliżenia się przeciwników do klona (bądź na odwrót) i zdetonowanie znajdujących się na nim notek. Wtedy udałoby się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, choć co do powodzenia takiej akcji byłem dużo bardziej sceptycznie nastawiony, zwyczajnie nie sądząc aby wszystko to poszło zamierzonym torem.
Aby sytuacja nie wyglądała na ustawioną, a co więcej wprowadzić pewną zmyłkę, postanowiłem wyciągnąc ostrze, a następnie przyłożyć je do szyi klona, aby w ten sposób zmylić oponentów, a przynajmniej dowiedzieć się czy faktycznie nie zależy im na jej życiu. Tak jak też przypuszczałem, w niedługim po wyjściu czasie, ze zgliszczy świątyni wyszedł mężczyzna pokryty żółtą zbroją... Kolor ten sam co szkiełka które posiadałem i ten sam co pozostałości jakie zostały w ruinach osady, gdy nasz posłaniec nas o tym nieszczęściu poinformował. Byłem teraz praktycznie pewien, że mężczyzna był odpowiedzialny, a już na pewno obecny na miejscu zbrodni. Mimo też jego dosadnych słów, nieszczególnie poczułem się dotknięty, bo swoją uwagę skupiłem na otoczeniu... doszukując się jego partnera, bo miałbym ogromne wątpliwości jakby zginął w taki sposób - w końcu zachowanie Kouseki na to nie wskazywało aby jego towarzysz poległ.
- Czy to Ty odpowiadasz za zagładę najbliższej osady? - zadałem jedno pytanie, ignorując jego słowa, ale równiez nie opuszczając ostrza. Klon w tym czasie udawać miał bojaźliwego, wylęknionego, nieco też podupadłego na zdrowiu. Sam wątpiłem bym swoim pytaniem spowodował wylew odpowiedzi, ale liczyłem że chociaż sprowokuję do jakiegoś zachowania. W tym samym czasie klon przesunął pół kroku do tyłu, zwracając szczelną uwagę na nasze tyły, przy okazji prowokując przypuszczenie u Kosekiego, że staruszka próbuje prysnąć.
- Dlaczego to uczyniłeś, nasze Rody nie były przecież skonfliktowane. To z jej powodu?! - sam z kolei kontynuowałem, próbujac w dalszym ciągu wciągnąc mężczyznę w rozmowę. Gdybym jednak nie doczekał się odpowiedzi... wtedy po prostu odpuszczam ostrze i mówię, że w takim razie niech sam próbuje swoich sił. Wtedy to też robię krok w bok, a klon z początku nieśpiesznie zaczyna się oddalać do tyłu, by w razie potrzeby wykonać jednak unik w oprzypadku posłania w jego stronę, tych kryształowych shurikenów.
//Nie kunai, a ostrze tanto :) nie doprecyzowałem za co przepraszam. Reszta planów jest dalej obowiązująca (kawariami w moim przypadku owszem o ile nie byłbym w stanie wykonać uniku)
KEKKEI GENKAI: Mokuton
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 70
    WYTRZYMAŁOŚĆ 70
    SZYBKOŚĆ 110 | 120
    PERCEPCJA 50 | 60
    PSYCHIKA 40
    KONSEKWENCJA 50

KONTROLA CHAKRY A
POKŁADY CHAKRY: 78%
MNOŻNIKI: Gōken (+10 Szybkości, +10 Percepcji)
0 x
Murai

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Murai »

0 x
Shigeru

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Shigeru »

Starałem się w jak największym stopniu wypełnić nałożone na mnie zadanie, a oprócz znalezienia winnych należało też zrozumieć to co zaszło, aby wyciągnąć konsekwencje i w przyszłości przynajmniej się starać przeciwdziałać takim powtórkom z historii. Mój plan jednak najwyraźniej miał spalić na panewce, bo wraz z kolejnymi zadawanymi przeze mnie pytaniami, nie dostawałem na nie odpowiedzi, a jedynie raz użytkownik kryształu uczynił coś, co miało najwyraźniej stanowić odpowiedź na wszystko. Nie byłem idiotą. Potrafiłem wyciągnąć proste wnioski, a te byłe takie że rozmową niczego więcej nie uzyskam. Złość, którą trzymałem na wodzy musiała znaleźć ujście, a wypuszczenie "staruszki" miało być pierwszym ku temu kroczkiem, choćby częściowo wyprowadzając dwójkę moich oponentów z równowagi. To czy przykrywka klona będzie spalona, czy też nie, już mnie w tej chwili nie interesowało, a właściwie było nawet bardziej na rękę, ponieważ zmuszało przeciwników do dwukrotnego zastanowienia się nad tym co uczynić, bo jeżeli faktycznie nie była to staruszka... istniało z tej strony zagrożenie zaatakowania.
Nie było jednak czasu rozwodzić się nad tym, bo zauważyłem jak przede mną krystalizuje się powierzchnia, a nie wiedząc czego mogę się spodziewać... postanowiłem nie ryzykować i gwałtownie odskoczyć do tyłu, dopomagając sobie w pewien sposób dłońmi, bo wyciągnąłem je przed siebie, by chwile później w razie czego mogły wystrzelić z nich prowizoryczne kłody, które jakby trzeba było - odepchnęłyby mnie w szybki sposób znacznie dalej, albo zasłoniły przed nadlatującymi broniami. W każdym razie zamierzałem trzymać na chwile obecną dystans, równocześnie posyłając dotychczasowym " pokracznym biegiem" klona w stronę najbliższych drzew, tak aby bezpiecznie się schronił pozostawiając mnie samotnego na polu bitwy.
Opadając bezpiecznie na powierzchnię, nie zamierzałem jednak dalej bezczynnie obserwować, próbować zrozumieć i wyciągnąć z tego wnioski bo już wiedziałem że moi oponenci nie są skorzy do zwierzania się, a jedyne na czym im zależy to na śmierci innych, niewinnych cywili, którzy nie byli w stanie bronić się przed taką potęgą. Jedno krwawe żniwo zdążyli już zebrać, może nawet i ta zbrodnia ni była ich pojedyńczą stąd musiałem zrobić wszystko aby ich powstrzymać, nawet za cenę swojego życia jeżeli było to potrzebne. - Mokuton: Mokujoheki - mruknąłem by chwile później wokół mojego przeciwnika wystrzeliła spod ziemi wystarczająco duża kopuła drewniana, która byłaby w stanie objąć bezpiecznie tyle obszaru, aby go w nim zamknąć (jeżeli to konieczne, technika przeistacza się z rangi B na rangę - proszę tylko o informację o tym - jeżeli zauważę, że przeciwnik ma szansę wymknąć się spod zamknięcia kopuły). Gdy to nastąpi składam od razu pieczęć węża, a wtedy ukazuje swoim przeciwnikom swój prawdziwy cel - a więc implozję zielonej zagłady, która nie tylko otoczyła kopułę, odgradzając ją od towarzysza użytkownika kryształu, ale także zielone pędy znalazły się pod kopułą, gdzie miały za zadanie schwytać, unieruchomić, a nawet spróbować unicestwić przeciwnika poprzez stopniowe napinanie, rozrastanie i ściskanie poszczególnych pędów i gałęzi, które ostatecznie miały po prostu rozkruszyć i zgnieść mężczyznę wraz z tą jego kryształową zbroją...
Nie zamierzam stać wtedy bezczynnie dlatego też natychmiast okrężnie ruszam w ich stronę, rozpoczynając od prawej strony swój bieg, tak aby ominąć miejsce w którym krystalizowała się powierzchnia ziemi, a także dlatego, aby jednak kopuła nie zasłaniała mi pozycji obcego mężczyzny. Oczywiście sekretna technika potężnego rozgałęzienia lasu, w dalszym ciągu się rozrastała, wykorzystując do tego również szczątki świątyni, zwłaszcza że drugi z zakapturzonych mężczyzn znajdował się właśnie przy ich szczątkach. Wątpiłem by się udało mi go schwytać w taki sposób, w końcu nie poznałem jeszcze jego wszystkich zdolności, ale warto było wykorzystać już to, że działała technika zamiast marnować następne pokłady własnej chakry. W dłoni w trakcie biegu widać moje tanto, które ponownie wyciągnięte, miało sugerować jakobym był sprawny w władaniu taką bronią. Cóż... przynajmniej odbić broń tym umiałem.
  • Takie spostrzeżenia:
  • W trakcie swoich biegów oczywiście zwracam w dalszym ciągu uwagi na otoczenie, by w głupi sposób nie wpaść w zastawioną pułapkę.
  • Wolę również omijać nadlatujące pociski niż próbować je odbić gdyż zdaje sobie sprawę z bezpieczniejszej w ten sposób opcji.
  • Jeżeli zajdzie potrzeba (tylko w razie zagrożenia życia - nie chce anuluować techniki Mokuton: Jukai Umi Kōtan), wykorzystuję pasywne zdolności Reberu Mokutonu D do zablokowania ciosu (choćby gdy opisywałem to na początku jak odskakuje od krystalizującej się powierzchni podłoża)
  • Drugiego oponenta również próbuje uchwycić/pochwycić techniką Mokuton: Jukai Umi Kōtan, choć nie za wszelką cenę - to użytkownik Kryształu jest w tej chwili moim priorytetem
  • Po wykorzystaniu tych dwóch technik wymienionych z opisów poniżej, w trakcie biegu ponownie przygotowuje Kawariami no Jutsu (majac na uwadze zarówno kawałki drewna jakie znalazły się po zniszczeniu świątyni jak i majac w zasięgu stworzoną wcześniej kukłę z doczepionymi notkami wybuchowymi)
  • Mój klon po ukryciu się w lesie, nie chowa się głęboko, tuż za pierwszymi drzewa, wychodzi nawet na obrzeża (prawie) chowając się za najbliższymi drzewami by stamtąd obserwować poczynione efekty i by w razie czego reagować.
KEKKEI GENKAI: Mokuton
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 70
    WYTRZYMAŁOŚĆ 70
    SZYBKOŚĆ 110 | 120
    PERCEPCJA 50 | 60
    PSYCHIKA 40
    KONSEKWENCJA 50

KONTROLA CHAKRY A
POKŁADY CHAKRY: 53% (nie wykorzystano poprzedniej podmiany stąd nie odejmuje chakry)
MNOŻNIKI: Gōken (+10 Szybkości, +10 Percepcji)
Nazwa
Mokuton: Mokujōheki
Pieczęci
Szczur → Pies → Tygrys
Zasięg
Kilka metrów przed używającym
Koszt
E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 5% | S+: 4%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Uniwersalna technika Mokutonu, która tworzy drewnianą kopułę chroniącą przed atakami zdolną pomieścić nawet kilkanaście osób. Twór może być zarówno kopułą w kształcie półkuli, jak i mniejszą jej częścią, zależnie od preferencji. Kopułę również można wykorzystać do zamknięcia w niej przeciwnika i tym samym uniemożliwić mu ucieczkę. Jest to jedna z podstawowych technik defensywnych na małą skalę, w związku z tym nie jest w stanie oprzeć się bardziej destrukcyjnym technikom czy przytłaczającej sile. Po rozwinięciu dziedziny na rangę A możliwym jest stworzenie kopuły znacznie większej, za koszt techniki A i ze zwiększonymi właściwościami defensywnymi.
Nazwa
Mokuton: Jukai Umi Kōtan
Pieczęci
Wąż
Zasięg
50m
Koszt
E: 55% | D: 45% |C: 35% | B: 25% | A: 17% | S: 15% | S+: 5%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Technika polega na stworzeniu gęstego lasu na dowolnie wybranym obszarze. Może być to pustynia, ziemia skuta lodem, nawet dach jakiegoś budynku - rodzaj terenu nie ma tutaj znaczenia. Jutru powoduje gwałtowny wzrost różnego rodzaju roślinności na obszarze docelowym, czego finałem jest pojawienie się dużego lasu. Podczas jego tworzenia użytkownik posiada nad nim pełną kontrolę i może rozkazać roślinności co tylko zapragnie. Technika może służyć do wielu celów jednocześnie i dzięki temu można stworzyć naturalne ograniczenie wizji przeciwnika, jak i pochwycić duże ilości oponentów za pomocą wytrzymałych korzeni. Potencjał jest nieograniczony i jego wykorzystanie zależy tylko od sytuacji i samego użytkownika.
Nazwa
Kawarimi no Jutsu
Pieczęci
Tygrys → Świnia → Wół → Pies → Wąż
Zasięg Max.
30 metrów
Koszt
E: 5% | D: 4% | C: 3% | B: 2% | A: 1% | S: 1% | S+: 1%
Dodatkowe
W pobliżu musi się znajdować przedmiot możliwy do podmienienia
Opis Kolejna pomocna technika, która niejednokrotnie może uratować życie. Otóż jest to technika podmiany która pozwala w momencie ataku podmienić nasze ciało z zawczasu przygotowaną podmianą z beczką, kłodą bądź innym przedmiotem który znajduje się luźno na powierzchni oraz rozmiarami jak i wagą nie przekracza ½ naszego ciała. Kolejnym ograniczeniem techniki jest świadomość nadchodzącego ciosu. Użytkownik może podmienić się tylko w momencie gdy widzi nadchodzący atak. Wtedy tuż przed zadaniem ciosu następuje podmiana i nasze ciało zajmuje przedmiot wcześniej przez nas wybrany do podmiany.
0 x
Murai

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Murai »

Obrazek

Różowe: Shigeru i jego klon
Czerwony - uciekający łysol
Brązowe - kopuła (wielkość następnym razem jaką chcesz mieć pls)
Żółte - kryształ
Zielone - las (nie podałeś na jakim obszarze dokładnie go stworzyłeś)
0 x
Shigeru

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Shigeru »

No i w końcu doszliśmy do momentu, gdzie nie było innego wariantu, jak zetknąć się w walce. Wyraźny brak zainteresowania konwersacją, pamięć o tym do czego doszło, a także działania użytkownika kryształu, który jako pierwszy rozpoczął bitewne działania, to wszystko doprowadziło właśnie do tego momentu... w którym nie było odwrotu. Należało działać. Co też się właśnie stało.
Odskoczyłem szybko do tyłu, co było rozwiązaniem jak się okazało najlepszym z możliwych, bo kryształowy twór mojego przeciwnika nagle zaczął się rozrastać tworząc karykaturę jakiegoś przeklętego, żółtego drzewa. Wciąż w pamięci miałem wspomnienia walki pod Kodokunayamą gdzie śmierć z ręki użytkownika Shoutonu poniosło wielu dobrych ludzi. Od tamtej pory wyniosłem pewne obserwacje, według których element kryształu był niebezpiecznym tworem, wolniejszym od Mokutonu, ale dużo bardziej twardszym, wytrzymalszym. Z tą wiedzą miałem wyjść na przeciw przeciwnikowi.
Twór przeciwnika, przedziwne rozgałęzienie nie dotknęło mnie w żaden sposób, a gdy upadłem na ziemię, natychmiast przeszedłem do kontrataku, w wyniku którego naokoło przeciwnika spod ziemi wystrzeliły ku górze olbrzymie żerdzie tworzące następnie kopułe. Przypuszczałem, że przeciwnik to zauważy i spróbuje umknąć... ale nie sądziłem że górą, tylko bokiem. W odpowiednią porę jednak zareagowałem tworząc znacznie większą i wytrzymalszą kopułę, która skutecznie uwięziła tam przeciwnika.
Nie był to koniec, bo gdy tylko kopuła się zamknęła, od razu przeszedłem do wykonania kolejnej czynności, która miała pogrązyć wziąć znajdującego się na swojej platformie przeciwnika. Spod ziemi pod kopułą, ale również wokół niej wystrzeliły potęzne gałęzie, korzenie, kłody, które poczęły się rozrastać w nieokreślonych kierunkach, chwytając i obejmujać sobą wszystko co znajdowało się w pobliżu. Wiedziałem, że przeciwnik był w swojej zbroi która prawdopodobnie jak kryształ, musiała być niezwykle wytrzymała. Stąd moim działaniem było pochwycenie go, a następnie zgniecenie - poprzez skruszenie jego zbroi, a następnie zmiażdzenie to co ta zbroja ochraniała. Gdy kopuła zamknęła się, nie wiedziałem jak tam sytuacja wygląda, ale oczyma wyobraźni widziałem przeciwnika schwytanego, niemogącego się oswobodzić. Wyobraźnia podpowiadała mi, że może w takim stanie dłużej wytrzymać... stąd zamierzałem go wziąć na przetrzymanie, w dalszym ciagu generująć rozrost roślin... Dopiero wybuch spod kopuły (który jej jednak nie naruszył) wyrwał mnie z przemyśleń i skłonił do dalszych działań.
Drugi z przeciwników był wyraźnie zaskoczony tym co zaszło, nawet przeklnął co obrałem za dobrą monetę - w końcu udało mi się zrobić to co zamierzałem, wytrącić ich z równowagi - a następnie rozpoczął ucieczkę w las. W tym momencie poczułem się rozdarty. Z jednej strony wolałem się upewnić, że jednego przeciwnika mam mniej, z drugiej nie mogłem pozwolić by on uciekł. Coś czułem że to on może być kluczem do tej całej zagadki. Najgorsze jednak było to, że wciąż nie znałem jego umiejętności, poza Katonem. Z cichym westchnięciem przykucnąłem, i dotknąłem podłoża przekazując swojemu klonu instrukcje postępowania, a gdy to uczyniłem, sam rzuciłem się w pogoń za przeciwnikiem, zastanawiając się przy tym czy wbiegajac w las... miał pomysł na dalszy pojedynek?
Klon z kolei otrzymawszy informację o kierunku ucieczki przeciwnika, miał za zadanie przeciąć mu drogę, obierając jednak już swój prawdziwy wygląd. Z racji faktu, że klon znajdował się dalej ode mnie, miał się on kierować najpierw prosto na skos, aby zminimalizować odległość, a potem wykorzystać szpiegowskie umiejętności, aby fakt jego obecności zagrał na moją korzyść w najmniej oczekiwanym przez przeciwnika momencie. Jakby w końcu nie patrzeć, jego obecność była moim atutem, co biorąc pod uwagę moją kondycję chakrową, było na wagę złota. Dlatego też, miał się na razie chować, nie wybiegajać bezpośrednio mu przed oczy, obserwować i gdy trzeba było, przekazywał mi informację.
W trakcie pogoni za przeciwnikiem, nie używam innych chwilo technik, generując dalszy wzrost lasu z wyszczególnieniem obszaru pod kopułą - chce mieć pewność, że osobnik tam się znajdujący, nie będzie miał szans na wydostanie się w jednym kawałku...

W trakcie pogoni zwracam szczególną uwagę torze pościgu - nie chcę wpaść przypadkiem w zastawioną pułapkę - wypatruję pozostawione notki, bądź jakiekolwiek inne odznaczajace się na tle lasu przedmioty - wtedy staram się je ominąć.

Tak jak poprzednio w przypadku nadlatujących pocisków, broni wolę odskoczyć na bok, wykorzystując również drzewa jako osłony.

KEKKEI GENKAI: Mokuton
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 70
    WYTRZYMAŁOŚĆ 70
    SZYBKOŚĆ 110 | 120
    PERCEPCJA 50 | 60
    PSYCHIKA 40
    KONSEKWENCJA 50

KONTROLA CHAKRY A
POKŁADY CHAKRY: 46% (uwzględniono większą kopułę)
MNOŻNIKI: Gōken (+10 Szybkości, +10 Percepcji)
0 x
Murai

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Murai »

Obrazek

Szary - chmura dymu.

Obydwaj Shigeru nie widzą przeciwnika, więc nie ma kropeczki.

Przez wybuch Shigeru doznał lekkiej dezorientacji co przekłada się na mniejszą prędkość i czas reakcji.
0 x
Shigeru

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Shigeru »

Miałem nadzieję, że przynajmniej jednego przeciwnika się pozbyłem, choć na wszelki wypadek kontynuowałem dałej swoją zabójczą technikę, aby pozostawić ów osobnika kompletnie bez szans. Czy było to konieczne? Tego nie wiedziałem i na pewno teraz nie miałem okazji się dowiedzieć, bo skupiłem wszystkie swoje wysiłki na tym, aby schwytać drugiego z mężczyzn, który najzwyczajniej w świecie poleciał w długą, próbując uratować swoje nic nie warte w moich oczach życie.
Przekazałem swojemu klonowi instrukcje, a następnie puściłem się biegiem w pościg. Dzięki temu, że znajdowałem się na miarę otwartej poweirzchni mogłem rozwinąć dużo większą prędkość od przeciwnika czego efektem było znaczne skrócenie odległości. Klon, który znajdował się w nieco innym miejscu miał za zadanie odgrodzić wroga, obserwując ale trzymając się w pewnym dystansie. Wróg jak się jednak szybko okazało, nie próżnował. W trakcie ucieczki zastawił pułapki - wypatrując notek, nie zdołałem jednej się dopatrzeć, bo znajdowała się w gęstwinie. Przeciwnik najpewniej działając na ślepo, aktywował ją i w ten sposób zdetonował powodując iż poczułem na swoim ciele gorący podmuch wybuchu, osmaliło mi ubranie, ale najgorsze że również i mocno odrzuciło, powodujac chwilowe zamroczenie. Przeciwnik skrzętnie to wykorzystał i w ten sposób zgubiłem go z oczu. Czy uciekł dalej? Czy się ukrył? Nie wiedziałem tego. Pewne było jednak to, że nie mogłem dalej sterczeć tak w jednym miejscu.
Postanowiłem działać i wykorzystać zaistniałą sytuację. Przypuszczałem, że mój przeciwnik nie uciekł zbytnio bo po pierwsze wiedział, że oberwałem i nadarza się okazja mnie wykończenia. Po drugie, uciekajac ryzykował, że zwrócę na to uwagę i podejmę na nowo pościg. Była jeszcze jedna rzecz - oponent nie wiedział gdzie znajduje się mój klon. Ba! Możliwe, że nie zdawał sobie do końca sprawy z jego obecności, w końcu jakby nie patrzeć nie widział go tylko mógł się domyślać, że ja albo ktoś inny podszywał się pod staruszkę. A i to nie było w końcu pewne. Biorąc to wszystko pod uwagę - zdecydowałem się na konkretne działania.... Możliwe, że dość zaskakujące.
Otóż... korzystając z tego w jakiej pozycji się znajdowałem, przekazałem klonowi swoje myśli, a następnie nie czekając, wskoczyłem w szary dym, który obiegł polanę. Klon który otrzymał ode mnie jasne wskazówki, miał od południa dotrzeć do nas i również wejść w ten powstały obłok dymu. Od razu po tym jak tam wskakuje, używam techniki Doton: Iwagakure no Jutsu aby ukryć się w podłożu, a następnie z tej pozycji, nieco osuwajac się na ubocze, obserwować to co się stanie. Z kolei po opadnięciu obłoków dymu, miał udawać stan w jakim sam się znalazłem - zakurzona zbroja powinna wystarczyć do odniesienia takiego wrażenia, przykurczona postawa i odrzucony daleko płaszcz, aby po jego stanie nie odkryć, że wcale nie oberwałem.
Oponent nie wie, że klon posiada dwie ukryte notki - jedna wsunięta pod zbroje, druga znajduje się pod płaszczem. Jeśli oponent postanowi bezpośrednio zaatakować, klon stara się zminimalizować dystans, ewentualnie wcześniej wysadza płaszcz o ile oponent znajdzie się w jego pobliżu (płaszcz odrzucony jest od pozycji klona na północ jakieś 2.5m). Jeśli klon znajdzie się w pobliżu wroga - to klon próbuje schwytać wroga i dezaktywuje się dopiero w momencie gdy oponent zacznie próbować użytkowac jakieś jutsu, tak aby nie mógł wykorzystać podmiany.

Sam z kolei w ukryciu trzymam nieco dystans zarówno od płaszcza jak i klona aby przypadkiem wybuch mnie nie uszkodził. Jednakże jeżeli zauważę, że wróg próbuje dopaść klona, a ja będę mógł okazje mu przeszkodzi, to wyciągając z podłoża dłonie staram sie uchwycić go przy stopach tak, by klon miał szansę zadać uderzenie, ewentualnie wtedy się wysadzić, jeżeli będzie pewność tego, że wróg nie ucieknie. Zanim jednak klon się wysadzi łapiąc wroga w imadła swoich ramion, daje mi on wystarczająco dużo czasu do tego, bym się bezpiecznie oddalił.

Oczywiście gdyby klon byl atakowany technikami dystansowymi, wykonuje on uniki.
Nazwa
Doton: Iwagakure no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Dowolny
Koszt
E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 5% | S+: 4% (4% co turę)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Jutsu umożliwiające schowanie się w ziemi, ścianie budynku, w zasadzie wszędzie. Niestety, technika nadaje się głównie podczas szpiegowania, ponieważ wysuwanie się z danej materii jest dosyć wolne.
0 x
Murai

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Murai »

Obrazek

Czerwony - ognista ściana około 8m wysokości.
Klon - Przeciwnik -> Około 15m.
0 x
Shigeru

Re: Północne Tereny, gdzieś przy granicy z Sakai

Post autor: Shigeru »

Mój plan zakładał, że przeciwnik nie ryzykując pogoni, wykorzysta nadarzająca się sytuacje i przepuści atak. Jak się okazało się i to dość szybko, było faktycznie tak jak przypuściłem i co najważniejsze, mój oponent łyknął haczyk. Zamiana miejscem z własnym klonem powiodła się w pełni, pozwalając mi się ukryć - jak mi się wtedy wydawało bezpiecznie. Przeciwnik faktycznie się ukazał, ujawniając jakieś 15 metrów od mojego klona. Klon w tym czasie z powodzeniem mnie udawał, choć mogło się zacząć wrogowi wydawać, dziwnym fakt, że tak łatwo mnie obalił. Dlatego też klon powoli zaczął się podnosić do pozycji stojącej, oczywiście nieco ukazując jak odrzut na niego zadziałał. Wróg w tym czasie również jednak nie próżnował tylko przeszedł do swoich działań, które jak się okazało, były równie groźne dla mnie samego.
Płomień wytworzony przez wroga pomknął okręgiem wokół pozycji mojego klona, tym samym odgradzając mnie od niego. Na wszelki wypadek, powoli zmieniłem swoje ulokowanie, nieco odchodząc od linii ognia, ale po chwili skorygowałem swoją pozycję, postanawiajac wykorzystać zajętą klonem uwagę wroga. Z tego powodu, wciąż posiadając kamuflaż, powoli zacząłem przemieszczać się w stronę pozycji oponenta, kierując się prawą stroną, która wydała mi się drogą krótszą. Zamierzałem zbliżyć się do przeciwnika tuż na odległość co najmniej dwóch metrów, tak by w tym momencie bacząc na to, czy spogląda na mojego klona, wyciągnąc powoli do góry dłoń, trzymając tam kunaia z notką oślepiającą... Wybuch notki powinien go skutecznie wtedy oślepić.
Klon z kolei na początku obserwował. Starał się trzymać dystans od płomieni. W razie konieczność można było zawsze wykorzystać stojące w pobliżu drzewo, którego konar (jak wskazuje mapka) również znjaduje sie po wewnętrznej stronie kręgu ognia i wykorzystać go jako tarczę i osłonę przed nadlatującymi technikami Katonu. Klon posiadał już niewiele chakry i należało ją dobrze gospodarować. Stąd miałby zareagować dopiero w chwili gdy zadziałałaby notka oślepiająca. Znając pozycję przeciwnika, miałby za zadanie, wykrozystując element drewna, schwytać choćby jego kończyny tak, by ten nie mógł uciec. Wtedy właśnie sam opuszczam schronienie, by w końcu ostatecznie doprowadzić do końca tego pojedynku...
Nazwa
Mokuton no Jutsu: Reberu Shi
Podwyższenie umiejętności klanowych wiąże się z szeregiem nowych możliwości. Przede wszystkim, Mokuton dość znacząco zyskuje na rozmiarach. Można go wykorzystywać zarówno w ofensywie, jak w celach obronnych. Dzięki dość dużej różnorodności technik - teraz można wytwarzać chociażby kolce, pale i niewielkie drzewa - istnieje wiele możliwości. Dodatkowo Senju może pobudzić do wzrostu rośliny w bliskim swoim otoczeniu, jednak ta umiejętność nie posiada zastosowania w boju. Do tego wzrastają również możliwości defensywne, pozwalając użytkownikom na wykonywanie twardszych barier.
Wytrzymałość
Mierna
Szybkość
Słaba
Zasięg
Wielkość Max.
Dodatkowe
Przy Braku Skupienia Wielkości wynoszą 1/3 pierwotnej wartości
Koszt Chakry Reberu Shi: KC E - 20%, KC D - 15%, KC C - 8%, KC B - 5%, KC A - 3%, KC S - 2%, KC S+ - 1% (na turę)
KEKKEI GENKAI: Mokuton
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 70
    WYTRZYMAŁOŚĆ 70
    SZYBKOŚĆ 110 | 120
    PERCEPCJA 50 | 60
    PSYCHIKA 40
    KONSEKWENCJA 50

KONTROLA CHAKRY A
POKŁADY CHAKRY: 32%
MNOŻNIKI: Gōken (+10 Szybkości, +10 Percepcji)
[/ghide]
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości