Strona 1 z 1
Tatsuo
: 9 lut 2020, o 17:47
autor: Tatsuo
DANE PERSONALNE
IMIĘ: Tatsuo
NAZWISKO: Ito
KLAN: Kami
PRZYNALEŻNOŚĆ: Wietrzne Równiny
WIEK [DATA URODZENIA]: 29 [362 r.]
PŁEĆ: Shinobi
WZROST | WAGA: 167 cm | 58 kg
RANGA: Doko
APARYCJA
WYGLĄD
Niegdyś byłem pięknym młodzieńcem, a przynajmniej za takiego się uważałem. Czas jakby zatrzymał się w chwili, gdy przekroczyłem dwadzieścia lat, a żadne zmarszczki czy inne defekty ludzkiego ciała nie jawiły się na mym ciele. Może to przez swoją wątpliwej jakości genetykę, a może to za sprawą kremów i innych maści, którymi się smarowałem od czasu do czasu, gdy nadeszła odpowiednia pora na to, aby zająć się swoim ciałem. Makijaż, o ile się pojawiał, był raczej stonowany, ograniczający się do pomalowanych na ciemny kolor paznokci i zaznaczonych delikatnym muśnięciem pędzla czarnych brwi. Nie dość, że nadaje to im odpowiednią gęstość, to jeszcze zwraca uwagę na brązowe oczy, spokojnie zawieszone między powiekami.
Mym znakiem charakterystycznym pozostaje niski wzrost i długie, pofalowane rude włosy. Normalnie opadają swobodnie w dół, sięgając do nawet pasa, lecz jest to co najmniej niepraktyczne, przez co od długiego już czasu preferuję zawiązywanie je w koki czy inne frędzloki. Nie za bardzo znam się na sztuce fryzjerstwa, a jakoś do tej pory nie myślałem nad tym, aby całkowicie się je pozbywać. Więc linki i inne kawałki materiału spisują się wyśmienicie, tworząc ukierunkowany nieład na mej głowie. A tak poza tym... Ach, tak, zapomniałbym. Ostatnio, dość przypadkowo muszę przyznać, nabawiłem się jednej... a właściwie to kilkunastu blizn po oparzeniach. Moja prawa część twarzy, górna część klatki piersiowej i znaczna część pleców długo do siebie dochodziły po tym, jak uderzył w nie katon. Dość potężna była to technika muszę przyznać, bo kompletnie straciłem rachubę czasu i miejsca po tym, gdy przed mymi oczami ukazała się ta jasna struga światła. I tak teraz, okaleczony i pozbawiony chęci do życia, poruszam się po tym łez padole, ale nie uważam, aby to był powód do smutku. Chyba.
UBIÓR
Niegdyś ubrania były moją ulubioną częścią dnia, a raczej wybieranie ich. Mógłbym godzinami siedzieć myśląc, jaki płaszcz założyć dzisiejszego poranka. Poranka? Raczej popołudnia, ale to tylko szczegóły, które nie są w tym momencie specjalnie ważne. No, tak, bo właśnie ja to płaszczę preferuję. Pod spodem przeważnie mam jakieś pierwsze lepsze bawełniane koszule podziurawione tu i tam, pomiętolone i schowane w krótkich, sięgających do kolan spodniach. Z dalekiej perspektywy przypominam raczej prostego robotnika jakiejś ziemistej działki, a nie barda, którym właściwie coraz mniej się staję. Ale my tu o ubiorze... Niegdyś, gdy jeszcze miałem chęci do pokazywania się i swojej urody, zawsze wybierałem ciuch z myślą taką, aby coś sobą ukazywał. Ukazywał mój charakter, ukazywał to, jak się obecnie czuję. Teraz jest mi to w zasadzie obojętne i preferuję stonowane, łączące się z kolorem terenu kolory. Jestem jedynie cieniem przemykającym wśród gałęzi życia.
ZNAKI SZCZEGÓLNE
Obecnie? Chyba tylko blizny na twarzy, nadpalone kosmyki włosów i... i w zasadzie tyle. Być może biwa, która do tej pory przywieszona była do mojego pasa. Ostatnimi czasy jednak nie zawsze się z nią pokazuje. Może to dlatego, że pierwsza, wierna mi lutnia została spalona? Ach.
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER
Ja? Hm. Kiedyś powiedziałbym, że staram się nie pamiętać o tym, jakie piętno wywarła na mnie historia. Nie wracam do niej zbyt często, ale na pewno nie jest to moment w moim życiu, który na dobre zatarł się w mej pamięci. A teraz? Raczej staram się patrzeć na świat z perspektywy nieobecnego obserwatora, stojącego sobie gdzieś dalej i przyglądającego się temu, co ma przed nim miejsce. Niczym stara ławka, którą nikt się nie przejmuje, a ta w spokoju umiera sobie pozostawiona samej sobie. A tak poza tym, gdy już ktoś do mnie zagada, to staram się mu odpowiedzieć. Być tym jednym z niewielu miłych przechodniów, którzy skupią całą swą uwagę na odbiorcy. A na mnie czy kiedyś uwaga jest skupiana? Na mnie się za bardzo nikt nigdy nie skupia. Przyzwyczaiłem się do tego i nie jest to coś, co odbieram jakoś negatywnie. Z takim myśleniem życie staje się o wiele łatwiejsze, gdy jedynym celem twego żywota jest sprawienie uśmiechu na twarzy rozmówcy. Nie zawsze się to udaje i nie zawsze jest w pełnej zgodzie ze mną, bo jako bard grywam przeróżne pieśni, gdy tylko mogę. Jak to człowiek mam swoje preferencje i wolę, gdy z ust mych wychodzą słowa, które niosą jakikolwiek przekaz.
A co z moim myśleniem? Sam już nie wiem. Niby wszystko jest dobrze. Dobrze mi się żyje, nie mam na co narzekać, ale teraz... jakoś wewnętrznie przejmuję się tym, co ma wokół mnie miejsce. Zamieszany w sprawy shinobi dostrzegam, jak wiele zła jest na tym świecie. Czy zabijanie innych jest dobre? Niektórzy by powiedzieli, że tak, a jeszcze inni w ogóle by się nad tym nie zastanowili, tylko po prostu włożyli kunai między tętnice szyjne swojego przeciwnika. A mnie to ciekawi, czy istnieje choć cień szansy na to, że będzie jeszcze kiedyś normalnie, a ja nie będę musiał obawiać się tego, czy wybuch kolejnej notki wybuchowej sprawi, że ktoś straci swoje marzenia, cele, nie poczuje już nigdy szczęścia w swym życiu. Dlatego jak tylko mogę odcinam się od tego, co strasznego jest na tym łez padole. Niczym to samotne drzewo, kołyszące swymi ramionami i wijące się tak, jak wiatr mu akurat zagra.
I przez to chyba mało mnie rzeczy zaskakuje. Mało czym się przejmuje i jakoś tak... frunę sobie. Może nie jestem drzewem, a jedynie niewielkim listkiem? Taki maciupeńki człowiek w wielkim świecie. I w sumie to jest naprawdę fajne i ciekawe, że mogę podróżować po nim, poznawać ludzi i dawać im odrobinę tej radości, a następnie przeniosę się do kolejnego miasta, gdzie będę miał otwartą nową kartę. Jakim typem człowieka jestem? Chyba to się nazywa flegmatyk. A to dziwne, prawda? Osoby umuzykalnione są ekspresyjne, cieszące się życiem i przekazujące energię dalej, bo struny to tylko przenośnik do tego, aby przerzucić nasze emocje na wiatr, a wraz z nim na innych ludzi. Najwyraźniej po prostu lubię być wyjątkowy, choć nie jest to cecha, jaką bym sobie wymarzył.
HISTORIA
Tatsuo chwycił za swój instrument i z opartym na ramieniu kijem ze zwisającą na jego końcu starą szmatą z drobnymi rzeczami z rodzinnego domu, przemierzał uliczki niewielkiej wsi przy południowej granicy Antai. Właściwie chyba nigdy tutaj nie był. Z pewnością tak małe mieściny nie należały do zainteresowań cyrku prowadzącego przez jego rodzicieli, bo ciężko ich jest nazwać prawdziwymi rodzicami. Z jednej strony cieszył się, że jego matka nie była zbyt wierna ojcu, gdzie poprzez najpewniej zdradę te kilkanaście wiosen temu, Tatsuo udało się odziedziczyć najważniejszą umiejętność w jego życiu. Dopiero teraz, mając te dwadzieścia sześć lat, postanowił się o wiele bardziej usamodzielnić, porzucając swych dawnych znajomych na rzecz poznania świata i rozwijania kontroli nad papierem. Marny był z niego shinobi. Trzymać miecza nie potrafił, shurikena to chyba nigdy nie miał w dłoni, a o składaniu pieczęci za bardzo nie ma mowy. Nie miał nawet od kogo się uczyć. Większość swojego życia spędzał z ludźmi, których jedynym celem było przeżycie, a Tatsuo? Właściwie to chyba niczym się od nich nie różni.
Będąc w końcu przy celu swojej podróży, zapukał kilkukrotnie w drewniane drzwi, licząc na to, że ktoś mu wreszcie otworzy. Och, i jest! Państwo Takiyama. Szukali służącego na pola z winogronami, a mężczyzna idealnie się wpasował w to zlecenie. Nie dość, że będzie miał miejsce w jakiejś tam ich stodole, to jeszcze przy okazji może nawet uda mu się skosztować odpowiedniej wartości wina. Od razu po wejściu mógł rzucić ten badziewny kij w kąt mieszkania. I tak tam nic nie miał tak naprawdę, ale lubił udawać różne postaci i tak teraz przyszedł czas na odgrywanie biednego wędrowca. Była to iście nudna rola, lecz o wiele ciekawsza od tych, które zdawało się mu grywać w przeszłości. Biedne dziecko niemające pieniędzy na chlebek czy krnąbrny młodzieniec uciekający przed obowiązkami... och, to właściwie nawet nie było granie. Jednak dzięki temu, że jego głównym zadaniem było zapraszanie na występy jego trupy cyrkowej, mógł nauczyć się najważniejszej umiejętności w jego życiu — graniu na lutni i podrywaniu. Choć to drugie chyba nie idzie mu najlepiej, ale na szczęście, przez swoją miłość do każdego dobrego człowieka, niezależnie od płci, ma częste okazje na praktykowanie tej zakurzonej umiejętności.
W swoim życiu nie było wiele momentów, w których mógłby wykazać się zdolnościami bojowymi, a teraz los nakazał mu odgrywanie kolejnej ważnej roli — bycia shinobim! Stąd też jego przybycie do Antai, krainy winem i ziołami płynącej, by wraz ze szczepem swojego prawdziwego ojca, nabyć odpowiedniego wykształcenia w tym kierunku, choć z pewnością będzie to bardzo nużące.
WIEDZA
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Duża torba umieszczona nad pasem z tyłu
Ukryty tekst
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: [ K L I K ]
PH: [ K L I K ]
MISJE:
[ E ] 0
[ D ] 3
[ C ] 0
[ B ] 0
[ A ] 0
[ S ] 0
PREZENT OD ADMINISTRACJI:
Lornetka Sayuri - 2/2 użyć
Re: Tatsuo (gotowe)
: 12 lut 2020, o 16:35
autor: Papyrus
Akcept, miłej gry życzę.
Ukryty tekst