- Nazwa
- Fūton: Kaze Furai
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Dowolny
- Koszt
- E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (1/2 na turę)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Silna technika, pozwalająca użytkownikowi na poruszanie się z ogromną prędkością - w zamian jednak jest ona bardzo wyczerpująca. Shinobi wytwarza silny podmuch ze swojej chakry, który wydobywa się albo z jego stóp, albo z rąk - a najczęściej z obu, tworząc coś w rodzaju napędów odrzutowych. Użyta poprawnie, pozwala nam latać z prędkością dochodzącą do 100 km/h - w zamian jednak nie możemy latać zbyt długo, gdyż w trakcie trwania jutsu chakra dosłownie znika na naszych oczach. Aby wykonać tę technikę, należy przez dwie (KC E-B) lub jedną (A-S+) turę ładować w sobie chakrę, nie podejmując żadnych czynności ofensywnych. Dlatego tej techniki najlepiej używać po prostu do podróżowania.
Szlak transportowy
Re: Szlak transportowy
Juuzou nie chciał tracić czasu, więc postanowił jak najszybciej i jednocześnie jak najlepiej przygotowac się do podróży. Z domu wziął wszelkie potrzebne rzeczy ajk ubrania oraz większych rozmiarów plecak gdzie mógł wszystko zmieścić. W kuchni zaopatrzył się w kilka porcji suszonego mięsa i kilka sztuk kulek ryżowych, które miały wystarczyć na dobrych parę dni podróży jak i pobytu w miejscu docelowym. Do tego doszły zapasy wody i wierzchnie odzienie, które pozwoliło się okryć chłopakowi podczas chłodniejszych nocy oraz słomiany kapelusz, chroniący przed słońcem. Z tym wszystkim oraz z wytycznymi odebranymi z siedziby włądzy, Juuzou ruszył ze swym zadaniem. Była to chyba najlepsza forma wątpliwej rekompensaty jaką przyszło mu obrać bo spokojnie mogła zaspokoić jego wrodzona ciekawośc....
Skąd: Soso
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 1h 30 min
Czas przybycia: 22:20
Środek transportu: Pieszo
Skąd: Soso
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 1h 30 min
Czas przybycia: 22:20
Środek transportu: Pieszo
0 x
- Misae
- Postać porzucona
- Posty: 1565
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Szlak transportowy
Poranne słońce delikanie rozświetlało wiosenny pejzaż. Młoda kunoichi z uśmiechem na ustach i zapakowanym ekwipunkiem zbierała się do kolejnej podróży. Białowłosa niesiona niedawno obranym postanowieniem czuła, że to będzie dobry dzień. Pogoda dopisywała, miała na sobie wygodne buty, a dobry nastrój nie chciał jej opuścić nawet na chwilę. Szczególnie teraz kiedy zmierzała do swojej dalekiej rodziny i bliskiego przyjaciela. Troszkę żałowała, że w drodze nie towarzyszy jej ani Minoru ani Sokiro, jednak była pewna, że bracia niedługo do nich dołączą, a jak się spóźnią? To tylko ich strata! Misae uznała, że dobrym pomysłem będzie zaoszczędzić kilka dodatkowych Ryo i wybrać się na miejsce spacerem. Aura ku temu bardzo sprzyjała, więc czemu miałaby podarować sobie ten słoneczne promienie muskające jej rumiane policzki? Delikatny wietrzyk rozwiewający jej włosy? Cudownych pejzaży jakie oferowały Karmazynowe Szczyty? A może po prostu wiedziała, że jako kobieta i tak ma wrodzone zdolności do nadmiernego wydawania pieniędzy i kiedy tylko może powinna zachować je na później? A potem zrobi sobie duże i satysfakcjonujące zakupy! I to jest plan!
Skąd:Soso
Dokąd: Daishi
Czas podróży:30 minut
Czas przybycia: 21:47
Środek transportu: Spacer
Skąd:Soso
Dokąd: Daishi
Czas podróży:30 minut
Czas przybycia: 21:47
Środek transportu: Spacer
0 x

- Misae
- Postać porzucona
- Posty: 1565
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Szlak transportowy
Dzień noc i kolejny poranek minęły dziewczynie wyjątkowo pracowicie. Jakoś nie zdawała sobie sprawy z tego ile przygotowań trzeba poczynić aby mieć wszystko zapięte na ostatni guzik przed tak wielką wyprawą. Troszkę przerażała ją wizja, że na nie wiadomo jak długo opuszcza rodzinne strony. Wiele czasu poświęciła na rozmowę z rodzicami. Niby wspominała im wcześniej, że planuje liznąć nieco świata, ale jakoś nikt nie przyjmował do wiadomości, że dziwna fantazja zrodzona w tej jasnej główce rzeczywiście miałaby się ziścić. Ile to razy dzieci odgrażają się, że wyprowadzą się z domu, a tak naprawdę kończą robiąc biwak na działce zza drzewem. Różnica była jednak taka, że kolorowooka już dawno przestała być dzieckiem. Z ciężkim sercem, łzami w oczach, ale nadzieją w sercu zgodzili się na taki, a nie inny zamiar swojej jedynej córki. Może to fakt, że zamierzała wyruszyć na tą wyprawę ze swoimi przyjaciółmi ostatecznie przekonał rodziców?
No dobra... dla każdego ojca wizja, że jego kochana córeczka będzie spędzała dnie i noce z samymi mężczyznami nie było specjalnie serdecznym marzeniem, ale jako, że jeden to był jej daleki kuzyn, a dwóch pozostałych znał od czasu jak byli zwykłymi podrostkami i ich matka pracowała w domostwie Yamanaka, jakoś mógł z lekkim przymrużeniem oka przystać na ten plan. Dobrze sobie zdawał sprawę z tego, że już dawno jest na pozycji straconej, a plan jest już w fazie realizacji.
By uspokoić nieco zdenerwowanych rodziców Misae pokazała swoje pokaźne zakupy. Na początku wywołała szeroki uśmiech na twarzy rodziców, których nieco rozbawił rozmach dziewczyny, ale z drugiej strony jej zaradność również była godna podziwu. Meduki siedziała z córką do środka nocy pomagając jej spakować plecak. Skoro już miała opuścić rodzinne strony, to dobrze aby niczego jej nie zabrakło. W sumie nie przeszkadzała jej zarwana noc - i tak kipiąca w niej ekscytacja nie pozwoliłaby jej zmrużyć oczu. Dobrze, że była w takim wieku, że mniej snu jakoś specjalnie nie wpływało na jej efektywność. Kiedy wstał świt z zapakowanym ekwipunkiem przytuliła mocno oboje.
-Obiecuję, że wrócę silniejsza - powiedziała z dawno u niej nie spotykaną powagą w głosie. Po tych słowach ruszyła przed siebie.
Droga na miejsce spotkania minęła jej spokojnie. Ze względu na wczesną porę szlak był dosyć pusty. Zasiadła na jednym z pieńków poprawiając na ramionach swoją nową pelerynę. Ciekawe czy zauważą, że zrobiła zakupy? Odruchowo poprawiła rękawiczki, które osłaniały jej delikatne dłonie. Nie wiedziała jakie trudy ją teraz czekają, ale wiedziała że z nimi przy sobie da radę. Pogoda panująca w ich regionie zawsze dawała się we znaki. Dobrze, że teraz pogoda stawała się coraz bardziej łaskawa, a promienie słońca coraz cieplejsze.
Skupiając się na swoich zdolnościach sensorycznych oczekiwała przyjścia przyjaciół. Kto by to widział, aby kobieta zdążyła się oporządzić, spakować i dalej być pierwszą...
No dobra... dla każdego ojca wizja, że jego kochana córeczka będzie spędzała dnie i noce z samymi mężczyznami nie było specjalnie serdecznym marzeniem, ale jako, że jeden to był jej daleki kuzyn, a dwóch pozostałych znał od czasu jak byli zwykłymi podrostkami i ich matka pracowała w domostwie Yamanaka, jakoś mógł z lekkim przymrużeniem oka przystać na ten plan. Dobrze sobie zdawał sprawę z tego, że już dawno jest na pozycji straconej, a plan jest już w fazie realizacji.
By uspokoić nieco zdenerwowanych rodziców Misae pokazała swoje pokaźne zakupy. Na początku wywołała szeroki uśmiech na twarzy rodziców, których nieco rozbawił rozmach dziewczyny, ale z drugiej strony jej zaradność również była godna podziwu. Meduki siedziała z córką do środka nocy pomagając jej spakować plecak. Skoro już miała opuścić rodzinne strony, to dobrze aby niczego jej nie zabrakło. W sumie nie przeszkadzała jej zarwana noc - i tak kipiąca w niej ekscytacja nie pozwoliłaby jej zmrużyć oczu. Dobrze, że była w takim wieku, że mniej snu jakoś specjalnie nie wpływało na jej efektywność. Kiedy wstał świt z zapakowanym ekwipunkiem przytuliła mocno oboje.
-Obiecuję, że wrócę silniejsza - powiedziała z dawno u niej nie spotykaną powagą w głosie. Po tych słowach ruszyła przed siebie.
Droga na miejsce spotkania minęła jej spokojnie. Ze względu na wczesną porę szlak był dosyć pusty. Zasiadła na jednym z pieńków poprawiając na ramionach swoją nową pelerynę. Ciekawe czy zauważą, że zrobiła zakupy? Odruchowo poprawiła rękawiczki, które osłaniały jej delikatne dłonie. Nie wiedziała jakie trudy ją teraz czekają, ale wiedziała że z nimi przy sobie da radę. Pogoda panująca w ich regionie zawsze dawała się we znaki. Dobrze, że teraz pogoda stawała się coraz bardziej łaskawa, a promienie słońca coraz cieplejsze.
Skupiając się na swoich zdolnościach sensorycznych oczekiwała przyjścia przyjaciół. Kto by to widział, aby kobieta zdążyła się oporządzić, spakować i dalej być pierwszą...
0 x

Re: Szlak transportowy
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=tZDPUmw647c[/youtube]
Kitashiemu droga do Soso minęła nad wyraz łatwo i szybko, chęć wyrwania sie poza te znane mu na wylot tereny wołała w nim coraz głośniej, dzięki czemu pierwszy akt podróży minał nad wyraz szybko. Gdy chłopak przekroczył granice Soso pozostało ruszyć na trakt prowadzący do Yusetsu, gdzie to na granicy miedzy tymi dwoma włościami miało dojść do spotkania przyjaciół. Dzięki temu że chłopak ruszył z samego ranu, oraz że szybko zasnął po ciężkich treningach, na miejsce dotarł dosyć wcześnie. Gdy dostrzegł dosyć charakterystyczne włosy Misae , która to zajmowała miejsce na pieńku przy granicy chłopak w kilka chwil do niej podbiegł i lekko ją podniósł, jednocześnie przytulając ją lekko. Wiedział że z umiejętnościami Yamanaki zaskoczenie jej nie wchodziło w grę, ale tak jak spodziewała się jego podejścia, tak nagłego podniesienia już raczej nie. Kitashi zaśmiał się i zakręcił w miejscu z Misae w ramionach. Co prawda nie widzieli się zaledwie dobę, ale odrobina bliskości zawsze była czymś miłym, tym bardziej że chłopak lubił ten świeży zapach, który rozsiewała wokół siebie Misae, to nie tak ze on śmierdział, oczywiście był czysty i pachnący, lecz to była zupełnie inna rzecz. Po dłuższej chwili odstawił dziewczynę na ziemię.
-Witaj, jak się czujesz przed podróżą?
Spytał z szerokim uśmiechem na ustach, z oczyma skierowanymi w te, należące do Yamanaki,na pierwszy rzut oka było widać że chłopaka roznosi energia. Chłopak był obecnie ubrany bardzo schludnie, na sobie miał czyściutkie, białe kimono z brązowymi zdobieniami, czarną hakamę, błękitne haori z naszytymi zdobieniami, w pasie jak zwykle dwa pasy, a na rekach i nogach karwasze, nagolenniki, oraz proste, wygodne buty, zaś na szyi szal - komin. Jako dodatek chłopak na plecach miał spory plecak podróżny, a jego kabury były wypchane sprzętem. W dodatku chłopak był świeżo ogolony, co widać było po ostrzejszych rysach brody, która jeszcze poprzedniego dnia miała odrosty które zaburzały ten dosyć specyficzny kształt.
-Widzę że bracia znowu spóźnieni, heh, nie zdziwię się jeśli kiedyś w przyszłości spóźnią się na własny pogrzeb.
Powiedział ze śmiechem na spóźnialstwo braci Rakurai, w końcu on musiał tu dotrzeć z Daishi, a i tak był przed nimi.
-Udało Ci się w ogóle zmrużyć oko?
Spytał z lekkim uśmiechem chcąc urozmaicić czas spędzony na oczekiwaniu rozmową. Wówczas chłopak zwrócił też uwagę na to iż dziewczyna nietypowo ma na sobie płaszcz.
-Widzę że i Ty wolałaś się solidnie zaopatrzyć na drogę.
Dodał wskazując na płaszcz który dziewczyna miała na sobie.
-Witaj, jak się czujesz przed podróżą?
Spytał z szerokim uśmiechem na ustach, z oczyma skierowanymi w te, należące do Yamanaki,na pierwszy rzut oka było widać że chłopaka roznosi energia. Chłopak był obecnie ubrany bardzo schludnie, na sobie miał czyściutkie, białe kimono z brązowymi zdobieniami, czarną hakamę, błękitne haori z naszytymi zdobieniami, w pasie jak zwykle dwa pasy, a na rekach i nogach karwasze, nagolenniki, oraz proste, wygodne buty, zaś na szyi szal - komin. Jako dodatek chłopak na plecach miał spory plecak podróżny, a jego kabury były wypchane sprzętem. W dodatku chłopak był świeżo ogolony, co widać było po ostrzejszych rysach brody, która jeszcze poprzedniego dnia miała odrosty które zaburzały ten dosyć specyficzny kształt.
-Widzę że bracia znowu spóźnieni, heh, nie zdziwię się jeśli kiedyś w przyszłości spóźnią się na własny pogrzeb.
Powiedział ze śmiechem na spóźnialstwo braci Rakurai, w końcu on musiał tu dotrzeć z Daishi, a i tak był przed nimi.
-Udało Ci się w ogóle zmrużyć oko?
Spytał z lekkim uśmiechem chcąc urozmaicić czas spędzony na oczekiwaniu rozmową. Wówczas chłopak zwrócił też uwagę na to iż dziewczyna nietypowo ma na sobie płaszcz.
-Widzę że i Ty wolałaś się solidnie zaopatrzyć na drogę.
Dodał wskazując na płaszcz który dziewczyna miała na sobie.
0 x
Re: Szlak transportowy
Dzień podróży nadszedł niespodziewanie szybko. Było to szokiem nie tylko dla Minoru, ale i dla matki chłopców. Kobieta nie potrafiła pogodzić się z tym że obie jej latorośle miałyby zniknąć z domu. Ledwo potrafiła zdzierżyć to, że obaj jej synowie trenują się w sztukach ninshu, a teraz wbito jej sztylet prosto w serce, gdy oznajmiono jej, że Minoru wraz z Sokiro wyruszają na drugi kraniec świata by rozpocząć nowe życie. To co działo się przez resztę wieczoru w domu państwa Rakurai można było określić jednym słowem… Armagedon. Keiko napadła na swego męża wykrzykując mu w twarz, że to jego wina, że to on wpoił im wszystkie te głupoty do głowy i dlatego chcą pchać się w głąb tego niebezpiecznego świata. Na nic zdały się słowa obu braci, broniące Kenshiro, kobieta nie miała zamiaru skończyć swoich tyrad co najmniej do jutra rana. Dlatego też Minoru zrobił to co mógł zrobić w tej chwili każdy zdrowo myślący facet… zszedł jej z drogi i poszedł do siebie spakować się na jutro.
Kilka godzin później gdy księżyc wzniósł się ponad nieboskłon, a wszystkie torby były już spakowane, Minoru siedział na zimnej podłodze w pozycji kwiatu lotosu oddając się oczyszczającej umysł medytacji. Chciał skierować swoje myśli w kierunku spokojnych kształtów i wizualizacji. Chciał stworzyć w swojej głowie jak najdokładniejszy obraz wybranego przez siebie otoczenia, lecz za każdym razem jego myśli ulatywały gdzieś w kierunku matki. Otworzył oczy i spojrzał na idącą przez środek sufitu belkę. Czuł jak serce w jego klatce piersiowej biło szybciej niż zwykle, w otaczającej go ciszy zdawać się mogło jak gdyby gdzieś obok bił malutki dzwon. Nie chciał opuszczać tego miejsca. Nie chciał zostawiać matki, nie chciał łamać jej serca, ani być wyrodnym synem. Dopiero po chwili zauważył, że jego dłoń zacisnęła się w pięść.
- Cholera - rozluźnił ją natychmiast chowając w niej swoją twarz. Gdy chwilę później ponownie podniósł twarz, jego wzrok padł za okno wprost na księżyc. – No to potrenowane - podniósł się z miejsca starając się jednocześnie rozruszać zastałe mięśnie nóg. Klamka zapadła, jeśli wycofa się teraz zrani swoich przyjaciół. Trzeba było wybrać większe dobro.
- Wybacz matko - mruknął chwilę przed tym jak padł na łóżko w poszukiwaniu kojącego snu.
Gdy następnego ranka wraz z bratem opuszczali swoje domostwo, wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku. Matka roześmiana wręczyła Minoru paczkę słodyczy i pocałowała go w czoło. By mogła to zrobić musiał się lekko pochylić. Zawsze uważał to za słodkie, lecz teraz łamało mu serce. Wiedział że wszystko to jest na pokaz, że cała ta sytuacja jest jedną wielką farsą.
- Chodźmy – mruknął ponaglająco do brata. Chciał jak najszybciej opuścić to miejsce.
Dalsza droga do miejsca spotkania minęła w ciszy. Minoru zbierał w sobie siły by nie wprowadzać do drużyny grobowego nastroju, tylko tego by tutaj brakowało. Gdy dotarli już na miejsce, dostrzegł że…
- Znowu jesteśmy spóźnieni - wykrzyczał, pacając się w czoło. Zawsze miał się za osobę punktualną, a tu dwa razy pod rząd spóźnił się na miejsce spotkania. Była to ogromna plama na jego honorze.
- Przepraszamy za spóźnienie, trwało to trochę, ale… - wyciągnął pakuneczek otrzymany od rodzicielki – Mam przeprosinowe ciastka. - rozwinął pakuneczek, częstując jego zawartością każdego z osobna.
- Więc naprawdę to robimy?!- sapnął po dłuższej ciszy – Wciąż nie mogę w to uwierzyć, zdawało mi się, że to tylko dziecięce marzenia, że nie damy rady… a jednak - otworzył się nagle jak księga. Nie trwało to jednak długo. Otrząsnął się, zawijając to co pozostało ze słodkości i spojrzał na każdego z osobna
- Ruszajmy, mamy przed sobą długa drogę - oznajmił nagląco.
Kilka godzin później gdy księżyc wzniósł się ponad nieboskłon, a wszystkie torby były już spakowane, Minoru siedział na zimnej podłodze w pozycji kwiatu lotosu oddając się oczyszczającej umysł medytacji. Chciał skierować swoje myśli w kierunku spokojnych kształtów i wizualizacji. Chciał stworzyć w swojej głowie jak najdokładniejszy obraz wybranego przez siebie otoczenia, lecz za każdym razem jego myśli ulatywały gdzieś w kierunku matki. Otworzył oczy i spojrzał na idącą przez środek sufitu belkę. Czuł jak serce w jego klatce piersiowej biło szybciej niż zwykle, w otaczającej go ciszy zdawać się mogło jak gdyby gdzieś obok bił malutki dzwon. Nie chciał opuszczać tego miejsca. Nie chciał zostawiać matki, nie chciał łamać jej serca, ani być wyrodnym synem. Dopiero po chwili zauważył, że jego dłoń zacisnęła się w pięść.
- Cholera - rozluźnił ją natychmiast chowając w niej swoją twarz. Gdy chwilę później ponownie podniósł twarz, jego wzrok padł za okno wprost na księżyc. – No to potrenowane - podniósł się z miejsca starając się jednocześnie rozruszać zastałe mięśnie nóg. Klamka zapadła, jeśli wycofa się teraz zrani swoich przyjaciół. Trzeba było wybrać większe dobro.
- Wybacz matko - mruknął chwilę przed tym jak padł na łóżko w poszukiwaniu kojącego snu.
Gdy następnego ranka wraz z bratem opuszczali swoje domostwo, wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku. Matka roześmiana wręczyła Minoru paczkę słodyczy i pocałowała go w czoło. By mogła to zrobić musiał się lekko pochylić. Zawsze uważał to za słodkie, lecz teraz łamało mu serce. Wiedział że wszystko to jest na pokaz, że cała ta sytuacja jest jedną wielką farsą.
- Chodźmy – mruknął ponaglająco do brata. Chciał jak najszybciej opuścić to miejsce.
Dalsza droga do miejsca spotkania minęła w ciszy. Minoru zbierał w sobie siły by nie wprowadzać do drużyny grobowego nastroju, tylko tego by tutaj brakowało. Gdy dotarli już na miejsce, dostrzegł że…
- Znowu jesteśmy spóźnieni - wykrzyczał, pacając się w czoło. Zawsze miał się za osobę punktualną, a tu dwa razy pod rząd spóźnił się na miejsce spotkania. Była to ogromna plama na jego honorze.
- Przepraszamy za spóźnienie, trwało to trochę, ale… - wyciągnął pakuneczek otrzymany od rodzicielki – Mam przeprosinowe ciastka. - rozwinął pakuneczek, częstując jego zawartością każdego z osobna.
- Więc naprawdę to robimy?!- sapnął po dłuższej ciszy – Wciąż nie mogę w to uwierzyć, zdawało mi się, że to tylko dziecięce marzenia, że nie damy rady… a jednak - otworzył się nagle jak księga. Nie trwało to jednak długo. Otrząsnął się, zawijając to co pozostało ze słodkości i spojrzał na każdego z osobna
- Ruszajmy, mamy przed sobą długa drogę - oznajmił nagląco.
0 x
Re: Szlak transportowy
Zaledwie chwile po powrocie ze spotkania, Sokiro wraz ze swoim bratem postanowili podzielić się dobrymi wieściami ze swoimi rodzicami, ich entuzjazmu nie podzielała jednak matka, która rozpętała w domu prawdziwą burzę emocji i złowrogich wróżb skierowanych w ojca obu chłopców. Blondyn mając niemały wpływ na matkę, starał się ją uspokoić i przekonywał raz za razem, że przecież wrócą zdrowi, chcą tylko obejrzeć trochę świata, lecz tym razem dobre stosunki z matką nie pomogły. Zrezygnowany mógł tylko pójść w ślady brata i udać się do swojego pokoju w celu odpoczynku przed długą drogą. Tej nocy jednak nie było dane zasnąć młodszemu z Rakurai i to nie za sprawą burzy za drzwiami nazywanej "Matką", a raczej za sprawą myśli które chodziły po jego głowie. Wszechobecny wiecznie panujący bałagan mający miejsce w pokoju, dokładnie odzwierciedlał to co się działo teraz w jego głowie. Od optymistycznych wizji, przez wspólne interesujące przygody, aż po matkę, którą to żal było opuszczać. W końcu jednak nastał ranek i czas pożegnania, matka udająca jakby nic się nie stało żegnała swoich synów z uśmiechem na twarzy. Sokiro już chciał ją prosić aby przestała udawać jednak zrezygnował z tego, na czas podróży wolał mieć w głowie jej uśmiech niż łzy.
-Nie pierwszy i nie ostatni-odpowiedział do swojego brata ze śmiechem, na uwagę o kolejnym spóźnieniu, próbując chociaż trochę rozładować to całe napięcie, przerywając jednak śmiech delikatnym ziewnięciem, ta nie przespana noc dawała mu się nieco we znaki.
-Misae! Kitashi! Dobrze was znowu widzieć!-krzyknął kiedy tylko podeszli nieco bliżej, pełen energii i z szerokim uśmiechem zaczął im machać by zwrócić na siebie ich uwagę.
Wszelkie troski wyniesione z domu jakby odeszły na inny plan, nadeszła właśnie ta chwila na którą tyle czekali, już nic nie mogło zepsuć Sokiro humoru, nawet jego straszy brat który postanowił się właśnie nieco pożalić.
-Zgadzam się z Minoru, ruszajmy już! Nie mogę się doczekać-zgodził się ze swoim bratem, chcąc już opuścić to miejsce, nie wiedział jeszcze co czeka ich po drodze, lecz czuł w głębi że to będzie nie zapomniana podróż...
-Nie pierwszy i nie ostatni-odpowiedział do swojego brata ze śmiechem, na uwagę o kolejnym spóźnieniu, próbując chociaż trochę rozładować to całe napięcie, przerywając jednak śmiech delikatnym ziewnięciem, ta nie przespana noc dawała mu się nieco we znaki.
-Misae! Kitashi! Dobrze was znowu widzieć!-krzyknął kiedy tylko podeszli nieco bliżej, pełen energii i z szerokim uśmiechem zaczął im machać by zwrócić na siebie ich uwagę.
Wszelkie troski wyniesione z domu jakby odeszły na inny plan, nadeszła właśnie ta chwila na którą tyle czekali, już nic nie mogło zepsuć Sokiro humoru, nawet jego straszy brat który postanowił się właśnie nieco pożalić.
-Zgadzam się z Minoru, ruszajmy już! Nie mogę się doczekać-zgodził się ze swoim bratem, chcąc już opuścić to miejsce, nie wiedział jeszcze co czeka ich po drodze, lecz czuł w głębi że to będzie nie zapomniana podróż...
0 x
- Misae
- Postać porzucona
- Posty: 1565
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Szlak transportowy
Misae siedziała spokojnie na pieńku obserwując mijające ją wozy i handlarzy. Czuła, że ekscytacja rośnie z każdym kolejnym uderzeniem serca. Udało jej się być pierwszą. Zabawne. Zwykle to na panie trzeba było długo czekać. No ale nie ma co narzekać szczególnie, że już niedługo po swoim przyjściu poczuła zbliżającą się chakrę przedstawiciela rodu Koseki. Nie mogła pozbyć się uśmiechu, który zdobił jej usta kiedy tylko wstała na równe nogi i widziała jak biegnie w jej stronę. Już miała powiedzieć coś na przywitanie, gdy poczuła jak jej stopy odrywane są od ziemi, a ciała zamykane jest w szczelny uścisku. Nie mogła powstrzymać się od głośnego śmiechu. To było to ciepło i szczęście jakie zawsze czuła kiedy byli w pobliżu. Brakowało jej tego kiedy nie byli blisko. Chwila jednak nie mogła trwać wiecznie i nawet nie zauważyła kiedy Kitashi odstawił ją na ziemię.
-Cieszę się i boję jednocześnie. Zmieniamy teraz całe nasze życie - odparła szczerze na jego pytanie. W teju krótkiej chwili jej serce przejęte było przez tak wiele skrajnych uczuć. Wszystko było takie niesamowite, że musiała by być głupia, gdyby podeszła do tego beznamiętnie... podobnie jeśli nie zdawałaby sobie sprawy z niebezpieczeństw, które powoli zaczną im zagrażać gdy tylko oddalą się od rodzinnej krainy.
No ale to nie było ważne. Dziewczyna przyjrzała się chłopakowi i skrupulatności jego przygotowań.
-Widzę, że jesteś dzisiaj wyjątkowo elegancki - gdyby potrafiła to zapewne b jeszcze do tego zagwizdała. Wszystkiego można się nauczyć w końcu! Wiedziała również, że chłopak zrozumie, że zazwyczaj wygląda źle, ale teraz doceniała jego starania w jego nienagannym wyglądzie. Szczególnie, że jej kobiece oko zauważało dokładnie wszystkie zmiany takie jak równo przycięta bródka.
Potem przeszli już do tematu odpoczynku... oj to była ważna sprawa.
-Nawet chwili! Zanim porozmawiałam z rodzicami, spakowałam się już był środek nocy. Nie wiem co bym zrobiła bez pomocy mamy... pomagała mi zadecydować co naprawdę może się przydać... boję się, że inaczej nawet trzy plecaki nie byłyby dość pojemne... a Ty? Wyspany? - nawet nie chciała myśleć co by zrobiła sama. Na wspomnienie ilości rzeczy jakie chciała ze sobą zabrać od razu zaczynało chcieć jej się śmiać. Przecież musiała mieć wszystko co się przyda, ale przy jej krzepie mogłoby być jej naprawdę ciężko.
Chciała również skomentować gdy poczuła, że w końcu i spóźnialscy postanowili się w końcu pojawić. Dała tylko chłopakowi znać, że powoli idą. Skinęła obu panom i wzięła przynależne jej ciasteczko. Nie ma to jak podnieść poziom cukry we krwi. Aż nabierała dodatkowej energii do drogi.
-Was również, powoli zaczynaliśmy się o was martwić... - rzekła do Sokiro.
-Najważniejsze jest to, że jesteśmy wszyscy razem - powiedziała w odpowiedzi na niepodobny do normy potok słów Minoru. Raczej nie należał on do tego typu ludzi, którzy zupełnie otwarcie mówią o tym co ich trapi. Dlatego też nie zamierzała się za bardzo w tym zagłębiać. Skinęła tylko głową i ruszając powoli szepnęła cicho.
-W drogę...
Skąd:Soso
Dokąd: Kantai
Czas podróży: 2 h 15 minut
Czas przybycia: 16:05
Środek transportu: spacer + łódka na miejsce 100 Ryo
WRAZ Z KOSEKI KITASHI, MINORU, SOKIRO
-Cieszę się i boję jednocześnie. Zmieniamy teraz całe nasze życie - odparła szczerze na jego pytanie. W teju krótkiej chwili jej serce przejęte było przez tak wiele skrajnych uczuć. Wszystko było takie niesamowite, że musiała by być głupia, gdyby podeszła do tego beznamiętnie... podobnie jeśli nie zdawałaby sobie sprawy z niebezpieczeństw, które powoli zaczną im zagrażać gdy tylko oddalą się od rodzinnej krainy.
No ale to nie było ważne. Dziewczyna przyjrzała się chłopakowi i skrupulatności jego przygotowań.
-Widzę, że jesteś dzisiaj wyjątkowo elegancki - gdyby potrafiła to zapewne b jeszcze do tego zagwizdała. Wszystkiego można się nauczyć w końcu! Wiedziała również, że chłopak zrozumie, że zazwyczaj wygląda źle, ale teraz doceniała jego starania w jego nienagannym wyglądzie. Szczególnie, że jej kobiece oko zauważało dokładnie wszystkie zmiany takie jak równo przycięta bródka.
Potem przeszli już do tematu odpoczynku... oj to była ważna sprawa.
-Nawet chwili! Zanim porozmawiałam z rodzicami, spakowałam się już był środek nocy. Nie wiem co bym zrobiła bez pomocy mamy... pomagała mi zadecydować co naprawdę może się przydać... boję się, że inaczej nawet trzy plecaki nie byłyby dość pojemne... a Ty? Wyspany? - nawet nie chciała myśleć co by zrobiła sama. Na wspomnienie ilości rzeczy jakie chciała ze sobą zabrać od razu zaczynało chcieć jej się śmiać. Przecież musiała mieć wszystko co się przyda, ale przy jej krzepie mogłoby być jej naprawdę ciężko.
Chciała również skomentować gdy poczuła, że w końcu i spóźnialscy postanowili się w końcu pojawić. Dała tylko chłopakowi znać, że powoli idą. Skinęła obu panom i wzięła przynależne jej ciasteczko. Nie ma to jak podnieść poziom cukry we krwi. Aż nabierała dodatkowej energii do drogi.
-Was również, powoli zaczynaliśmy się o was martwić... - rzekła do Sokiro.
-Najważniejsze jest to, że jesteśmy wszyscy razem - powiedziała w odpowiedzi na niepodobny do normy potok słów Minoru. Raczej nie należał on do tego typu ludzi, którzy zupełnie otwarcie mówią o tym co ich trapi. Dlatego też nie zamierzała się za bardzo w tym zagłębiać. Skinęła tylko głową i ruszając powoli szepnęła cicho.
-W drogę...
Skąd:Soso
Dokąd: Kantai
Czas podróży: 2 h 15 minut
Czas przybycia: 16:05
Środek transportu: spacer + łódka na miejsce 100 Ryo
WRAZ Z KOSEKI KITASHI, MINORU, SOKIRO
0 x

- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Shikatsu
- Postać porzucona
- Posty: 456
- Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
- Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
- GG/Discord: urb#6156
- Multikonta: -
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Szlak transportowy
Oczywiście wiedziałem że Junko może mi nie zaufać, chociaż jednak tak samo ryzykowała posyłając mnie czysto do miasta handolowego jak pozwalając mi na podróż do ojca a jedynie jej zyski z tej misji mogły się powiększyć. Skoro była Kogo to pewnie z łatwością chociażby po wachlarzu na moich plecach mogła wywnioskować jakiej techniki chcę użyć do transportu, może i niedoceniała moich umiejętności ale uznała grę za wartą świeczki. Ekspercyza dotycząca braku chęci powrotu ojca do miasta mogła być trafna, w końcu mógł przecież przekazać mi informacje, zyskać sobie potężną zasługę u rodu Yamnaka a samemu uciec spokojnie poza tereny działan wojennych nie przerywając obrotu towaru. Plan wydawał się wręcz idealny, byli w nim sami zwycięzcy... Oczywiście oprócz rodu Hyuga która na dłuższą metę mógł na tym stracić, czy nawet przegrać wojnę, choć na to zdecydowanie składało się zbyt wiele czynników. Na koniec dłuższej przemowy Junko jedynie skinąłem jej głową z lekkim uśmiechem doceniając pobłażliwość z jaką mnie potraktowała.
Upoważnienie było oczywiście bardzo potrzebnym w tej sytuacji dokumentem i bez niego cięzko byłoby mi się tu dostać czy chociażby wydostać... Znaczy zawsze mogłem przelecieć ponad działaniami, ale dzięki papierkowi mogłem wylądować gdybym się zmęczył co dałoby mi czas na spoczynek. Jakich planów bym dla niego nie miał schowałem go do torby uważając by o nic się nie zniszczył. Ten świstek miał potencjał uratować mi życie.
Nie było na co więcej czekać.
- Tak jest! - Odpowiedziałem i odmeldowałem się mojej przełożonej.
Kiedy znalazłem się za drzwiami mogłem trochę odetchnąć, wychodząc uśmiechnąlem się do moich poprzednich prześladowców (o ile tam byli) i wyruszyłem czym prędzej dalej na zewnątrz.
Byłem teraz praktycznie wolny, jedyne co mnie wiązało z tym miejscem to słowna umowa. Mogłbym co prawda uciec stąd czym prędzej i nigdy nie wrócić, ale już wcześniej postanowiłem tego nie robić.
Jedyne co teraz pozostało to wyruszyć w podróż, także stojąc zaraz przed siedzibą władz stanąłem po prostu w miejscu i zamknąłem oczy co mogło wydawać się dziwne dla strażników czy przychodniów, ale po krótkiej chwili wystrzeliłem w powietrze z ogromną prędkością co zapewne zdziwiło jeszcze większą ilość osób niż samo moje przybycie. Z moich dłoni i rąk nieustannie wylatywał potężny strumień powietrza gdy szybko zwiększałem wysokość, a gdy ludzie byli dla mnie mrówkami zmieniłem kierunek by lecieć na południe zaraz nad głównym szlakiem gdzie zapewne podróżował mój ojciec. Taka perspektywa była doprawdy odświeżająca...
Upoważnienie było oczywiście bardzo potrzebnym w tej sytuacji dokumentem i bez niego cięzko byłoby mi się tu dostać czy chociażby wydostać... Znaczy zawsze mogłem przelecieć ponad działaniami, ale dzięki papierkowi mogłem wylądować gdybym się zmęczył co dałoby mi czas na spoczynek. Jakich planów bym dla niego nie miał schowałem go do torby uważając by o nic się nie zniszczył. Ten świstek miał potencjał uratować mi życie.
Nie było na co więcej czekać.
- Tak jest! - Odpowiedziałem i odmeldowałem się mojej przełożonej.
Kiedy znalazłem się za drzwiami mogłem trochę odetchnąć, wychodząc uśmiechnąlem się do moich poprzednich prześladowców (o ile tam byli) i wyruszyłem czym prędzej dalej na zewnątrz.
Byłem teraz praktycznie wolny, jedyne co mnie wiązało z tym miejscem to słowna umowa. Mogłbym co prawda uciec stąd czym prędzej i nigdy nie wrócić, ale już wcześniej postanowiłem tego nie robić.
Jedyne co teraz pozostało to wyruszyć w podróż, także stojąc zaraz przed siedzibą władz stanąłem po prostu w miejscu i zamknąłem oczy co mogło wydawać się dziwne dla strażników czy przychodniów, ale po krótkiej chwili wystrzeliłem w powietrze z ogromną prędkością co zapewne zdziwiło jeszcze większą ilość osób niż samo moje przybycie. Z moich dłoni i rąk nieustannie wylatywał potężny strumień powietrza gdy szybko zwiększałem wysokość, a gdy ludzie byli dla mnie mrówkami zmieniłem kierunek by lecieć na południe zaraz nad głównym szlakiem gdzie zapewne podróżował mój ojciec. Taka perspektywa była doprawdy odświeżająca...
(na zapis kosztu chakry czekam na ustalenia z MG/adm.)
SIŁA 10
WYTRZYMAŁOŚĆ 8
SZYBKOŚĆ 10
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 + 20 = 21
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 48
KONTROLA CHAKRY S+
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
KC S+: +20 konsekwencja
Mistrzowska Kontrola: Justu tańsze o 1/3
SIŁA 10
WYTRZYMAŁOŚĆ 8
SZYBKOŚĆ 10
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 + 20 = 21
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 48
KONTROLA CHAKRY S+
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
KC S+: +20 konsekwencja
Mistrzowska Kontrola: Justu tańsze o 1/3
0 x
- Yasuo
- Posty: 1517
- Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Kosho
- Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=55892#p55892
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Tenshi
Re: Szlak transportowy
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
[/list][/fieldset]
[/quote][/code]
Re: Szlak transportowy
Oczywiście musiałem ustalić wysokość na jakiej leciałem. Nie chciałem przemieszczać się zbyt nisko aby przypadkiem nie alarmować posterunków, czy też zachaczać o przeszkody, ale równocześnie nie mogłem być za wysoko aby przypadkiem nie przegapić ojca, to też leciałem zaraz nad koronami drzew. Przy okazji pomyślałem sobie że warto może by zainwestować w jakiś strój lub może nawet zbroję z emblematem Yamanaka by wykluczyć czy też zmniejszyć prawdopodobieństwo zestrzelania mnie w locie przez jeden z patroli, ale to była zdecydowanie myśl na przyszłość. Na początku leciałem szlakiem do shigashi jednak nie zauważyszy wskazówek bytności mojego ojca skręciłem na rozdrożu na główny szlak prowadzący do Yusetsu, uznałem że może tam uda mi się przeciąć drogę ojca który zapewne tam się zatrzyma zaraz po Shigashi, lecz jeżeli nie natknąłem się na niego to po prostu sam ruszyłem do Shigashi. Wydało mi się to najlogiczniejszym wyborem ponieważ dzięki temu mogłem zarówno zauważyć ojca jeśli dopiero wyruszał z miasta lub spotkać go jeśli jeszcze w nim był oraz załatwić moje tam zadanie. Przecież równie dobrze mogłem go znaleźć po wykonaniu mojego pierwotnego zadania powierzonego przez Junko, czasu nie powinno to zająć wiele. Kiedy już widziałem miasto na horyzoncie wylądowałem odpowiednio wcześniej na ziemi i już na piechotę pokonałem ostatni dystans.
Chakra 100% - 14% = 86%
SIŁA 10
WYTRZYMAŁOŚĆ 8
SZYBKOŚĆ 10
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 + 20 = 21
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 48
KONTROLA CHAKRY S+
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
KC S+: +20 konsekwencja
Mistrzowska Kontrola: Justu tańsze o 1/3
SIŁA 10
WYTRZYMAŁOŚĆ 8
SZYBKOŚĆ 10
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 + 20 = 21
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 48
KONTROLA CHAKRY S+
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
KC S+: +20 konsekwencja
Mistrzowska Kontrola: Justu tańsze o 1/3
- Nazwa
- Fūton: Kaze Furai
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Dowolny
- Koszt
- E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (1/2 na turę)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Silna technika, pozwalająca użytkownikowi na poruszanie się z ogromną prędkością - w zamian jednak jest ona bardzo wyczerpująca. Shinobi wytwarza silny podmuch ze swojej chakry, który wydobywa się albo z jego stóp, albo z rąk - a najczęściej z obu, tworząc coś w rodzaju napędów odrzutowych. Użyta poprawnie, pozwala nam latać z prędkością dochodzącą do 100 km/h - w zamian jednak nie możemy latać zbyt długo, gdyż w trakcie trwania jutsu chakra dosłownie znika na naszych oczach. Aby wykonać tę technikę, należy przez dwie (KC E-B) lub jedną (A-S+) turę ładować w sobie chakrę, nie podejmując żadnych czynności ofensywnych. Dlatego tej techniki najlepiej używać po prostu do podróżowania.
0 x
- Yasuo
- Posty: 1517
- Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Kosho
- Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=55892#p55892
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Tenshi
Re: Szlak transportowy
EDIT:
Kontynuacja misji: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=94000#p94000
Kontynuacja misji: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=94000#p94000
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
[/list][/fieldset]
[/quote][/code]
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości