Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
Inoshi przejawiała dość spore zainteresowanie prywatnym żywiołem Yogańczyków. Czy można się temu dziwić? Dla większości było to zaskakujące. Jak to można było wytworzyć taką dziwną gumę czy też płynącą lawę. Dla Hikariego to były banalne pytania, trzeba posiadać jego geny. Co najlepsze to nie jest nawet koniec umiejętności, wraz z swoim rozwojem będzie w stanie opanować także inne stany skupienia. Z czasem powinien także był w stanie rozwinąć żywioł kwasu. Niezwykły materiał genetyczny, tak marnowany przez wojny między sobą o głupoty z przeszłości. - To jest żywioł lawy, posługuje się nim moja gałąź szczepu. Jak powinnaś wiedzieć jesteśmy skłóceni konfliktem. Jest to wszystko połączeniem ziemi oraz ognia i może występować w paru różnych formach, bardziej doświadczeni użytkownicy potrafią jeszcze stworzyć przykładowo wapno. A druga strona posługuje się kwasem, sam nie odkryłem w sobie takich zdolności. Obrażenia zadane przez głowę smoka wywołały dużą ciekawość u jego uczennicy. Nawet zbliżyła się i wypowiedziała, że to jest niesamowite. Prawdopodobnie nawet jak widziałaby tą technikę, tutaj wydałaby się o wiele silniejsza niż zwykle. Pokaz osiągnął swój cel, w przełamaniu pewnych z pewnością oporów jakie mogły występować. Szczególnie jak był zakończony najsilniejszą wodną techniką z jego arsenału. - To było rozwinięcie Mizurappy. Jest to dużo silniejszy strumień, do którego także nie potrzeba składać pieczęci. Widział zdenerwowanie, które zżerało małą Yamanakę, ale nie robił z tym nic. Ostatecznie, nie miała za bardzo czego prawdę mówiąc. Nie była ostatecznie oceniania pod względem przydatności, a tego jaki zaproponuje trening. Na słowa, o zaczęciu od wody tylko kiwnął głową i obserwował uważnie jej ruchy. Nie rozpoznawał tej kombinacji pieczęci na pierwszy rzut oka, a także nazwy techniki. Cóż wiele pozostawało wciąż dla niego tajemnicą, nic w tym nie było dziwnego. Było to dziesięć strumieni na odległość jakieś piętnaście metrów, ale o wiele mniejszych. Można to przyrównać bardziej do jego ognistej Housenki. Po poziomie zaprezentowanym tutaj wydawało się na dość niską rangę. Zadziwiający był upadek na ziemię i oparcie się rękami wraz z głębszymi dechami. - I po co się tak forsujesz? Wystarczyłyby takie dwa czy trzy, miałaś mi tylko pokazać umiejętności nie próbować się zabić przez brak chakry. Westchnął i podchodząc bliżej, aby kucnąć obok, a następnie pomóc wstać podając rękę. Zdziwiły go słowa o nauce Mizurappy, to nawet nie miało blisko do tego od podstaw. Czyżby to była jej własna technika z prób i błędów? To jest w takim wypadku bardziej interesujące. - Zacznijmy od tego, że nie wybrałaś ani jednej prawidłowej pieczęci. Powinnaś zacząć od smoka, przejść do tygrysa i zakończyć zającem. Do tego zebrałaś za mały oddech jednocześnie, powinnaś powietrzem wypełnić całe płuca jednocześnie zamieniając to w wodę. Po zebraniu wszystkiego od razu wystrzelić. Posiadasz jednak dobry balans odnoście ilości powietrza i wykorzystania chakry do jej zamiany. Powinnaś to po prostu zwiększyć proporcjonalnie do użytej tym razem prawdopodobnie. Strzelałbym, że takiej ilości jak za dwa, trzy, a może cztery pociski. Gdy tylko oboje byli na nogach ponownie Terumi nie czekał, wykonał przed chwilą wspomniane pieczęci i wystrzelił w stronę oceanu dużo mniejszy strumień. - Poprawnie wykonana Mizurappa wygląda właśnie tak. Jak zostało tobie coś jeszcze niebieskiej energii możesz spróbować teraz, ale to będzie zadanie domowe zanim przybędziesz do Yusetsu aby pokazać mi jakie efekty osiągniesz. Teraz skończyły się wakacje.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
Pytań nie było końca. Każda odpowiedź przynosiła kolejne, jakby to miał być maraton bez końca. Eh czyżby ona nie wiedziała co to ma być limit krwi? Będzie musiał wrócić do takich podstawowych podstaw i zapełniać brakującą wiedzę. - Kekkei Genkai nie jesteśmy w stanie się nauczyć. Rodząc się w rodzie Yamanaka urodziłaś się z zdolnościami, których nie ma nikt inny prawda? Tak samo to są zdolności mojego szczepu, Terumi. Nie posiadając tej krwi nigdy nie połączysz dwóch podstawowych żywiołów. Jest parę więcej takich kombinacji, w swoim życiu spotkałem przykładowo lód czy kryształ. Poza tym wiele innych wyjątkowych zdolności, posługiwanie się swoimi kośćmi, piaskiem czy też cieniem. Teraz jednak nie jest czas na to. Pytanie odnośnie wodnej techniki było dość konkretne. Dlaczego nie trzeba do niej pieczęci podczas gdy podstawowa wersja takowe posiada? Cóż prawda leżała w paru kwestiach. - Wraz z opanowywaniem żywiołu wody coraz lepiej jesteśmy w stanie wytwarzać ją z coraz większą łatwością. Do tego musimy wykorzystać o wiele więcej chakry, pieczęcie pomagają nam ją mieszać, ale nie zawsze są potrzebne. W podstawowej wersji brakuje impulsu, który ma uwolnić prawdziwy potencjał jutsu poprzez manipulacje samą chakrą, trzeba do tego złożenia paru znaków. Wymówki, że chciało się pokazać chociaż ułamek tego co Hikari nie przyniosły pożądanego efektu. Odpowiedź została poprzedzona kolejnym westchnięciem. Wszystko musiał tłumaczyć od nowa, Inoshi była zdecydowanie zbyt bardzo podekscytowana i przesadzała z reakcjami. - To przestań się starać pokazać chociaż ułamek tego co potrafię. Forsując się ponad limity nie osiągniemy niczego, a z pracą jestem pewien, że będziesz mogła mnie przegonić pewnego dnia. Potrzeba tylko trochę cierpliwości. Na próbę użycia wodnej techniki przed chwilą jej pokazanej nic nie powiedział. Patrząc po stanie, nie zużyła całości chakry, ale lepiej aby jej zostawiła jeszcze trochę. Co pomyśli jej ojciec w razie jak zostałoby jej zbyt mało gdy pojawi się w szpitalu niemalże padnięta? Może powinien ją powstrzymać? Ostatecznie wolał jednak nie psuć jej chęci. Po usłyszeniu wskazówek było całkiem nieźle, ale wciąż brakowało do doskonałości sporo. Trzeba było trenować jeszcze jakiś czas zanim to się powiedzie. - Nie jest tak źle. Moje początki były o wiele gorsze. Powiedział obserwując wyniki uczennicy. Te słowa były w pełni szczere z głębi serca. Na pytanie czy miała zaatakować wolał chyba Terumi nie odpowiadać. Nie chciał forsować jej bardziej, ale z drugiej strony... Skoro posiadała siły to czemu by nie? - Jeżeli dalej posiadasz jakąś energię. Yogańczyk nie znał używanego jutsu. Było to dla niego zaskakujące, spojrzał wpierw tylko na postawę zastanawiając się co się stanie. Nagle ciało dziewczyny stało się jakby nieprzytomne, opustoszałe. Opadła na kolana do postawy siedzącej z opuszczanymi rękami. Wątpiąc w tego szkodliwość nie unikał, nie będąc pewny co się wydarzyło wraz z wypuszczeniem dźwięku. Wszystko stało się jasne, jak coś go uderzyło. Wydawało się jakby na chwilę miał stracić kontrolę nad ciałem, ktoś chciał wejść w jego skórę. I Terumi miałby na takie coś pozwolić komukolwiek kiedykolwiek? Wolał nie, więc zaczął za wszelaką cenę walczyć z tym natarczywym atakiem. Po chwili udało mu się wrócić do normy. - Co to... Było?
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy ♠ błękitne oczy ♠ rekinie kły ♠ 178 cm wzrostu, szczupły ♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców ♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę ♠ kabura umieszczona na prawym udzie ♠ sztylet u boku
Trening
Rzeczywiście miał zdolność odnajdywania brata niezależnie od tego, gdzie ten zdecydował się położyć. Nie miał też żadnych oporów, ani wyrzutów sumienia związanych z jego nagłym wybudzeniem. No cóż, rodzeństwa się nie wybiera, prawda? Kaito nie był też jednak na tyle głupi, by uwierzyć w jakąś halucynację. Skoro zobaczył niebieskowłosego całego i zdrowego, to już nie musiał się martwić. Dlatego też w odpowiedzi na debilny komentarz Ame szturchnął go tylko w ramię. Nie mieli czasu na pogawędki, skoro poważnie wzięli się za trening.
Ukryty tekst
Po treningu i krótkim odpoczynku postanowił jednak zrobić sobie przerwę i wrzucić coś na ząb. W tym celu udał się więc do centralnej części wioski. Stwierdził, że z pustym żołądkiem nie będzie mu się tak dobrze ćwiczyło... Poza tym uwielbiał hanamurskie rybki, a po powrocie nie miał jeszcze okazji, by ich skosztować.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
Sekundy w których ciało Hikariego się zachwiało, a on sam stracił nad nim równowagę minęły. Pierwszą reakcją było pytanie wraz z złapaniem się za głowę, jakby nie wierząc, że wróciła mu kontrola. A może mu się tylko wydawało? Nie, Inoshi była nieprzytomna jeszcze chwilę, ale zaraz wróciła jej sprawność ruchowa. Czyli tak wyglądały techniki rodu Yamanaka, teraz nie dziwił się jak słyszał iż mogą grzebać ludziom w mózgach. No dobra, tylko czytać ich myśli, ale raczej dziewczyna jeszcze nie osiągnęła tego poziomu. Mimo wszystko widział w niej pewien talent, po stworzeniu swojej własnej jednej techniki wodnej spróbowała użyć mizurappę prawidłowo pierwszy raz. Wynik był lepszy niż jego po dwóch tygodniach ciężkich treningów. Dziwne było towarzyszące jej milczenie. Czyżby taki efekt techniki był czymś niespodziewanym? Cóż w praktyce nie spotykał wielu genuserów, ale żaden nie był w stanie go złapać porządnie w techniki iluzji. - To... Było zaskakujące. Słyszeć, a samemu poczuć to zupełnie inne uczucie. Stając już na proste nogi zbliżył się do Inoshi kucnął obok niej i podobnie jak w karczmie położył dłoń na chwilę na głowie płaszcza. Dlaczego tak robił? Może to przez przerażające milczenie na swój sposób. Zupełny brak jakichkolwiek wieści co sobie ona myśli, nawet nie odpowiedziała na pytanie wcześniej zadane. O możliwości przejmowania ciała usłyszał wcześniej w rozmowie. Dawało to niesamowite możliwości gdy tylko ktoś rozwinął się odpowiednio. Czy powinien przyjmować ją na uczennice? Może nie, ale kto to wie. Nigdy jednak jego słowa nie były rzucane na wiatr, miał Terumi własną godność i honor. - Masz w sobie spory potencjał, tylko musisz poznać własne limity kiedy powiedzieć dość. W ten sposób nigdy się nie rozwiniesz tak daleko jak chcesz, prędzej się wypalisz i zawiedziesz swojego sensei'a. Po tym co zobaczyłem mam spore oczekiwania, ale wiem, że sobie poradzisz. Jak będziesz słuchać mych rad i przestaniesz chcieć ludziom niepotrzebnie imponować. Jak spojrzeć na twarz Hikariego to można dojrzeć na niej serdeczny a zarazem delikatny uśmiech. Najpierw wstał, a potem trzeba pomóc w tym samym. Dłoń można powiedzieć spadłą z głowy uczennicy, aby ułatwić jej zadanie. - Masz jeszcze siłę wrócić do wioski? Tak prawdę mówiąc to już nie miał więcej planów na dzień dzisiejszy. Powinni wrócić, dziewczyna musi pójść odwiedzić ojca, a on statek. Tak na prawdę tutaj nie ma więcej filozofii w tym wszystkim.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
Dziewczyna radziła sobie bardzo kiepsko. Pierwsze nad czym muszą potrenować to kontrola chakry, bo w przeciągających się pojedynkach będzie miała z tym problem. Patrząc po wcześniejszej szybkości trening ciała także będzie potrzebny, ale w sumie jedno drugie wspomaga. Z silnym ciałem silny duch, czy jakoś tak to szło. Nie zmienia to faktu, że to jest święta prawda. Siła shinobiego bierze się z tych dwóch czynników, a jeden bez drugiego praktycznie nie istnieje. Takiej nie mógł znaleźć do odpowiedzenia Inoshi. Dlaczego technika nie zadziałała na Hikarim? Cóż teorii może być mnóstwo. Co szkodzi powiedzieć jakąś przykładową. - Bo się za bardzo przestraszyłem, że od razu zrobiłem wszystko aby odzyskać kontrolę nad ciałem. Lekko wzruszył ramionami nie mogąc określić prawdziwego powodu. Nawet nie wiedział jak to jutsu działało, a miał odpowiedzieć dlaczego zawiodło? Oczekiwania były zdecydowanie wygórowane. - Więcej niczego nie wiem, musisz zapytać się w swoim rodzie kogoś. Nie masz tam kogoś zaufanego aby udzielił jakiejś wskazówki? Ktoś ucząc ciebie techniki widocznie nie powiedział do końca wszystkiego. Lekko robiło mu się szkoda z powodu stanu w jakim znalazła się uczennica. Bardziej chodziło o to wykończenie fizyczne, bo z wszystkich sił się starała ponad potrzeby. Aby uzyskać odpowiedni progres w ćwiczeniach trzeba będzie to ukrócić jak najszybciej, ale tym razem jeszcze odpuści. Szczególnie jak okaże się prawdą, że wciąż posiada siły na doczłapanie się do Hanamury. Widząc jak rusza się do przodu było to lekko wątpliwe. Może tylko trzeba chwilę przełamać tymczasowe słabości, rozruszać mięśnie. W odpowiedzi przyjmując to do wiadomości kiwnął lekko głową czekając aż Yamanaka go dogoni aby ruszyć ramię w ramię wprost na ścianę klifu. Ślamazarne tempo nie traciło na prędkości przy wspinaczkę na górę, a wszystko dzięki przewspaniałej chakrze w stopach. Jaki świat z jej pomocą czasem stawał się łatwy. - Jak uważasz, ale trochę odpoczynku wcześniej dobrze na pewno tobie zrobi. Za to on, czyli twój ojciec będzie pewnie sobie włosy z głowy wyrywać zamartwiając się. Taka była prawda, nie ważne jak wiele rodzic kłócił się z dzieckiem. Ostatecznie zawsze się o nie martwił, nawet jak tego nie pokazywał czy podejmował zupełnie inne decyzje. Wtedy kiedy widzi coś o wiele ważniejszego niż własne dziecko wciąż o nim myśli. Jest to ironią losu, bo w taki sposób tylko stara się jakoś usprawiedliwiać sumienie, tak jak jego ojciec przy ostatnim spotkaniu. Bo wierzyłem, że sobie poradzisz. Bzdura, czas to pokazał, ale szansa na takie coś była niewielka. Można powiedzieć, że to o wiele mniejsza szansa niż na znalezienie zieloniutkiej czterolistnej koniczyny była. - W odwrotnym przypadku pewnie nawet by nie opuścił szpitala na noc. Na górze posiadając w zasięgu wzroku Hanamurę we dwójkę wyruszyli do niej. Oczywiście o ile to wszystko było możliwe, ale skoro pokonała pierwsze kroki wszystko z Inoshi powinno być dobrze, a nawet tylko coraz lepiej. Każdy kolejny łatwiejszy.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Chcąc znaleźć spokojne miejsce do treningów, Reika udała się poza zamieszkałe tereny Hanamury, kierując się w stronę wybrzeża. Od dłuższego czasu ciągnęło ją do morza, dlatego tak lubiła przebywać w Ryuzaku no Taki, a teraz, kiedy zamieszkała na Kantai, miała morze wkoło wyspy, aż po horyzonty. Co prawda klimat był tu trochę chłodniejszy i kąpiele w morskiej wodzie były już wyzwaniem dla zmarzlucha, ale mimo to nie narzekała, ciesząc się wreszcie z zasłużonego spokoju. Owszem, myślami cały czas była z rodziną, ale miała nadzieję, że niedługo ją odzyska. Kiedy dotarła do wysokiego i stromego klifu, pod którym wzburzone morze obijało się o wystające z wody skały, ruszyła skrajem, aby znaleźć jakieś zejście na dół. Jakaś ukryta zatoka byłaby odpowiednim miejscem do trenowania, gdzie nikt by jej nie przeszkadzał. Owszem, spodziewała się, że Ranmaru widzą wszystko i jeśli gdzieś blisko patrolują okolicę, to ją zobaczą, jednak tym się nie przejmowała, bo przecież nie robiła nic złego. Była teraz częścią Cesarskiego Wojska, więc tym bardziej nie powinni jej robić problemów o chęć potrenowania w jakimś zaciszu. Zmarszczyła brwi, gdy w pewnym momencie zobaczyła przed sobą ogromną dziurę w klifie. Ruszyła w tamtym kierunku, a gdy dotarła na skraj, jej oczom ukazał się niesamowity widok, który wywołał u kunoichi szczere zdumienie, malujące się na twarzy. Niżej, na skale, rosło samotne drzewo kwitnącej wiśni, zaś jeszcze niżej, znajdowała się ukryta plaża. Woda w tej urokliwej zatoczce była spokojna, dzięki ogromnym, kamiennym filarom, które podtrzymywały cały klif. Z góry widok był wspaniały, ale z dołu będzie zapewne jeszcze lepszy, dlatego też Reika skumulowała chakrę w stopach i schodząc po ścianie skalnej, dostała się na dół. Tak, widok był cudowny i niesamowity, więc przez chwilę kunoichi napawała się widokiem tego, jak niesamowite cuda może zdziałać sama natura. Coś czuła, że będzie to jedno z jej ulubionych miejsc, tym bardziej, że miała tutaj pełno skał, co może jej posłużyć do treningu.
Ukryty tekst
To jednak nie był koniec jej ogólnego treningu, dlatego też Reika stworzyła jednego Cienistego Klona i wykorzystując dopiero co utworzoną, kamienną konstrukcję, wskoczyła na nią i przybrała pozycję bojową. Klon od razu zaatakował, wprowadzając cios w głowę, jednak Reika zablokowała go przedramieniem i sama ruszyła do ataku. Mierzenie się z sobą samym i do tego utrzymanie się na wąskich kolcach z Dotonu, było naprawdę sporym wyzwaniem i świetnym treningiem nie tylko fizycznym, ale też koordynacyjnym. Tak więc dwie niebieskowłose panie zażarcie wymieniały się ciosami, dopóki któraś nie spadnie na dół.
No i płynęli. Każdy z nich dawał z siebie jak tylko najwięcej potrafił, lecz w tych zawodach zwycięzca dość szybko zaczął wychodzić na prowadzenie - wyszła znacząca różnica doświadczenia między preferującym ląd tygrysem, a pływającym praktycznie codziennie wyspiarzem. Kiedy Yuki w końcu dotarł na miejsce, miał bardzo widoczną przewagę nad swoim kompanem - Natsume powoli usadowił się na wilgotnym piasku i spoglądał na wciąż miotającego się w morzu Hyoso. Gdy tygrys w końcu również dotarł na wybrzeże, Kenshi tylko pozwolił sobie na lekki uśmiech i bezczelne wzruszenie ramionami. Co zresztą spotkało się tylko z rozdrażnionym warknięciem. -Zauważmy, że ja płynąłem z całym moim ekwipunkiem, a ty latasz półnago, bez niczego na torsie. -Nie żeby coś, ale całe uzbrojenie dalej mam na sobie, a jest tego więcej niż tylko ta Twoja dzida~ Hyoso parsknął. -Wymówki, wymówki... Nagle tygrys wyprostował się lekko i zaczął nasłuchiwać. Sądząc po jego minie, słyszał coś albo niespodziewanego, albo niepokojącego. A na dziewięćdziesiąt dziewięć procent niespodziewanego ORAZ niepokojącego. -Ktoś tu jest. Słychać odgłosy walki. ... Znowu? Na litość boską, to tylko wybrzeże, nie cholerna arena! Yuki powoli podniósł się na proste nogi i sięgnął ręką po rękojeść Shinsei. Wielki, zdobiony na kształt szkieletu miecz był doskonałym narzędziem do wzbudzania niepokoju u przeciwnika. Nie mówiąc o pakowaniu silnego strzału na twarz. Tuż za nim zaś szedł dwu-i-półmetrowy tygrys z guandao pod ręką, w pozycji gotowej do walki. Natsume lekko się wychylił zza kamiennego nawisu, by zobaczyć kogo Hyoso usłyszał na wybrzeżu... Reika. -Na litość Hachimana, kobieto - powiedział z lekkim rozbawieniem, wkładając jedną ręką swój claymore z powrotem do kabury na plecach. Widząc to, Hyoso również wyszedł z ukrycia, stając w rozluźnionej pozycji. Ze swoją różnicą wzrostów wyglądali aktualnie cokolwiek komicznie. - Z takimi odgłosami walki to słychać cię na kilometr.
Walka wręcz była naprawdę wyrównana, a wszystko przez fakt, że Cienisty Klon był jej idealną kopią i reagował tak samo, jak ona by zareagowała. To na dłuższą metę zaczęło się robić frustrujące, ale przynajmniej dawało niezły wycisk fizyczny, na którym właśnie jej zależało. Wzięła sobie za wyzwanie spróbować pokonać samą siebie, stosując co rusz jakieś niespodziewane kombinacje ciosów, lecz wtedy Klon uciekał, zwiększając dystans na kamiennych kolcach. Obie tak skupiły się na pokonaniu siebie nawzajem, że nie zauważyły faktu, że nie są już same. Dopiero gdy usłyszały znajomy głos, zwróciły uwagę na wyłaniającego się zza skał Natsume, jednak to nie Cesarz sprawił, że prawdziwa Reika aż otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, a ogromny tygrys, który towarzyszył Kenshiemu. Do tego chodził na dwóch łapach i trzymał w garści włócznię. Klon natomiast wykorzystał okazję, i zepchnął Reikę z Dotonowego kolca, na co Niebieskowłosa ratowała się skrętem ciała i ostatecznie wylądowała na czworaka na piasku, patrząc na swojego klona gniewnie.
- Ha! Wygrałam~! - Krzyknęła zwyciężczyni. - Straciłaś czujność. Na to prawdziwa Reika w mgnieniu oka posłała w stronę klona błyskawicę Raitonu, który puffnął, zanim zdołał zareagować. No cóż. Następnym razem będzie musiała się bardziej postarać, a teraz podniosła się i otrzepała z piasku, podchodząc do przybyłych i uśmiechając się pogodnie.
- Przepraszam. - Odpowiedziała z rozbawieniem. - Myślałam, że huk fal chociaż trochę mnie zagłuszy. Szukałam zacisznego miejsca z dala od ludzi, w sam raz na trening i trafiłam tutaj. Miło Cię widzieć, Natasume. Po tych słowach, spojrzała na wielkiego tygrysa. Robił naprawdę niesamowite wrażenie, zwłaszcza swoją humanoidalną postawą. W porównaniu z tamtym małym tygrysem, którego miała okazję spotkać i pogłaskać, ten tutaj budził naprawdę spory respekt i lekceważenie go byłoby ostatnią rzeczą w życiu, dlatego też Reika ukłoniła się mu z szacunkiem.
- Cieszę się, że mogę Cię poznać, Wojowniku. - Zwróciła się do niego. - Jestem Reika. Gdzie zgubiliście Hyoshiego? Uznała, że skoro tygrys podlegał Yukiemu, to nie warto było się kryć ze swoim prawdziwym imieniem. Uważnie przyjrzała się Natsume, widząc że jest cały mokry, tak samo jak tygrys. Wyglądało na to, że ani ubranie, ani pełno żelastwa, nie przeszkadzało w kąpieli w morzu. Cały Yuki. Powstrzymała się od ciętej uwagi na ten temat, a zamiast tego, zaczęła rozglądać się po plaży.
- Szkoda, że nie ma drewna na ognisko. - Stwierdziła tylko. - Szybciej byście wyschli.
Wyglądało na to, że duet przeszkodził jej po prostu w pojedynku... z samą sobą. I nie mówimy tu o aspekcie psychologicznym - czasem niektórzy stosowali tę taktykę, żeby poprawić swoje możliwości mentalne - lecz w tym przypadku, trzeba na to zdanie patrzeć dosłownie. Azura po prostu tłukła się na pięści z własnym klonem. I co najśmieszniejsze, przegrała. Na twarzy Yukiego zabłąkał się lekki, krzywy uśmiech, lecz powstrzymał się przed pełnym okazaniem swojego rozbawienia. I po prostu zbliżył się w jej kierunku, otrzepując przedramiona z resztek piasku. -Proszę Cię. Nie zapominaj, że Hyoso ma bardzo wyostrzone zmysły, a i sam po ich treningu jestem w stanie wyłapać najmniejszy szmer z dobrych dwudziestu metrów. Huk fal może i zmyli, ale nie ukryje. - Przeciągnął się tak, że jego kręgi szyjne zaczęły wydawać z siebie dźwięk przypominający strzelanie. - Zaskakuje mnie, jak tłoczno się tu robi ostatnimi czasy. No, i wzajemnie, oczywiście - miło Cię znów widzieć. Hyoso przekręcił lekko głowę, gdy Reika zwróciła się w jego kierunku, lecz ostatecznie tylko niezauważalnie wzruszył ramionami i również kiwnął głową na znak powitania. -Hyosoryo, czasem zwany Tygrysim Mnichem. Albo Nauczycielem. Jedno z dwóch. - Podrapał się pazurem po zmoczonym futrze na podbródku. - Znasz Hyoshiego, huh... cóż, jeśli znowu się nie opieprza w pogoni za pingwinami, to pewnie siedzi na Hyogashimie i się uczy. Dałem mu trochę roboty zanim tu przybyłem. Yuki parsknął śmiechem, gdy Reika wyraziła opinię że mogliby rozpalić ognisko. -Nah, nie trzeba. Jak się wychowywało na wyspach, w okolicy morza i statków, to z czasem człowiekowi nie robi różnicy czy jest mokry czy suchy. Wyciągnął z torby jeden ze zwojów i odpieczętował go, wyciągając tym samym swoją żebrowaną kamizelę bez rękawów i błękitny płaszcz. Założył strój na pobliźniony tors i ponownie się przeciągnął, by upewnić się że całość ekwipunku jest na swoim miejscu. -Czyli trening, huh. Taijutsu?
Słysząc o wyostrzonych zmysłach, Reika przewróciła oczami z rozbawieniem i skrzyżowała ramiona na piersi, przyglądając się uważnie Yukiemu. Aż jej się cisnęło coś na usta, ale chyba sobie jednak podaruje. Miała na myśli coś zupełnie innego, no ale fakt, na wyspie były też takie osoby, które miały oczy i uszy wkoło głowy. Nic tu się nie ukryje, nie ma co.
- Nie zapomniałam. Miałam bardziej na myśli zwykłych ludzi i shinobi. - Sprostowała z uśmiechem. - Nie brałam pod uwagę tak wybitnych jednostek, jak sam Cesarz i jego tygrysy. Szczerze mówiąc, to bardzo zaskoczyłeś mnie swoją obecnością tutaj. Ostatnio miałeś naprawdę sporo na głowie i ledwo trzymałeś oczy otwarte. Dobrze, że w końcu udało Ci się wyrwać z Pałacu. Następnie spojrzała na wielkiego tygrysa, który przedstawił się jako Hyosoryo, Tygrysi Mnich i Nauczyciel. Wyglądało na to, ze ma do czynienia nie tylko z silną, ale i inteligentną istotą, dlatego też powinna podejść do niego z szacunkiem. Gdy wspomniał o Hyoshim, uśmiechnęła się szeroko. Najwyraźniej mały tygrys nie miał łatwego życia i nic dziwnego, że lubił, jak Natsume go przywołuje. No cóż, młodsze pokolenie miało to do siebie, że musiało się uczuć, tak, czy siak.
- Tak, miałam okazję go poznać, jakiś czas temu. - Przyznała. - Nie powiem, nadal trochę dziwnie się czuję, mając za przyjaciela samego Cesarza, któremu teraz bezpośrednio podlegam, no ale powoli się przyzwyczajam. Tutaj posłała Yukiemu rozbawiony wyraz twarzy. Gdyby Shigeru nadal żył, zapewne czuły się tak samo dziwnie jak ona, ale jednocześnie byłoby cholernie dumny z tego co osiągnął Natsume. Dlatego też, kiedy stwierdził, że nie przeszkadza mu bycie mokrym, bo wychował się nad morzem, Reika skinęła głową na zgodę i nie poruszała więcej tego tematu. Przez chwilę przyglądała się, jak odpieczętowuje sobie dodatkowe ubrania i zakłada je na siebie, więc tym bardziej była spokojna o całą sprawę. Było w miarę ciepło, więc reszta powinna na nim wyschnąć.
- Tak, Taijutsu. - Potwierdziła z westchnieniem. - Potrzebowałam trochę fizycznego wycisku, a nie ma nic lepszego i zarazem upierdliwego, jak walka z samym sobą, gdzie dokładnie znasz swoje ruchy i reakcje. To był właśnie Cienisty Klon, o którym Ci opowiadałam. Natsume był wtedy wyraźnie zainteresowany nauką tej techniki, bo dawałaby mu naprawdę spore możliwości. Nie tylko bojowe wsparcie w walce, ale też jako Cesarz, mógł przebywać w kilku miejscach naraz i załatwiać więcej spraw za jednym zamachem, by na koniec cała ta zdobyta wiedza, po prostu do niego spłynęła. Najzabawniejsze było jednak to, że jego Ranmaru nie byliby w stanie odróżnić klona od oryginału, ze względu na równy podział chakry.
- Wolałam nie urządzać tutaj walki na jutsu. - Stwierdziła z powagą. - Nie chciałam zniszczyć tego urokliwego miejsca. I tutaj mówiła całkiem poważnie, ponieważ sam jej Doton był w stanie nieźle przebudować tą okolicę i już wcale tak pięknie by nie wyglądała. Jedna Reika zrobiłaby spory bałagan, a co dopiero dwie? Chyba warto będzie podpytać Natsume, gdzie ewentualnie mogłaby trenować, żeby nie było przykro niszczyć otoczenia.