DANE PERSONALNE
IMIĘ: Hideyoshi (Masaki)
NAZWISKO: Kouseki (Soukike)
KLAN: Kouseki
WIEK [DATA URODZENIA]: 14 Kwietnia 355 / 26 lat
PŁEĆ: Shinobi
WZROST | WAGA: 182 cm / 90 kg
RANGA: Dōkō
APARYCJA
WYGLĄD: Jeśli chodzi o wygląd naszego bohatera, to same gabaryty nie wyróżniają go w jakiś szczególny sposób z tłumu. Ni to z niego gigant, ni przesadnie muskularny człek. Ot, ponad przeciętny przedstawiciel kraju, w którym obecnie przebywa. Spoglądając na niego na pewno zwróci się uwagę na długie, podgolone z lewej strony, krucze włosy. Układające się w długie, lekko postrzępione kosmyki opadające na ramiona i klatkę piersiową. Następnie niewątpliwie nasz wzrok przykują męskie rysy twarzy, gęste, czarne brwi. Jego tęczówki są koloru jaśniejącego złota. Oczy zawsze żywe, bacznie obserwujące otoczenie. Intrygujące, skrywające w sobie coś tajemniczego. Prosty, acz lekko zadarty nos oraz szerokie usta dopełniają całego uroku wraz z dobrze przystrzyżoną brodą. Stoi zawsze wyprostowany, w nienagannej postawie. Zdaje się wychodzić wszystkim trudnościom na przeciw. Nie oglądając się za siebie.
UBIÓR: Ubiór zaś... Tym definitywnie może się wyróżnić wśród gęstych tłumów. Zazwyczaj można go spotkać w dwóch wersjach. Pierwszej, czarnej koszuli ze wzorami na rękawach oraz kieszeniami pod piersią. Beżowych spodniach i lekko znoszonych, wiśniowych butach. Na prawej dłoni nosi czarną rękawiczkę uciętą tak, by połowa dłoni nadal była widoczna oraz srebrny, drobny łańcuszek. Na szyi natomiast wisiorek z tego samego materiału, co wcześniej łańcuszek, w kształcie shurikena. Te rzeczy nosi zazwyczaj, gdy wie, że nie powinien dostać żadnego przydziału. Gdy ma trochę czasu wolnego by swobodnie przechadzać się po wiosce czy okolicznych terenach. (jak na avatarze).
Drugim natomiast, jest ubiór na misje oraz wszelakie inne sytuacje, które mogą wymagać wysiłku fizycznego. Wtem nosi na sobie coś na wzór białej koszuli o wysokim kołnierzu i szerokich rękawach, aczkolwiek zawijana jest jak kimono, odsłaniając sporą część nagiej piersi. Przedramiona owinięte ma brązowym materiałem oplecione grubymi sznurkami, tegoż samego koloru, do których ewentualnie może przywiesić rzeczy typu kunai lub shuriken, ewentualnie schować mniejsze przedmioty między splotami. Może wytrych? Sięgają wierzchnich części dłoni. Poniżej opleciony ma biały, perłowy materiał, opadający w dół aż do kostek oraz drugi, podobnego koloru z tym wyjątkiem, że od wewnętrznej strony jest purpurowy, wyszywany pomarańczem na krawędziach. Wokół bioder owinięty ma skórzany, tradycyjny pas, do którego zawsze może coś doczepić, najczęściej bronie, ale zawsze wioskową opaskę shinobi. Następnie wyrazu dodaje gruby, pomarańczowy sznur, zapleciony z przodu by jego końcówki sięgały aż do kolan. Spodnie nosi materiałowe, szerokie, czarne, znikające w butach o wysokich cholewach i wojskowym, ciężkim obcasie. Cały strój nie krępuje ruchów. (dla zobrazowania )
ZNAKI SZCZEGÓLNE: Znakiem najbardziej szczególnym są tatuaże na lewej ręce. Przedstawiające pióra lub płomienie, każdemu przypominają co innego. Sięgają aż do połowy przedramienia.
OSOBOWOŚĆ
CHARAKTER: W charakterze bohatera brakuje wszelakich złożoności pokroju chorób psychicznych, aczkolwiek nie można powiedzieć, że czasami nie jest ekscentryczny. Nie jest klasycznym geniuszem, ale dość szybko podłapuje to, czego się go uczy. Dorastał w samotności i z tego właśnie powodu jest dość skryty. Przynajmniej dla nowego otoczenia, gdyż przy bliższym poznaniu potrafi być nawet dość gadatliwy. Z tego też powodu zazwyczaj ma powodzenie u kobiet, lubi z nimi przebywać. Jest z niego kobieciarz, co tu dużo mówić. Raczej stroni od pracy drużynowej, ciężko mu się odnaleźć z innymi ludźmi, zgrać. Zawsze pracował w pojedynkę. Niechętnie mówi o swojej przeszłości i nigdy nie można być pewnym czy mówi prawdę. Lubuje się w naturze. Chętnie wychodzi do odległych terenów by przebywać w towarzystwie przyrody. Poczucie humoru ma raczej sarkastyczne. Zdecydowanie przemawia do niego ten niesławny czarny humor.
NAWYKI: Ma w nawyku sięganie do swojego wisiorka, który najwyraźniej ma wysoką wartość sentymentalną. Poza tym nie stroni też od alkoholu.
NINDO:
W walce – zwycięstwo,
W pokoju – czujność,
W śmierci – poświęcenie.
HISTORIA:
Do moich dzieci, lub tych, których może to jakoś dotyczyć
Piszę to by oszczędzić sobie błędów, które popełnił mój ojciec. Chociaż kogo ja oszukuję... Niektóre rzeczy po prostu muszę przelać na papier. Czy to jako przestrogę, nauczkę, inne może jako poradę. Ot byście wy, moje dzieci wiedziały, jak wasz staruszek wiódł swoje życie. Nie wiem jak sytuacja dalej się potoczy, dlatego napiszę wszystko od początku. Przyszedłem na świat dość niesprzyjających okolicznościach. Wasz dziadek był członkiem klanu Kouseki. Dość szanowany gość. Niestety zakochał się w dość przeciętnej, z punktu widzenia urodzenia, kobiecie. Jak możecie się domyślić, rodzina nie spoglądała na to przychylnie, aczkolwiek on nie miał zamiaru się poddać. Nie zostawił jej, a wybrał wygnanie. Odszedł z rodzinnych stron by osiedlić się głęboko w szczytach kraju kamienia. Tam właśnie przyszedłem na świat. Wśród mrozu i skał, a nie w przytulnych, klanowych pokojach. Była to mała, drewniana chatka. Dali mi na imię Hideyoshi. Miało mieć to coś wspólnego z byciem wybitnym, honorowym. Patrząc na mnie teraz chyba nie do końca to wszystko wyszło. Kiedy wasi dziadkowie się pobrali mieli już po blisko 40 lat. W końcu znaleźli się w życiu dość późno. Pierwsze lata mojego życia przebiegły spokojnie. Jak możecie sobie wyobrazić, nie chodziłem do szkoły. Wszystkiego uczyli mnie rodzice. Podobno szybko przyswajałem wiedzę, ale nie mnie to oceniać.
Kiedy trochę podrosłem ojciec zaczął uczyć mnie jak poradzić sobie w dziczy. Zawsze zastanawiało mnie skąd tyle o tym wszystkim wiedział oraz jak z taką łatwością sobie z tym wszystkim radził. W świetle późniejszych rewelacji nie było to takie dziwne. Te lata z mojego punktu widzenia były chyba najciekawsze. Rozumiecie, byłem dzieciakiem. Wszystko mnie interesowało. Wszystko, co nowe, ekscytujące. Można by powiedzieć, że to te narwane lata, które wy niewątpliwie przeżyjecie w gronie przyjaciół. Ja takowych nie miałem, ale wiecie co? I tak się świetnie bawiłem. Dobrze mi było na łonie natury. Za to Wy pewnie nigdy nie poznacie tego dreszczyku, kiedy biega się z wilkami. Nigdy nie wiecie, czy się zaraz na was nie rzucą, nawet jeśli wydają się być przyjazne. Zawsze trzeba było brać poprawkę na to, że to dzikie zwierzęta.
Żyłem sobie w ten sposób aż do tej feralnej zimy, gdy miałem 19 lat. Rodzice byli już w swoich sześćdziesiątkach. W chatce było zimno. Pomagałem ile mogłem, ale dopadła ich jakaś choroba. Nie wiem, co to dokładnie było, ale trudno było zdobyć jakiekolwiek leki na tym odludziu. Leczenie rozmaitymi okładami i herbatkami z zieleniny nie przynosiło żadnego efektu. Mamie było o wiele gorzej niż tacie. Nie przetrzymała tej pory roku. Pogrzeb urządziliśmy gdy pokazały się pierwsze przebiśniegi, a gleba nie była zmrożona kilka metrów w głąb. Następny rok można nazwać okresem rewelacji. Tego roku ojciec powiedział mi wszystko o tym, kim byłem. O klanie, urodzeniu, tym, że sam był szkolony w sztuce Shinobi. Nadal był chory. Oboje wiedzieliśmy, że jego czas się zbliżał. Dlatego postanowił mnie nauczyć wszystkiego, czego był w stanie w tym momencie. Według wszelakich zasad posiadłem umiejętności standardowego Doko. Przynajmniej tak mi się wydaje. Pod koniec roku, na przełomie jesieni i zimy zmarł i wasz dziadek. Zostałem sam. Nie chciałem pozostawiać wszystkiego, co znałem, dlatego pozostałem na miejscu.
Jakiś rok później, podczas polowania, spotkałem dziewczynę. Bidulka biegła boso przez las. Miała na sobie tylko jakąś szmatę, a spadały pierwsze śniegi. Wyraźnie przed czymś uciekała. Uwierzcie mi, że miałem opory przed pomocą. Od roku nie miałem kontaktu z żadnym człowiekiem, zdziczałem. Co tu więcej mówić. Nie mogłem jej tak zostawić. To byłoby wbrew wszelkim zasadom, na jakich mnie wychowano. Bała się mnie, aczkolwiek udało mi się jakoś wytłumaczyć, że nie mam zamiaru jej skrzywdzić. Zabrałem ją do swojej chatki. Dałem coś ciepłego do jedzenia, rozpaliłem ognisko. Zasnęła kilka chwil po tym wszystkim. Była tak cholernie zmęczona. Wyjawiła mi, że uciekła z wioski, na którą napadli bandyci. Błąkała się po tych skałach i lasach już drugi dzień. Gdybym jej nie znalazł pewnie byłaby już martwa. Postanowiła ze mną zostać. Nie to, żeby miała duży wybór, ale nie traktowałem jej przecież źle. Z czasem zacząłem ją traktować jak swoją młodszą siostrę. Musiała mieć wtedy z 16 lat. Nie wiem, co się działo wtedy na świecie, ale musiało to być coś bardzo parszywego. Przez następne lata mieszkaliśmy razem. Było nam dobrze. Nareszcie miałem jakieś towarzystwo. Wydawało się, że zostaniemy tak już do końca.
Nic bardziej mylnego. Nasze rozstanie nastąpiło nagle. Gwałtownie. Tydzień temu wróciłem do chatki, jak zawsze. Przed nią spotkałem dwóch gości. Wyraźnie mających ubaw. Trzymających się pod boki. Mówili coś o tym, że nareszcie ją znaleźli. Cała reszta, to, co mieli zamiar jej zrobić. Jebane potwory, bo nawet tego zwierzętami nie można nazwać. Nie usłyszeli mnie, byłem jeszcze na linii drzew. Naciągnąłem łuk. Z tej odległości nie mogłem chybić. Pierwsza strzała utkwiła w tyle czaszki jednego z tych podludzi. Odwrócił się i drugi. Wkurwiony, jak dzik. Tak samo też na mnie ruszył. Na szczęście ojciec przygotował mnie na podobne sytuacje, jak możecie pamiętać. Ustąpiłem na bok, wysuwając łokieć wprost przed jego twarz. Pospolicie się na niego nadział. Oczywiście zabrał mnie ze sobą, obijając o pobliskie drzewo, aczkolwiek z jego twarzy zostało coś, co z grubsza nie przypominało niczego. Legł na ziemię, a ja jeszcze na wszelki wypadek wbiłem mu siekierę w głowę. Wiecie... Żeby mieć pewność. Tak, wasz staruszek właśnie zabił dwie osoby. I wiecie, co pierwsze zrobiłem? Porzygałem się. Od razu po tym, jak serce przestało pompować krew z adrenaliną w tak dużym tempie. Mówię wam, chyba wyszło ze mnie wszystko, co jadłem przez ostatnie dwa dni. Zaraz po tym wpadłem do chatki by sprawdzić, czy z Akemi jest wszystko w porządku. Siedziała skulona w kącie, ale nikt nie zdążył jej jeszcze tknąć. Nie mogę opisać ulgi, jaką wtedy poczułem. Od razu ją wyściskałem. Rozpłakała się w moich ramionach, ale uspokoiłem ją. Wszystkim się zająłem, tak jak powinienem. Jasnym było, że nie możemy tam dłużej zostać. Kazałem jej spakować, co nam zostało, ja tym czasem przeszukałem tych bandytów, te pieprzone, zakały ludzkości. Mieli na sobie tyle pieniędzy, by akurat starczyło na naszą podróż i wstępne utrzymanie. Było jeszcze coś. Oboje na ramionach nosili znak tygrysiej łapy. Ojciec nie chciał dla mnie tego życia, ale ono chyba wybrało za mnie. Jeśli mam ją nadal chronić muszę się wpierw wyzbyć źródła zagrożenia. Nie powinienem was tego uczyć, ale musiałem się zemścić. Zmieść ich z powierzchni ziemi, aczkolwiek do tego potrzebowałem więcej mocy. Treningu. Znałem tylko jedno miejsce, które mogłoby mi to zapewnić, a Akemi ochronę. Udaliśmy się do klanu Kouseki, którego krew płynęła w moich żyłach. Miałem nadzieję, że uda mi się ich do tego namówić. Cóż... Reszta, moi drodzy, w następnym wpisie. Napomnę tylko, że dla dobra swojego i klanu podaję się teraz za Soukike Masakiego. W końcu jestem bękartem, jak pewnie będą mnie traktować.
WIEDZA
INFORMACJE:
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI:
Daishi
- W tej prowincji znajduję się osada klanu Kōseki,
- Członkowie klanu, oprócz charakterystycznych cech przypisanych każdemu Kōseki, znają również umiejętności klanowe,
- Osoby niezwiązane z klanem wiedzą, iż Kōseki nie mają cech charakterystycznych z wyglądu, jednak w walce nie jest trudno ich poznać, ponieważ władają i manipulują kryształem, oddani swojemu klanowi, specjalizują się w ninjutsu,
- W Daishi zamieszkują również osoby, pochodzące ze Szczepu Jūgo,
- Osoby niezwiązane ze szczepem wiedzą, że Jūgo mówi się, iż zamieniają się w potwory, modyfikują swoje ciało, kiedy wpadną w szał, co kłóci się nieco z opiniami, że wyjątkowo współgrają z naturą
Wiedza na temat pozostałych klanów/szczepów:
- Haretsu – porywa ich wir walki, ale nie posiadają charakterystycznych cech wyglądu, panują i manipulują wybuchem, lubią walkę bezpośrednią, zamieszkują tereny Tsurai
- Hyūga – ich charakterystyczną cechą się niemal białe oczy bez źrenic, przeważnie posiadają ciemne, długie włosy, honorowi i oddani swojemu klanowi, specjalizują się w walce bezpośredniej, w której często wykorzystują moc swoich oczu, podczas ich aktywacji pojawiają się na skroniach wyraźne żyły, zamieszkują tereny Kyuzo
- Yamanaka – członkowie klanu często posiadają długie, blond włosy i oczy pozbawione źrenic, słyną z bycia świetnymi mediatorami i politykami, potrafią wniknąć w myśli przeciwnika, mieszkają w Soso
POSTACIE:
ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Shōton no Jutsu
NATURA CHAKRY: Fuuton
STYLE WALKI: Kenjutsu (Chanbara)
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 19 | 29
WYTRZYMAŁOŚĆ 10
SZYBKOŚĆ 31 | 41
PERCEPCJA 5
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 4
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 100%
MNOŻNIKI:
SZYBKOŚĆ - 31|41(+10 od stylu Chanbara)
SIŁA - 19|29(+10 od stylu Chanbara)
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU D
GENJUTSU E
TAIJUTSU E
BUKIJUTSU E
KYUJUTSU E
KENJUTSU E
SHURIKENJUTSU
KUSARIJUTSU
KIJUTSU
IRYōJUTSU E
FūINJUTSU E
ELEMENTARNE D
KATON
SUITON
FUUTON D
DOTON
RAITON
KLANOWE
JUTSU:
- [D] Fūton: Enshō No Kaze
- [D] Suienzou no Jutsu
- [D] Utsusemi no Jutsu
- [D] Hikari no gijutsu-kyū
- [D] Fūton: Gōkūhō
- [E] Bunshin no Jutsu
- [E] Henge no Jutsu
- [E] Kai
- [E] Kawarimi no Jutsu
- [E] Kinobori no Waza
- [E] Suimen Hokō no Waza
- [E] Nawanuke no Jutsu
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
- 3 kunai w wewnętrznej części koszuli oraz dwa wplecione między sploty pomarańczowego sznura wokół bioder
- 3 shurikeny wplecione między materiał oraz rzemyki na lewym przedramieniu oraz 2 na prawym.
ROZLICZENIA
PIENIĄDZE: Bank
PH: PH
MISJE:
PREZENT OD ADMINISTRACJI: