Strona 1 z 1
Jūgo Tomoko (rip in pepperonis)
: 18 paź 2016, o 17:07
autor: Jūgo Tomoko
IMIĘ: Tomoko
NAZWISKO: Jūgo
KLAN: Jūgo
WIEK [DATA URODZENIA]: 20lat | 16.XI.361r
PŁEĆ: Kunoichi
WZROST | WAGA: 163cm | 51kg
RANGA: Dōkō
WYGLĄD: To jak bardzo zmieniła się Tomoko od momentu przekroczenia progu skromnego domostwa nieoficjalnego lidera szczepu Jūgo do dnia dzisiejszego było niemalże niewyobrażalne. Najprościej chyba byłoby nazwać ją „brzydkim kaczątkiem”. Prawdę mówiąc nawet początkowo Shūsuke ratujac dziecko nie wiedział czy jest to bardzo brzydka dziewczynka czy wątły chłopiec. Nierówne ciemne włosy sięgające pasa, zasłaniały brudną nieładną buzię. Ciało wątłe i za małe jak na swój wiek usłane było siniakami, ranami i opuchliznami. Słowem Tomoko po prostu była brzydka. Nie pomogło nawet szorowanie w bali zimnej wody i nieudolne strzyżenie włosów, które finalnie zakończyło się skróceniem ich do ramion. Żyjąc z kimś przyzwyczajamy się do jego wyglądu i nie zauważamy jakichkolwiek zmian. Codzienne oglądanie tej samej buzi małej brzydkiej dziewczynki nie pozwoliło dostrzec zmian jakie w niej zachodziło w miarę dorastania. To jak bardzo dziecko zmieniło się Shūsuke dowiedział się w sposób nagły, brutalny i niespodziewany.
N astało dopiero południe kiedy zmęczony intensywnym treningiem mężczyzna kierował się do swojego skromnego domostwa. Zamknięte drzwi frontowe mogły świadczyć tylko o jednym. Tomoko musiała wyjść robić te swoje przyziemne, mało interesujące sprawy. Zakupy, wieszanie prania i inne rzeczy którymi zmęczony umysł treningiem nie miał ochoty nawet rozpatrywać. Był głodny, ale znużenie wygrywało walkę i pokierowało mężczyzną jak najkrótszą drogą do upragnionego odpoczynku na twardej pryczy. Skierował się w kierunku małego pokoiku z balom, aby obmyć swoje spocone ciało i móc w spokoju spać aż do późnego wieczoru. Otworzył drzwi a widok, który ujrzał ulotnił momentalnie uczucie zmęczenia. Pierwotne męskie instynkty wzięły górą, a spojrzenie spadło na wystające zza białego materiału służącego do wycierania, pośladki. Pełne blade półdupki uwydatnione urokliwym łukiem pleców jakby specjalnie lekko wypinały się krzycząc - „Podziwiaj nas!” . Instynkt wygrał a oczy lustrowały coraz to inne partie odsłoniętego ciała. Przez ułamek sekundy udało się uchwycić pierś o niezbyt dużych lecz pełnych i jak przystało na młodą dziewczynę – jędrnych kształtach. Wąsko osadzone ramiona skurczyły się, a ręce o bardzo małej średnicy zacisnęły się na klatce piersiowej przyciskając biały materiał do ciała. Nie udało się zasłonić wiele, a niezwykle zgrabny obojczyk i długa szyja poprowadziła wzrok wyżej. Z ciemnych kosmyków włosów spadały leniwie krople wody nie mając zbyt wiele odległości do pokonania od czubka mokrej głowy aż po same końcówki – ponieważ Tomoko bardzo sentymentalnie podchodziła do długości włosów którą nieudolnie wyrządził jej opiekun. Buzia miała niezwykle delikatne i kobiece rysy. Nie sposób było odnaleźć w nich choćby domieszki męskości czy typowej dla wojowniczek – toporności. Różowe pełne usta rozchylone w niemym krzyku spowodowały, że Shūsuke odzyskał na chwile panowanie nad sobą i spojrzał głęboko w oczy nagiej istoty próbującej zachować jak najwięcej prywatności poprzez biały krótki materiał. To wcale nie pomogło. Ponieważ usłane ciemnymi długimi rzęsami oczy spowodowały, że utonął w nich na chwilę. Piwne oczy, które mieniły się różną tonacją barw w zależności od natężenia światła. Przez co momentami wydawało się mieć do czynienia z czystą czernią, a czasem z bursztynem. Tomoko nie krzyknęła mimo że cała ekspresja jej twarzy na to wskazywała. Zamiast tego skuliła się, kucając na drewnianej posadzce. Mężczyzna od razu zasypał ją przeprosinami i wychodząc pośpiesznie ostatni raz łapczywie pożarł wzrokiem dziewczynę. Kiedy kucała widać było jak drobnej budowy była. Jej ciało choć małe zachowało pełnie pięknych proporcji. A najpiękniejsza z nich wydawała się być właśnie blada, gładka, pełna i jędrna pupa. Jedno było pewne. To nie była już ta sama brzydka dziewczynka, którą Shūsuke przyprowadził do domu. Teraz była już kobietą i to kobietą w pełni znaczenia tego słowa.
UBIÓR: Pytając o ubiór kobiety nie możemy dostać zbyt jasnej odpowiedzi. Bo przecież, żadna istota płci uchodzącej za piękną nie przyodziewa swego ciała w te same szaty. Tomoko w tej kwestii nie była wyjątkiem. Z resztą czystość dla dziewczyny jest całkiem istotną wartością. Jak więc można było określić jej ubiór? Schludnie i skromnie. Nie prezentowała swoich kobiecych atutów zbyt często - o ile w ogóle można było nazwać to prezentowaniem. Nie zdobiła się w biżuterie ani drogie materiały, mimo to jej strój dodawał jej uroku. Ot, zwykły, schludny kobiecy strój. Zdarzało się jednak czasem i tak, że do pracy i treningów przyodziewała nieco luźniejsze i wygodniejsze łaszki. Więc tak naprawdę zobaczyć można było ją we wszystkim, oczywiście na miarę tego co uchodziło damą.
ZNAKI SZCZEGÓLNE: Posiada bardzo przyjemny dla ucha głos, przez co ciężko jest go pomylić.
CHARAKTER: Wyobraźmy sobie lwa. Potężne, majestatyczne zwierzę. Zwane królem dżungli, pełne odwagi i waleczności. Dominujący nad resztą domowników ciepłych krain. Właśnie tym, nie była Tomoko. W porównaniu najwyżej można okrzyknąć lwiątkiem i to wyjątkowo schorowanym. Niezwykle delikatna osobowość nie pasowała do łatki wszelkiego zła, swojego szczepu. Jest bowiem ona osóbką pogodną, pobłażliwą i skromną. Próżno szukać u niej własnego zdania, chociaż może to źle ujęte. Próżno go szukać gdzie indziej niżeli w odmętach jej głowy. Ma dość niskie mniemanie o własnej osobie i ciężko byłoby nazwać ją kimś asertywnym. Jej charakter wydaje się być tak niewinny, jakby całe życie wychowywana była pod kloszem i nigdy nie zaznała krzywdy ani zła tego świata. Co zupełnie nie idzie w parze z tym co tak naprawdę przeszła. Wracając do obrazka lwa i porównania do zwierząt. To nie, lwem nie była na pewno. Choć pewnie jak to u Jūgo bywa. Nawet taki nie lew, lwem okazać się może.
NAWYKI: Czasem można zobaczyć ją rozmawiającą ze zwierzętami.
NINDO: Najpiękniejsze kwiaty wyrastają spośród cierni.
HISTORIA: Przyjęło się twierdzić, że to co złe jest po prostu takie z natury i nic tak naprawdę nie da się z tym zrobić. Czy wolno winić tych którzy narodzeni w objęciach zła, nie zaznali choćby krzty dobra pozostali negatywnymi postaciami tego świata? Dobro, w dobrze wychowane pozostające dobre wydaje się być piękne, ale znacznie piękniejsze jest to co w źle narodzone w dobro się obróciło. Dlatego właśnie warto jest przemierzać ciernie, aby odszukać kwiaty te najpiękniejsze z najpiękniejszych, które mimo przeciwności losu postanowiły świadomie wzrosnąć i wydać na świat taki piękny owoc.
W szczepie Jugo próżno szukać wiele dobroci. Nie rzadko i nie bez powodu okrzyknięci potworami. Nic więc dziwnego, że ośmioletnia dziewczynka po raz kolejny wyszła ze swojej chatki, słaniając się. Długie, brudne i nierówne włosy częściowo opadały na twarz w której ciężko było doszukać się życia. Drobna istota odziana w szatę zbliżoną do zwykłego worka usiadła pod drzwiami starając się małymi wątłymi rączkami zasłonić liczne siniaki tak jakby zniknięcie ich z pola widzenia niwelowało piekielny ból - jedyne co znała do tej pory Tomoko. Czystej krwi członkini szczepu miała spędzić kolejną noc na dworze słysząc zza drzwi odgłosy jakie mogła wydawać jej matka i ktoś kto najprawdopodobniej był jej ojcem, choć zjawiał się rzadko i zawsze jego wizyta skutkowała jeszcze większą przemocą matki w stosunku do córki. Życie dziecka w którym znajdowało się jedynie poniżanie, bicie i nienawiść ciężko było nazywać życiem. Wpajanie bycie bezużytecznym śmieciem utrzymywało dziewczynę w przekonaniu, że tak musi być i tak właśnie wygląda rodzina. Cios w brzuch za zbicie talerza, podtapianie w wiadrze wody za wywrócenie baniaczka z cucącym trunkiem którym poiła się matka. Kolejne siniaki za wiercenie się podczas wymierzania kary "bezużytecznemu śmieciowi". Choć brutalne całe to poniżanie dało się przetrwać. Tomoko nie znała nic innego, musiała więc przetrwać. Najgorsze jednak były ataki pogardy. Kiedy mężczyzna - bowiem dziecko nie poznało słowa ani znaczenia słowa "Tata" - przychodził do jej matki i wspólnie poddawali się ekstazie gromadzącej się siły i próżnej potęgi w członkach. Kiedy matka poddawała się chakrze natury biła dziewczynkę niemalże na śmierć, a z każdym takim rzadkim napadem Tomoko traciła wole i zbliżała się do śmierci z ręki własnej matki. Mała, bezbronna dziewczynka czuła, że nie wytrzyma już następnego takiego zmasakrowania i po prostu umrze, a jej nic nie warte życie bezużytecznego śmiecia w reszcie zakończy się.
Z niespokojnego snu - na jaki tylko mogło pozwolić sobie wycieńczone i wygłodzone ciało małego dziecka - nie trudno było wybudzić Tomoko. Dziewczynka niczym spłoszone zwierze wyczuła złe intencje kłębiące się gdzieś w jej okolicy. Obudziła się na moment przed tym jak zdenerwowana matka złapała za jej długi włosy i niemalże wywlekła ją na drugi koniec pokoju. Była zła, krzyczała, prawdopodobnie nie mogła zmrużyć oka rozmyślając jaki to prezent podaruje swojej ukochanej córeczce w dniu jej dziewiątych urodzin. Tomoko miała nadzieje, że będzie to coś co przyniesie kres wiecznym cierpieniom i niegodziwością. Małe, skulone, upodlone dziecko kuliło się w kącie nie zdając sobie sprawy z tego, że jej marzeniem była śmierć. Nie znała nic poza złem skutecznie obdarowywanym przez matkę, choć od czasu do czasu nawiedzała ją nicość. Często wtedy kiedy leżała we własnej żółci nie mając nawet sił aby się podnieść. Nicość, pustka, błogi stan kiedy nie czuła już nic. Drzwi otworzyły się, a do chaty wszedł mężczyzna który również wyglądał na poirytowanego. Drobne ciało odruchowo skuliło się jeszcze bardziej, ale nauczona doświadczeniem Tomoko wiedziała że musi opuścić budynek jak najszybciej. Jej bose stópki starając się wyminąć szerokim łukiem dorosłych kierowały w stronę wyjścia. W połowie drogi jednak męska potężna dłoń chwyciła jej ubranie podnosząc do góry z łatwością. Niczym niechciany szczeniaczek, została ciśnięta w stronę wyjścia z zamiarem wyrzucenia przez otwarte drzwi. Zamiar jednak nie powiódł się. Rzut był dość niecelny ponieważ twarz Tomoko uderzyła z impetem o drewnianą framugę. Delikatna twarz pękła z łatwością zgniłego owocu. Usta rysowała szkarłatna linia, łuk brwiowy rozdarł się zaś nos prawie poddał się i niemalże złamał. Tępy ból zalał dziecko, które jak tylko doszło do siebie i ujrzało swoją "przeklętą krew" rozmazaną po posadzce wiedziało w jakie kłopoty się wpakowało. Tomoko musiała opuścić dom. Pełzła na czworaka docierając aż do zaniedbanej dróżki rysując przy tym kolana o ostry piach i kamienie. Z chaty wyskoczyła momentalnie matka krzycząc jakieś wyzwiska, za nią leniwie mężczyzna opierając się w wejściu. Rosła w nim irytacja całą sytuacją i gniew co wróżyło bardzo złe rzeczy. Puchnąca twarzyczka dziecka, teraz tak bardzo zniekształcona i brzydka z powodu ran obróciła się w stronę matki. Anemiczny nadgarstek przetarł zalany szkarłatem oczodół, aby umożliwić obu pustym ślepią spojrzeć na swoją rodzicielkę. To co zobaczyła wywołało u niej sapnięcie, ciężko było zdefiniować czy był to strach czy może ulga. Policzek kobiety jak i większość ręki objęły czarne znaki. Napad pogardy, ostatni napad którego wyczekiwała Tomoko. Chwila cierpienia i być może wieczna nicość, najlepszy prezent jaki mógł sprawić jej los w dniu jej urodzin. Koniec życia niczym robak. Matka wykrzykiwała coś i zbliżając się gestykulowała żywo odurzona już mocną. Mała Tomoko zamknęła swoje zalewające się łzami oczy. Na twarzy pojawił się uśmiech, niewinny i szczery. - "Wszystkiego najlepszego Tomoko " - Powiedziała do siebie czekając aż to wszystko wreszcie się skończy. Czuła jak rozrywająca wiatr ręką opada na nią z impetem. Przez chwile myślała, że to koniec, że nie żyje i nawet nie poczuła ostatniego ciosu. Ogólny ból ciała wyrwał ją z tej myśli, przecież miała już nie cierpieć. Otworzyła niepewnie oczy i podniosła mały podbródek ku górze widząc pięść jej matki naznaczona znakami klątwy zatrzymana została przez silny uchwyt poszarzałej obcej ręki. Los prawdziwie bywa przewrotny.
T o co okrzyknięte złym do szpiku kości własnie odnalazło drogę, aby ocalić istnienie. Młody chłopak stał nad drobnym okaleczonym ciałem dziecka, którego nie znał i przeciwstawił się podłości oraz okrucieństwu. Tomoko nigdy nie zapomni obrazu swojego bohatera. Mimo zalewającej krwi oczodół dokładnie widziała każdy fragment swojego rycerza. Nastoletni w tym czasie Shūsuke Akirai z miną pełną stoickiego spokoju, jakby bez wysiłku ściskał pięść kobiety wwiercając w nią swoje niezwykle pewne i fascynujące spojrzenie. Cała jego ręka jak i pół ciała oblana była szarością, a biało w oku poczerniało niczym nocne niebo. Jednym szybki ruchem ręki przerzucił kobietę na bok rozwalając przy tym jej ciałem drewnianą lichej konstrukcji szopkę. Mężczyzna w progu poderwał się i krzycząc coś rzucił się na bohatera zamieniając za pomocą chakry natury połowę swojego ciała w jakiegoś rodzaju abominację. Mała Tomoko nie nadążała za tak szybkimi ruchami i nie mogła wiedzieć, że jej prawdopodobny ojciec celował właśnie w nią. Shūsuke wskoczył przed dziecko i obracając się bardzo szybko kopnął mężczyznę w szczękę. Płaszcz bohatera obrócił się razem z nim, a kiedy cios został wyprowadzony, a obie stopy stały już pewnie na gruncie - leniwie opadł. Jeśli kiedykolwiek zapytana Tomoko miałaby opisać obraz dobra, to właśnie byłby nim ten fragment. Kiedy stojący przed nią lekko zwrócony na bok młody chłopak z opadającym płaszczem walczył ze złem, samemu będący złem w imię nieskazitelnego dobra. Rodzice dziecka podnieśli się, a aura nienawiści i podniecenia wokół ich ciała aż emanowała. Ich ciała pochłonięte całkowicie przez ekstazę klątwy zmieniły swoja barwę i kształt. Wyglądali jak demony, jak zło którym nazywany był cały szczep Jūgo. Oczy dziewczynki skierowały się na bohatera, który zrzucił płaszcz i sam również zamienił się w potwora. Zemdlała, ból w obtłuczonej głowie nie pozwolił jej dłużej utrzymać świadomości, a kiedy ją odzyskała poczuła ciepło ramion w których była niesiona. Zamglony wzrok odnalazł twarz Shūsuke, który najwyraźniej nie zwrócił uwagi na odzyskanie chwilowe przytomności dziecka. Więc jej bohater wygrał, zakańczając jej cierpienia. Mała Tomoko próbował wydobyć z siebie głos, ale zdołała jedynie westchnąć wtulając się bardziej w potężne i ciepłe ramie.
P óźniejsze etapy życia dziewczynki nie należały do najgorszych. Można byłoby nawet pokusić się o stwierdzenie, że były naprawdę przyzwoite. Niczego nie spodziewający się Shūsuke Akirai, stał się bohaterem i idolem dziecka które uratował. Ba! Owa dziewczynka postanowiła nawet odwdzięczyć się i wykonywać wszelkie możliwe prace domowe w jego ubogiej i małej chatce. Co prawda ówczesnemu nastolatkowi niezbyt było na rękę niańczenie dziecka, ale co mógł z nią począć? Tomoko dorastała, krok w krok podążając za rosnącym w sławę Shūsuke, służąc mu i zabierając brzemię błahych i mało zajmujących zadań z barków, takich jak choćby pranie bielizny czy cerowanie podartych spodni. Z biegiem bohater i idol przestał być tylko bohaterem i idolem. Dojrzewająca dziewczyna zakochała się w nim stopniowo, nie będąc pewną czy nie zakochała się już w momencie jej dziewiątych urodzin, gdy ją uratował. Miłość czysta i nieskrępowana cierniami pożądania sprawiała, że życie w cieniu swojego bohatera robiąc mu śniadania i sprzątając dom była jej najszczęśliwszym i sielankowym okresem życia. To jednak nie mogło trwać wiecznie, a przerwała to wojna. Jak zwykle rozdarła sielankowe życia i wrzuciła je w wir nieprzyjemnych, okrutnych wydarzeń. Tomoko niewiele obchodziła polityka. Ważne było dla niej, aby pozostać ze swoim bohaterem i mimo jego sprzeciwu kroczyła za nim nawet w objęcia wojny. Wojny w której szczep Jūgo wykorzystany niczym juczne zwierzęta poddawał się wszelakim żądaniom rodu Uchiha. A wreszcie wojna, która omal nie wymazała z życia Tomoko, uosobienia dobra - Shūsuke Akirai'a. Starając się pochwycić jego w szpony śmierci.
M imo całego splendoru i chaosu jaki panował w okolicy, dziewczyna wydawała się nie zwracać na nic uwagi. Krzyki konających zdawały się omijać ją niepostrzeżenie, a zalatany pełen rozpaczy wzrok wyszukiwał na twarzach lezących ludzi kogoś znajomego. Nie należała do specjalnego oddziału swojego Szczepu, który zasilił tajemnicze działo. Nie będąca wojownikiem dziewczyna przybyła tu w ślad za swoim bohaterem, którego tak rozpaczliwie chciała teraz znaleźć. Potężne spiralne części kręciły się wokół gigantycznego działa z którego wnętrza wydobywał się dym. Nie miała pojęcia czym jest i w jaki sposób działa, lecz widziała z oddali to co stało się z jej braćmi. Pędziła po ziemi trawionej wojną szukając tej jednej jedynej osoby. Zrobiło jej się słabo jej dusza ugięła się pod ciężarem czarnych scenariuszy napływających z mózgu. Upadła na kolana wbijając je silnie w ziemię. Brudne dłonie zasłoniły twarz, oblaną takim zimnym przerażeniem, że z oczu nie mogła wylecieć ani jedna łza. Podniosłą się nie bez trudu. Wiedząc, że musiała go znaleźć. Nawet jeśli znajdzie go martwego. Kątem oka dostrzegła, podbiegła, nie to nie był on, żył ale to zupełnie ktoś inny. Myliła się wiele razy co rusz zyskując nadzieje i coraz bardziej ją tracąc. Czuła się jak w jakimś piekielnym koszmarze, była taka zmęczona, taka bezradnie zmęczona. Spirale maszyny powoli przestawały się już kręcić, a z oczu dziewczyny uchodziła bystrość. Coraz bardziej bezmyślny, obłąkany wzrok lustrował nerwowo wszystko co tylko mógł. Kiedy pierwszy raz jej spojrzenie padło na Shūsuke, nie poznała go. Miała nawet już odejść w pośpiechu szukając dalej, ale nerwowe oczy znów padły na ciało. Rzuciła się potykając i wywracając. Brnęła na czworaka wpatrując się w ciało człowieka, który niegdyś wyglądał tak dumnie i bohatersko. Uszło z niego całe życie, siła i wola. Gdy do niego dotarła chłód oczu w końcu nie wytrzymał i puścił. Ze ślepi dziewczyny wylały się gorzkie łzy. Wyła i przeklinała podły los. Nie było w nim ani krzty życia. Oparła czoło na klatce piersiowej leżącego ciała. Skuliła się, wcisnęła złożone dłonie w miejsce bolącego serca. Mijała dla niej wieczność, bezradna, bezsilna - wieczność. Lecz w momencie kiedy odgłos obklejającej się spirali zamilkł całkowicie poczuła na swojej głowie delikatną, dużą, słabą dłoń.
J akże sprzyjający los miał Shūsuke leżący w łóżku, przy którego boku siedziała wiernie dziewczyna z miską zupy. Przeżył, choć graniczyło to z cudem. Choć wielu ze Szczepu nie miało już tyle szczęścia. Wojna zakończyła się, a niegodziwe czyny Rodu Uchiha przestały mamić umysły Szczepu. Ówczesny nieoficjalny lider Jūgo wracał do zdrowia, lecz sielanka i życie pod kloszem szczęścia i czystej miłości nie powróciła. Tomoko brodząca wśród trupów i tych, którym do śmierci nie było daleko zrozumiała jak bezsilna jest. Nie mogła sobie na to pozwolić, nie chciała sobie na to pozwolić i choć to wbrew jej łagodnej naturze rozpoczęła swój trening. Postanowiła, że już nigdy nie chce płakać wtulając się w ciało jej bliskich czując bezradność. Zamierzała stać się tym, kim był dla niej Shūsuke Akirai - Bohaterem.
INFORMACJE: -
KLANY, RODZINY SHINOBI, WIĘZY KRWI:
- Podstawowa wiedza mieszkańca Daishi
POSTACIE:
KEKKEI GENKAI: Senninka
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT: -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 10
WYTRZYMAŁOŚĆ 10
SZYBKOŚĆ 31 | 41
PERCEPCJA 17 | 27
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 100%
MNOŻNIKI:
Od stylu walki Gōken : Szybkość: 31|41 Percepcja: 17|27
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
TAIJUTSU D
ELEMENTARNE
KLANOWE D
JUTSU:
Taijutsu:
- Dainamikku Entorī [D]
- Dainamikku Akushyon [D]
Ninjustu:
- Bunshin no Jutsu [E]
- Henge no Jutsu [E]
- Kai [E]
- Kawarimi no Jutsu [E]
- Kinobori no Waza [E]
- Suimen Hokō no Waza [E]
- Nawanuke no Jutsu [E]
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
- 5 kunai i 5 shurikenów (Leżą gdzieś zapomniane w domu przykryte warstewką kurzu)
PIENIĄDZE: Pieniążki
PH: Punkciki
MISJE:
PREZENT OD ADMINISTRACJI:
Re: Jūgo Tomoko
: 7 lis 2016, o 17:48
autor: Vulpie
Akcept
[uhide=Jūgo Tomoko]Za KP daję 15PH[/uhide]