Rezydencja Ichirou
- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Tetsurō
- Posty: 1224
- Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
- Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą - Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=3 ... 76#p193076
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Zankoku
Re: Rezydencja Ichirou
0 x
Prowadzone Misje:
- Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
- Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Rezydencja Ichirou
TIMESKIP do 395Pierwsze tygodnie po objęciu funkcji były dla Ichirou okresem intensywnej adaptacji. Wiedział, że pierwsze wrażenie jest najistotniejsze i że należy na samym początku wszystko dobrze zorganizować, by potem to jakoś lżej leciało. Metodycznie zapoznawał się z istniejącą strukturą władzy, ludźmi, których odziedziczył po poprzedniku, i problemami, które wymagały natychmiastowej interwencji. Uporządkował administrację, wdrożył swoje zmiany organizacyjne (ale bez rewolucji), zadbał o komunikację między oddziałami a centrum dowodzenia. W miejsce pustych tytułów wprowadzał jasne odpowiedzialności. Na prawą rękę wybrał Sachiko – osobę zaufaną i pragmatyczną, która potrafiła bez zbędnych emocji trzymać rękę na pulsie.
Starał się również dbać o polityczną równowagę – współpraca z Akiyoko, mimo wzajemnych zadr, układała się poprawnie. To jej powierzył m.in. odbudowę więzienia i nadzór nad porządkami w centralnych sektorach. Dla ludu miało to być czytelne – że mimo zmian Sabaku potrafią trzymać się razem i działać z korzyścią dla wspólnoty. Na jej średnią współprace z Sachiko póki co przymykał oko i w razie czego pełnił rolę mediatora. Z czasem zaczęło go to męczyć, ale przynajmniej póki co wychodził na tego dobrego, a przynajmniej starał się.
Fakt, że klan Sabaku znalazł się u władzy, Ichirou odbierał pozytywnie – jako moment dziejowej sprawiedliwości i szansy na umocnienie pozycji, której przez wieki im odmawiano. Nie był jednak ślepy na sposób, w jaki Jou prowadził politykę jako Kōtei. Nie podobała mu się ostentacyjność jego ruchów, zbyt szybkie ani próby podporządkowania wszystkich pod jedną wolę. Ichirou nie chciał być jedynie wykonawcą cudzych planów. Z tego powodu nie podejmował gwałtownych decyzji, ale też subtelnie podkreślał swoją niezależność – że oto lider Sabaku działa po swojemu, z myślą o swoim ludzie, a nie jako bezpośrednie ramię Kōteia.
Wiedział, że w cieniu nowego ładu porusza się Oroboros – i że nie wszyscy obywatele z równym entuzjazmem przyjmują nową erę. Wiedział też, że jeśli Jou przegnie, ktoś będzie musiał podnieść sztandar alternatywy. Z tą świadomością wykonywał swoje obowiązki z rosnącą konsekwencją, niekiedy nawet przesadną sumiennością – budując reputację twardego, ale sprawiedliwego przywódcy.
Mimo nowej pozycji nie zmienił swojej rezydencji. Choć planował w przyszłości wystawić nowy dom – większy, reprezentacyjny – z premedytacją wstrzymywał się z realizacją tej wizji. Politycznie było to korzystne. Jou mógł błyszczeć w zbudowanym sobie pałacu, ale to Ichirou miał wyglądać jak ten, który - wbrew pozorom i dotychczasowym opiniom - potrafi żyć jak lud, gdy wymaga tego sytuacja. Wygodne życie nie zniknęło, ale jego pozory zostały zachowane – dokładnie tak, jak sobie zaplanował. Prawdę mówiąc, nadmierna pewność siebie i megalomania Jou nawet mu była teraz na rękę.
Przez kolejne miesiące nie próbował przesadnie zmieniać porządku Atsui. Zamiast tego uczył się go – obserwował sojusze, reakcje, nastroje. Wiedział, że przyjdzie moment przesilenia. I kiedy to nastąpi, chciał być gotów – nie jako ofiara zmian, lecz ich autor lub przynajmniej uczestnik.
Małą odmianą prowadzenia władzy względem poprzednika było to, że nie spędzał całych dni schowany przed słońcem w czterech ścianach gabinetu (który swoją drogą wyremontował w swoim stylu). Często wychodził na ulice, spacerował po głównych ulicach, ogrodach czy innych ładniejszych miejscach, w międzyczasie w locie omawiając z podwładnymi bieżące sprawy. Zamiast w siedzibie władzy, niektórych gości przyjmował czasem na mieście - między innymi w Pustynnym Promyku, który był jego ulubionym lokalem i w którym miał swoją własną lożę. Ten mniej urzędowy styl sprawowania swojej funkcji sprawił, że jakoś lepiej przyszło mu się przyzwyczaić do nowej roli i nie była ona aż tak nudna i nużąca. W gabinecie pojawiał się rzadziej, zajmował najbardziej kluczowymi, prywatnymi sprawami lub takimi, których po prostu na zewnątrz nie dało się załatwić.
Wstrzymał swoje prywatne przygody aż do czasu poukładania swoich spraw i rozdzielenia obowiązków jako lider. Poinformował członków Klepsydry, że jak ogarnie klanowe sprawy, odezwie się i zbierze ponownie grupę, by tym razem ruszyć ku realizacji ku ich głównemu celu. W międzyczasie ugościł swoich mniej aktywnych, lecz działających w tle towarzyszy - Akaruia i Yochiego, którzy mogli pomóc w ekonomicznych zadaniach, a na boku przygotowywać się do klepsydrowej wyprawy.
I tak jakoś to wszystko zleciało.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Souei
- Posty: 1350
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Rezydencja Ichirou
Wyprawa A
1/19 Podpisz to, przyklep tamto, interweniuj tutaj. Życie Shirei-kana na pewno wydaje się o wiele bardziej ekscytujące z zewnątrz, niż jest w rzeczywistości. Ichirou od momentu przejęcia władzy harował jak mała mróweczka, choć był już teraz przecież wielką szychą. Drugi w Sabaku, ale pierwszy w Kinkotsu? Chyba tak może powiedzieć, bo mieszkańcy prowincji na pewno odczuli, że od teraz bliżej nich jest Asahi, a nie Jou. Czy była to dobra dla nich zmiana, to już rozsądzi historia, ale problemy na pewno nie zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Festyn po koronacji trwał przecież zaledwie kilka godzin, potem wszyscy wrócili do codzienności, którą to nowy Lider musiał zmienić na lepszą. W całym tym biegu dni mijały szybko i przez długi czas nie było nawet mowy o tym, aby wrócić do prywatnych spraw i przygód, które napędzały go przed tym, nim stał się odpowiedzialny za cały swój klan i nie tylko. Ostatecznie jednak od niektórych spraw nie można po prostu się odwrócić, bo po pewnym czasie i tak wrócą jak bumerang, oby tylko nie ze zdwojoną siłą.
W mieszkaniu Ichirou rozległo się ciche pukanie. Była to jednak z niewielu chwil, w której można było sobie pozwolić na trochę przerwy i zebranie myśli innych niż te, co zrobić następne. Zaskoczeniem mógł być jednak gość, który pojawił się w progu. Kuroi Kuma, dawno niewidziany towarzyszy wszedł do środka po usłyszeniu zaproszenia Ichira. Nie był typem, który wparowuje do czyjegoś domu i od razu zagląda do lodówki, więc spotkanie po latach obyło się bez wylewności, przynajmniej z jego strony. Kuroi rzadko kontaktował się z nim bezpośrednio, a ostatnio nawet w ogóle, więc motywów tej wizyty mogło być wiele, choć na początku pierwszeństwo miały grzeczności i gadka-szmatka.
- Byłem, widziałem cię na koronacji. Nareszcie na zasłużonym miejscu, hm? Wśród tych Sabaku, których ja znam, masz całkiem duże poparcie. Wliczając mnie, oczywiście. - Powiedział, patrząc przez okno na ulicę. Nie zdejmował gurdy z pleców ani nie luzował ubrań. Chyba nie zamierzał zabawić tutaj długo, więc nie zaczynał nawet czuć się jak w domu.
0 x

- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Rezydencja Ichirou
Mijały dni, tygodnie, miesiące. Jedne zlewały się w drugie, a każdy wypełniony był obowiązkami, o których Asahi Ichirou wcześniej nie miał pojęcia. Shirei-kan. Brzmiało dumnie, nawet imponująco, ale w praktyce sprowadzało się często do zarządzania kryzysami, kontrolowania ludzi i pilnowania, żeby nic nie poszło w diabły. Tego dnia nowy przywódca pozwolił sobie na coś, co zdarzało się rzadziej niż kiedyś - odpoczynek i błogie lenistwo. Oczywiście wszystkim innym nawciskał kitu, że będzie siedział nad czymś ważnym i nie wolno zakłócać jego spokoju.
Salon był półzacieniony, chłodny mimo pustynnego klimatu, a powietrze pachniało sandałowcem i dymem z powoli tlenionego kadzidła. Leżał rozluźniony na miękkich, aksamitnych poduszkach. Przez uchylone okno sączył się leniwy szum miasta, którego dziś nie musiał doglądać. Chyba nawet przysnął - na tyle lekko, że nie był pewien, czy to sen, czy po prostu zamyślenie.
Ciche pukanie wyrwało go z tej ciszy. Westchnął cicho, podnosząc się niechętnie z poduszek. Wciąż z nieco sennym wyrazem twarzy podszedł do drzwi i otworzył je. Na progu stał Kuroi - jak zwykle powściągliwy, z gurdą przy plecach i tym samym zmęczonym pojrzeniem, które od lat się nie zmieniło.
Ichirou spojrzał na niego uważnie, nieco zaskoczony, ale nie poruszony. Uniósł brew, po czym bez słowa skinął lekko głową i gestem dłoni zaprosił go do środka. Kiedy Kuroi przekroczył próg, Ichirou przymknął za nim drzwi i wrócił spokojnym krokiem do salonu, siadając z powrotem wśród rozłożonych poduszek.
- Minęło trochę czasu. Jak zwykle chodzisz swoimi ścieżkami, co? - Wskazał miejsce naprzeciwko, choć spodziewał się, że gość raczej nie rozgości się zbyt swobodnie. W ciszy przez chwilę unosił się zapach kadzidła, ale atmosfera powoli się zmieniała - robiła się cięższa, bardziej skupiona. Nie spodziewał się, żeby stary kompan przyszedł tak po prostu. Znając go, chodziło o coś konkretnego.
Ichirou przetarł lekko twarz dłońmi, jakby chciał zrzucić z siebie resztki snu, i spojrzał na towarzysza z wyczuciem, ale i pewną ostrożnością.
- Spodziewam się, że nie przyszedłeś z sentymentu. Ani na kawę. Więc? - rzucił cicho, bez wyrzutu, ale z domyślnym tonem. - Co cię tu sprowadza? - zagaił, oczekując wyjaśnień. Nie przechodził do spraw klanowych. Jakoś przymykał oko, że Kuroi miał dosyć specyficzne podejście do swoich obowiązków. Z racji na znajomość i wspólne cele mógł liczyć na taryfę ulgową. Byli tutaj po cywilu.
0 x
- Souei
- Posty: 1350
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Rezydencja Ichirou
Wyprawa A
2/19 Kuroi wzruszył ramionami i westchnął na słowa Ichirou. Cóż, znali się przecież nie od dziś, ale ich kontakt przez cały ten czas był i tak sporadyczny. Mimo to mogli nazywać się nawzajem kompanami, co pozwoliło zacząć rozmowę z nieco innego punktu, niż gdyby była potrzeba przełamywania pierwszych lodów. Kuroi istotnie chodził swoimi ścieżkami i nikomu się z nich nie spowiadał, jednak shinobi takiemu jak on można było w tej kwestii zaufać. Ani Jou, ani teraz Ichirou nie będą chyba chcieli zaprząc go do klanowych obowiązków, bo mimo, że nie najwyższy rangą, to jednak doświadczony shinobi na pewno mógł przynieść sobie i innym więcej dobrego, jeśli da mu się wystarczająco dużo swobody.
- Z tego co pamiętam, miałeś już w garści wszystkie wisiory. Ja, Yoichi i Akarui pogrzebaliśmy trochę na temat Biblioteki, ale i tak wydaje się, że znalezienie jej w Tajemniczym Lesie bez kogoś z tamtych terenów jest prawie niemożliwe. - Odwrócił się do Asahiego, lecz było widać, że to jeszcze nie było to. To wyglądało bardziej na przydługawy wstęp, niż na sedno sprawy, po którą pofatygował się aż do prywatnego apartamentu Shirei-kana.
Westchnął ponownie, podszedł do kompana i usiadł na jednym z foteli. Nie patrzył na niego, ale w końcu to z siebie wyrzucił.
- Mam prośbę. Osobistą. Zanim wyruszymy. Nie wiem, mam takie przeczucie, że powinienem podomykać wszystkie sprawy przed tą wyprawą. - Teraz dopiero podniósł wzrok na Asahiego.
- W młodości miałem przyjaciela. Ma na imię Toshimaru, choć zawsze mówiłem na niego po prostu Toshi. Ożenił się nawet z moją daleką kuzynką, byłem na ślubie i tak dalej... Potem kontakt był rzadszy, ale czasem ich odwiedzałem, także ze względu na nią - Tomiko. Ostatnio byłem tam parę dni temu, ale nikogo nie było w domu. Dowiedziałem się, że Tomiko nie żyje, a Toshi przepadł. - Zacisnął dłoń w pięść, ale tylko na sekundę. Zaraz ponownie ją rozluźnił i udawał, że jest twardszy niż w rzeczywistości.
- Chciałem cię prosić, żebyś go znalazł i jeśli trzeba, wymierzył sprawiedliwość. Ja... nie wiem, czy się nie zawaham, gdy będzie trzeba podjąć decyzję. - Zakończył wreszcie i widać było, że wiele go to kosztowało, ale jednocześnie odczuł ulgę po zrzuceniu tego ciężaru z serca. Patrzył na Ichirou z nadzieją, ale nie błagalnym wzrokiem. Kuroi był dumnym i skrytym człowiekiem. Taka prośba była nie tylko otwarciem się przed przyjacielem, ale również dowodem zaufania.
0 x

- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Rezydencja Ichirou
Ichirou znał Kuroia od lat. Nie byli braćmi broni, którzy przeszli razem przez piekło - ich więź nie miała w sobie żaru wspólnych bitew ani osobistych wyznań, ale była solidna w zupełnie inny sposób. Opierała się na milczącym zrozumieniu, wzajemnym szacunku i tej specyficznej pewności, że jeśli naprawdę przyjdzie czas, można będzie na siebie liczyć.
Od samego początku Ichirou wiedział, że nawet obejmując funkcję Shirei-kana, nie zmieni podejścia Kuroia. Nie dlatego, że był zbyt dumny czy zbuntowany. Po prostu należał do tych ludzi, którzy chodzą własnymi ścieżkami i nie składają przysiąg na pokaz. Gdyby zacząć traktować go jak jednego z wielu żołnierzy, którzy wykonują rozkazy bez mrugnięcia okiem, po prostu by odszedł, a raczej zniknął gdzieś bez słowa.
Asahi rozumiał to aż nazbyt dobrze. Wiedział więc, że jeśli chce mieć Kuroia po swojej stronie, musi mu dać wolność. Przymknąć oko na zniknięcia. Nie pytać zbyt wiele, ale pamiętać, że w odpowiednim momencie ten człowiek potrafi się odwdzięczyć. Czasem w najbardziej nieoczekiwany sposób.
- Hmm, może warto będzie poszukać kogoś, kto orientuje się w tych terenach. Zapuściłem się tam raz czy dwa, ale idzie się tam zgubić łatwiej niż we mgle.
Później wysłuchał go w milczeniu. Nie przerywał, nie dopytywał, a przynajmniej nie od razu. Jedyne, co przerywało ciszę, to leniwe trzaskanie kadzidła, którego zapach niósł się spokojnie po pokoju. Ichirou poprawił się na poduszce, przesunął wzrokiem po zasłonach, po dłoni Kuroia, która na moment zacisnęła się w pięść, i dopiero po chwili zabrał głos.
- Toshimaru... - powtórzył cicho, jakby chciał zapamiętać imię. - Co to za jeden? Shinobi? Jakieś cechy szczególne? - Poczekał na odpowiedź, a potem kontynuował drążenie tematu.
- A ta Tomiko, coś więcej o jej śmierci? Co tam się stało? - zapytał, nie do końca łapiąc temat na ten moment. Reakcje Kuroia sugerowały coś - przynajmniej przypuszczenia z jego strony, ale żeby Ichirou mógł się zająć sprawą, musiał się dowiedzieć czegokolwiek, bo w tym momencie punkt zahaczenia był dosyć kiepski.
No a skoro już pozadawał tyle pytań, to teraz głupio byłoby odmówić, czyż nie? Znaczy się, w razie czego lider Sabaku nie miałby w tym większej krępacji, jednak widział, że poruszony temat dość mocno wzburzał Kuroia. A to była rzadkość. Skoro mieli za jakiś czas zająć się (miejmy nadzieję) finalną klepsydrową wyprawą, to wypadało, żeby wszyscy uczestnicy mieli podomykane te wątki, które na co dzień nie dawały im spokoju. Musieli być przygotowani, więc załatwienie takich spraw, które dekoncentrowały, był na rękę im wszystkim.
- Przyda mi się chwila oddechu od tych wszystkich narad, politycznych ceregieli i rozkładania zwojów po stole. - Westchnął, tym razem szczerze, nie teatralnie. - Zajmę się tym, tylko musisz mi chociaż powiedzieć, gdzie to w ogóle się wydarzyło, bo nie wiem, gdzie szukać. Im więcej się dowiem, tym większa, że to ogarnę. Ach, no i jak coś, to podejdę do sprawy bez emocji - oznajmił na koniec, no bo o to tu się przecież rozchodziło. Ichirou nie był prywatnie powiązany z opowiedzianymi wydarzeniami, a poza tym z ich dwóch wbrew pozorom to on był chyba tym, który podchodził do rzeczy bardziej na chłodno. Może to dlatego, że posiadał więcej znajomości, ale mniej prawdziwych, bliskich relacji? Rodziny to w zasadzie nie miał, przyjaciół miał co najwyżej paru, a całą resztę trzymał na bezpieczny dystans. Ale może to i dobrze, na zdrowie mu to wychodziło.
0 x
- Souei
- Posty: 1350
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Rezydencja Ichirou
Wyprawa A
3/19 Kuroi na razie opowiedział jedynie zdawkowo o tym, co go trapiło. Być może nieświadomie pominął niektóre szczegóły, a może po prostu potrzebował dodatkowego pytania, aby rzeczywiście powiedzieć wszystko, co wiedział. Być może z jakiegoś powodu czuł się źle z tym, co się wydarzyło i odwlekał moment, w którym trzeba było o tym opowiedzieć. Odpowiedź została jednak poprzedzona kolejnym cichym westchnięciem i paroma sekundami ciszy. Kuma starał się to wszystko ubrać w jakieś słowa, aby było krótko, zwięźle i już z głowy.
- Toshimaru jest niewiele młodszy ode mnie. Był naprawdę zdolny, ale zmarnował swój talent. Potem niby się ustatkował, ale cały czas marzył o lepszym życiu dla siebie i Tomiko. Niby ją kochał, tak myślałem, ale teraz sam już nie wiem... - Zatrzymał się na chwilę, przełknął ślinę, rozglądając się chyba za jakąś szklanką wody.
- Ludzie gadają, że przychodziły do nich do domu jakieś podejrzane typy. Nawet o tym nie wiedziałem, ale podobno to ktoś z Szakali. Tak sądzę. I teraz mam w głowie dwa scenariusze. Albo Toshi wpadł w kłopoty, albo... nie wiem... dołączył do nich? Tak czy inaczej, nie mam możliwości, żeby namierzyć go poza miastem, a przeszukałem już całe Kinkotsu. - Wytłumaczył dość szczerze, nie wykluczając ewentualności, że jego (były?) przyjaciel przeszedł na ciemną stronę mocy. Kuroi wyglądał jednak na zdeterminowanego i dość poruszonego całą tą sytuacją. Ktoś inny pewnie by tego nawet nie zauważył, bo nawet teraz nie tracił on spokoju. Ktoś kto go znał mógł jednak powiedzieć, że stracił on trochę ze swojego luzu, a zyskał na powadze. Siedział cały czas w tym samym miejscu, praktycznie w ogóle się nie poruszając.
- Najpierw myślałem o uruchomieniu kilku ludzi, których teraz masz pod sobą, ale teraz wydaje mi się, że najlepiej będzie załatwić to... prywatnie. - Dziwne było myślenie, że zaangażowanie w osobistą sprawę Shirei-kana nie nada jej rozgłosu, bo siłą rzeczy każdy krok i pojawienie się Asahiego w jakimś miejscu było dla każdego sporym wydarzeniem. Paradoksalnie jednak, całe śledztwo może na tym skorzystać.
- Tu już nawet nie chodzi o niego, tylko o Tomiko. Znaleźli ją we własnym domu z rozwaloną głową. Mieszkali w Kirahji - paskudna okolica, ale chyba dlatego Toshi był taki zdesperowany, żeby się stamtąd wyrwać. Narobił sobie długów w kilku miejscach i przepadł. Tyle wiem. - Cała historia powoli zyskiwała nowe wątki i odnogi, a każda z nich mogła prowadzić do zupełnie nowego rozwiązania. Być może rzeczywiście było to zbyt wiele dla jednej osoby.
0 x

- Ichirou
- Posty: 4094
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: https://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Rezydencja Ichirou
W końcu udało mu się pociągnąć Kuroia za język i wyciągnąć z niego coś więcej. Słuchał w ciszy, przyswajając wszystkie szczegóły. Skinął głową, upewniając się jeszcze na koniec.
- Jak coś jeszcze, to lepiej powiedz teraz, żebym nie szukał wiatru w polu – rzucił, a niedługo później odsunął się od poduszek i podniósł na nogi.
– Zajmę się tym. Ty w tym czasie szykuj podwaliny pod finał – dodał, odnosząc się do ich klepsydrowych planów.
Później nie było już sensu siedzieć. Kuroi raczej nie przyszedł tu na kawkę czy winko, a już na pewno nie w takim nastroju, żeby plotkować o pierdołach po tym, co właśnie opowiedział.
Ichirou wiedział, że teraz, jako lider, nie mógł ot tak zarzucić gurdy na plecy i zniknąć w piachu bez słowa. Technicznie mógł, ale skończyłoby się to pewnie tym, że pół klanu by go szukało. Dlatego od razu postanowił – poinformuje ludzi, że ma parę spraw do załatwienia osobiście. Bez szczegółów, bo tłumaczenie się z czegokolwiek leżało daleko poza jego charakterem.
Potem było już prosto. Spakował standardowy ekwipunek, dorzucił prowiant, wodę i kilka drobiazgów, które mogły się przydać w terenie. W międzyczasie wykorzystał swoje stanowisko, żeby sprawdzić, czy w archiwach nie ma czegoś o Tomi albo Toshimaru z Kirahji. Nie spodziewał się przełomowych faktów, ale warto było zerknąć przy okazji.
Decyzja była oczywista od samego początku – zajmie się tym sam. I nie tylko dlatego, że Kuroi poprosił. Od miesięcy siedział po uszy w polityce, spotkaniach i naradach, które wymagały więcej cierpliwości niż ostrza. Potrzebował przerwy od tego cyrku. Chciał znów poczuć piasek pod stopami, a nie gładką posadzkę sali narad.
Gdy wszystko było gotowe, pozostawało tylko ruszyć do Kirahji. Jeśli okazało się, że leży kawał drogi, nie wykluczał zorganizowania jakiegoś transportu – nie miał zamiaru zaczynać tej wyprawy od nadwyrężania nóg. Był przecież liderem, jakieś wygody musiał mieć. Jeden przejazd w tą czy w tamtą raczej nie zubażał istotnie klanowego budżetu, a nawet jeśli, to trudno.
Po jakimś czasie zreflektował się jednak, ze Kirahji to nie jakaś pustynna wioseczka, tylko... tutejsza dzielnica biedoty. No cóż, mógł sobie zapomnieć, przecież nie zaglądał tam zbyt często.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości