Dojo
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Gdy dotarli do Dojo, Ayame od razu mogła dostrzec swoim wprawnym okiem zaniedbanie tego miejsca. Pierwsze rzuciły się jej w oczy zarośnięte krzewy, które od dłuższego czasu nie zaznały przycinania, zaś na dróżce i trawie, walało się pełno liści, które najwyraźniej ukryły się pod śniegiem od jesieni i teraz ponownie się pokazały, gdy ten stopniał. Sama altana również wymagała wyszorowania, nie tylko wewnątrz, ale i z zewnątrz, a to przecież dopiero początek. Mogła tylko się domyślać, jak bardzo zakurzone było samo Dojo. Najwyraźniej Jun'ichi dawno tu nie zaglądał i choć cieszyła się, że chłopak w końcu rozwinął skrzydła, to jednak uważała, że klan powinien zatrudnić osobę, która chociaż będzie utrzymywać to miejsce w czystości.
Przed budynkiem czekał na nich kolejny chłopiec, bardzo podobny do Jutaro i Ayame bardzo szybko załapała, że mogą to być bracia. Szybko jej domysły zostały potwierdzone, kiedy jej mały towarzysz przedstawił chłopca. Nawet imiona mieli podobne. Kunoichi uśmiechnęła się.
- Miło mi poznać. - Przywitała się uprzejmie.
Jutani wyciągnął w jej stronę kolejną wiadomość, ozdobioną klanową pieczęcią, na co Ayame wzięła ją i zabrała się za czytanie tego, co zawierała. Okazało się, że to miejsce ma zostać przygotowane na jakieś ważne spotkanie, a ona sama miała nadzorować obu braci, aby dokładnie wysprzątali Dojo i teren wokół. No cóż. W trójkę na pewno sobie poradzą, skoro Jun'ichi dawał sobie radę sam. Co prawda on wykonywał swoją pracę na bieżąco, a tutaj mieli sporo zaległości, jednak i z tym powinni sobie poradzić. Spojrzała więc na chłopców.
- No dobrze, Panowie. - Zwróciła się do nich z powagą. - Mamy bardzo ważne zadanie do wykonania. Podobno chcecie zostać wspaniałymi shinobi, więc będziecie mieli okazję się wykazać. Dzisiaj wieczorem odbędzie się tu bardzo ważne spotkanie klanowe. Naszym zadaniem jest doprowadzić Dojo i teren wokół niego do porządku. Musi się błyszczeć.
Na wypadek, gdyby chłopcy zaczęli kręcić nosem, że sprzątanie, nuda i tak dalej, Ayame miała już gotową odpowiedź na to. Sama doskonale wiedziała, na czym polegają zlecenia niższych rang, bo sama do tej pory je wykonywała, więc mogła pomóc chłopcom zrozumieć, jak bardzo to jest ważne.
- Każdy początkujący shinobi dostaje zadania podobnego typu. - Wyjaśniła. - Pomoc w uporządkowaniu czyjegoś ogródka, znalezienie zaginionego kota, pomoc w polu, zaniesienie przesyłki i tak dalej. Wiecie dlaczego? Żeby nauczyć pokory i szacunku do drugiego człowieka. Bycie shinobi to nie tylko walka z przeciwnikiem. Naszym zadaniem jest nie tylko obrona prowincji, ale też pomoc jej mieszkańcom. To oni są dla nas najważniejsi i nasz klan stara się o nich dbać jak najlepiej. Teraz potrzebna jest pomoc, żeby przygotować to miejsce na ważne spotkanie. Pomożecie mi?
Zakończyła wypowiedź pytaniem, po czym poczekała na ich odpowiedź. Pracy było naprawdę sporo, ale jeśli dobrze się zorganizują, to wszystko zostanie zrobione na czas. Jeśli chłopcy się postarają, już będą mieli pewną renomę jako przyszli shinobi tej prowincji.
Przed budynkiem czekał na nich kolejny chłopiec, bardzo podobny do Jutaro i Ayame bardzo szybko załapała, że mogą to być bracia. Szybko jej domysły zostały potwierdzone, kiedy jej mały towarzysz przedstawił chłopca. Nawet imiona mieli podobne. Kunoichi uśmiechnęła się.
- Miło mi poznać. - Przywitała się uprzejmie.
Jutani wyciągnął w jej stronę kolejną wiadomość, ozdobioną klanową pieczęcią, na co Ayame wzięła ją i zabrała się za czytanie tego, co zawierała. Okazało się, że to miejsce ma zostać przygotowane na jakieś ważne spotkanie, a ona sama miała nadzorować obu braci, aby dokładnie wysprzątali Dojo i teren wokół. No cóż. W trójkę na pewno sobie poradzą, skoro Jun'ichi dawał sobie radę sam. Co prawda on wykonywał swoją pracę na bieżąco, a tutaj mieli sporo zaległości, jednak i z tym powinni sobie poradzić. Spojrzała więc na chłopców.
- No dobrze, Panowie. - Zwróciła się do nich z powagą. - Mamy bardzo ważne zadanie do wykonania. Podobno chcecie zostać wspaniałymi shinobi, więc będziecie mieli okazję się wykazać. Dzisiaj wieczorem odbędzie się tu bardzo ważne spotkanie klanowe. Naszym zadaniem jest doprowadzić Dojo i teren wokół niego do porządku. Musi się błyszczeć.
Na wypadek, gdyby chłopcy zaczęli kręcić nosem, że sprzątanie, nuda i tak dalej, Ayame miała już gotową odpowiedź na to. Sama doskonale wiedziała, na czym polegają zlecenia niższych rang, bo sama do tej pory je wykonywała, więc mogła pomóc chłopcom zrozumieć, jak bardzo to jest ważne.
- Każdy początkujący shinobi dostaje zadania podobnego typu. - Wyjaśniła. - Pomoc w uporządkowaniu czyjegoś ogródka, znalezienie zaginionego kota, pomoc w polu, zaniesienie przesyłki i tak dalej. Wiecie dlaczego? Żeby nauczyć pokory i szacunku do drugiego człowieka. Bycie shinobi to nie tylko walka z przeciwnikiem. Naszym zadaniem jest nie tylko obrona prowincji, ale też pomoc jej mieszkańcom. To oni są dla nas najważniejsi i nasz klan stara się o nich dbać jak najlepiej. Teraz potrzebna jest pomoc, żeby przygotować to miejsce na ważne spotkanie. Pomożecie mi?
Zakończyła wypowiedź pytaniem, po czym poczekała na ich odpowiedź. Pracy było naprawdę sporo, ale jeśli dobrze się zorganizują, to wszystko zostanie zrobione na czas. Jeśli chłopcy się postarają, już będą mieli pewną renomę jako przyszli shinobi tej prowincji.
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Najwyraźniej jej mowa i przedstawienie sytuacji, zrobiło na braciach w wrażenie, bo podeszli do sprawy bardzo entuzjastycznie, co niezmiernie ucieszyło Ayame. Będą z nich dobrzy shinobi, gdy tylko przejdą odpowiednie szkolenie. Powinni przede wszystkim zrozumieć, że ich zadaniem jest nie tylko obrona prowincji, ale też pomoc jej mieszkańcom. Tak czy inaczej, z zapałem podeszli do sprawy wysprzątania Dojo, aby było gotowe na wieczorne sprzątanie. O ile zapał był pożądany, o tyle chaos i dezorientacja mogły już przeszkadzać w wykonaniu pracy, dlatego też kunoichi postanowiła opanować sytuację, zanim ta wymknie się spod kontroli.
- Panowie! - Zawołała. - Powoli. Trzeba się dobrze zorganizować. Dajcie mi chwilkę.
Po tych słowach odpaliła Byakugana i spojrzała w stronę Dojo, szybko lokalizując zaplecze i potrzebne w nim rzeczy. Widząc, że w tym zagraconym miejscu do niedawna nocował Jun'ichi, ponownie w niej się zagotowało. Nie mogła uwierzyć, że można tak wykorzystywać jednego z nich, tylko dlatego, że urodził się taki, a nie inny. Nie ważne było, jak wygląda. Otrzymał w darze Byakugana i należał mu się taki sam szacunek, jak innym członkom klanu.
- Znalazłam zaplecze i potrzebne nam rzeczy. - Poinformowała ich, dezaktywując swoje oczy. - Chodźcie. Zaczniemy od samego Dojo. Jeden z was będzie wycierał kurze, drugi zamiecie podłogę, łącznie z tarasami, a potem razem wszystko umyjecie. Studnia z wodą powinna być z tyłu. Ja w tym czasie poprzycinam trochę te krzewy i zamiotę ścieżkę, gdy tylko zwolnicie miotłę, a potem zajmę się grabieniem liści i gałęzi.
Tak, najważniejsze było Dojo. Gdy się uporają ze sprzątnięciem budynku, zleci im zajęcie się altanką. Ona sama weźmie na siebie teren zielony wkoło posesji. Dzięki temu będzie mogła pomóc w ogarnięciu wszystkiego i jednocześnie będzie miała na chłopców dyskretne oko Byakygana, żeby sprawdzić, jak sobie radzą i czy wszystko jest dobrze zrobione. Tak więc gdy chłopcy wezmą sobie z zaplecza miotłę, szmaty i wiadro na wodę, Ayame sięgnie po nożyce do przycinania krzewów i grabie. Miotłę potem przejmie od braci, jak tylko uporają się ze zmiataniem podłogi. Gdy chłopcy ruszą ze sprzątaniem, kunoichi zacznie przycinać przerośnięte gałązki krzewów, aby odzyskały swój ładny kształt.
- Panowie! - Zawołała. - Powoli. Trzeba się dobrze zorganizować. Dajcie mi chwilkę.
Po tych słowach odpaliła Byakugana i spojrzała w stronę Dojo, szybko lokalizując zaplecze i potrzebne w nim rzeczy. Widząc, że w tym zagraconym miejscu do niedawna nocował Jun'ichi, ponownie w niej się zagotowało. Nie mogła uwierzyć, że można tak wykorzystywać jednego z nich, tylko dlatego, że urodził się taki, a nie inny. Nie ważne było, jak wygląda. Otrzymał w darze Byakugana i należał mu się taki sam szacunek, jak innym członkom klanu.
- Znalazłam zaplecze i potrzebne nam rzeczy. - Poinformowała ich, dezaktywując swoje oczy. - Chodźcie. Zaczniemy od samego Dojo. Jeden z was będzie wycierał kurze, drugi zamiecie podłogę, łącznie z tarasami, a potem razem wszystko umyjecie. Studnia z wodą powinna być z tyłu. Ja w tym czasie poprzycinam trochę te krzewy i zamiotę ścieżkę, gdy tylko zwolnicie miotłę, a potem zajmę się grabieniem liści i gałęzi.
Tak, najważniejsze było Dojo. Gdy się uporają ze sprzątnięciem budynku, zleci im zajęcie się altanką. Ona sama weźmie na siebie teren zielony wkoło posesji. Dzięki temu będzie mogła pomóc w ogarnięciu wszystkiego i jednocześnie będzie miała na chłopców dyskretne oko Byakygana, żeby sprawdzić, jak sobie radzą i czy wszystko jest dobrze zrobione. Tak więc gdy chłopcy wezmą sobie z zaplecza miotłę, szmaty i wiadro na wodę, Ayame sięgnie po nożyce do przycinania krzewów i grabie. Miotłę potem przejmie od braci, jak tylko uporają się ze zmiataniem podłogi. Gdy chłopcy ruszą ze sprzątaniem, kunoichi zacznie przycinać przerośnięte gałązki krzewów, aby odzyskały swój ładny kształt.
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Chłopcy podeszli do sprawy bardzo poważnie i z uwagą słuchali tego, co miała im do powiedzenia, więc gdy znaleźli zaplecze i potrzebne rzeczy, Ayame przez chwilę przyglądała się im z uśmiechem, jak kłócą się o miotłę. Dała im czas, żeby w razie czego ich jakoś pogodzić, jednak oni ostatecznie sami doszli do porozumienia i zabrali się do pracy. Jej interwencja nie była tutaj potrzebna. Sama więc wzięła nożyce i grabie, by wyjść ponownie na podwórko. Od czasu do czasu zerkając Byakuganem na braci, przycinała równo gałązki krzewów, nadając im świeży kształt. Gdy to skończyła, zgrabiła je i zabrała się za liście na trawniku. W tym czasie chłopcu uwinęli się z kurzami i razem, ramię w ramię, ruszyli do mycia podłogi. Mieli z tego całkiem niezłą frajdę, co wywołało u Ayame szeroki uśmiech. Ona sama skrupulatnie zgarniała wszystkie liście i gałęzie na jedną kupkę, aby potem to wszystko sprzątnąć. Praca nie była ciężka, ale zajmowała trochę czasu. Akurat sprzątała resztę liści z trawnika, wynosząc je na śmietnik z tyłu posiadłości, gdy pojawili się bracia, którzy skończyli porządkować Dojo. Ayame szybko przeleciała swoim Byakuganem, sprawdzając budynek, czy wszystko jest jak należy. Jeśli coś będzie nie tak, to sama spróbuje na szybko poprawić, a tymczasem było jeszcze jedno do zrobienia.
- Dobrze się spisaliście. - Pochwaliła ich z uśmiechem. - Została jeszcze tylko altanka. Ja zamiotę jeszcze ścieżki. Mamy mało czasu.
Tak więc trzeba było znowu zabrać się do pracy, gdzie Ayame chwyciła za miotłę i zaczęła oczyszczać ścieżki od furtki do Dojo, od Dojo do altany i wszystkie inne. To powinno w miarę sprawnie jej pójść, dlatego gdy już się z tym ogarnie, poprawi sytuację w Dojo, jeśli będzie trzeba, a jeśli nie, to pomoże chłopcom w czyszczeniu i porządkowaniu altanki. Wszystko musiało być czyste i gotowe na spotkanie. Nie przeszkadzało jej, że musi w ten sposób pracować, mimo swojego statusu i pozycji w klanie. Pokory jej nie brakowało, tak jak elegancji i dobrych manier, które nabyła w swoim dobrze urodzonym środowisku. Od najmłodszych lat Kazuma uczył ją tego, że jest nie tylko szlachcianką, po której spodziewa się dobrego wychowania i prowadzenia się, ale przede wszystkim kunoichi, która służy ludziom ich prowincji. Co prawda Ayame nie lubiła walczyć i wykorzystywać swoich umiejętności do takich celów, jednak czasami nie było po prostu wyjścia. Musiała to jakoś przeboleć i pogodzić się ze swoim przeznaczeniem, chociaż wiele razy chciała urodzić się jako zwykła dziewczyna i mieć normalne życie.
- Dobrze się spisaliście. - Pochwaliła ich z uśmiechem. - Została jeszcze tylko altanka. Ja zamiotę jeszcze ścieżki. Mamy mało czasu.
Tak więc trzeba było znowu zabrać się do pracy, gdzie Ayame chwyciła za miotłę i zaczęła oczyszczać ścieżki od furtki do Dojo, od Dojo do altany i wszystkie inne. To powinno w miarę sprawnie jej pójść, dlatego gdy już się z tym ogarnie, poprawi sytuację w Dojo, jeśli będzie trzeba, a jeśli nie, to pomoże chłopcom w czyszczeniu i porządkowaniu altanki. Wszystko musiało być czyste i gotowe na spotkanie. Nie przeszkadzało jej, że musi w ten sposób pracować, mimo swojego statusu i pozycji w klanie. Pokory jej nie brakowało, tak jak elegancji i dobrych manier, które nabyła w swoim dobrze urodzonym środowisku. Od najmłodszych lat Kazuma uczył ją tego, że jest nie tylko szlachcianką, po której spodziewa się dobrego wychowania i prowadzenia się, ale przede wszystkim kunoichi, która służy ludziom ich prowincji. Co prawda Ayame nie lubiła walczyć i wykorzystywać swoich umiejętności do takich celów, jednak czasami nie było po prostu wyjścia. Musiała to jakoś przeboleć i pogodzić się ze swoim przeznaczeniem, chociaż wiele razy chciała urodzić się jako zwykła dziewczyna i mieć normalne życie.
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Chłopcy naprawdę się postarali, bo Dojo lśniło czystością i zdecydowanie nie trzeba było nic po nich poprawiać. Ayame była z nich bardzo zadowolona i już wiedziała, że jeśli ma dostać jakieś wynagrodzenie za to zlecenie, to trafi ono do rąk chłopców. Zasłużyli na to swoją ciężką pracą i będą mogli kupić sobie to, na co będą mieli ochotę. W tym czasie Ayame pozamiatała dróżki i zabrała się za grabienie liści, a kiedy bracia skończyli sprzątać Dojo, poleciła im jeszcze ogarnąć altankę. Prześcigali się na zmianę, kto pierwszy do niej dotrze, co wywołało u kunoichi śmiech, jednak pomimo rywalizacji, chłopcy sprawnie poradzili sobie również i z tym zadaniem. Ona sama też już kończyła, zabierając z zielonej trawy resztę liści i w samą porę, bo z oddali usłyszała hałaśliwą gromadę dzieci, która zmierza w tą stronę, o czym powiedział jej Byakugan.
- Dobrze, zaraz będą tutaj goście. - Zwróciła się do braci. - Pochowam narzędzia, a wy zmykajcie do studni umyć ręce i buzie. Za chwile widzimy się przed wejściem, żeby powitać gości.
Po tych słowach chwyciła za miotłę, grabie i wiaderko, by wszystko to pochować na zapleczu, tak jak wcześniej stało. Nie ma co, wykonali kawał dobrej roboty, jednak nadal pozostawała kwestia tego, żeby wynająć kogoś do sprzątania tutaj raz na jakiś czas. Nie godziło się, żeby był wykorzystywany do tego Jun'ichi, który przecież nie był sługą, a jednym z członków ich klanu.
Sama też obmyła na szybko ręce, by na koniec dołączyć do braci przed wejściem do Dojo. Położyła im dłonie na głowach i uśmiechnęła się do nich serdecznie, naprawdę dumna z ich pracy. Mogli teraz obserwować, jak starszy mężczyzna prowadzi grupę dzieci i po chwili wszyscy przekraczając furtkę, kierując się w głąb posesji. Staruszek najwyraźniej był zadowolony, bo skinął z uznaniem głową. To właśnie na nim Ayame skupiła się w tym momencie. W sumie to nie bardzo wiedziała, jak w ogóle ma przebiec to spotkanie, więc miała nadzieję, że dostanie od starszego jakieś wskazówki. Zanim jednak do tego dojdzie, należało ich powitać, dlatego gdy grupka ze starcem na czele znalazła się przed nimi, Ayame ukłoniła się głęboko, mając nadzieję, że bracia pójdą za jej przykładem i również okażą szacunek i dobre wychowanie, zwłaszcza starszemu.
- Witamy w Dojo Klanu Hyūga. - Powiedziała, prostując się. - Jestem Hyūga Ayame, a to Jutaro i Jutani.
Wskazała po kolei na każdego, aby starzec miał okazję się im przyjrzeć i może mieć możliwość zapamiętania. Nie chciała tutaj ich pomijać, zwłaszcza że wykonali kawał solidnej roboty i bez nich nie dałaby rady sama sobie ze wszystkim poradzić.
- Dobrze, zaraz będą tutaj goście. - Zwróciła się do braci. - Pochowam narzędzia, a wy zmykajcie do studni umyć ręce i buzie. Za chwile widzimy się przed wejściem, żeby powitać gości.
Po tych słowach chwyciła za miotłę, grabie i wiaderko, by wszystko to pochować na zapleczu, tak jak wcześniej stało. Nie ma co, wykonali kawał dobrej roboty, jednak nadal pozostawała kwestia tego, żeby wynająć kogoś do sprzątania tutaj raz na jakiś czas. Nie godziło się, żeby był wykorzystywany do tego Jun'ichi, który przecież nie był sługą, a jednym z członków ich klanu.
Sama też obmyła na szybko ręce, by na koniec dołączyć do braci przed wejściem do Dojo. Położyła im dłonie na głowach i uśmiechnęła się do nich serdecznie, naprawdę dumna z ich pracy. Mogli teraz obserwować, jak starszy mężczyzna prowadzi grupę dzieci i po chwili wszyscy przekraczając furtkę, kierując się w głąb posesji. Staruszek najwyraźniej był zadowolony, bo skinął z uznaniem głową. To właśnie na nim Ayame skupiła się w tym momencie. W sumie to nie bardzo wiedziała, jak w ogóle ma przebiec to spotkanie, więc miała nadzieję, że dostanie od starszego jakieś wskazówki. Zanim jednak do tego dojdzie, należało ich powitać, dlatego gdy grupka ze starcem na czele znalazła się przed nimi, Ayame ukłoniła się głęboko, mając nadzieję, że bracia pójdą za jej przykładem i również okażą szacunek i dobre wychowanie, zwłaszcza starszemu.
- Witamy w Dojo Klanu Hyūga. - Powiedziała, prostując się. - Jestem Hyūga Ayame, a to Jutaro i Jutani.
Wskazała po kolei na każdego, aby starzec miał okazję się im przyjrzeć i może mieć możliwość zapamiętania. Nie chciała tutaj ich pomijać, zwłaszcza że wykonali kawał solidnej roboty i bez nich nie dałaby rady sama sobie ze wszystkim poradzić.
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dojo
Ayame spojrzała uważnie na starca, który właśnie wyraził radość z faktu, że to właśnie ona ma poprowadzić to spotkanie. Dlaczego? Przecież pełno było innych, bardziej doświadczonych shinobi, na czele z jej ojcem, a mimo to wybrano właśnie ją? Chyba że nie o doświadczenie tutaj chodziło, a o serce i wrażliwość na innego człowieka, które już nie raz pokazała? No i chyba miała całkiem niezłe podejście do dzieci, co też było sporym plusem, bo budziła większe zaufanie, niż srodze wyglądający, poważny shinobi. No cóż, zobaczymy, jak sobie poradzi.
Z uwagą słuchała tego, co staruszek miał jej od powiedzenia, chcąc dzięki temu nakierować się jakoś na odpowiednie tory, aby dobrze wiedzieć, co przekazać tej grupce dzieci. Miała do czynienia z przyszłym pokoleniem shinobi i powinna im przekazać przede wszystkim, na czym to polega i jakie zadania należą do każdego ninja. Wiedziała, że nie może wrzucać wszystkich do jednego worka, dlatego postanowiła pokazać im, że bycie shinobi, to nie zawsze to samo, jednak nadal sprowadza się do tego samego. Pomocy prowincji i mieszkającym w niej ludziom. Miejmy nadzieję, że to wystarczy. Z całą pewnością nie była przygotowana na taki wykład, dlatego też będzie musiała mówić prosto z serca, aby jak najlepiej dotrzeć do tych dzieci.
Uśmiechnęła się, gdy staruszek położył jej dłoń na barku i skinęła głową na znak, że wie już, co powinna zrobić. Razem więc ruszyli w stronę wejścia do Dojo. Po chwili jednak Ayame zatrzymała się, a jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Wszystko za sprawą ostatnich słów, jakie wypowiedział starzec. Kunoichi spojrzała na niego, marszcząc gniewnie brwi. Tak, zdecydowanie nie spodobało jej się to, co usłyszała i starszy mężczyzna mógł poczuć od niej chłód.
- Tamten potworek w masce jest członkiem Klanu Hyūga i należy mu się taki sam szacunek, jak i mi. - Powiedziała ozięble. - Proszę zważać na słowa, bo to, jak on wygląda, nie upoważnia nikogo do takiego traktowania jego osoby.
Po tych słowach ruszyła przodem, nie chcąc dłużej ciągnąć tej rozmowy. Była zła na tego starca i wcale tego nie ukrywała. Zmieniła jednak swój wyraz twarzy na pogodny i uśmiechnięty, gdy tylko znalazła się w zasięgu wzroku dzieci, które już czekały w sali na rozpoczęcie spotkania. Stanęła więc przed nimi na środku sali i chwilę przyglądała się ich buziom. Rzeczywiście, sporo było dzieci spoza klanu, jednak to wcale nie było nic złego, a wręcz przeciwnie. Dzięki temu zyskają sporą różnorodność w preferencjach i dziedzinach, zamiast skupiać się tylko na samym Byakuganie.
- Witajcie moi mili. - Zwróciła się do dzieci. - Dzisiaj chciałabym wam powiedzieć, co znaczy być prawdziwym shinobi i jak wiele możecie osiągnąć dzięki doskonaleniu się w tym kierunku.
I powiedziała im to samo, co wcześniej braciom, rozwijając do tego maksymalnie temat. Uświadomiła im, jakie zadanie ma shinobi i co jest najważniejsze, nawiązując tutaj do ochrony i pomocy mieszkańcom prowincji. Chciała, żeby nauczyli się szanować drugiego człowieka i pomagali mu bez względu na to, czy ma pieniądze, czy nie, bo czasami jest w stanie odwdzięczyć się czymś więcej, niż monetami. Tutaj też opowiedziała o kilku swoich misjach niższej rangi. Wyjaśniła im, jakie umiejętności mogą zdobyć, jakich dziedzin się wyuczyć i jakie żywioły opanować, wszystko streszczając w sposób ciekawy i interesujący. Widziała wyraźnie niektóre przestraszone buzie, więc wyjaśniła, że nie każdy shinobi musi walczyć, żeby pomagać innym. Tutaj z kolei nawiązała do kwestii medycznych ninja, którzy leczyli rannych i chorych w szpitalu. Wyjaśniła, że ich umiejętności są bardzo cenione i szanowane, bo potrafią wyleczyć nawet z najcięższych ran. Wspomniała też o szyfrantach i osobach zajmujących się dziedziną pieczętowania, oraz o samych zaletach takiej umiejętności. Włożyła w swój wykład naprawdę sporo serca, jednak nie zwodziła ich pięknymi słówkami. Chciała im tylko pokazać, jakie możliwości mogą zdobyć dzięki drodze shinobi i z jak wielu opresji mogą wyjść cało, znając trochę przydatnych technik. Nigdy przecież nie wiadomo, co przyniesie los, tak jak przyniosło niespodziewaną wojnę z Yamanaka. Teraz jednak mieli znowu czas pokoju i mogli go wykorzystać na szkolenie, zaś Ayame miała okazję zacząć do dzieci, które były przyszłością ich prowincji. Miała za zadanie natchnąć je i zapewnić, że starsi zawsze będą do ich dyspozycji i pomogą w kształceniu się, jeśli tylko się na to zdecydują. Droga shinobi była trudna, ale dzięki niej można było zyskać siłę i wiele możliwości, dzięki którym można było dokonać naprawdę wspaniałych rzeczy.
Z uwagą słuchała tego, co staruszek miał jej od powiedzenia, chcąc dzięki temu nakierować się jakoś na odpowiednie tory, aby dobrze wiedzieć, co przekazać tej grupce dzieci. Miała do czynienia z przyszłym pokoleniem shinobi i powinna im przekazać przede wszystkim, na czym to polega i jakie zadania należą do każdego ninja. Wiedziała, że nie może wrzucać wszystkich do jednego worka, dlatego postanowiła pokazać im, że bycie shinobi, to nie zawsze to samo, jednak nadal sprowadza się do tego samego. Pomocy prowincji i mieszkającym w niej ludziom. Miejmy nadzieję, że to wystarczy. Z całą pewnością nie była przygotowana na taki wykład, dlatego też będzie musiała mówić prosto z serca, aby jak najlepiej dotrzeć do tych dzieci.
Uśmiechnęła się, gdy staruszek położył jej dłoń na barku i skinęła głową na znak, że wie już, co powinna zrobić. Razem więc ruszyli w stronę wejścia do Dojo. Po chwili jednak Ayame zatrzymała się, a jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Wszystko za sprawą ostatnich słów, jakie wypowiedział starzec. Kunoichi spojrzała na niego, marszcząc gniewnie brwi. Tak, zdecydowanie nie spodobało jej się to, co usłyszała i starszy mężczyzna mógł poczuć od niej chłód.
- Tamten potworek w masce jest członkiem Klanu Hyūga i należy mu się taki sam szacunek, jak i mi. - Powiedziała ozięble. - Proszę zważać na słowa, bo to, jak on wygląda, nie upoważnia nikogo do takiego traktowania jego osoby.
Po tych słowach ruszyła przodem, nie chcąc dłużej ciągnąć tej rozmowy. Była zła na tego starca i wcale tego nie ukrywała. Zmieniła jednak swój wyraz twarzy na pogodny i uśmiechnięty, gdy tylko znalazła się w zasięgu wzroku dzieci, które już czekały w sali na rozpoczęcie spotkania. Stanęła więc przed nimi na środku sali i chwilę przyglądała się ich buziom. Rzeczywiście, sporo było dzieci spoza klanu, jednak to wcale nie było nic złego, a wręcz przeciwnie. Dzięki temu zyskają sporą różnorodność w preferencjach i dziedzinach, zamiast skupiać się tylko na samym Byakuganie.
- Witajcie moi mili. - Zwróciła się do dzieci. - Dzisiaj chciałabym wam powiedzieć, co znaczy być prawdziwym shinobi i jak wiele możecie osiągnąć dzięki doskonaleniu się w tym kierunku.
I powiedziała im to samo, co wcześniej braciom, rozwijając do tego maksymalnie temat. Uświadomiła im, jakie zadanie ma shinobi i co jest najważniejsze, nawiązując tutaj do ochrony i pomocy mieszkańcom prowincji. Chciała, żeby nauczyli się szanować drugiego człowieka i pomagali mu bez względu na to, czy ma pieniądze, czy nie, bo czasami jest w stanie odwdzięczyć się czymś więcej, niż monetami. Tutaj też opowiedziała o kilku swoich misjach niższej rangi. Wyjaśniła im, jakie umiejętności mogą zdobyć, jakich dziedzin się wyuczyć i jakie żywioły opanować, wszystko streszczając w sposób ciekawy i interesujący. Widziała wyraźnie niektóre przestraszone buzie, więc wyjaśniła, że nie każdy shinobi musi walczyć, żeby pomagać innym. Tutaj z kolei nawiązała do kwestii medycznych ninja, którzy leczyli rannych i chorych w szpitalu. Wyjaśniła, że ich umiejętności są bardzo cenione i szanowane, bo potrafią wyleczyć nawet z najcięższych ran. Wspomniała też o szyfrantach i osobach zajmujących się dziedziną pieczętowania, oraz o samych zaletach takiej umiejętności. Włożyła w swój wykład naprawdę sporo serca, jednak nie zwodziła ich pięknymi słówkami. Chciała im tylko pokazać, jakie możliwości mogą zdobyć dzięki drodze shinobi i z jak wielu opresji mogą wyjść cało, znając trochę przydatnych technik. Nigdy przecież nie wiadomo, co przyniesie los, tak jak przyniosło niespodziewaną wojnę z Yamanaka. Teraz jednak mieli znowu czas pokoju i mogli go wykorzystać na szkolenie, zaś Ayame miała okazję zacząć do dzieci, które były przyszłością ich prowincji. Miała za zadanie natchnąć je i zapewnić, że starsi zawsze będą do ich dyspozycji i pomogą w kształceniu się, jeśli tylko się na to zdecydują. Droga shinobi była trudna, ale dzięki niej można było zyskać siłę i wiele możliwości, dzięki którym można było dokonać naprawdę wspaniałych rzeczy.
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Dojo
Kiedy niebieskooki dotarł do osady stanowiącej jego cel, zapadał już powoli i zmierzch i należało zdecydowanie poszukać sobie jakiegoś miejsca na nocleg. Dlaczego wiec zawędrował tutaj? Cóż, architektura osady i wyczuwalna w powietrzu etykieta i honor działały na niego niczym magnes. Oto po długich tygodniach daleko od domu poczuł zew czegoś niewiarygodnie znajomego. Nie można powiedzieć, że Kakita czuł się jak u siebie, wszystko było tutaj tak samo różne jak podobne, ale panująca aura wołała go. Może troszkę sobie dopowiadał, może tak naprawdę były to tylko naiwne próby wyjaśnienie przed sobą, że nie uległ aż tak bardzo własnym słabością? Pewne było jedno, jakakolwiek była prawda, samuraj znalazł się przed należącym do rodu Hyuuga dojo...
Dojo - "miejsce drogi" - to było coś, co mógł nazywać domem. Każde dojo miało swojego ducha, a energia pokoleń które się w nim uczyły nigdy nie znikała, lecz skupiała się w jego centralnej części i żyła. Prawdziwe dojo nie było nigdy salą treningową, to było coś więcej. Sale treningowe to miejsca, gdzie ludzie przychodzą, robią swoje i odchodzą. Dojo to dom, to rodzina. Nigdy nie myślał inaczej ani o swoim rodzinnym ubogim dojo, ani też o wspaniałej Szkole Taka, której obecnie służył. Nawiasem mówiąc, mógłby już powoli otrzymać od niej jakieś nowe wieści, chociażby co do rozszyfrowania notatnika jednego z pokonanych zdrajców. Na razie wszystko wyglądało tak, jakby to on był jedynym, który trzyma rękę na pulsie i prowadzi śledztwo - z drugiej strony, może właśnie dlatego aż do tej pory nie posłano za nim nikogo? W zasadzie, może i kogoś posłano, jednakże dopiero od niedawna podróże na północ znów były możliwe. Cóż, rzeczywistość zadzieje się samą, najważniejsze jest tu i teraz...
Stając u progu dojo, niebieskooki zobaczył oddalającą się grupkę dzieci. Czy byli to tutejsi adepci, czy był w śród nich Ganji? Niebieskooki przywołał w głowie obraz brata Setsuny, ile mógł mieć teraz lat? Pamiętał, że młodzik chciał zostać wojownikiem, nie było innej drogi jak jedynie pójść w ślady Amagiri'ego. W zasadzie, czy to w tym dojo Setsuna stawiała swoje pierwsze kroki w sztuce ninja? Obraz białookiej momentalnie zagościł w umyśle samuraja, niemalże zajmując wszelkie jego myśli, ale tak samo jak się pojawił, tak samo przyszła świadomość, że wcale tak beztrosko zachowywać się nie powinien. Pamiętał o jej umiejętnościach, tak wiec bardziej niż pewnym było, że i jego teraz ktoś obserwuje. Należało więc zachować się z całą powagą i ostrożnością, ale obyty w etykietą samuraj nie musiał się niczego obawiać pod popełnieniem jakiegoś nieodpowiedniego gestu, ostatecznie w końcu, reprezentował szkołę Taka, był to zarówno jego immunitet jak i kula u nogi.
Bezsensowne stanie nie miało dłuższego sensu. Niebieskooki zdecydował się "zaryzykować" i zajrzeć do środka dojo - może znajdzie tam jakiegoś mistrza, albo opiekuna, któremu przedstawi tak swoją osobę jak i cel przybycia.
Niebieskooki niespiesznie skierował swoje kroki w stronę dojo, przed wejściem pozostawiając swoje obuwie, by nie wnieść do dojo żadnego brudu. Stając na progu, niebieskooki zdjął swój kapelusz, po czym ukłonił się nisko przed wejście i spojrzał do głębi sali, szukając wzrokiem jakieś żywej duszy...
Dojo - "miejsce drogi" - to było coś, co mógł nazywać domem. Każde dojo miało swojego ducha, a energia pokoleń które się w nim uczyły nigdy nie znikała, lecz skupiała się w jego centralnej części i żyła. Prawdziwe dojo nie było nigdy salą treningową, to było coś więcej. Sale treningowe to miejsca, gdzie ludzie przychodzą, robią swoje i odchodzą. Dojo to dom, to rodzina. Nigdy nie myślał inaczej ani o swoim rodzinnym ubogim dojo, ani też o wspaniałej Szkole Taka, której obecnie służył. Nawiasem mówiąc, mógłby już powoli otrzymać od niej jakieś nowe wieści, chociażby co do rozszyfrowania notatnika jednego z pokonanych zdrajców. Na razie wszystko wyglądało tak, jakby to on był jedynym, który trzyma rękę na pulsie i prowadzi śledztwo - z drugiej strony, może właśnie dlatego aż do tej pory nie posłano za nim nikogo? W zasadzie, może i kogoś posłano, jednakże dopiero od niedawna podróże na północ znów były możliwe. Cóż, rzeczywistość zadzieje się samą, najważniejsze jest tu i teraz...
Stając u progu dojo, niebieskooki zobaczył oddalającą się grupkę dzieci. Czy byli to tutejsi adepci, czy był w śród nich Ganji? Niebieskooki przywołał w głowie obraz brata Setsuny, ile mógł mieć teraz lat? Pamiętał, że młodzik chciał zostać wojownikiem, nie było innej drogi jak jedynie pójść w ślady Amagiri'ego. W zasadzie, czy to w tym dojo Setsuna stawiała swoje pierwsze kroki w sztuce ninja? Obraz białookiej momentalnie zagościł w umyśle samuraja, niemalże zajmując wszelkie jego myśli, ale tak samo jak się pojawił, tak samo przyszła świadomość, że wcale tak beztrosko zachowywać się nie powinien. Pamiętał o jej umiejętnościach, tak wiec bardziej niż pewnym było, że i jego teraz ktoś obserwuje. Należało więc zachować się z całą powagą i ostrożnością, ale obyty w etykietą samuraj nie musiał się niczego obawiać pod popełnieniem jakiegoś nieodpowiedniego gestu, ostatecznie w końcu, reprezentował szkołę Taka, był to zarówno jego immunitet jak i kula u nogi.
Bezsensowne stanie nie miało dłuższego sensu. Niebieskooki zdecydował się "zaryzykować" i zajrzeć do środka dojo - może znajdzie tam jakiegoś mistrza, albo opiekuna, któremu przedstawi tak swoją osobę jak i cel przybycia.
Niebieskooki niespiesznie skierował swoje kroki w stronę dojo, przed wejściem pozostawiając swoje obuwie, by nie wnieść do dojo żadnego brudu. Stając na progu, niebieskooki zdjął swój kapelusz, po czym ukłonił się nisko przed wejście i spojrzał do głębi sali, szukając wzrokiem jakieś żywej duszy...
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Re: Dojo
Ayame podeszła do tematu bycia shinobim tak, żeby ukazać całą różnorodność i tym samym zainteresować wszystkie dzieci. Miała świadomość, że nie każde z nich było gotowe zostać wojownikiem walczącym w pierwszej linii, dlatego jej priorytetem było pokazanie innych dróg, które dawały równie dużo możliwości i tyle samo korzyści. Cały wykład i jej opowieść, trochę czasu zabrały, a gdy skończyła, zapadła niesamowita cisza. Przez chwilę kunoichi nie miała pojęcia, czym to jest spowodowane, jednak zaraz po tym zalała ją fala dzieci, które podniosły się z podłogi i wręcz rzuciły do niej, chwytając za ręce i ubrania. Domagały się więcej, na co Ayame uśmiechnęła się szeroko i usiadała jeszcze na chwilę, aby opowiedzieć im o kilku swoich przygodach.
Gdy spotkanie dobiegło końca, pomachała dzieciom na pożegnanie, a dostrzegając niezadowolone spojrzenie starca, ukłoniła mu się tylko z szacunkiem. Nie miała zamiaru chować do niego urazy, bo to nie było w jej stylu, jednak jeśli on uważał, że jego duma została urażona, no cóż, mówi się trudno. To nie ona obrażała jednego z członków jej klanu, a że ośmieliła się zwrócić uwagę starszemu, to już osobna kwestia. Tak czy inaczej, miała za sobą to spotkanie i mogła odetchnąć z ulgą, bo jej misja dobiegła końca. Zanim jednak postanowiła sama opuścić Dojo, może warto byłoby skorzystać z dobrodziejstwa tego miejsca i chwilę potrenować? Tak o, dla mięśni.
Tak też zrobiła, stając sobie na środku sali, by po chwili rozpocząć różne serie i kombinacje ciosów Delikatną Pięścią. Wyobrażała sobie przeciwników, którzy kolejno rzucają się na nią, a ona wirowała wśród nich, zadając kolejne ciosy, które miały wykluczyć ich z walki. Tak się wczuła, że dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że nie jest sama, gdy kątem oka dostrzegła sylwetkę w progu. Wstrzymała swój trening i z uwagą przyjrzała się nieznajomemu mężczyźnie, który wcale nie był członkiem jej klanu. Ba, nawet nie wyglądał jak typowy shinobi. Oczywiście mogłaby go przeskanować swoim Byakuganem, jednak zapewne zostałoby to zauważone i kto wie, jak odebrane, jako nieuprzejmość, a może i nawet zagrożenie.
- Witaj Przybyszu w Dojo Klanu Hyūga. - Odezwała się w stronę mężczyzny i ukłoniła z szacunkiem. - Jeśli potrzebujesz miejsca do ćwiczeń, to właśnie skończyłam.
Wyprostowała się, mówiąc kolejne zdanie i z uwagą skierowała swoje białe oczy na twarz nieznajomego. Miał przy boku miecz, więc na pewno był szermierzem, jak dobrym, tego już nie wiedziała, jednak wygląd i katana, mogły ją nakierować na samurajów, którzy najczęściej tak się nosili. Nie wyciągała jednak pochopnych wniosków, bo różnie to w życiu bywało.
Gdy spotkanie dobiegło końca, pomachała dzieciom na pożegnanie, a dostrzegając niezadowolone spojrzenie starca, ukłoniła mu się tylko z szacunkiem. Nie miała zamiaru chować do niego urazy, bo to nie było w jej stylu, jednak jeśli on uważał, że jego duma została urażona, no cóż, mówi się trudno. To nie ona obrażała jednego z członków jej klanu, a że ośmieliła się zwrócić uwagę starszemu, to już osobna kwestia. Tak czy inaczej, miała za sobą to spotkanie i mogła odetchnąć z ulgą, bo jej misja dobiegła końca. Zanim jednak postanowiła sama opuścić Dojo, może warto byłoby skorzystać z dobrodziejstwa tego miejsca i chwilę potrenować? Tak o, dla mięśni.
Tak też zrobiła, stając sobie na środku sali, by po chwili rozpocząć różne serie i kombinacje ciosów Delikatną Pięścią. Wyobrażała sobie przeciwników, którzy kolejno rzucają się na nią, a ona wirowała wśród nich, zadając kolejne ciosy, które miały wykluczyć ich z walki. Tak się wczuła, że dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że nie jest sama, gdy kątem oka dostrzegła sylwetkę w progu. Wstrzymała swój trening i z uwagą przyjrzała się nieznajomemu mężczyźnie, który wcale nie był członkiem jej klanu. Ba, nawet nie wyglądał jak typowy shinobi. Oczywiście mogłaby go przeskanować swoim Byakuganem, jednak zapewne zostałoby to zauważone i kto wie, jak odebrane, jako nieuprzejmość, a może i nawet zagrożenie.
- Witaj Przybyszu w Dojo Klanu Hyūga. - Odezwała się w stronę mężczyzny i ukłoniła z szacunkiem. - Jeśli potrzebujesz miejsca do ćwiczeń, to właśnie skończyłam.
Wyprostowała się, mówiąc kolejne zdanie i z uwagą skierowała swoje białe oczy na twarz nieznajomego. Miał przy boku miecz, więc na pewno był szermierzem, jak dobrym, tego już nie wiedziała, jednak wygląd i katana, mogły ją nakierować na samurajów, którzy najczęściej tak się nosili. Nie wyciągała jednak pochopnych wniosków, bo różnie to w życiu bywało.
0 x
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Dojo
Stojąc na progu dojo, niebieskooki zauważył, że jest tutaj jeszcze jedna osoba - kobieta na pierwszy rzut oka tak podobna do tej, której szukał, że na chwilę go zatkało, jednakże, zanim jeszcze nieznajoma się odezwała, umysł szybko "oderwał" nadpisane elementy. Będąca w sali kobieta, bo zdecydowanie nie dziewczyna, była dużo wyższa od Setsuny, kolor włosów również nieznacznie odbiegał od zapamiętanego, a barwa głosu była zupełnie inna. Tak, to zdecydowanie musiała być jej krewna, bliższa czy dalsza, to się miało ewentualnie okazać.
- Kakita Asagi, samuraj ze szkoły Taka. - przedstawił się samuraj z formalnym ukłonem, a jego umysł momentalnie zaczął dopisywać dodatkowe szczegóły do tego, co przed chwilą widział. Ćwicząca w dojo kunoichi poruszała się w podobny sposób do tego, jaki pamiętał z wspólnej misji z Setsuna, jednakże jeśli miałby oceniać, to ta tutaj była sprawniejsza. W jej ruchach było więcej płynności i pewności, zdecydowanie przewyższała "jego" białooką w sztukach walki, a może tylko Setsuna nigdy do końca nie pokazała co umie?
Na razie należało jednak odpowiedzieć coś więcej, miast bezmyślnie stać. Znaczy się, samuraj nie stał bezmyślnie, jego znajomość etykiety znajdowała się bardzo głęboko pod skórą, a taktyczny zmysł analizował sytuację i łączył ze sobą wszelkie fakty. Hyūga stwierdziła, że może tutaj poćwiczyć, a to oznaczało, że dojo ma charakter otwarty - bardzo ważna informacja. Idąc krok dalej, należało się zastanowić, czy kobieta jest uchi-deshi, może opiekowała się tym miejscem i stąd to zaproszenie do treningu, bowiem miałaby na niego oko?
- Bardzo dziękuje za tą możliwość, Hyūga-dono. Nie szukam już dzisiaj okazji do treningu czy też sparingu, chociaż rad jestem, gdy ku temu okazja . - odpowiedział niebieskooki, po czym przekroczywszy próg ukłonił się raz jeszcze, po czym wyciągnął dłuższy se swoim mieczy zza pasa spokojnym, pozbawionym agresji ruchem, uniósł go na wysokość swoich oczu i ukłonił się mu. Następnie, przeniósł go do lewej ręki, której pozwolił swobodnie opaść wzdłuż biodra, zdecydowanie nie była to bojowa forma, chociaż czujność od Asagi'ego dało się wyczuć bez głębszego skupienia. Następnie niebieskooki zbliżył się do Hyūga na odległość 3 metrów - zatrzymując się w dystansie zdecydowanie zbyt niewygodnym tak dla niego, jak i niej, gdyby któreś chciało zaatakować, natomiast do błyskawicznej kontry idealny. Następnie przeszedł do formalnego siadu seiza, uważnie obserwując tak otoczenie, jak i obecną kunoichi. Nie było to spojrzenie przeszywające, to był świadomy wzrok - taki, który widzi i wie co widzi. Swoją katana ułożył na ziemi przy lewym biodrze.
- Hyūga-dono, poszukuje pewnej kunoichi z twojego klanu, którą poznałem w Kaigan. Walczyliśmy ramie w ramię przeciwko wrogom mojej szkoły. Ostatni raz widziałem ją jesienią, kiedy przyszła wiadomość o wojnie między twoim rodem, a klanem Yamanaka. Obiecałem, że odnajdę ją, jeśli przeżyje ten konflikt. - wyjaśnił niebieskooki cel swojej wizyty, uważnie ważąc słowa, jednocześnie uświadamiając sobie ich znaczenie - nie był w żadnej pozycji do pytania Hyūga o członków jej klanu. Mało tego, wskazanie pobytu kogokolwiek byłoby wysoko nieodpowiednim ze strony nieznajomej, a takie pytanie wprost dość niebezpieczne i podejrzane. Jakby więc nie patrzeć, grające w sercu samuraja emocje troszkę utrudniały mu zręczną elokwencję, jednakże jeśli dał to po sobie poznać, to tylko minimalnymi gestami. Jako mistrz miecza Kakita panował tak nad swoim ciałem, jak i umysłem, a w każdym razie, powinien, toteż jednym głębszym wdechem "wymiótł" natarczywe myśli i złożył kolejne, już dużo bardziej utrzymane w dobrej etykiecie zdanie.
- Hyūga-dono, będę bardzo wdzięczny za informacje, czy Hyūga Setsuna przeżyła wojnę. - mówiąc to ukłonił się bardzo, bardzo nisko i trwał czekając na odpowiedź kobiety...
- Kakita Asagi, samuraj ze szkoły Taka. - przedstawił się samuraj z formalnym ukłonem, a jego umysł momentalnie zaczął dopisywać dodatkowe szczegóły do tego, co przed chwilą widział. Ćwicząca w dojo kunoichi poruszała się w podobny sposób do tego, jaki pamiętał z wspólnej misji z Setsuna, jednakże jeśli miałby oceniać, to ta tutaj była sprawniejsza. W jej ruchach było więcej płynności i pewności, zdecydowanie przewyższała "jego" białooką w sztukach walki, a może tylko Setsuna nigdy do końca nie pokazała co umie?
Na razie należało jednak odpowiedzieć coś więcej, miast bezmyślnie stać. Znaczy się, samuraj nie stał bezmyślnie, jego znajomość etykiety znajdowała się bardzo głęboko pod skórą, a taktyczny zmysł analizował sytuację i łączył ze sobą wszelkie fakty. Hyūga stwierdziła, że może tutaj poćwiczyć, a to oznaczało, że dojo ma charakter otwarty - bardzo ważna informacja. Idąc krok dalej, należało się zastanowić, czy kobieta jest uchi-deshi, może opiekowała się tym miejscem i stąd to zaproszenie do treningu, bowiem miałaby na niego oko?
- Bardzo dziękuje za tą możliwość, Hyūga-dono. Nie szukam już dzisiaj okazji do treningu czy też sparingu, chociaż rad jestem, gdy ku temu okazja . - odpowiedział niebieskooki, po czym przekroczywszy próg ukłonił się raz jeszcze, po czym wyciągnął dłuższy se swoim mieczy zza pasa spokojnym, pozbawionym agresji ruchem, uniósł go na wysokość swoich oczu i ukłonił się mu. Następnie, przeniósł go do lewej ręki, której pozwolił swobodnie opaść wzdłuż biodra, zdecydowanie nie była to bojowa forma, chociaż czujność od Asagi'ego dało się wyczuć bez głębszego skupienia. Następnie niebieskooki zbliżył się do Hyūga na odległość 3 metrów - zatrzymując się w dystansie zdecydowanie zbyt niewygodnym tak dla niego, jak i niej, gdyby któreś chciało zaatakować, natomiast do błyskawicznej kontry idealny. Następnie przeszedł do formalnego siadu seiza, uważnie obserwując tak otoczenie, jak i obecną kunoichi. Nie było to spojrzenie przeszywające, to był świadomy wzrok - taki, który widzi i wie co widzi. Swoją katana ułożył na ziemi przy lewym biodrze.
- Hyūga-dono, poszukuje pewnej kunoichi z twojego klanu, którą poznałem w Kaigan. Walczyliśmy ramie w ramię przeciwko wrogom mojej szkoły. Ostatni raz widziałem ją jesienią, kiedy przyszła wiadomość o wojnie między twoim rodem, a klanem Yamanaka. Obiecałem, że odnajdę ją, jeśli przeżyje ten konflikt. - wyjaśnił niebieskooki cel swojej wizyty, uważnie ważąc słowa, jednocześnie uświadamiając sobie ich znaczenie - nie był w żadnej pozycji do pytania Hyūga o członków jej klanu. Mało tego, wskazanie pobytu kogokolwiek byłoby wysoko nieodpowiednim ze strony nieznajomej, a takie pytanie wprost dość niebezpieczne i podejrzane. Jakby więc nie patrzeć, grające w sercu samuraja emocje troszkę utrudniały mu zręczną elokwencję, jednakże jeśli dał to po sobie poznać, to tylko minimalnymi gestami. Jako mistrz miecza Kakita panował tak nad swoim ciałem, jak i umysłem, a w każdym razie, powinien, toteż jednym głębszym wdechem "wymiótł" natarczywe myśli i złożył kolejne, już dużo bardziej utrzymane w dobrej etykiecie zdanie.
- Hyūga-dono, będę bardzo wdzięczny za informacje, czy Hyūga Setsuna przeżyła wojnę. - mówiąc to ukłonił się bardzo, bardzo nisko i trwał czekając na odpowiedź kobiety...
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Re: Dojo
Ayame wychwyciła na twarzy nieznajomego subtelne zdumienie, gdy tak się jej przyglądał, dlatego z zaciekawieniem przekrzywiła lekko głowę na bok, dając mu chwilę czasu na ogarnięcie się ze swoimi myślami. Po chwili mężczyzna doszedł do siebie i przedstawił się, składając formalny ukłon. A więc jednak Samuraj. Kunoichi nie miała jeszcze okazji poznać osobiście kogoś takiego, jednak słyszała, że ich honor i etykieta, są na równym poziomie z jej własnym klanem.
- Hyūga Ayame. - Również się przedstawiła, okazując szacunek ukłonem. - Miło mi.
Asagi grzecznie odmówił chęci trenowanie, więc pojawienie się go tutaj, najwyraźniej miało inny charakter. Bardzo możliwe, że po prostu zwiedzał stolicę i mimowolnie tutaj trafił, ciągnięty sztuką doskonalenia się, której w takich miejscach nie brakowało. Ayame skinęła więc głową na jego słowa i dalej obserwowała, co też w takim razie zamierzał. Nie dała po sobie poznać, że zdziwił ją tak formalny zwrot w jej stronę, bo już po chwili mężczyzna wyciągnął jeden ze swoich mieczy zza pasa. Nie, ostrze nie zostało obnażone i spoczywało nadal w saya, jednak ten ruch nadal był lekko niepokojący. Samurajowie słynęli ze sztuki miecza i kunoichi mogła przypuszczać, że wyciągnięcie tego miecza mogłoby zająć mu mniej, niż jej reakcja obronna. Samuraj jednak wyciągnął swoją broń przed siebie na dłoniach i ukłonił się jej, by następnie opuścić ją swobodnie i zbliżyć się do Ayame. Nigdy nie rozumiała tych rytuałów, no ale każdy miał swoje, więc nie warto było w to wnikać. Niepokojący był jednak fakt, że odległość między nimi zmniejszyła się do ledwo trzech metrów. O ile Ayame czuła niepokój, o tyle nie dała tego po sobie poznać. Nie drgnęła nawet o krok, gotowa w razie czego od razu zaatakować, niczym przyczajona pantera. Nie było jednak takiej potrzeby, bo Samuraj po chwili przysiadł na posadzce w formalnym seiza, więc Ayame zrobiła to samo, nie chcąc nad nim górować podczas rozmowy, bo chyba na to się zapowiadało. Z uwagą wysłuchała tego, co miał do powiedzenia, marszcząc przy tym lekko brwi.
- Skoro walczyłeś ramię w ramię z jedną z nas, to zdajesz sobie sprawę, na czym polegają nasze umiejętności. - Powiedziała z powagą. - Zanim odpowiem na Twoje pytania, chciałabym wiedzieć, dlaczego jej poszukujesz i kim dla Ciebie jest. Oczekuję szczerej odpowiedzi, Kakita-dono.
W ostatnich słowach Samuraja i jego głębokim ukłonie proszącym o informacje było coś, co dało Ayame do myślenia. Na pewno ten mężczyzna nie szukał Setsuny, żeby zrobić jej krzywdę, bo wyraźnie było widać, że zależy mu na niej. To było naprawdę ciekawe i jeśli się nie pomyliła co do swoich przypuszczeń, sytuacja może być całkiem intrygująca. W co ta Setsuna się wpakowała? Jeśli coś ją łączy z tym Samurajem, będzie jej ciężko przekonać do tego swojego ojca. No ale nie wybiegajmy za szybko myślami. Najpierw wysłucha tego, co ma do powiedzenia Asagi, a potem podejmie odpowiednie kroki.
- Hyūga Ayame. - Również się przedstawiła, okazując szacunek ukłonem. - Miło mi.
Asagi grzecznie odmówił chęci trenowanie, więc pojawienie się go tutaj, najwyraźniej miało inny charakter. Bardzo możliwe, że po prostu zwiedzał stolicę i mimowolnie tutaj trafił, ciągnięty sztuką doskonalenia się, której w takich miejscach nie brakowało. Ayame skinęła więc głową na jego słowa i dalej obserwowała, co też w takim razie zamierzał. Nie dała po sobie poznać, że zdziwił ją tak formalny zwrot w jej stronę, bo już po chwili mężczyzna wyciągnął jeden ze swoich mieczy zza pasa. Nie, ostrze nie zostało obnażone i spoczywało nadal w saya, jednak ten ruch nadal był lekko niepokojący. Samurajowie słynęli ze sztuki miecza i kunoichi mogła przypuszczać, że wyciągnięcie tego miecza mogłoby zająć mu mniej, niż jej reakcja obronna. Samuraj jednak wyciągnął swoją broń przed siebie na dłoniach i ukłonił się jej, by następnie opuścić ją swobodnie i zbliżyć się do Ayame. Nigdy nie rozumiała tych rytuałów, no ale każdy miał swoje, więc nie warto było w to wnikać. Niepokojący był jednak fakt, że odległość między nimi zmniejszyła się do ledwo trzech metrów. O ile Ayame czuła niepokój, o tyle nie dała tego po sobie poznać. Nie drgnęła nawet o krok, gotowa w razie czego od razu zaatakować, niczym przyczajona pantera. Nie było jednak takiej potrzeby, bo Samuraj po chwili przysiadł na posadzce w formalnym seiza, więc Ayame zrobiła to samo, nie chcąc nad nim górować podczas rozmowy, bo chyba na to się zapowiadało. Z uwagą wysłuchała tego, co miał do powiedzenia, marszcząc przy tym lekko brwi.
- Skoro walczyłeś ramię w ramię z jedną z nas, to zdajesz sobie sprawę, na czym polegają nasze umiejętności. - Powiedziała z powagą. - Zanim odpowiem na Twoje pytania, chciałabym wiedzieć, dlaczego jej poszukujesz i kim dla Ciebie jest. Oczekuję szczerej odpowiedzi, Kakita-dono.
W ostatnich słowach Samuraja i jego głębokim ukłonie proszącym o informacje było coś, co dało Ayame do myślenia. Na pewno ten mężczyzna nie szukał Setsuny, żeby zrobić jej krzywdę, bo wyraźnie było widać, że zależy mu na niej. To było naprawdę ciekawe i jeśli się nie pomyliła co do swoich przypuszczeń, sytuacja może być całkiem intrygująca. W co ta Setsuna się wpakowała? Jeśli coś ją łączy z tym Samurajem, będzie jej ciężko przekonać do tego swojego ojca. No ale nie wybiegajmy za szybko myślami. Najpierw wysłucha tego, co ma do powiedzenia Asagi, a potem podejmie odpowiednie kroki.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość