Dojo

Ayame

Re: Dojo

Post autor: Ayame »

Zamaskowany nieznajomy był doprawdy ciekawym obiektem obserwacji i nie chodziło tutaj o jego trening. Zarówno maska, zakrywająca twarz, jak i przerażające blizny na ciele, zwróciły uwagę Ayame, która w zamyśleniu obserwowała młodzieńca. W pewnym momencie ten wykonał obrót i chyba ją dostrzegł, bo po chwili zaplątał się o własne nogi i runął jak długi na posadzkę. Kunoichi już miała zapytać, czy nic mu nie jest, kiedy chłopak padł przed nią na kolana i zaczął przepraszać. Spojrzała na niego ze szczerym zdumieniem, unosząc brwi ku górze.
- Spokojnie, nie przyszłam tutaj trenować. - Oznajmiła, podchodząc bliżej. - Byłam ciekawa, kto tak ciężko trenuje i chciałam tylko popatrzeć.
Kucnęła przed nieznajomym i spojrzała na jego maskę. Bardzo możliwe, że te rozległe blizny miał też na twarzy, dlatego ją ukrywał, ale co je spowodowało? Nie wyglądało, jak oparzenia, bo takie znamiona były jednolite i bardzo rozległe. Tutaj wyraźnie było inaczej. Skąd ktoś taki w Dojo jej klanu? Mogła użyć Byakugana, jednak w tej sytuacji było to stanowczo nie uprzejme. Zamiast tego, spojrzała na młodzieńca swoimi białymi oczami.
- Nic sobie nie zrobiłeś? - Zapytała z troską w głosie. - Ten upadek był dość niefortunny.
W obecnym stanie chyba nie mogła dostrzec krwi z nosa, która plamiła wnętrze maski, więc lepiej zapytać i upewnić się, że wszystko jest w porządku. Jakby co, to zawsze miała przy sobie zwoje bandaży, więc kawałek będzie można poświęcić na opatrzenie, o ile chłopak się przyzna, że coś mu dolega. Ayame miała też maść swojego klanu, która na stłuczenia była istnym balsamem.
- Mam na imię Ayame. - Przedstawiła się i uśmiechnęła. - A Ty? Powiesz mi, kim jesteś i co tu robisz?
Może nie powinna tak naiwnie podchodzić do zamaskowanego, nieznajomego człowieka, jednak jego przestraszona reakcja dała jej sygnał, że nie powinna się go obawiać, a do tego ostrożnie postępować w rozmowie z nim. Coś wspomniał o sprzątaniu Dojo. Czyżby zajmował się tym miejscem?
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Od dawna chłopiec nie zapomniał się tak bardzo w swoim treningu, by nie zauważyć nadchodzących członków rodu. Zawsze w takich sytuacjach usuwał się na zaplecze, skąd w pozycji klęczącej zwyczajnie podglądał treningi dzięki swoim umiejętnościom wzrokowym. Teraz było już jednak zbyt późno na ucieczkę i chłopiec zaczął gorączkowo zastanawiać się jaka też kara może czekać go za tak śmiałe postępowanie jakim był trening w Dojo, które należało przecież do pełnoprawnych członków rodziny.
Jun'ichi ciągle z głową pochyloną ku ziemi zaczął po chwili analizować pierwsze słowa nieznajomej. Brzmiał łagodnie i to początkowo zmyliło chłopca, który powoli, ostrożnie zaczął unosić spojrzenie na zbliżającą się kobietę.
C-co? To znaczy... tak, nie, troszkę w nos i chyba krwawi ale... nie, zaraz się przemyję. - język młodzieńca zupełnie odmawiał posłuszeństwa. Nigdy bowiem żaden Hyuga nie okazał mu tyle uwagi i troski w zaledwie kilku zdaniach.
Czarnowłosa kobieta była bardzo blisko, jak żadna kobieta nigdy wcześniej nie była Jun'ichiego. Z pewnością z tego powodu serce młodzieńca przyspieszyło bicie bo była to dla niego całkowita nowość patrzeć na piękną istotę, która nie krzywi się na jego widok, nie wysługuje się nim i nie pluje pod nogi jak to zwykle bywało w życiu chłopca.
Jestem Jun'ichi. - tylko tyle zdołał z siebie wydusić bo momentalnie na jego gardle zacisnęła się niewidzialna dłoń strachu. Młodzian zawalczył jednak z tą siłą i wydusił z siebie resztę tego, co chciał powiedzieć.
Jestem opiekunem Dojo. Od trzech lat. - było to wszystko na co mógł się w tej chwili zdobyć, chociaż czuł i widział że kobieta najwyraźniej nie ma złych zamiarów. Prawdopodobnie zwyczajnie nigdy nie obiło się jej nawet o uszy, że o Dojo dba konkretna osoba, którą każdy z członków rodu może traktować jako służącego - "bo czemu nie?"
Wreszcie Jun'ichi wyprostował się i dalej w pozycji klęczącej spoglądał na Panią Ayame oczekując nerwowo jej odpowiedzi bądź jakiejkolwiek prośby, którą musiałby wykonać bo w końcu taki był jego los, takie było jego przeznaczenie.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Ayame

Re: Dojo

Post autor: Ayame »

Słysząc, że chłopak potłukł sobie nos i chyba krwawi, skrzywiła się z wyrzutami sumienia. Nie sądziła, że jej obecność tak wystraszy chłopaka. Czyżby nie miał Byakugana, który ostrzegłby go przed nadchodzącą osobą? Chyba, że tak mocno skupił się na trenowaniu, że zapomniał o koncentracji wokół siebie. Tyle pytań bez odpowiedzi.
- Przepraszam. - Przeprosiła, skłaniając lekko głowę. - Nie chciałam Cię przestraszyć. Lepiej przemyj twarz, zanim zabrudzisz cały strój. W razie czego, mam kawałek bandaża i maść leczniczą.
Kiedy chłopak się przedstawił i poinformował, że od trzech lat opiekuje się tym Dojo, Ayame uśmiechnęła się. To niesamowite, że nie miała o tym zielonego pojęcia, zamknięte wokół murów własnej posiadłości. Ojciec miał własne pole treningowe, i trenowali w każdą pogodę, hartując ciało, więc nie korzystali z Dojo. Było jej nawet wstyd, że wcześniej nie miała styczności z chłopakiem, tym bardziej, że był dość charakterystyczną postać z tą maską i bliznami na ciele. Coś czuła, że historia tych sznyt była dość bolesna i chyba powstrzyma swoją ciekawość.
- Miło Cię poznać, Jun'ichi. - Odpowiedziała przyjaźnie. - Przychodząc tu, widziałam ten nienaganny porządek. Traktujesz swoją powinność bardzo poważnie.
W tym momencie dała chłopakowi chwilę, aż doprowadzi się do porządku. Nie chciała, żeby jej się tu krwią zalał, co z reguły nos był dość przykrą sprawą, która tak szybko nie chce ustąpić. Miała nadzieję, że go sobie nie złamał, bo wtedy będzie trzeba przejść się do szpitala i naprawić szkodę. Tak więc gdy Jun'ichi wróci, zastanie Ayame siedzącą w pozycji seiza i przyglądającą się Dojo.
- Sam trenujesz, czy ktoś Ci pokazał ruchy? - Zapytała z zaciekawieniem. - Widziałam, jak starasz się dopracować każdy ruch i cios. Całkiem nieźle Ci idzie.
W sumie, to skoro był opiekunem Dojo, to mógł podglądać trenujących, jednak to nie to samo, jak nauczyciel, który dokładnie pokazuje ruchy, a Twoich zadaniem jest tylko nadać im płynności i perfekcji. Czyżby miała do czynienia z samoukiem? Ciekawe.
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Z każdą chwilę nerwy powoli opuszczały Jun'ichiego, bo widział że najwyraźniej trafił na jedną z osób w klanie, które niespecjalnie lubiły korzystać ze swojej wyższej względem niego pozycji w hierarchii. Mimo to, nadal należało zachowywać się odpowiednio, w końcu była to kobieta, której powinien słuchać. Posłusznie wyciągnął więc ręce by przyjąć leczniczą maść widywaną wcześniej w ekwipunkach innych członków rodu.
Dziękuję Pannno Ayame. - odpowiedział jeszcze odrobinę niepewnie po czym odsunął się raptem o 1 m do tyłu by zastosować wspaniały podarunek na krwawiącym nosie. Wiedział doskonale, że nie ma najmniejszego sensu odchodzenie gdzieś, chowanie się bo przecież rozmawiał z użytkowniczką Byakugana przed którym nic nie jest w stanie się ukryć. Odsunął się w tył tylko po to, by ewentualnie nie zabrudzić jej krwią, która mogłaby przypadkowo chlapnąć w jakimś kierunku.
Jun'ichi niepewnie chwycił za dolną część swojej maski i powinął ją odsłaniając dolną część twarzy. Na moment zatrzymał się jakby niepewny swojej decyzji. Znowu spojrzał na rozmówczynię i westchnął zrezygnowany by następnie jednym ruchem ściągnąć całą maskę ukazując tym samym całą swoją twarz pełną blizn, oraz zakrwawiony delikatnie nos.
Bez słowa otworzył pudełeczko z maścią i nabrał odrobinę by posmarować krwawiące miejsce. Starał się to zrobić w miarę szybko by nie kazać panience Ayame zbyt długo czekać na zwrot specyfiku. Na koniec naciągnął ponownie maskę na twarz i znowu podsunął się do niej wyciągając rękę z drewnianym pudełeczkiem.
Dziękuję. - ukłonił się pełen pokory.
To jedyne do czego jestem potrzebny więc robię co mogę by było idealnie. Jest Pani pierwszą, która przyznała że Dojo wygląda odpowiednio. To aż nadmiar uprzejmości z Pani strony. - znowu chłopiec ukłonił się dotykając czołem podłogi. Nie wiedział czy może jest to jakiś sprawdzian ze strony Pana Gyokusho, czy może czysty przypadek że ktoś taki pojawił się tutaj i wypytuje o jego życie i pracę. Najchętniej sprawdziłby okolicę używając swoich zdolności, jednak wiedział że nie umknęłoby to uwadze Pani Ayame, a tym bardziej Gyokusho gdyby faktycznie był w okolicy.
Trenuję sam, ale ruchy... ja... podglądałem. - ostatnie słowa chłopa wyszeptał nieco zmieszany. Wiedział że za coś takiego mógłby zostać srogo ukarany jednak czy za kłamanie swojej rozmówczyni nie czekałaby go równie sroga kara? Poza tym jeśli tu jest, możliwe że i tak zna całą prawdę więc kłamanie mogło nie być wcale żadnym rozwiązaniem.
Jakiś czas temu był tutaj Pan Gyokusho i podobno myślał o tym czy nie przydzielić mi nauczyciela ale... najwyraźniej zapomniał o mnie. Dlatego trenuję sam kiedy tylko mam na to czas, a Dojo jest nieużywane. Dawni liderzy są dla mnie natchnieniem - gestem ręki wskazał wiszące na ścianie portrety.
Poza tym nie ma raczej powodu, by ktokolwiek mnie uczył. Zawsze będę jedynie opiekunem Dojo, a ktoś taki nie musi przecież umieć walczyć, prawda?
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Ayame

Re: Dojo

Post autor: Ayame »

Gdy Jun'ichi zdecydował się na maść, Ayame podała mu drewniane pudełeczko ze smarowidłem, żeby mógł doprowadzić się do porządku. Żeby to zrobić, musiał jednak ściągnąć maskę, co wywołała u niego krótkie wahanie. Niemniej, najwyraźniej zdał sobie sprawę, że i tak nic przed nią nie ukryje, więc ostatecznie odsłonił twarz. Tak jak Ayame podejrzewała, jego oblicze również było poznaczone bliznami, co wyraźnie ją zmartwiło. Nie miała pojęcia, co mogło spowodować takie blizny, jednak wyglądało na to, że chłopak sporo wycierpiał. Do tego był taki sam, jak ona, a traktował ją z ogromnym szacunkiem. Coś tu było wyraźnie nie tak.
- Jedyne? - Zapytała, odbierając maść. - Przecież jesteś taki jak ja. Dlaczego ktoś się Tobą wysługuje i poniża, kiedy Twoje miejsce jest wśród nas? Powinieneś był shinobim, który wspiera prowincję i jej mieszkańców, trenować razem z innymi, a nie sprzątać Dojo i kłaniać się każdemu z nas. Jesteśmy równi i nikt nie ma prawa tego zmieniać.
Nie rozumiała tego i chyba nawet nie chciała zrozumieć. Ktoś najwyraźniej zrobił z tego chłopca popychadło i wykorzystuje fakt, że ten ma słabą psychikę i tak daje się manipulować. To było karygodne i koniecznie powinna o tym wspomnieć, gdzie trzeba. Już po chwili dowiedziała się, że chodzi o Gyokusho, którego zapewne ojciec będzie znać. Porozmawia z nim na ten temat.
- Nieprawda! - Zaprzeczyła. - Kto Ci nagadał takich głupot? Nie jesteś niczyim sługą i nikt nie ma prawa Cię tak traktować. Jesteś jednym z nas i gdyby Lider się o tym dowiedział, Twój ''Pan'' zostałby ukarany. Nie może Cię więzić w tym Dojo i ograniczać Twój rozwój, zmuszając Cię do trenowania w ukryciu.
Widać było, że cała ta sytuacja wzburzyła kunoichi, która jednak po chwili ochłonęła, biorąc kilka głębszych wdechów. Jeszcze raz spojrzała na chłopaka, po czym rozejrzała się po Dojo. Najwyraźniej coś jej chodziło po głowie, tylko co? Zapewne zaraz się okaże.
- Zróbmy tak. - Zaproponowała. - Opowiesz mi swoją historię, a ja spróbuję Ci jakoś pomóc. Możemy zacząć od wspólnego treningu. Co Ty na to?
Nie mogła pozwolić, żeby Byakugan marnował się w ten sposób. To było niedopuszczalne. Nawet ona, mimo że do końca nie chciała być kunoichi, starała się zwiększyć potencjał swoich umiejętności tylko po to, żeby ojciec był z niej dumny, a jej marzenie się spełniło.
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Jun'ichi gdyby mógł, z pewnością uniknąłby całej tej rozmowy bo zdawał sobie sprawę z tego jak dużych może przysporzyć mu ona kłopotów. Przez tyle lat wszystko było w idealnym porządku, nikt nie narzekał na taki stan rzeczy, aż wreszcie pojawiła się ona - Hyuga która jak właściwie każdy w klanie nie miała pojęcia o młodym opiekunie Dojo. Różniła ją tylko ta cząstka poczucia sprawiedliwości, która mówiła jej że każdy zasługuje na równe traktowanie i równe szanse - chłopiec nie do końca się z tym zgadzał.
Pani Ayame wypowiadała dużo słów, które wprawdzie miały sens, ale wprowadzały nagle zbyt duże zamieszanie którego można było się obawiać. Zapewne z racji swojej pozycji, to Jun'ichi zostałby uznany za tego, który szukając drogi ucieczki od swojego życia poskarżył się jej licząc na ochronę. Wreszcie kiedy zaproponowała trening, pięści kaleki zacisnęły się mocno na kolanach, a zęby nie dały rady dłużej powstrzymywać języka który rwał się wręcz do protestu.
Wszystko wydaje się Pani takie łatwe. Nic nie jest łatwe i nic nie da się zrobić. Opowiem swoją historię i wtedy zrozumie Pani że taki los był mi pisany i był właściwie moim wybawieniem.
Po tych słowach, Jun'ichi opowiedział w miarę dokładnie czasy kiedy to jeszcze żyli jego rodzice, nic nieznaczący Hyuuga o przeciętnych umiejętnościach walki i dyplomacji. Jednym słowem - szaraki wśród gwiazd jakimi była cała reszta klanu. Nie było dziwne, że takie "miernoty" urodziły kalekie dziecko, któremu nie dawano zbyt dużych szans na przeżycie i tylko ze względu na posiadane oczy, sama rada zdecydowała pozostawić go przy życiu, jednocześnie odgórnie ustalając jego miejsce w klanie i wiosce. Była to decyzja starszyzny, mądrych i doświadczonych ludzi których jednym celem była ochrona wioski, Kekkei Genkai i dobro mieszkańców. Jak więc ktoś taki jak rodzice kaleki mogli się temu sprzeciwiać? Jak on miałby się temu sprzeciwić?
Później Pani Ayame dowiedziała się o śmierci rodziców, którzy zwyczajnie nie podołali misji co też nie zaskoczyło nikogo w klanie, a uprościło jedynie "lepsze zagospodarowanie kaleki" o którego już zupełnie nie miał kto walczyć czy się zamartwiać.
Miałem więc uciekać? Liczyć na to, że z takim wyglądem uniknę kłopotów? Liczyć na to, że nikt nie będzie chciał wydłubać mi oczu kiedy tylko prawda wyjdzie na jaw? Decyzja rady miała na celu chronić nie tylko oczy ale też mnie. Rola opiekuna Dojo nie jest przecież hańbiąca ani specjalnie męcząca. Dzięki nim ktoś taki jak ja, kto nie powinien nawet przeżyć, ma cel, zajęcie i może chociaż przebywać w niedalekim otoczeniu takich wspaniałych wojowników jak Wy. Uwierz Pani, że nigdy nie śmiałem nawet marzyć o lepszym życiu. Każdy powinien cieszyć się takim jakie sprawił mu los. Poza tym mylnie odebrałaś moje słowa. Moim Panem nie jest Gyokusho. Moimi Panami są wszyscy w rodzie Hyuga. Jestem tutaj by służyć Wam, wszystkim razem i każdemu z osobna. Klan podarował mi życie więc ja jestem gotów poświęcić je wiernie służąc póki tylko starczy mi sił. - po tych słowach Jun'ichi ukłonił się nisko, czołem dotykając leżących na ziemi dłoni.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Ayame

Re: Dojo

Post autor: Ayame »

Ayame więc zamieniła się w słuch, a z każdym kolejnym zdaniem chłopaka, nie mogła uwierzyć, jak można w ogóle tak myśleć i kto nakładł mu do głowy takich bzdur. To była tak chora sytuacja, że aż zaczęła się zastanawiać, czy to nie jest jakiś koszmar. Aż miała ochotę odpalić Byakugana i dokładnie przeskanować młodzieńca, ale ostatecznie się powstrzymała, zaciskając tylko dłonie w pięści, trzymane na kolanach. Nie, ta sytuacja jest zdecydowanie nie taka, jak być powinna.
- A w czym Ci przeszkadza własny wygląd? - Zapytała. - Z tego co przed chwilą widziałam, nie masz problemów z poruszaniem się. Czy wygląd przeszkadza Ci w trenowaniu? Doskonaleniu się? W byciu takim samym shinobim, jak ja i inni? Czy masz problemy z Byakuganem? Wyjaśnij mi, bo nie rozumiem, jak blizny na ciele mogą Ci zamknąć drogę do stania się równym nam wszystkim.
Nie, nie mogła tego zrozumieć i nie chciała. Nie chodziło tutaj o to, że bycie opiekunem Dojo to jakaś ujma, bo nie to miała na myśli. Plamą na honorze było to, że zrobiono z niego sługę, któremu odebrano możliwość normalnego rozwoju. Zamiast starać się zrobić z niego wojownika, zrobili z niego prawdziwego kalekę, który musiał się sam uczyć, podglądając trenujących w Dojo. To była plama na honorze tych, którzy podjęli tak karygodną decyzję.
- Nie, Rada nie chciała Cię chronić. - Odpowiedziała. - Zwyczajnie wstydzili się, że ktoś taki mógł urodzić się w naszym klanie i zamiast starać się zrobić z Ciebie wojownika i szkolić jak innych, zwyczajnie Ci wmówili, że lepiej będzie Cię ukryć. Świadomie pozbawili Cię możliwości rozwoju i umieścili tutaj, dając zajęcie, abyś nie musiał pokazywać się innym na oczy.
Może w tym momencie zabrzmiała brutalnie, ale chciała koniecznie otworzyć chłopakowi oczy na to, że pod złym kątem patrzy na tą sprawę, a niektórym jest to na rękę. Nie uratowali mu życia. Odebrali mu możliwość stania się prawdziwym członkiem klanu i zrobili z niego popychadło, wmawiając mu kalectwo. Blizny można było zakryć i tylko Byakugan by je zobaczył, jednak jakie znaczenie mają blizny? Nie raz widziała rozległe oparzenia, znaczące ciała innych, co w niczym im nie przeszkadzało. Dalej żyli i kroczyli ścieżką, którą obrali.
- Znam jedną osobę, z której powinieneś wziąć przykład. - Powiedziała już łagodniej. - To członek naszego klanu, jednak urodził się ślepy, bez Byakugana. Wyobrażasz sobie, jak jemu musiało być w życiu ciężko? Nie posiadał naszej klanowej zdolności, a mimo to stał się potężnym shinobim i utalentowanym medykiem. Jakiś czas temu, podczas misji, miałam zaszczyt go spotkać. Ocalił mi nawet życie, odpychając poza zasięg wybuchu, który przyjął na siebie. Myślisz, że inni widzą w nim kalekę? Nie. To bohater, którego wszyscy szanują i wzór do naśladowania.
Była ciekawa, co teraz jej odpowie. Hanzo miał zdecydowanie gorzej, pozbawiony Byakugana, a mimo to stał się naprawdę wyjątkową osobę. Nie był niczyim sługą, ba, był wolnym ptakiem, któremu Lider pozwolił swobodnie wędrować po świecie i zawsze był mile widziany w Kyuzo. Dlaczego Jun'ichi, który był sprawny fizycznie i posiadał Byakugana, miał być inaczej traktowany?
- Nie chcę być Twoją Panią. - Powiedziała stanowczo. - Uważam Cię za równego sobie, więc proszę, abyś mówił mi po imieniu.
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Zachowanie Pani Ayame było dla młodego opiekuna niezrozumiałe i nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś w tym wszystkim jest nie tym na co wygląda. Nie wiedział jeszcze co. Jeszcze!
Chłopiec coraz bardziej speszony i zdenerwowany wpatrywał się na przemian w ziemię, ściany i swoją rozmówczynię, która nie ustawała w swoich dziwnych próbach odwrócenia życia obcej sobie osoby. Cały jej wywód budził w nim różne emocje, z których niektóre były uogólniając dobre, inne złe. Ta harmonia uczuć sprawiała, że żadne słowo protestu nie przecisnęło się przez zaciśnięte zęby. Wszystko to jednak był tylko tymczasowy spokój bo nawet kiedy Pani Ayame uspokoiła nieco ton swych wypowiedzi, w Jun'ichim trwała nierówna walka skrywanych od lat emocji z nadzieją na inne, lepsze życie. W takich sytuacjach często to doświadczenie wyciągane z dawnych błędów pozwala powstrzymać nerwy, opiekunowi Dojo brakowało jednak takiego doświadczenia całkowicie.
I co z tego? I co z tego?! - coraz głośniej wycedzał przez zęby słowa pełne żalu.
Całe życie byłem nikim, sługą który posiada krew na którą nie zasługuje. Tak traktowaliście moich rodziców, tak traktowaliście mnie. Wszyscy, zawsze! Teraz mam uwierzyć, że słowo jednej kobiety odmieni całe lata przyzwyczajeń? Jutro obudzę się w nowym futonie, a w kuchni będzie pełno jedzenia? Nagle wszyscy zaczną mówić mi dzień dobry zamiast pluć mi pod nogi? Nawet jeśli masz rację... a wiem, że tak jest... to nic nie zmienia. Tak jak ja, powinnaś zaakceptować tą sytuację... Pani.
Emocje jakie targały wewnętrznie chłopakiem w trakcie tej przemowy raz skierowane były przeciwko Ayame bo zdawać by się mogło, że w rzeczywistości chce ona tylko utrudnić mu życie. Przecież jeśli cała jej chęć pomocy nie doprowadzi do poprawy, to raczej pewne że tylko pogorszy podejście innych członków rodziny do "skarżypyty". Był też moment, kiedy Jun'ichi dopatrywał się w całej tej sytuacji podstępu ze strony Pana Gyokusho - może to on nasłał nieznajomą mu kobietę by sprawdziła jak wierny jest rodzinie i co o niej uważa.
Ostatecznie jednak swoje przemówienie kaleka zakończył pokornym ukłonem w stronę Pani Ayame.


W sercu czuł ulgę tylko z jednego powodu - przez maskę nie widziała łez które płynęły z jego białych oczu.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Ayame

Re: Dojo

Post autor: Ayame »

Najwyraźniej jej słowa uderzyły zbyt mocno, naruszając czuły punkt psychiki chłopaka, więc ostatecznie Ayame zamilkła i ze spokojem patrzyła, jak Jun'ichi wylewa teraz swoje żale. Oczywiste było to, że nic nie zmieni się ot tak, w jednej chwili, ale można było dążyć do tego, aby stopniowo to zrobił. Chłopiec jednak miał tak niską samoocenę, że sam wmawiał sobie, że jest nikim. To było bardzo smutne i ten smutek odmalował się na twarzy kunoichi.
- Nie. - Odpowiedziała stanowczo. - Nie mam zamiaru akceptować tej sytuacji, a Ty zrób, jak uważasz. Do niczego nie mam zamiaru Cię zmuszać. Może kiedyś wspomnisz moje słowa, gdy zapragniesz być kimś więcej, niż tylko opiekunem Dojo.
Po tych słowach wstała i podeszła do pobliskiego manekina, sprawdzając jego wykonanie i czy nada się jej do treningu. Nie przyszła tu trenować, ale ze względu na Jun'ichiego, postanowiła zrobić wyjątek i pokazać mu układy ciosów i uników. Zawsze łatwiej jest naśladować na bieżąco dany ruch i utrwalać go, niż podglądać i potem ćwiczyć z pamięci, która czasami zawodzi. Dzięki temu przynajmniej tak wesprze jego rozwój. Dała mu do myślenia, a przynajmniej taką miała nadzieję, to teraz wypadałoby dać mu jeszcze coś, co się przyda na co dzień.
- To co? - Zapytała. - Masz jeszcze siłę trochę potrenować?
Przybrała pozycję bojową, stojąc bokiem do chłopaka, a przodem do manekina, lecz w sporej odległości od niego, by następnie rozpocząć serię ciosów miękką pięścią, uników i kopnięć na niewidzialnym przeciwniku. Specjalnie spowolniła swoje ruchy, żeby Jun'ichi mógł nadążyć i obserwując ją, sam spróbował ją naśladować. Tak było najłatwiej nauczyć się czegokolwiek. Potem, jak nabierze pewności, będzie można stopniowo przyspieszyć i dodać nowe sekwencje ruchów. Ayame zaś w całości skupiła się na swoim niewidzialnym przeciwniku, uderzając w powietrze, choć nie odpaliła jeszcze Byakugana. Dostatecznie dobrze znała to, czego nauczył ją ojciec, żeby móc teraz trenować na sucho i przy okazji pokazując chłopakowi ruchy. W pewnym momencie jednak Ayame przybliżyła się do manekina, by następnie miękką pięścią uderzać w odpowiednie punkty na ciele przeciwnika. Oczywiście w przybliżeniu, ponieważ manekin nie posiadał punktów tenketsu, ale to nie miało teraz znaczenie. Liczył się fakt, gdzie najlepiej uderzyć, żeby jak najbardziej uprzykrzyć przeciwnikowi życie.
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Z głową smętnie spuszczoną do dołu, Jun'ichi trawił wszystkie słowa wypowiedziane przez dopiero co poznaną Ayame. Z jednej strony była mało delikatna, z drugiej jednak czy miała powód by być? Poza tym przez te wszystkie lata nikt nie obchodził się z nim delikatnie więc czemu nagle tak mu to przeszkadzało? Najpewniej dlatego, że wszystko to była prawda, której sam chłopak zwyczajnie bał się sprzeciwić.
Chłopak siedział tak jeszcze dłuższą chwilę w trakcie której Ayame odeszła kawałek dalej i zaczęła trenować styl miękkiej pięści. Oczywiście nie umknęło to Jun'ichiemu jednak przez jakiś czas nie odważył się nawet ruszyć, poza tym musiał uspokoić nerwy i zrobić coś z cieknącym nosem przez który najpewniej brzmiałby dość zabawnie.
Kobieta chyba miała jednak jakieś wyczucie w tego typu sprawach, bo dopiero kiedy kaleka nieco się uspokoił, ta znowu zagaiła rozmowę propozycją wspólnego treningu. Tym razem Jun'ichi mocno się zastanowił i wziął pod uwagę wszystko to co powiedział jeszcze chwilę wcześniej.
Jak mimo to, może mnie traktować tak dobrze? - zastanawiał się w myślach chłopiec, odwracając się całym ciałem w jej stronę. Wciąż jednak klęczał wpatrzony w jej płynne ruchy, które były dokładnie tym czego zawsze chciał się nauczyć.
Jun'ichi chciał coś odpowiedzieć, wiedział jednak że w tej sytuacji słowa nie były już potrzebne. Ayame najwyraźniej zrozumiała że młodym człowiekiem mogą czasem pokierować zbyt silne emocje.
Powoli podniósł się na równe nogi i stanął przodem do starszej z rodu po czym skłonił się nisko by następnie spróbować naśladować jej pozycję i kolejne, dość proste jak na początek ruchy. Pierwsze chwile pełne były nerwów i rozmyślań co się właściwie dzieje, czemu to się dzieje i do czego to doprowadzi? Później Jun wczuł się w trening na tyle, że zapomniał o tych wszystkich drobnostkach i oczyma wyobraźni postawił przed sobą przeciwnika, którego zaczął okładać serią ciosów podpatrzoną od samej Ayame. Dopiero po jakimś czasie dostrzegł, że kobieta trafia w konkretne punkty na ciele i zrozumiał, że najpewniej są to "tenketsu" o których słyszał niejednokrotnie podczas podsłuchiwania i podglądania treningów innych członków rodu. To był jednak pierwszy raz kiedy chłopiec miał okazję samodzielnie spróbować trafiać takie miejsca i nawet mimo tego, że było to tylko udawanie, czuł narastającą satysfakcję i dumę. Negatywne emocje takie jak złość, strach i niepewność ustąpiły całkowicie.
Czy tak? - spytał wreszcie niepewnie przytrzymując dwa palce na ciele manekina w okolicach wcześniej wskazanych przez Ayame. W jego głosie wciąż słychać było niepewność i lęk, jednak mimo to przemógł się, a było to dla niego ogromne wyzwanie.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Ayame

Re: Dojo

Post autor: Ayame »

Gdy Ayame rozpoczęła trening, Jun'ichi z zaciekawieniem obserwował jej ruchy, tym razem nie musząc się kryć. Ba! Mógł nawet dołączyć do treningu, jeśli tylko będzie miał na to ochotę. Z początku chyba miał jakieś wątpliwości i bił się z myślami, jednak po chwili przemógł się i wstał, rozpoczynając naśladowanie ruchów kunoichi. Z początku pokazała mu proste ciosy i uniki, by następnie przejść do nieco bardzie zaawansowanych, co jakiś czas powtarzając je, aby chłopakowi utrwaliły się w pamięci. Na koniec zaś skupiła się na manekinie, którego zaczęła okładać w konkretne miejsca, głównie na torsie. Ciosy były podglądowe, bo sztuczna kukła nie miała tenketsu, no ale lepiej było trenować tak, niż na kimś, zaburzając jego chakrę i posyłając go do szpitala. Kiedy więc Jun'ichi zapytał, czy dobrze to robi, Ayame spojrzała w jego stronę i uśmiechnęła się.
- Mniej więcej. - Odpowiedziała. - Na manekinie trudno to stwierdzić. Na ciele jest 361 punktów tenketsu, czyli miejsc wylotu chakry. Są bardzo malutkie i trzeba sporej precyzji, żeby w nie trafić. Gdy jednak trafisz, blokujesz przepływ chakry w tym miejscu. Zablokowanie większej liczby tenketsu, może powodować zatrzymanie przepływu chakry i przeciwnik nie będzie w stanie z niej korzystać, a czasami nawet się ruszyć.
Stanęła prosto i spojrzała na Jun'ichiego, zastanawiając się nad czymś. W końcu, jakby podejmując jakąś decyzję, uśmiechnęła się delikatnie. Chyba najlepszym wyjściem będzie mu pokazać, bo przecież nikt do tej pory nie pofatygował się, żeby go nauczyć.
- Aktywuj swojego Byakugana i przyjrzyj się mojemu układowi chakry. - Poleciła. - Jeśli dobrze się przyjrzysz, zobaczysz na kanałach maleńkie, jasne punkty. To właśnie punkty tenketsu, w które należy trafiać, a na co pozwala nasz styl Delikatnej Pięści.
Przynajmniej tyle mogła mu powiedzieć na początek. Pozostanie mu tylko trenowanie i doskonalenie się, aby jego ruchy nabrały szybkości i płynności. Jak to mówią, praktyka czyni mistrza, chociaż dobrze by było, jakby miał możliwość ćwiczyć z kimś na co dzień. Tego jednak nie mogła mu dać, ale za to chętnie poświęci mu czas, gdy tylko będzie mogła i o ile chłopak się zgodzi. Miała nadzieję, że nie był na nią zły.
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Nie było łatwo po tych wszystkich niemiłych słowach tak po prostu stać obok kogoś i jak gdyby nigdy nic trenować. Poczucie winy ciągle tkwiło w sercu i głowie młodego opiekuna, jednak nie wiedział czy jest w stanie coś z tym zrobić. Nie miał jednak zamiaru znowu popełnić tego błędu i wylewać swoich emocji, bał się też jednak znowu poruszać temat - pozostawało jedynie trenować.
Każdy kolejny ruch Ayame, Jun starał się powtórzyć nieco wolniej ale jak najdokładniej by nie sprawić swojej nauczycielce zawodu. Dopiero po kilku wolniejszych powtórzeniach, chłopak próbował przyspieszyć i atakować tak, jak gdyby walczył z prawdziwym rywalem.
Oczywiście życie lubiło płatać figle, a kiedy człowiek starał się najbardziej, często wychodziło zupełnie odwrotnie. Jun'ichi sam podczas kolejnych powtórzeń dostrzegał niedoskonałości, nierówne ułożenie rąk, niepewność w niektórych ruchach jednak starał się z każdą następną próbą lepiej naśladować Ayame. W głowie karcił sam siebie za to, że nie jest w stanie wykonać prostych powtórzeń, gdzie znalazłoby się w klanie Hyuga zapewne kilkoro młodszych od niego, którzy mogliby pokazać mu jak powinno to wyglądać.
Po jakimś czasie nauczycielka poczęstowała chłopaka odrobiną wiedzy teoretycznej. Kiedyś kaleka słyszał podobne informacje ale były to oczywiście jedynie skrawki podsłuchanych rozmów między prawdziwym nauczycielem i uczniem. Teraz Jun'ichi zaczynał dostrzegać większy sens w stylu miękkiej pięści, rozumiał jaki jest cel uwalniania chakry i co może dokładnie uczynić. Mało tego, chłopak nigdy nie pomyślał o tym by zliczyć wszystkie Tenketsu na ciele, a teraz nabrało to naprawdę dużego znaczenia.
Jeśli kogoś trafię to zniszczę na zawsze jego karierę shinobi? To... okrutne... - skomentował Jun'ichi zastanawiając się nad tym czy można być shinobi bez możliwości korzystania z chakry. Oczywiście nie widział tego zupełnie nawet oczyma wyobraźni bo i jak ktoś miałby stawić czoła potędze chakry z użyciem samych pięści?
Odpowiedź miała przyjść już po chwili w postaci prezentacji w trakcie której białe oczy miały przeniknąć przez ciało Ayame by obejrzeć jej układ chakry.
Nigdy tego nie robiłem, nie wiem jak to zrobić ale... przecież się nie przyznam bo zostawi mnie samego! - pomyślał Jun'ichi po czym stanął prosto przed nauczycielką i złożył przed sobą dłonie skupiając tym samym chakrę.
Świat wokół wyglądał teraz nieco inaczej, aczkolwiek każdy szczegół był dla chłopca lepiej widoczny. Po krótkim rozejrzeniu się wokół, oczy skierował na Ayame, zamilkł na dłuższą chwilę i całkowicie zamarł.
Faktycznie, teraz to widzę. Nigdy wcześniej nie używałem Byakugana w ten sposób! Ale... nie rozumiem jak mogę je zablokować? Co się stanie później? A jeśli ktoś i tak spróbuje użyć chakry, a ja zablokowałem jego Tenketsu? - spod maski nie było widać pełni zdziwienia Jun'ichiego, a było ono ogromne. Teraz kiedy dostrzegł swoje nowe umiejętności i został poinstruowany o tym jak może je wykorzystać, cała motywująca przemowa Ayame zaczynała nabierać nowego znaczenia. Teraz chłopiec dostrzegał, że z tymi oczami faktycznie mógłby stać się kimś więcej niż tylko opiekunem Dojo.
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Ayame

Re: Dojo

Post autor: Ayame »

Kiedy Ayame przedstawiła Jun'ichiemu trochę wiedzy teoretycznej, ten od razu zadał pytanie, które najbardziej go nurtowało. Oczywiście, mógł pomyśleć, że skoro blokuje czyjś układ chakry, to automatycznie robi z niego dożywotniego kalekę. To z kolei dało Ayame do zrozumienia, że chłopak jest totalnym nowicjuszem i chyba nawet nie zna podstawowych technik ich klanu. Będzie trzeba nad nim sporo popracować, ale gdy nadrobi zaległości, będzie z niego dobry shinobi. Jego pierwsze pytanie dało jej znak, że chłopak mimo wszystko ma dobre i wrażliwe serce.
- Nie, nie zniszczysz. - Uspokoiła go, uśmiechając się ciepło. - Musiałby jednak zgłosić się po tym do szpitala. Medycy są w stanie na nowo odblokować jego tenketsu i przywrócić mu władzę nad chakrą. Na polu bitwy jednak jest zdany tylko na Twoją łaskę.
Po tych słowach pozwoliła mu na to, aby użył na niej swojego Byakugana, aby mógł obejrzeć jej układ chakry i przyjrzeć się uważniej punktom tenketsu, o których mu właśnie powiedziała. Nie ma co, czeka go jeszcze dużo pracy, ale zapowiadał się obiecująco. Uśmiechnęła się szeroko, gdy swoimi białymi oczami dostrzegł to, co chciała mu pokazać. To była jednak tylko część sukcesu, bo zobaczyć to jedno, ale trafić, to już coś zupełnie innego. Z tego tytułu zrodziły się u chłopaka kolejne pytania, na które Ayame musiała odpowiedzieć.
- Zablokowujesz je własną chakrą. - Odpowiedziała. - Jeśli trafisz w punkt tenketsu, musisz uwolnić trochę swojej chakry i bezpośrednio wpuścić ją w ten punkt. Wtedy go blokujesz.
Tak chyba najłatwiej było mu to wyjaśnić. Jeśli trafi pacem w punkt, to z czubka palca wypuszcza cząstkę swojej chakry i blokuje trafione tenketsu. Nic skomplikowanego, no ale teoria była zdecydowanie łatwiejsza, niż praktyka, o czym Jun'ichi jeszcze się przekona. Drugie jego pytanie miało już bardziej skomplikowaną odpowiedź i kunoichi chwilę się zastanowiła, jak mu to łatwo wyłożyć, żeby mógł bez problemu zrozumieć. Dobry będzie przykład.
- Wszystko zależy od tego, jakie punkty zablokujesz. - Wyjaśniła z powagą. - Jeśli zablokujesz tenkestsu w obu rękach przeciwnika, nie będzie mógł z nich wypuścić żadnych technik, ale nadal może pluć wodą, albo ogniem. Musiałbyś całkowicie zablokować jego źródło chakry, żeby nie mógł wcale z niej korzystać. Wtedy nie wykona żadnej techniki, choćby nie wiem, jak bardzo próbował. Nadal jednak może próbować zaatakować Cię fizycznie, o ile jest dostatecznie silny i wytrzymały. Słabszy przeciwnik z reguły ma wtedy też problem z poruszaniem się.
Mówiąc o źródle chakry, wskazała jasny punkt, w postaci niebieskiego ognika w centrum swojego ciała, który Jun'ichi mógł doskonale zobaczyć swoim Byakuganem. No i w sumie to było chyba na tyle, jeśli chodzi o teorię. Ich styl walki miał na celu trafienie i zablokowanie tenketsu przeciwnika i nic więcej tutaj nie dało się dopowiedzieć. Owszem, mieli techniki, które bazowały na ich własnej chakrze, ale to była już bardziej zaawansowana wiedza, na którą jeszcze przyjdzie czas.
- Skoro nie wiedziałeś o tenketsu i o tym, jak patrzeć na nie Bakuganem, to chyba nie znasz podstawowych technik naszego klanu. - Stwierdziła, po czym zapytała. - Mam rację?
0 x
Awatar użytkownika
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906
Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dojo

Post autor: Jun'ichi »

Obrazek Uczucia zdenerwowania, niepewności i strachu które jeszcze kilkanaście minut temu nękały chłopca, teraz zniknęły całkowicie. Przegoniła je ciekawość i fascynacja tym, że jako jeden z niewielu na świecie, mimo swoich ułomności był w stanie nauczyć się takich potężnych technik walki. Każde kolejne zdanie napełniało go dziwnym, nieznanym mu wcześniej rodzajem radości, chyba nawet był gotów nazwać to dumą.
Teraz już wiem czemu Styl Miękkiej Pięści jest tak potężny. Klan Hyuga bez wątpienia jest wspaniały. - skomentował w pewnej chwili chłopak, jakby zupełnie nie wliczając siebie w rodzinę. Patrzył rozmarzony na pokaz Ayame zapominając w pewnych momentach że przecież on sam lada moment będzie musiał to wykonać. Chwilami było to po prostu zbyt abstrakcyjne, zbyt piękne by było prawdziwe.
Na pytanie o znajomość podstawowych technik kaleka nieco się rozbudził i smętnie spuścił głowę w dół.
Ja... ja chyba nie tak dobrze. Próbowałem kiedy obserwowałem innych ale... no nie wiem... - zakłopotanie znowu opanowało jego umysł. Mimo tego wiedział, że musi coś zrobić dlatego stanął w pozycji typowej dla członków rodu i rozpoczął swój "pokaz".
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

I do not want the sun to rise if she will not be there
Ayame

Re: Dojo

Post autor: Ayame »

Najwyraźniej jej odpowiedź uspokoiła chłopaka i przegoniła resztki jego wątpliwości, a to jeszcze nie wszystko. Wyglądało na to, że Jun'ichi był pod dużym wrażeniem tego, co potrafi klan, do którego należał i jaka siła drzemała w nim samym. Ayme uśmiechnęła się ciepło. Cieszyła się, że to właśnie ona mogła otworzyć mu oczy i spojrzeć na to wszystko w innym świetle.
- Klan, to Ty, ja i pozostali, posiadający białe oczy. Bez wyjątku. - Przyznała, nadal się uśmiechając. - A to przecież nie wszystko, co potrafimy. Sam Byakugan widzi na wiele kilometrów w linii prostej i do tego wokół siebie, jeśli dobrze się skoncentrujesz. Wykrywa też chakrę, co pomaga w zlokalizowaniu przeciwników i uniknięciu zasadzki.
Gdy jednak zapytała go o podstawowe techniki, nie spodziewała się usłyszeć tego, co właśnie powiedział. Okazało się bowiem, że Jun'ichi nie był takim nowicjuszem, jak się mogło wydawać. Chłopak zwyczajnie podpatrywał treningi innych, a potem sam próbował naśladować to, co zobaczył. Ayame więc ze szczerym zdumieniem przyglądała się, jak kolejno pokazuje jej to, co sama doskonale znała i nie mogła wyjść z podziwu. Gdy skończył, podeszła do niego, zaś minę miała naprawdę poważną i skupioną.
- Jesteś naprawdę niezwykły, Jun'ichi. - Odezwała się z pełnym podziwem. - Mimo braku znajomości teorii i informacji na temat tenketsu, byłeś w stanie nauczyć się tych technik i to całkiem nieźle. Jeszcze trochę treningu i będziesz w tym naprawdę dobry. Teraz też wiesz, jak należy celować, więc pozostaje Ci jedynie popracować nad szybkością i precyzją, a będzie z Ciebie doskonały shinobi.
Tak, to był zdecydowany komplement i słowa pochwały, które właśnie usłyszał od kunoichi. Dzięki temu, mógł się poczuć nieco pewniej i trochę bardziej uwierzyć w swoją wartość. Nie, ona zdecydowanie nie widziała w nim kaleki. Nie interesowały jej jego blizny. Najważniejszy był fakt, że posiadał Byakugana i miał zalążki na dobrego wojownika. Był taki sam, jak ona.
- W takim razie, na obecną chwilę nic więcej nie mogę dla Ciebie zrobić, zanim dobrze nie opanujesz podstaw. - Stwierdziła, po czym zamyśliła się. - Gdybyś jednak miał ochotę poznać w przyszłości inne, lepsze techniki, chętnie Ci pomogę. W razie czego, znajdziesz mnie swoim Byakuganem. Mieszam niedaleko.
W tym momencie zrobiła wszystko, co było w jej mocy, czyli zaproponowała mu dalsze szkolenie, gdy będzie gotowy i trochę poprawi swoje umiejętności klanowe. Znała kilka innych techniki, które chętnie mu pokaże, gdy przyjdzie na to pora i zrobi z niego prawdziwego członka klanu, a nie popychadło, którym można było się wysługiwać tylko dlatego, że swoim wyglądem przynosił wstyd.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Domy mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości