Iwatooshi

Iwatooshi

Iwatooshi

Post autor: Iwatooshi »

Klik.
Wrzucam w hide, bo kiedyś byłem grafikiem SR(jednym z trzech założycieli) i może ktoś mnie zna, a chciałbym zacząć bez powiązań. Zakładając, że nikt z administracji mnie nie zna.

To konto jest efektem mniej więcej 2 lat aktywnej gry na SR. Kilku danych może brakować, bo z chyba wywaliło Photobucket na którym wrzucałem grafiki.

EDIT.

Techniki Własne:


Bijuu/Miecz Szarej Straży itp.:


Wypełnione misje:
D-8; C-6; B-1; A-0; S-0

Pakt z Summonem:


Atut:



Statystyki:

Opisy postaci:


Wygląd zewnętrzny:

Charakter:

Biografia:
Z trudem podniósł wzrok ku górze. Szkarłatna maź z każdą chwilą zalewała coraz większe połacie pogrążonego w ciszy pokoju. Wyrwy w drewnianych panelach podłogi posłużyły krwi za kanały, aby dostać się do drżącego ze strachu malucha na drugim końcu pomieszczenia. Wpadające przez okno światło księżyca dodawało całej scenie tylko większej ekspresji, odbijając wizerunek tej majestatycznej kuli na powierzchni cieczy, jakoby sama była nią spowita. Firany, spoczywające dotychczas w bezruchu zaczął targać porywisty wiatr.
“Zadziwiające, jak szybko może runąć ludzkie życie. Niczym dom z kart…”

Nie wytrzymał. Mimo iż z całej siły próbował, zapieranie ust dłońmi nie pomogło - zwrócił zawartość posiłku zjedzonego w akademii prosto na podłogę. Jego oczy ugrzęzły znów w panelach, a uszy jakby chciały zwiędnąć, gdyż pokój zaczął się wypełniać jękiem bachora z drugiego końca pokoju. Zresztą, nie powinien mówić o nim tak ostro, w końcu to jego rodzony brat.
-Zamknij pysk! Ciebie też mam zabić?!-odezwał się niski, głęboki głos ze środka pokoju. No tak, mimo iż z całej siły starał się wyrzucić ze swojego umysłu świadomość tego, co przed chwilą zobaczył, nie miał na to najmniejszej szansy. Stojący pośrodku mężczyzna był dobrze zbudowany, wysoki i o długich włosach. Nie przyjrzał mu się jednak, strach nie pozwalał mu na podjęcie tej rękawicy. Widział za to płaszcz, głęboka czerń obficie oprószona czerwienią chmur i krwi jego rodzicieli. No tak, wartym zaznaczenia jest także fakt, że obecnie ów człowiek stał na zwłokach jego ojca, albo raczej czymś, co ledwie przypominało jego ojca, albo jakiegokolwiek człowieka. Płacz dziecka nie ustawał, a frustracja mężczyzny z sekundy na sekundę tylko rosła. Wszystko to działo się jednak jakby obok niego, gdzieś poza jego przestrzenią. Krótko mówiąc odpłynął. Całkowicie spowił się czernią powiek, zanurzając się w najgłębsze odmęty swojego umysłu i tam zaszywając swoje jestestwo.
-Kurwa czy ktoś mi w końcu powie kto jest tym jebanym Jinchuuriki w waszej wiosce?!
Czas się kończył, tak samo jak przestrzeń oddzielająca go od krwi. Jego brat już dawno został w niej ubroczony, leżał w niej łkając żałośnie nad swoim losem. On sam jednak już dawno przestał należeć do tego świata. Runął niczym kłoda w rzekę posoki i natychmiast stracił przytomność.

Obudził się w szpitalu, trzy dni później. Mimo powrotu świadomości, nie odzywał się ani słowem, nie jadł, nie pił. Po pewnym czasie lekarze zaczęli podawać mu pożywienie kroplówką, aby zapobiec jego śmierci. Spędził w tym wegetatywnym stanie bardzo dużo czasu, aż do pewnego spotkania…

To było trzy miesiące po śmierci jego rodziców i porwaniu jego maleńkiego braciszka. Tamtej nocy czerwone chmury wybiły ¼ populacji ich wioski, w poszukiwaniu osoby zwanej Jinchuuriki. Nie miał pojęcia kim, albo czym jest Jinchuuriki i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, że właśnie tego dnia dowie się wszystkiego. Jak co dzień po południu siedział na dachu szpitala, on, wychudzony, cień ludzkiej egzystencji. I byłby to zupełnie zwyczajny dzień, gdyby nie gość. Drzwi prowadzące na górę otworzyły się skrzypiąc w zawiasach. Na dachu pojawiła się nowa osoba, cóż, nawet nie raczył tego zauważyć. Dalej wlepiał spojrzenie w bezkresną dal, jakby szukając w niej swojego braciszka, albo czegokolwiek, co mogłoby utrzymać go przy życiu. Postać przewinęła się szybko w jego stronę, by następnie szturchnąć go dosyć mocno. Przy jego stanie niewiele mocniejsze szturchnięcie mogło zakończyć się złamaniem. Myśląc, że może to pielęgniarka, z trudem postanowił poświęcić jej skrawek swojej atencji. Dziewczyna szybko go przejęła, uśmiechając się niewinnie i uderzając go w policzek.
Halo, budzimy się! Już czas najwyższy!-zakrzyknęła wesołym niczym śpiew skowronka tonem. Taki roześmiany ton ugodził go w ostatni czuły punkt - zazdrość. Zazdrość, że to nie ją, nie ich, nie innych spotkała taka tragedia. Że są ludzie, którzy w tym życiu nie zaznali takiego cierpienia jak on. Przecież urodził się w normalnej rodzinie, czym sobie na to zasłużył! Nie otrzymał nawet ułaskawienia w postaci śmierci, jak większość innych rodzin. Kazali mu żyć, z tym brzemieniem którego nie można unieść. Jedyne uczucie jakie w nim pozostało to żal. Nie czuł nienawiści, wrogości, chęci zemsty. Odrzucił je już na początku, zemsta była poza jego zasięgiem.
-Zamknij ryj, co?-odpowiedział otępiale, dopiero teraz spojrzeniem lustrując rozmówczynię. Była nią szczupła, młoda dziewczyna o niebieskich włosach. Nie znał jej, tego był pewien. Nie miał najmniejszego pojęcia kim jest i czego od niego chce, od biednego dziewięciolatka bez rodziny, przyjaciół i kogokolwiek innego, w kim mógłby znaleźć oparcie.
[...]

Przychodziła do niego codziennie, pytając jak się czuje, czy czegoś nie potrzebuje i codziennie próbując go karmić. Z czasem wracał więc powoli do świata żywych, wciąż leniwie i zdecydowanie czując, że się go do tego przymusza. Blur- bo tak nazywała się owa anielica, okazała się nie być tam bez przyczyny. Skierował ją tam kaprys członka Akatsuki, który akurat go pozostawił przy życiu z wielu rodzin, które wymordował. Był jedynym ocalałym z tej rzezi, a Blur czuła się za nią odpowiedzialna. Dlaczego? Na to pytanie odpowiedziała mu podczas ich pierwszego pocałunku - wtedy na ułamek sekundy, który był dla niego niczym cała wieczność, ukazał mu się demon rezydujący w dziewczynie. Tak. Ona była Jinchuuriki.
Nie widział powodu aby ją nienawidzić. Nie była w tej historii tym złym, w dodatku darzyli się już głębokim uczuciem. Mimo iż była od niego starsza o 4 lata i traktowała go raczej jako braciszka.

Przez apokalipsę przeszli raczej gładko, oczywiście musieli walczyć, widzieli cierpienie, śmierć, rozpacz i wiele innych rzeczy, których nie powinni widzieć. Mimo to nie wstrząsnęła nimi na tyle, aby cokolwiek zmienić w ich spojrzeniu na świat. W końcu i tak nie mieli już nic do stracenia, a kontynent nie robił wielkiej różnicy, byle by znalazło się miejsce do życia.
Dopiero po trzech miesiącach od osiedlenia się na wyspie zaczęły się problemy. Frakcje nie były jeszcze dobrze zawiązane, w sumie podział na nie jeszcze nie obowiązywał. To pozwalało Akatsuki na krótką i zdecydowaną działalność, nim przeszli do wojny zbrojeniowej.

-Nie zapomnij, że o czternastej masz ze mną potrenować!-krzyknął w jej kierunku, gdy wybiegała z domu. Czas leciał, a oni żyli wspólnie, uczepieni do rzeczywistości tą jedną cienką linką, którą byli dla siebie nawzajem. Blur podobnie jak on nie posiadała żadnej rodziny, jednyną bliską osobą był dla niej demon, o ile źródło chakry czychające na twoje życie można nazwać bliską osobą. Dla niego była jeszcze nadzieja, jego porwany braciszek gdzieś żył, prawdopodobnie. Tylko… kim będzie to małe dziecko, które wyrośnie pod okiem wyznawców?
Nie wracała dosyć długo, koło siedemnastej zaczął się o nią martwić. Nie czekając więcej, zabrał plecak i zaczął jej szukać po okolicy. Około godziny dwudziestej, dotarł na pustynię. Szukanie jej na tak wielkiej powierzchni w pojedynkę mijało się z celem. W związku z tym, postanowił sprawdzić tylko pobliską oazę. To okazało się strzałem w dziesiątkę, chociaż widok który ujrzał zdecydowanie nie był czymś, co kiedykolwiek powinien zobaczyć…
[...]

Pogrzeb odbył się szybko, w wąskim gronie, w którym czuł się cholernie niewygodnie. Jakiś lider frakcji do której rzekomo należą również się pojawił. Blur popełniła samobójstwo, kilka dni po tym jak wypisali ją ze szpitala. Została zmaltretowana i wykorzystana seksualnie przez wyznawców, którzy akurat znajdowali się na wyspie. Nie mieli najmniejszego pojęcia kim jest, po prostu zabili jej duszę. Po śmierci Blur demon gdzieś przepadł, razem z jakimkolwiek poczuciem osobowości u Kazemaru. Nie widział, nie czuł, nie chciał. Po raz kolejny stracił wszystko, znów wyrządzono mu krzywdę. Jednak czas spędzony z Blur nie poszedł na marne, tym razem nie pozwolił swojej świadomości zaniknąć. Został mścicielem i ciężko trenował, aby móc walczyć z wyznawcami.

Ekwipunek:

Ekwipunek który postać ma ze sobą:
Ekwipunek który postać trzyma w mieszkaniu:

Specjalne przedmioty(stworzone lub zdobyta na misji):

Stałe efekty:
277KT + 14 GT
Siła: 20 +30
Szybkość: 20 +40
Zręczność: 20 +30
Wytrzymałość: 65
Siła Woli: 20 +20
Charakter: 20 +20
Percepcja: 20 +20
Kontrola Chakry: 0
Chakra: 1000
-240KT

Jujutsu(tai/ken/kyu)>Genjutsu
4E
Konoha Shoufuu(D)
Kage Buyou(D)
Shougeki Shou(C)
Hayabusa Otoshi(B)
Gouken Ichiban(B)
Konoha Renpuu(D)
Konoha Senpuu(D)
Konoha Gouriki Senpuu(C)
Tekkai(B)
Gouken Niban(A)(-7KT)
Kaimon(C)(-3KT)
Kyumon(B)(-5KT)
Gouken Sanban(S)(-11KT)
Seimon(B)(-5KT)
Shomon(B)(-5KT)
Tomon(A)(-14GT)
-36KT -14GT
Zostaje 1KT
[/quote]
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Posty: 2545
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Iwatooshi

Post autor: Vulpie »

  Ukryty tekst
0 x
Iwatooshi

Re: Iwatooshi

Post autor: Iwatooshi »

Tak jakbym mógł się wykłócać. Nie wiem jeszcze czy to dużo, czy mało, ale biere.
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Posty: 2545
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Iwatooshi

Post autor: Vulpie »

  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sprawdzone transfery”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość