Znaleziono 41 wyników
- wczoraj, o 13:33
- Forum: Ogłoszenia Administracyjne
- Temat: Hikari no Rifundo
- Odpowiedzi: 9
- Odsłony: 2102
Re: Hikari no Rifundo
Odbieram na Ario i wykorzystuje na Nizana
- wczoraj, o 09:06
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: PORT
- Odpowiedzi: 664
- Odsłony: 106699
Re: PORT
- W porządku, prowadź. - powiedział Nizan.
Kunisaku miał przed sobą osobnika o dość charakterystycznych cechach. Rybie oczy, skóra o dziwnym kolorze. Czyli przedstawiciel Cesarstwa, a pewnie idąc i dalej - członek klanu Hoshigaki. Wszystko było więc jasne. Ten sam akcent, szmuglowana broń, lewe interesy i pośrodku Shima, która patrzy z błyskiem w oku na Nizana, mówiąc mu o układzie jaki zawarła.
- Eh... ona się nigdy nie zmieni. - mruknął bardziej do siebie.
Potem Nizan został doprowadzony gdzieś w głąb portu. Smród był wszechobecny, ale nie był to pierwszy raz w takich rejonach, więc... musiał to jakoś wytrwać.
- Kowalem, inżynierem. W sumie to wszystkim czym potrzeba. - odparł wymijająco, po czym gdy tamten zpaytał o kontynuację biznesu, Nizan westchnął. - Narazie zobaczmy w jakim stanie jest towar.
Wtedy dziwny człek wpuścił go do magazynu. Gdy tylko zobaczył skrzynki, podszedł i ściągnął materiał. Najpierw obszedł jednak skrzynie, by mieć przed sobą Hoshigakiego. Nie chciał dopuścić do sytuacji, że będzie miał za plecami kogoś, by nie dostać z partyzanta w łeb i nie pójść spać, a następnie nie zostać okradzionym. Interesy, interesami, ale okazja okazją.
W takim ułożeniu Nizan zaczął przeglądać to co było w skrzyni. Uniósł jedną, dwie, a nawet trzy bronie i oglądał je z każdej strony.
- To w ogóle stal kantaiska? - zapytał przyglądając się kawałku zbroi. - Nawet jeśli, to nie jest czysta. Przetopienie tego zajmie mi sporo czasu i... nie wiem w ogóle, czy uda się cokolwiek z tego wartościowego odzyskać. - powiedział, po czym wrzucił z powrotem do skrzynki to, co oglądał. Zaczął wytrzepywać ręce z brudu. - W porządku, wezmę to co jest. Trudne czasy wymagają trudnych decyzji. - sięgnął po fajkę, wrzucił tytoń i odpalił, biorąc dwa, trzy wdechy. - To lipny towar, ale ujdzie. Jeżeli spuścisz z ceny i hurtem załatwisz więcej, to wezmę wszystko. Tylko musimy się dogadać na dostawy, bo nie będę tu za każdym razem przychodzić. Możesz mi to przywozić do warsztatu i zrzucać w jakiejś pojemnikach ze śmieciami? Skąd to w ogóle bierzesz? Z tego co się orientuję, Cesarstwo obecnie nie prowadzi walk, a ten sprzęt jest typowo z jakiegoś pola bitwy. - wziął wdech. - Od jakiegoś Admirała z floty to podprowadzasz?
Nizan starał się brzmieć na takiego, co trochę ma to w dupie i chce po prostu poplotkować. Liczył, że tamten połknie haczyk i coś mu powie więcej.
Kunisaku miał przed sobą osobnika o dość charakterystycznych cechach. Rybie oczy, skóra o dziwnym kolorze. Czyli przedstawiciel Cesarstwa, a pewnie idąc i dalej - członek klanu Hoshigaki. Wszystko było więc jasne. Ten sam akcent, szmuglowana broń, lewe interesy i pośrodku Shima, która patrzy z błyskiem w oku na Nizana, mówiąc mu o układzie jaki zawarła.
- Eh... ona się nigdy nie zmieni. - mruknął bardziej do siebie.
Potem Nizan został doprowadzony gdzieś w głąb portu. Smród był wszechobecny, ale nie był to pierwszy raz w takich rejonach, więc... musiał to jakoś wytrwać.
- Kowalem, inżynierem. W sumie to wszystkim czym potrzeba. - odparł wymijająco, po czym gdy tamten zpaytał o kontynuację biznesu, Nizan westchnął. - Narazie zobaczmy w jakim stanie jest towar.
Wtedy dziwny człek wpuścił go do magazynu. Gdy tylko zobaczył skrzynki, podszedł i ściągnął materiał. Najpierw obszedł jednak skrzynie, by mieć przed sobą Hoshigakiego. Nie chciał dopuścić do sytuacji, że będzie miał za plecami kogoś, by nie dostać z partyzanta w łeb i nie pójść spać, a następnie nie zostać okradzionym. Interesy, interesami, ale okazja okazją.
W takim ułożeniu Nizan zaczął przeglądać to co było w skrzyni. Uniósł jedną, dwie, a nawet trzy bronie i oglądał je z każdej strony.
- To w ogóle stal kantaiska? - zapytał przyglądając się kawałku zbroi. - Nawet jeśli, to nie jest czysta. Przetopienie tego zajmie mi sporo czasu i... nie wiem w ogóle, czy uda się cokolwiek z tego wartościowego odzyskać. - powiedział, po czym wrzucił z powrotem do skrzynki to, co oglądał. Zaczął wytrzepywać ręce z brudu. - W porządku, wezmę to co jest. Trudne czasy wymagają trudnych decyzji. - sięgnął po fajkę, wrzucił tytoń i odpalił, biorąc dwa, trzy wdechy. - To lipny towar, ale ujdzie. Jeżeli spuścisz z ceny i hurtem załatwisz więcej, to wezmę wszystko. Tylko musimy się dogadać na dostawy, bo nie będę tu za każdym razem przychodzić. Możesz mi to przywozić do warsztatu i zrzucać w jakiejś pojemnikach ze śmieciami? Skąd to w ogóle bierzesz? Z tego co się orientuję, Cesarstwo obecnie nie prowadzi walk, a ten sprzęt jest typowo z jakiegoś pola bitwy. - wziął wdech. - Od jakiegoś Admirała z floty to podprowadzasz?
Nizan starał się brzmieć na takiego, co trochę ma to w dupie i chce po prostu poplotkować. Liczył, że tamten połknie haczyk i coś mu powie więcej.
- wczoraj, o 08:34
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 16757
- 25 lis 2025, o 13:38
- Forum: Północne Ryuzaku
- Temat: Osada Portowa Shinkai
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 17200
Re: Osada Portowa Shinkai
Kampania przeciwko Dzikim
Arii,Gosui, Shins, Osamu,Minoru- Gōsutoburanchi, Oddział Widmo
Godzina 7:55 Cały plan średnio Wam się podobał. Głównie Osamu i Shinsu nie czuli sie w tym miejscu bezpiecznie, a co więcej potrzebni. Faktem było, że gdzieś po drodze rzeczywiście zboczyliście z głównego celu jakim było pochwycenie lub zabicie generała, ale... czy Wasze działania nie przybliżały Was właśnie do wykonania zadania? Czy ten tymczasowy, kruchy, ale nadal sojusz z Fukuhirą miał pomóc Wam w tym zadaniu? Tego nie wiedzieliście.
Nie mniej, było jak było. Staliście na polanie przed niejaką Nori Mateki, która siedząc na dość sporym demonie, wydawała się prawdziwie rozdawać tu karty. Przy niej Fukuhira wydawała się być maluczka. To, czego nie rozumieliście, to jak Mizami godził się na to... wszystko. Mało się odzywał i nie fikał. Zapewne chłop miał dużo wydanych punktów w przeżywalność i starał się po prostu nie nacisnąć nikomu na odcisk. Robił to co miał robić - zarabiać. A jakiś więzień czy inne takie zlecenia, to przy okazji. No i nie był tu pierwszy raz, więc generalnie musiał jakieś doświadczenie mieć.
Stało się. Fukuhira spojrzała na Ariiego i ten... zaczął wprost mówić o wszystkim. W miarę tego, jak Nori słuchała, jej oczy rozszerzyły się. Chłopak Uchiha zaczął iść w Waszym kierunku, po czym nagle Nori przerwała tę opowieść głośnym hasłem.
- Stój. - wydała mu komendę, a ten zatrzymał się w miejscu. Nie wyglądało jednak to tak, jakby był pod wpływem jakichś technik. Raczej po prostu się przestraszył. - Fukuhiro. Czy ten człowiek mówi prawdę? - zapytała unosząc brew.
- Tak. Kłamie tylko w temacie ich imion, ale tak to mówi prawdę.
Nori wyciągnęła się na swoim prowizorycznym krześle.
- Fukuhiro. Co to ma znaczyć? Przyprowadziłaś tu ninja z Kontynentu, by przechwycili Generała Bubaigawarę? Wytłumacz się.
Kobieta totalnie nie była ten moment zainteresowana tym, co mówił Arii. Skupiła się na Fukuhirze. Co więcej, ich relacja... ewidentnie Nori była dużo ważniejsza od Fukuhiry i to widzieliście. Nie wiedzieliście jednak jak bardzo.
Fukuhira opuściła głowę.
- Podczas szkoleń, dziewczyny raportowały mi, że Bubaigawara je wielokrotnie molestował. Dotykał tam gdzie nie powinien i jego stosunek do nich był czysto obrzydliwy. Uznałam, że my same nie możemy z tym nic zrobić, ale shinobi z Kontynentu mogą. To kawał bydlaka i tylko hańbi dobre imię naszego Sojuszu. Taka osoba jak on powinna zniknąć.
Nastała cisza. Nagle Nori zeskoczyła z demona. Poruszała się... z bardzo dużą gracją. Tutaj znowu przypominała Ayako Shambondame, ale też trochę Mikoto. Wytwarzały ten sam typ aury. Stanęła obok Yatty, po czym odwróciła do niego głowę.
- Możesz iść dalej. - powiedziała i chłopak Uchiha ruszył do Was. Nori odprowadziła go wzrokiem, aż ten stanął gdzieś pomiędzy Shinsem i Osamu.
- Dzięki za pomoc Panowie. - powiedział w Waszym kierunku.
Jednak wtedy Nori zaczęła zbliżać się dalej. Tym razem stanęła przed Fukuhirą.
I nagle zamachnęła się. Wypłaciła siarczystego liścia Fukuhirze. Uderzenie było tak mocne, że aż zakołysało Fukuhirą. Co więcej - włosy z głowy Fukuhiry odpadły. Blond peruka poleciała gdzieś w bok, a ona sama na głowie miała jakiś dziwny czepek w cielistym kolorze. Ta jednak momentalnie wyprostowała się i stała dalej przed Nori.
- To za zatajenie przede mną informacji o tym, że ktoś skrzywdził MOJE dziewczyny. - powiedziała mrużąc oczy. Jej mina momentalnie zmieniła się z dostojnej, arystokrackiej w taką dużo bardziej... złowieszczą. Nieludzką. Demoniczną. - Od tego jesteś opiekunką, by meldować mi takie rzeczy. Następnym razem, jeżeli dowiem się o czymś takim, własnoręcznie zetnę Ci głowę. Przyprowadzając ich naraziłaś nie tylko nasz oddział, ale i cały klan. Nie zamelduje tego Naszej Bogini tylko dlatego, bo własnoręcznie dopilnuję, byś po sobie posprzątała. Rozumiesz? - zapytała unosząc brew.
Fukuhira skinęła głową.
- Tak jest, Okami-san.
- Dobrze. - opuściła dłoń.
Wtedy też wychyliła głowę i popatrzyła na Was, ale w szczególności na Ariiego. Chwile mu się przypatrywała, po czym ponownie odwróciła się do Fukuhiry.
- Co to znaczy "Fukuhira posiada naszego towarzysza"? Co to znaczy, że zwrócisz go pod granicą? - i mimo tego, że Ayako i Mikoto potrafiły utrzymać kamienną twarz cały czas, tak tutaj irytuacja Nori ewidentnie w niej wzrastała. Co więcej, widzieliście, że Fukuhira zaczyna zbierać coraz większy opierdol. Nie wiedzieliście, czy sytuacja nie wymknie się spod kontroli.
- Jest jeden samuraj, którego złapałam z dziewczynami... żeby Ci tutaj chcieli współpracować. Nic mu nie jest. Jest miły i z dziewczynami nawet go polubiłyśmy.
Nori uniosła brew.
- Masz do niego uczucia czy zrobiłaś to w celu zabezpieczenia się?
Fukuhira nic nie odpowiedziała.
- Rozumiem. - zmrużyła oczy. - Pięknie się bawisz, Fukuhiro. Naprawdę, mam nadzieję, ze jesteś z siebie dumna. Jak ja za moich czasów bym zaraportowała takie coś swojej Okami-san, to bym tutaj teraz przed Tobą nie stała. Masz szczęście, że czasy się zmieniły. - odparła.
Nagle Nori odwróciła się i zaczęła iść w kierunku swojego demona. Z gracją wskoczyła na swoje siedzisko, po czym odwróciła się i tym razem przybrała maskę... bardzo rozbawionej. Jej oczy wręcz się śmiały.
- Nikt nie opuści tego miejsca. Wszyscy zostają. - powiedziała, najwidoczniej bardzo ubawiona. Wystawiła dłoń w kierunku Ariiego. - Proszę, Shinobi z Kontynentu, kontynuuj. Czekam na kolejne rewelacje, bo najwidoczniej, moja uczennica miała za mało pracy i znalazła sobie rozrywkę w czasie misji, by przypadkiem się nie nudzić. Słucham więc. Przekaż mi informacje. - teatralnie się zaśmiała. - Ustalmy warunki obecnej rozgrywki. Na Bubaigawarę jestem w stanie machnąć ręką, ale jeszcze raz spróbuj mnie oszukać, a Was zabijemy. Tu i teraz. - powiedziała, a pierścionek na jej dłoni nagle wysunął malutki ząbek. Było to milimetrowe ostrze. - Fukuhira umie rozpoznawać kłamstwa. Jeżeli skłamiesz choć raz, zabijemy Was. Jeżeli powiesz prawdę to osądzę, czy Wam pomóc czy nie. - skierowała głowę do Fukuhiry. - Jak tylko skłamie, odrazu mi powiedz.
No więc najtrudniejsza rozgrywka miała się zacząć. Dziwna kobieta z demonem, Fukuhira i chuj wie kto jeszcze kontra Wasza trójka, Mizami i Kogo Uchiha. W sumie, to mieliście jeszcze przewagę... ale na jak dlugo? Z drugiej strony, mogliście być o krok od zdobycia potężnego sojusznika.
Karty w tym shinobijskim pokerze zostały rozdane. Teraz tylko trzeba było wiedzieć kto blefuje, a kto ma przynajmniej karetę.
Hoshi Yuki - klik
Kodari Hoshigaki - klik
Mikoto Yuki - klik
Azumi Kuni- klik
Minda Hoshitsu - klik
Sugihaya Shitsuyo - klik
Rikisone Hone - klik
Aritsuka Umekiko - klik
Nozuki Kaneya - klik
Mizami Kuni - klik
Shi Kiyoko
Fukuhira - klik
Yatta Uchiha - klik
Nori Mateki - klik
Kamibara
- 25 lis 2025, o 09:16
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 16757
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Nim jeszcze przeszliście do rozmowy z Shirą, Haruka chciała podpytać o zdrowie Fugaty. Mentorka wyglądała jednak dość dobrze. Owszem, jej kombinezon był w niektórych miejscach poszarpany, ale wszystkie rany były zaleczone. Dziewczyna spojrzała na Harukę i skinęła głową.
- W porządku. - Fugata nie była zbyt rozmowna. Widać było, że przejmuje się Shirą. Zaczynałaś pomału rozpoznawać kiedy Twoja mentorka coś przeżywa, a kiedy nie. Chociaż w obecnej sytuacji, było to trochę ułatwione, bo jednak... wszyscy przejmowali się Liderką.
Co warte było odnotowania to fakt, że Anzou bez ceregieli przy wszystkich powiedział, że Kagada nigdy nie utraciła władzy w mieście. Było to ewidentne wbicie szpilki w Siostry, więc Hisamida odwróciła głowę w kierunku Anzou i popatrzyła na niego z mieszanką litości i pożałowania, jednak nie skomentowała tego w żaden sposób. Dalej Anzou zapytał o to, czy to przez to, że bestia coś mogła powiedzieć do Kagady. Sanda skinęła głową.
- Możliwe. Chyba Pani Kagada poczuła się... - dziewczyna zamyśliła się. - Jakby to dobrze ująć. Chyba ma do siebie żal, albo coś w ten deseń. W każdym razie, sam musisz ocenić, bo ja nie wiem już sama.
Dalej Haruka chciała pomóc i trochę obmyć Nagome, ale nie za bardzo miała czym. Poza tym, odrazu zaraz zaczęła się sytuacja z Wabą i Hisamidą, więc nie było za bardzo jak tam stać i trzeba było się odsunąć, by nie otrzymać jakimś odłamkiem wynikającym z kłótni.
Potem już tylko wpadł Moshi, zrobiła się drobna draka i Muwara wszystkich wyprosiła. Mieliście okazję, by we dwójkę opowiedzieć Shirze co się zadziało. Historia Haruki została dokończona przez Anzou. O tyle dobrze, że nie wchodziliście sobie w słowo i mogliście uzupełnić informacje. Po wszystkim Shira skrzywiła się.
- Rzeczywiście, przywołałam go i zgodziłam się na wszystkie warunki jakie chciał. Ale lipa. - mruknęła.
- Jeszcze nie jest tak źle. Ja na przykład bardzo chętnie odwiedzę ich osadę i pomogę. Rezerwuję pierwsza zajmowanie się maluchami! - powiedziała Muwara, uśmiechając się i cały czas lecząc Nagome.
- Taaa... zdecydowanie będzie to fantastyczna przygoda. - skomentowała, po czym odwróciła głowę do Haruki. - To co opowiadasz, to musiało być błogosławieństwo meteorytu. Ja tak to nazywam. Raz w życiu doświadczyłam podobnego uczucia. - zaczęła. - Jak zaszarżowałam na grupę yokai i użyłam techniki, której jeszcze dobrze nie opanowałam. W tamtej chwili, po prostu wiedziałam... czułam, ze mi się uda. Widziałam tylko cel i to co muszę zrobić. Także, jeżeli miałaś coś takiego, to albo możesz myśleć, że to dzięki mocy meteorytu... albo uwierzyć, że to Twoja własna siła.
Na samym końcu Haruka pochwaliła Muwarę, a Anzou jej podziękował. Kobieta skinęła głową.
- Nie mniej, Waba ma rację. - zaczęła. - Jeżeli rzeczywiście zmierza tutaj Musan z armią, nie może mnie zobaczyć w takim stanie. Muwaro, musisz mnie podnieść jakoś. - powiedziała z cichym westchnięciem.
- Bardziej już nie dam rady. Teraz tylko wszystko zależy od... Twojego ciała.
Shira nagle odrzuciła koc, który ją przykrywał, po czym przygotowała się do wstania. Fugata widząc to, pytająco spojrzała na Muwarę.
- Nie no... naprawdę? To ja tutaj staram się, żebyś... a Ty teraz będziesz się przeciążać?
- Wszystko będzie daijobu. Muszę tylko trochę się przejść i będę jak nowo narodzona.
No i gdy tylko Shira zeskoczyła z łóżka, to miała dużo szczęścia, że Fugata stała obok. Nogi Shiry odmówiły posłuszeństwa i dosłownie wywaliłaby się na łeb tak jak parę dni wcześniej Kagada. Fugatą bujnęło, ale złapała Shirę w ręce.
- Łooo... ale kiepawo. - powiedziała, podtrzymując się Fugaty.
- Nie powinnaś wstawać. Zaczynasz znowu swoje jakieś niepotrzebne pomysły wcielać w życie.
Shira objęła szyję Fugaty ręką.
- A daj spokój, zrobiłam to tylko po to by... - i wtedy wzięła Fugatę z zaskoczenia i zaczęła przytulać jak wtedy przy ognisku, trąc swoim polikiem o jej. - ŻEBY CIĘ WYŚCISKAĆ JAK ZAWSZE! HAHAH!
No i tutaj Fugata miała problem, bo jakby odepchnęła Shirę, to pewnie ta upadła, więc mentorka Haruki wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy, robiąc ponownie minę grumpy kota i wiedząc, że po prostu musi to wytrzymać.
- Skoro tak Ci się polepszyło, to rzeczywiście może nic jej juz nie jest. - skomentowała to Fugata.
- Widzisz? Dochodzimy do tych samych wniosków. Normalnie jak... Siostry! Albo lepiej, Siostry Nocy! Haha! - Shira puściła Fugatę. - Dobra, musimy się zacząć przygotowywać. Po pierwsze, o co chodzi z tą blokadą? Słyszałam tylko część. Dobra, stoję już, możesz mnie puścić.
Fugata wtedy puściła Shirę i ta ledwo bo ledwo - ale dała radę ustać.
- Seinin Kaminari uznała, że nikt nie wyjdzie ani nie wejdzie do osady bez jej zgody. Pozwoliła tylko wyjść Yadasu i Yaiowi, aby poinformowali klany. I o tyle, o ile członek Kaminari jeszcze nie wrócił, tak Yadasu była szybsza na skrzydłach. Poleciała do klanu i zgarnęła resztę Sióstr. Jirou ma tu przyjść z wojskami. Kaminari chyba też.
- Aha... i co dalej?
- No i w zasadzie tyle. Yadasu bała się, że Seinin Kaminari nie pozwoli im wlecieć do miasta, ale o dziwo, wpuściła nie tylko Yadasu, ale i Wabę z resztą dziewczyn. - powiedziała Fugata. - Nie robiła w ogóle problemu. Chyba nawet nie interesowała się tym za bardzo.
- To... dziwne. Czyżby pod płaszczykiem tej niedźwiedzicy kryła się miła, kochająca osóbka? - powiedziała, po czym zrobiła wyszczerz - jak to Shira, gdy zaczyna coś knuć. - No nic. Porozmawiam sobie z nią później. Teraz druga sprawa. Macie gdzie mieszkać, czy zajęliśmy po prostu szpital?
- Nie. Moshi i Yai zajęli sie tym, by zrobić coś na styl tymczasowej siedziby dla jednych i drugich. Osada odmówiła przydzielenia nam jakiegoś budynku ze względu na dużą ilość rannych. Nie mieli po prostu z czego wydzielić. Dwójka Kaminari zaczęła się nudzić i stwierdzili, że przygotują coś przez ten czas. Mamy więc trzypiętrowy rozpadający się barak bez dostępu do wody, ale zawsze lepsze to niż nic. - wyjaśniła Fugata.
- Ale się porobiło.
- Mam prośbę. - powiedziała.
Na te słowa poliki Shiry rozpromieniły się różem, a jej oczy zrobiły się okrągłe jak u kota.
- Masz prośbę? Mów Fugatko! Dla Ciebie bym góry przeniosła! Proś o co chcesz!
Fugata zrobiła przerwę, po czym spojrzała na Harukę. Przypatrywała się jej chwilę, a następnie wróciła wzrokiem do Shiry.
- Chcę przeprowadzić dziś wieczorem ceremonię dołączenia dla Haruki.
Shiry oczy zrobiły się jeszcze bardziej zachwycone.
- To fantastyczny pomysł Fugato! Bardzo mi się podoba! - powiedziała. - Właśnie czegoś takiego teraz potrzebowałyśmy! Super! - dodała. - Zacznij więc przygotowania. No... a Ty Haruko, możesz zaprosić swoich nowych przyjaciół z Kaminari jak chcesz. - po czym Shira uniosła palec. - Tylko pamiętaj, że to bardzo intymna chwila między uczennicą i mentorką, więc dobrze dobieraj, kogo byś chciała, żeby uczestniczył.
Muwara przewróciła oczami.
- Haruko, Anzou - jeżeli czujecie się lepiej, to może przejdźcie się po osadzie. Sprawdźcie, jak nastroje wśród osadników, możecie odwiedzić naszą nową siedzibę. Pewnie zechcecie ze sobą porozmawiać w normalnych warunkach. A, no i uważajcie, bo... macie rangę lokalnych bohaterów. Ludzie mogą Was zaczepiać.
- Idźcie idźcie, ja też zaraz się rozruszam i muszę spotkać się z Kagadą.
No więc mieliście oficjalne przyzwolenie na opuszczenie szpitala. Co więcej, wieczorem miała być jakaś ceremonia Haruki. Wydawać się mogło, że przespaliście wieczność, ale czas nie zwolnił nawet na chwilę. Mieliście masę do nadrobienia.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Hihai
Sanbi
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 24 lis 2025, o 17:31
- Forum: Północne Ryuzaku
- Temat: Osada Portowa Shinkai
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 17200
Re: Osada Portowa Shinkai
Kampania przeciwko Dzikim
Arii,Gosui, Shins, Osamu,Minoru- Gōsutoburanchi, Oddział Widmo
Godzina 7:45 Cała ta sytuacja średnio Wam się podobała. Arii nie bardzo był fanem tego, że Mizami pokazuje jakieś dywany i powołuje się na to, ze to Cesarskie, zaś wszyscy byliście pewni co do jednego. Jak Fuhukira pokaże się w taki sposób, w jaki zaprezentowała właśnie Wam - to macie zdrowo przechlapane. Wkońcu miała być księżniczką, a w związku z tym też powinna prezentować się nienagannie. Zarówno Arii, jak i przede wszystkim Osamu, mieli więc pretensje do kobiety, że ta chce ich wystawić na jakąś pułapkę. W pierwszej kolejności Fukuhira odwróciła się do Osamu.
- Naprawdę? ... jakbym chciała Was zabić, to po co targałabym Was aż tutaj? Po co Was ostrzegłam przed harpiami? Stoicie przed naszą stolicą i myślicie, że chciałoby mi się... tutaj przychodzić, by jakichś trzech najemników wyciągać do lasu by ich zabić? - uniosła brew. - A Ty, myślałam, że jesteś ciut mądrzejszy niż pozostali, ale najwidoczniej prezentujecie ten sam, stabilny poziom. - mruknęła, po czym stanęła i oparła dłonie o biodra. - Powiem tak - róbcie co chcecie. Ale im bardziej będziecie na siebie zwracać teraz tutaj uwagę, tym gorzej dla Was. W każdym razie, ostatni raz Wam powtarzam. Ja jestem mózgiem operacji, nie Wy. Jak chcecie przeżyć, to polecam Wam się skupić na tym, co ja do Was mówię, a nie odwrotnie. To moje ostatnie ostrzeżenie. Mizami, idziemy. - powiedziała, po czym odwróciła się i ruszyła, mając najwyraźniej w dupie Wasze zdanie. Cóż, można i tak. Teraz była u siebie, a Wy byliście szpiegami. Miała Was na widelcu i to czuliście całym sobą.
W każdym razie, nie mieliście wyboru. Ruszyliście za kobietą i przygotowaliście się do ewentualnej potyczki. Arii wrzucił na siebie ochronną warstwę, a tak to w nowych ciuchach od Shinsa dosyć dobrze wtopiliście się w tłum. Jedyne co, to kolor skóry Osamu wyróżniał się na tle, ale nie było to też aż tak niespotykane. Wyglądaliście ok.
Gdy weszliście za nią do zaganijka, ta prowadziła Was po ścieżce. Nie było to jednak blisko. Szliście z dobre piętnaście minut, aż wreszcie Fukuhira skręciła gdzieś w bok i po kolejnych pięciu minutach wyszliście na polankę.
Gdy brakowało 100 metrów, Fukuhira zamieniła się miejscami z Mizamim, opuściła głowę i wy wyszliście we trójkę za nimi. Powitał Was... ciekawy widok. Na samym środku był duży kamień, na którym leżał zwój i jakiś mężczyzna coś na nim zapisywał. Mężczyzna miał dwie głowy. Obok był niski chłopak, który siedział grzecznie. Miał pomarańczową czuprynę i czapkę.
To co jednak najbardziej Was zaskoczyło, to duży, dwu i pół metrowy stwór. Tak, stwór to bardzo dobre określenie. Cokolwiek to było, wyglądał jak jakiś bardzo zdeformowany człowiek, mający na sobie mnóstwo żelastwa i jakieś dziwne, rozerwane kajdany. Na twarzy miał opaskę i wsadzoną w zęby wielką kłodę. Wygladał przerażająco. Stał wyprostowany i miał wyciągniętą rękę na bok, z czego tą samą ręką trzymał się za głowę. Robił pewnego rodzaju siedzisko, na którym z założoną nogą na nogę siedziała dziwna kobieta. Miała krótko ostrzyżone, białe włosy i kilka tatuaży na swojej twarzy. Wydawała się być znudzona czekaniem, bo jak Was zobaczyła, powoli zaczęła się prostować.
Była zdecydowanie niższa niż Fukuhira - widzieliście to z daleka, ale też i bardziej przy ciele. Nie była gruba, ale miała mocne uda. Mizami jak wyszedł tylko na środek, spojrzał na to co się dzieje i odruchowo zrobił krok w tył. Wpadł na Fukuhirę i dosłownie - odbił się od niej jak od ściany. Kobieta siedząca na potworze uniosła delikatnie brew, lecz dopiero gdy facet z dwoma głowami się odwrócił, jedna z jego głów wchłonęła się w ciało. Popatrzył na Was.
- A więc udało Wam się dotrzeć. - powiedział, po czym złapał zwój i ruszył w waszym kierunku. - Nazywam się Kamibara i będę pośredniczył w wymianie więźniów. Czy coś się działo po drodze? - zapytał mężczyzna, unosząc brew. - Księżniczka jest... w złym stanie. Nie tak się umawialiśmy.
No i mieliście nosa co do całej sprawy. Tak jak podejrzewaliście, wygląd Fukuhiry pozostawał wiele do życzenia, a ona miała Was zapewne zaraz wystawić. Tak miał się skończyć los wielkich bohaterów?
- My tylko... to nie tak! Zostaliśmy zaatakowani!
- O? Może jeszcze powiedz, że przez... "Dzikich"?
I kiedy Mizami miał się odezwać, krok do przodu zrobiła Fukuhira.
- Przez Harpie Wiedźmy. - odparła z pełną powagą. Jej aura powróciła do bycia księżniczką. Ponownie wcieliła się w rolę, a Wy potrafiliście to rozpoznać po tym jednym zdaniu. - Moje bezpieczeństwo na trasie, a raczej na głównym szlaku było non stop zagrożone. Nie mówię tutaj o zagrożeniu od bandytów czy shinobi. Klan Soma zagwarantował mojej rodzinie, że podróże będą bezpieczne. I co? - uniosła brodę i spojrzała na mężczyznę z wyższością. - Gdyby nie Ci mężni panowie, nie rozmawiałabym z Wami. To oni ostatkiem sił przegonili yokai, które powinny wymrzeć sto lat temu. Zamierzam poinformować klan, że klan Soma po objęciu stanowiska, zgodnie z ustalonymi działanami miał w pierwszej kolejności DBAĆ o trakty i szlaki, a w drugiej zajmować się polityką. Czy źle pamiętam?
Mężczyzna był ewidentnie zaskoczony postawą Fukuhiry, która zrobiła kolejny krok do przodu.
- Proszę mi przypomnieć Pana Godność.
- Yy... Kamibara Soma.
Fukuhira uniosła teatralnie ręce do góry.
- Cóż za zbieg okoliczności. I ceną, którą ustalił klan Soma za MOJĄ osobę, to jest... ten chłopaczek? Ten co tam siedzi? - wskazała dłonią na - najwidoczniej - członka klanu Uchiha. - Bezczelność i arogancja. Spiszę odpowiednią notatkę na temat całego tego zajścia, po czym powiadomię każdego, powtarzam, każdego w moim klanie, co tu się właśnie wydarzyło.
Członek klanu Soma ewidentnie spłoszony odwrócił się do kobiety, która siedziała na potworze i przyglądała wszystkiemu.
- Zrobiłem, co chciałaś. Doprowadziłem Uchihę, ale nie mówiłaś mi, że będą jakieś... donosy na mnie. Miałaś się tym zająć.
I wtedy kobieta wykonała ruch ręką, jakby go spławiała.
- Możesz odejść. Wykonałeś swoją powinność. - i to, w jaki sposób to powiedziała, odrazu przypomniało Ariiemu pewną osobę. Ayako Shambondama. Miała bardzo zbliżoną aurę do liderki z Cesarstwa. - Papiery możesz zabrać. Nie będą mi potrzebne. Odeskortuję księżniczkę na miejscę, a Ty zajmij się tym co powiedziała Pani Fukuhira. Jeżeli Harpie Wiedźmy powróciły, to klany powinny o tym wiedzieć. Wyślijcie stosowną informację do klanu Kujaku.
Mężczyzna popatrzył się jeszcze na wszystkich, po czym przeklnął pod nosem, odwrócił się i zniknął gdzieś między drzewami, odchodząc.
Zostaliście sami z kobietą siedzącą na potworze. W pewnej chwili Fukuhira upadła na jedno kolano i schyliła głowę.
- Wypełniłam swoją misję, Okami-san (przyp. autora - to słowo to nie imie, tylko funkcja - coś na styl matrony).
- Widzę. - odparła krótko. - Ale potrzebowałaś do tego wsparcia. Z Twoim doświadczeniem powinnaś była samodzielnie realizować tak proste misje. Trochę się zawiodłam, nie ukrywam.
- Przepraszam.
Wtedy kobieta uniosła głowę i spojrzała na Was wszystkich.
- Zabierajcie tego chłopczyka i wynoście się stąd. Nie mam czasu na takie zabawy.
Chłopak wstał, lecz wtedy Fukuhira też dźwignęła się na nogi.
- Poczekaj Nori-sama. Ci ludzie mają do Ciebie... prośbę. Wysłuchaj ich, bo to nie są zwykli kupce z Ryuzaku. - wyjaśniła, po czym na te słowa ewidentnie Nori - kobieta siedząca na potworze - poruszyła się i wyprostowała.
- Co to ma znaczyć, Fukuhiro? - zapytała, a jej ton stał się ostrzejszy. Nie podobał się Wam.
- Zaufaj mi. Daj im powiedzieć.
Wtedy Fukuhira odwróciła się do Was, a szczególnie do Ariiego.
- Powiedz to, o czym rozmawialiśmy. Po co tu przyjechaliście.
No i teraz albo wierzyć Fukuhirze, albo brać jeńca i uciekać. Nie mieliście pojęcia kto jest kim, ale widok uległej Fukuhiry bywał... dziwny. Musieliście podjąć decyzję tu i teraz. Palić głupa? Czy iść po swoje?
Hoshi Yuki - klik
Kodari Hoshigaki - klik
Mikoto Yuki - klik
Azumi Kuni- klik
Minda Hoshitsu - klik
Sugihaya Shitsuyo - klik
Rikisone Hone - klik
Aritsuka Umekiko - klik
Nozuki Kaneya - klik
Mizami Kuni - klik
Shi Kiyoko
Fukuhira - klik
Yatta Uchiha - klik
Nori Mateki - klik
Kamibara
- 24 lis 2025, o 12:22
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 16757
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Pojawienie się Sandy wytworzyło małe poruszenie u Anzou. Dziewczyna po tym jak tylko przekazała Wam miski, została zasypana pytaniami. Haruka przeprosiła Sandę za to, że mogła być problematyczna.
- No... dużo się działo. - powiedziała Sanda, zerkając w stronę trójki - Nagome, Fugaty leżącej pomiędzy nimi Shiry. - Dobra, zacznijcie jeść najpierw, a ja Wam poopowiadam. - mruknęła. - No więc tak... Pani Kagada przejęła władzę w mieście. Od tego chyba zacznę. - na te słowa, Fugata delikatnie odwróciła głowę w jej stronę, ale nic nie powiedziała. Sanda widząc reakcję, którą mogła wywołać zarówno u Haruki, jak i Anzou, uniosła ręce do góry w obronnym geście. - NIe w takim sensie, spokojnie. - usiadła na łóżku Anzou. - To znaczy... sama nie wiem. W każdym razie, miasto jest zamknięte na cztery spusty... a raczej na trzy, bo wybuch zmiótł południową bramę i port. Więc w mieście jest tylko północna brama i zachodnia. Pani Kagada wydała rozkaz, że nikt nie wchodzi ani nie wychodzi z miasta, dopóki sprawy się... nie rozwiążą. Założyła coś w stylu blokady. Przed osadą zaczęły tworzyć się obozy kupców, którzy chcą się dostać do miasta, a jak spojrzycie przez okno, to zobaczycie kilka statków, które czekają też na pozwolenie zadokowania. - Sanda założyła nogę na nogę. - Oprócz tego, Pani Kagada pozwoliła tej Waszej koleżance, polecieć i złożyć raport do waszego Shirei-kana. Ta z różowymi włosami. Zarówno ona, jak i Zaku mają się w porządku. Wstali już drugiego dnia. Nie byli poważnie ranni. Co prawda, wy tego nie pamiętacie, ale prawie się tu pobili. Jak obudzili się obok siebie, to nie wiedzieli co się dzieje. Skoczyli na siebie i musiałam z Moshim i Hisamidą ich rozdzielać. Trochę zajęło ich... ogarnięcie. Ale już jest w porządku. No więc do klanu Pawia poleciała ta dziewczyna, a do naszych udał się Yai. I teraz zaczynają się jaja. - Sanda odchyliła się na łóżku. - Tyle co wiem, zmierzają tu dwie duże armie. Jedna i druga. Chino-sama osobiście ma się tutaj udać, tak samo jak ten Wasz lider czy drugi seinin, nie wiem tego. - skierowała się do Haruki. - Wiem tyle, co tam gdzieś usłyszałam. No, a wracając, to Pani Kagada... ona się zmieniła, Anzou. Nie wiem jak Ci to wyjaśnić, ale... ona jest inna. Bardzo inna. Wstała dwa dni temu i jakby nigdy nic zaczęła... działać. Ale nie w ten sam sposób, co zawsze. - dziewczyna zamknęła oczy na chwilę. - Wojny się bałam, jak każdy. Ale teraz boję się chyba bardziej tego, co ma się zadziać. Wszyscy mówią tylko o tym, jak pokonaliście bijuu. Ty, Haruka, no i Pani Kagada z Shirą, Liderką Sióstr Nocy. No i wszyscy słyszeli, to co powiedział bijuu. Więc jak rozmowy między klanami się nie powiodą i dojdzie do ponownej bijatyki, to tym razem już demon nam chyba nie odpuści. - przełknęła ślinę. - Muszą się jakoś dogadać. Chyba.
Potem Haruka wstała i nie wytrzymała, by nie podejść do Nagome, Shiry i Fugaty. Na ten widok Fugata zareagowała pierwsza.
- Nie forsuj się. Jak nie musisz, to nie wstawaj. - powiedziała, lecz Haruka była już przy Nagome i nie zamierzała chyba się cofać. Teraz dopiero Haruka mogła zobaczyć coś, co na pierwszy rzut oka było błache, ale teraz widziała to doskonale. Wszyscy byli w miarę umyci - nawet Wy. Ktoś się zajmował wszystkim, by w pokoju było czysto.
Oprócz Nagome. Kobieta stała tak samo brudna, jakby dopiero wróciła z wojny. Pod jej stopami była zaschnięta kałuża z błota. Jej twarz była brudna, włosy posklejane, a kombinezon rozdarty w niektórych miejscach. Fugata odprowadziła wzrokiem Harukę, lecz potem wróciła do trzymania za dłoń Shirę. Katana Fugaty była oparta o łóżko.
Gdy podeszłaś do Nagome, kobieta wyglądała jak posąg. Jej oczy były zmrużone, ale otwarte. Źrenice nie wydawały się reagować na cokolwiek. Jej oddech był bardzo płytki. Zapytałaś o Shirę.
- Jest lepiej. Wczoraj coś wybełkotała, ale zaczęła jeść już normalnie. Ja nie umiem jej karmić, ale Muwarze jakoś to szło. Jestem dobrej myśli. - powiedziała. Widziałaś jedną, zasadniczą rzecz. O tyle, o ile Fugata była Twoją mentorką, tak jej relacja z Tobą była na ten moment dużo bardziej... można by to powiedzieć służbowa. Jednak jej relacja z Shirą, był to zdecydowanie inny poziom.
Przyklęknęłaś i złapałaś dłoń Nagome. Była zimna. Nie jak trupa, ale zimna.
- Ona tak ma. Czuwa nad wszystkimi. Dopóki nie uzna, że Shira i wszystkie jesteśmy bezpieczne, to nie wyjdzie z tego... stanu. Jak coś, to Cię słyszy i widzi. - powiedziała Fugata. - Nim zadasz pytanie - nie wiem jak to robi. Wiem, że jak potrzeba, to może być w takim stanie przez parę tygodni.
- Nagome chyba umie świadomie odcinać mózg od różnych bodźców. - wtrąciła się Hisamida, która coś zapisywała. - Dlatego nie czuje bólu jak nie chce. Nie wzięła nawet tabletki na sen od Muwary na ognisku.
Wtedy wróciłaś na łóżko i do środka wpadła nowa z Sióstr Nocy. Nowa, a raczej stara. Staro nowa. O tyle, o ile Anzou nie miał pojęcia, kim ona jest, tak Haruka bez problemu wiedziała. Waba Kujaku, ósme pióro. Druga najdłuższa stażem Siostra Nocy po Hisamidzie. Kobieta potrzebowała dosłownie pięciu sekund by rozejrzeć sie po pomieszczeniu i zorientować w sytuacji.
Hisamida stanęła naprzeciwko niej, ale Waba ruszyła do przodu i dosłownie zepchnęła z drogi Hisamidę. Waba doskoczyła do łóżka i nachyliła się nad Shirą. Fugata uniosła głowę, by popatrzyć na Wabę, lecz ta patrzyła tylko na liderkę. Podeszła od boku i nachyliła się do niej, po czym pogłaskała po głowie. Przytuliła i ucałowała ją w czoło. Popatrzyła jeszcze chwilę, po czym odsunęła się.
- Ty skończona idiotko. - powiedziała, po czym odwróciła się i ruszyła do Hisamidy. Nastawienie Waby było... złe. Co więcej, Haruka wiedziała, że Hisamida była kimś w rodzaju matki oddziału. Wszystkie dziewczyny traktowały ją jako vice-liderkę, czy kogoś, kto ma bardzo duży autorytet. Może największy?
Zaś Waba... podeszła do niej i nie pierdoliła się w tańcu. Były w miarę równe wzrostem, ale aurowo, wyglądało jakby tygrys napotkał lwa.
- Jakim prawem wyleciałyście niepełnym składem? - niemalże syknęła w jej kierunku.
- Rozkaz Shirei-Kana.
- W dupie mam rozkaz Shirei-kana. - odparła Waba niemalże w tym samym momencie, jak Hisamida skończyła zdanie. Najstarsza z kobiet stała wyprostowana i też nie zamierzała odpuscić. - Po to jesteś najstarsza stażem, by blokować takie rzeczy. Jak mnie nie ma, to Ty masz o nią dbać. A Ty zgadzasz się na tak ryzykowny ruch? - zapytała. - Zobacz. Zobacz na nią. Ile brakowało od tragedii? Yadasu mi już wszystko powiedziała. Muwara ją dosłownie zaciągnęła z zaświatów siłą, bo umarła na placu boju w walce z bijuu.
- Nie było cię tu, więc nie wiesz jak było.
- Oczywiście, że mnie nie było, bo nie powstrzymałaś jej przed głupimi decyzjami. Kto jak kto, ale po Tobie spodziewałam się akurat chłodnego podejścia do sprawy.
Przy tej wymianie zdań, nawet Fugata nie śmiała interweniować. Przyglądała się temu obok, ale nie reagowała.
- To była decyzja Liderki, że wyruszamy w takim składzie.
- Decyzją Liderki wyleciałyście w 6 Sióstr, z Doko, którą szkoliłyście w pół dnia!? - Waba niemalże zapiszczała. - Na oddział z wrogim seininem!? Czy Ty siebie słyszysz!?
- Trzeba było reagować, więc klan podjął decyzję...
- W dupie mam klan, Hisamida! - teraz Waba dosłownie krzyknęła. - Wiesz doskonale, że jest liderką trzeci rok. Wiesz doskonale, że zrobi wszystko, by wziąć na barki wszystko co może. Dlatego, kurwa, to Twoje zadanie by z niej ten ciężar zdejmować, rozumiesz? Już pomijam to, że jako Siostra Nocy, jako zastępcza matka. Ty powinnaś ją powstrzymać jako jej mentorka.
- Wiesz doskonale, że jak się uprze, to zrobi tak jak postanowi. Jak ją wybierałyśmy, to dała ultimatum, że zostanie, ale nikt nie ma prawa podważyc jej decyzji...
- Yhh... dziewczyno, naprawdę. Ja wiem, że jest z nas najsilniejsza i całe życie wszystkie patrzymy się na plecy Shiry, która wyciągała nas z największego gówna, ale ona jest teraz liderką, a nie Siostrą Nocy. Ona od tego ma Ciebie, mnie i resztę, by nie musieć wszystkiego dźwigać na plecach sama. - Waba poprawiła okulary. - Wiesz co, spodziewałam się po Tobie więcej.
Nagle drzwi otworzyły się i w drzwiach stanęła Muwara, która miała w rękach kubek.
- Co tu się dzieje? Drzecie się tak, że słychać was w całym szpitalu.
Waba podeszła do Muwary i przytuliła ją. Tak mocno, że aż jej herbata wylała się z kubka.
- Ojoj, a to za co?
- Dziękuję. Jak zawsze, spisałaś się na medal. - powiedziała łagodnie, po czym pokazała zupełnie inne oblicze - wobec Muwary była bardzo przyjazna. Złapała ją za barki i zaczęła oglądać. - Jako mentorka, jestem z Ciebie dumna, skarbie. Naprawdę, nie mogłam wyśnić sobie lepszej uczennicy. Masz w sobie wszystkie wartości, które chciałam Ci przekazać. - odwróciła głowę i spojrzała na Hisamidę, która chyba po prostu pogodziła się, że musi być ktoś, na kim potrzeba się wyżyć. Przyjęła tę rolę bez większego gadania. - Nie tak jak co niektórzy.
- Nie bądź wobec niej taka surowa, Wabo. Wiesz jaka jest Shira. Poza tym... to miała być prosta misja. Miałyśmy dobrze ułożony plan. Nie spodziewałyśmy się, że wroga drużyna będzie tak zaciekle się bronić i walczyć. - Muwara spojrzała na Anzou. - Finalnie jednak udało się osiągnąć coś więcej. Nasze klany teraz zamiast walczyć, muszą się porozumieć o ziemie. Jak nie, to bijuu zagroził, że wróci.
Na te słowa, Waba odwróciła się i doskoczyła do Hisamidy.
- Z bijuu też ją wysłałaś sama!?
- Wszyscy walczyli, nie tylko ona. - powiedziała, po czym wskazała dłonią na Harukę i Anzou. - Ta dwójka zrzuciła dwie B29S na bijuu. No i Yeny niestety nie przeżyła.
Mina Waby wykrzywiła się jeszcze bardziej.
- Czyli nie dość, że wzięłaś Doko bez przeszkolenia, to wzięłaś prototypowe bomby, a dodatkowo zwierzaczka z kokardą? - uniosła wysoko brodę. - Wiesz co? Mam dość. Naprawdę, nie chcę na Ciebie patrzyć.
Na chwilę zapanowała cisza.
- Strasznie... głośne jesteście...
Na słowa, które wypowiedziała Shira, nagle wszyscy się wyprostowali się. Pierwsza, najbliżej siedząca Fugata wstała tak nagle, że krzesło upadło z hukiem. Hisamida, Waba i Muwara doskoczyły zgodnie do łóżka. Jeżeli Haruka chciała, to tez dla niej było wystarczająco miejsca, by zając stanowisko.
Shira miała otwarte oczy, ale lekko przymrużone.
- Czuję, jakbym była... odwrócona na drugą stronę. - powiedziała i zakasłała
- Jak się czujesz? Co Cię boli? - zapytała Fugata jako pierwsza, nim ktokolwiek zdążył się odezwać.
- Yhh... bywało lepiej, ale jakoś się trzymam. Miałam bardzo... dziwny sen. - zaczęła. - Bijuu mnie gdzieś wyrzucił, a potem... jakbym unosiła się nad ziemią. Widziałam wszystko. Wojnę, trupy... krew. Widziałam, jak Muwara kogoś leczy, ale nie widziałam kogo. Potem jak Fugata upada, jak Nagome upada. Najgorsze jest to, że jak chciałam się przyjrzeć co się dzieje, to obraz z każdą chwilą coraz bardziej mi się zamazywał. Z kolei słyszałam głos Chishiby, ale nie wyraźny. Mówiła coś o świetle. Tylko nie mówiła tak jak zawsze, a miło. Ciepło. Dziwne. W każdym razie, jak zobaczyłam, że Fugatka upada, a potem Nagome i... i jak Muwara na czymś leży, to chciałam im pomóc. Mówiłam sobie, że nim pójdę do matki to muszę im pomóc. - cicho zakasłała. - No a dalej to już nie pamiętam.
Na opowieść o śnie Shiry, wszystkie popatrzyły na siebie, jednak żadna nic nie powiedziała. Wszystkie wiedziały... a Shira nie. Chyba lepiej, jak tak pozostało.
- Wszystkie przeżyły?
- Wszystkie. Uratowałaś nas znowu.
- Nie sama... wszystkie dałyśmy radę. No prawie wszystkie. - przekręciła głowę do Waby. - Wabo, nie wyżywaj się na Hisamidzie. To była moja decyzja...
- Moja złość nie dotyczy Ciebie, Shiro. Od tego jest mentorka, by uczyć, a nie głupio się przyglądać. - spiorunowała wzrokiem Hisamidę, która skrzywiła się na te słowa.
- Ehh... co się... jaka jest sytuacja?
- Jirou wyruszył tu wraz z Armią. Siły Musana pozostają w gotowości, gdyby poszło coś nie tak. Klan Kaminari wysłał ogrom wojsk w tym kierunku. Mają rozpocząc się rozmowy negocjacyjne, ale też pokaz siły. Narazie tyle wiem. Musimy Cię jakoś doprowadzić do porządku, nim wszystko się zacznie.
- NIE! - krzyknęła Muwara. - Ma leżeć. W tym miejscu, ja decyduję. Nikt jej nie ruszy, dopóki nie pozwolę.
Muwara była stanowcza. Nikt by nie śmiał podważyć jej słowa w tym miejscu. Waba odwróciła się do Hisamidy.
- Widzisz? Da się? Taka powinnaś być.
Hisamida wzruszyła ramionami.
Nagle Nagome się ruszyła. Odbiła się od ściany. Zrobiła krok. Potem następny... i tak zaczęła w milczeniu człapać. Wszystkie Siostry odwróciły wzrok, obserwując, jak Nagome idzie przed siebie... aż doszła do łóżka i po prostu położyła się na nie. Nagle zaczęła głęboko chrapać.
- Nareszcie. - powiedziała. - Jeszcze ona mi została.
- A co z nią? Czemu ona tu stała non stop? - zapytała. - Znowu weszła w ten stan? Po co? - skrzywiła się. - Aż tak źle było?
- Po prostu... yy.. leżała tu też seinin Kaminari, to wolała mieć ją na oku. - odparła szybko Hisamida.
- O właśnie, gdzie ona? Muszę z nią pomówić.
I nagle w drzwiach pojawiła się kolejna postać. Moshi. Chłopak był zadowolony, a w ręku niósł... kwiaty.
- O! Anzou! Wstałeś! - krzyknął zadowolony, po czym zobaczył, że wszystkie Siostry stały nad Shirą. - O! Patrz, a ja Ci nazrywałem kwiatów, w razie czego jakbyś miała się nie obudzić. Masz, do wazonika wsadzam, bo ładne. Ale skoro pogrzeb nie będzie potrzebny, to dla następnego pacjenta, hehe. - i dosłownie jak gdyby nigdy nic podszedł do łóżka Shiry i wstawił jej nowe kwiaty - a raczej jakieś chwasty - które poznajdywał gdzieś... w sumie chuj wie gdzie.
Scena była tak dziwna, że nikt tego nawet nie komentował. Wszyscy obserwowali jak chłopak robi, to co robił. Moshi nie widział znaków Sandy, by zamknął mordę i się nie wtrącał. Moshi to był w pełnej krasie przygłup i nikt w tej chwili nie traktował go jako zagrożenie.
- A Ty to kto? - zapytała nagle Waba.
- Moshi Kaminari! Bohater wojenny! Udało mi się znokautować panią Muwarę z Yeny no i zablokować atak Sanbiego. - wyszczerzył się. - Ale zamiast bohaterze, możesz mi mówić tylko Moshi. A Ty to... ?
No i jak Waba dowiedziała się, że członek Kaminari stoi tak blisko Shiry, to niemalże wystrzeliła w jego kierunku, lecz Hisamida w ostatniej chwili złapała ją za fraki.
- Pocz...POCZEKAJ! To nie tak!
- DOŚĆ! - nagle krzyk Muwary sprawił, że wszyscy ucichli. - Wszyscy, wynosić się. Nie umiecie się zachować, to koniec odwiedzin. Wabo, porozmawiajcie sobie z Hisamidą na zewnątrz. Sando - dziękuję za zupę, dalej sobie poradzę. Moshi, piękne kwiatki, ale za dużo nas tutaj. Może zostać tylko Fugata, bo jako jedyna potrafi się zachować, więc może zostać. Reszta, wynocha.
Shira powoli uniosła dłoń, po czym... zaczęła machać na dowidzenia wszystkim. Taki gest był totalnie Shirowy, więc chyba rzeczywiście wracała do zdrowia. Wszyscy opuścili pomieszczenie oprócz: Nagome, na której łóżku usiadła Muwara i zieloną łuną zaczęła obejmować ciało Nagome, Anzou i Haruki, którzy byli przy swoich łóżkach i Shiry, której udało się usiąść i mimo tego, że była w bandażach, to jakoś się ruszała.
- Dobra... to teraz na poważnie. Co się stało? Haruko - Ciebie pytam, bo wiem, że mnie nie okłamiesz. No i Ty, co pomogłeś Haruce z bombą, jak Ci było na imię? Też mi powiedz, co się stało. Tylko jak zobaczę, że któreś kłamie, to będę na Was bardzo obrażona. A mnie się ciężko przeprasza.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Hihai
Sanbi
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 24 lis 2025, o 11:06
- Forum: Osada Ryuzaku no Taki
- Temat: PORT
- Odpowiedzi: 664
- Odsłony: 106699
Re: PORT
Gdy tylko Nizan opuścił mieszkanie, głęboko odetchnął. Wymyślanie opowieści Shinobi Neko nie było jego ulubiona rozrywką, ale zgodnie z tym co mówiła Shima, musieli jakoś się tą opieką nad Aratą dzielić. Co gorsza, Nizan doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna jest dobrym ancymonem i potrafi grać na emocjach, a nawet przyjmować rolę pierdołowatej, wtedy kiedy było jej to na rękę. Cóż, skoro Nizan zdawał sobie z tego sprawę, to pewnie i Shima. Ewidentnym problemem było to, że dziewczynka w jej wieku zaczynała pomału szukać wrażeń w coraz to nowszych miejscach i trudno było utrzymać jej uwagę. Chyba pomału nadchodził czas, by wypuszczać ją w świat, by zaczynała też poznawać go na własną rękę. Nie, żeby robił to tylko z dobroci dla córki. Sam też po dziesięciu latach chciał trochę odetchnąć. Jako dość "młody" tata.
Stojąc przed warsztato-sklepem, sięgnął po fajkę i napełnił ją tytoniem. Była ona bardzo ekstrawagancka, z ładnymi zdobieniami dookoła. Gdy Nizan odpalił ją, ruszył w kierunku portu. Zaczęła się zima, tak więc opatulony w puchową kurtkę i dodatkowo czapkę, dym buchał z jego fajki dookoła, otaczając twarz gdy tylko w niego wchodził. Nizan nie lubił zimy. Nie kupował tego całego gadania o tym, jak jest świetnie i ładnie. Biały śnieg momentalnie przeradzał się w błoto, a finalnie potem było wszystko upierdolone, a co gorsza - nalatywało do butów. Wszędzie, gdzie się nie weszło, było błoto, trzeba było uważać by się nie ubrudzić i co najgorsze - było po prostu zimno. Nizan jako wychowanek pustyni, a następnie podróżniko-kupiec zwiedził wystarczająco, by wiedzieć, że najbardziej pod kątem pogodowym lubił rodzime regiony. Ciepełko przypalające mu skórę było w porządku. Owszem, tam problemem był pył i kurz, ale nadal lepiej niż śnieg. Przemierzając więc ulice, westchnął tylko coś w stylu "potworny śnieg" i dotarło do niego, że im szybciej uda mu się rozwiązać temat stali, tym szybciej wróci do domu. Przyśpieszył kroku.
Kunisaku wiedział, gdzie powinien się znaleźć. Znał te okolicę, znał ludzi, ale nie aż tak jak Shima. Ona jakoś zawsze wpasowywała się tam gdzie trzeba, a co lepsze - dostawała to co trzeba. No, tylko trzeba było co jakiś czas odwalić jakoś robotę tak jak teraz, ale wszystko było to w granicach normy. Gdy Nizan ujrzał Zdechłą Rybę to skrzywił się, bo kiedyś w takich przybytkach często bywał. Lubił popić, lubił się pobawić, ale teraz ze względu na rodzinę, nie bardzo mógł. Nie mniej, delikatnie ciągnęło go by wejść i dla zwykłego kurażu, przechylić parę głębszych.
Oparł się o karczmę i załadował jeszcze raz swoją fajkę i po prostu czekał. Oczywiście, musiał zdjąć czapkę, co średnio mu odpowiadało, ale no na tym polegała cała ta wycieczka. Gdy co jakiś czas ktoś przechodził, chłopak liczył na to, że to wreszcie ten kontakt żony, ale niestety, nie byli to oni. Dopiero po jakimś czasie, ktoś podszedł do niego i z akcentem Cesarskim rozpoznał postać.
- Zgadza się. - odparł Nizan. Na widok faceta ucieszył się. Koniec marznięcia. Nałożył czapkę na głowę. - To jaki teraz jest plan? - zapytał wprost, wytrzepując resztki tytoniu z fajki i chowając ją do pudełeczka.
Stojąc przed warsztato-sklepem, sięgnął po fajkę i napełnił ją tytoniem. Była ona bardzo ekstrawagancka, z ładnymi zdobieniami dookoła. Gdy Nizan odpalił ją, ruszył w kierunku portu. Zaczęła się zima, tak więc opatulony w puchową kurtkę i dodatkowo czapkę, dym buchał z jego fajki dookoła, otaczając twarz gdy tylko w niego wchodził. Nizan nie lubił zimy. Nie kupował tego całego gadania o tym, jak jest świetnie i ładnie. Biały śnieg momentalnie przeradzał się w błoto, a finalnie potem było wszystko upierdolone, a co gorsza - nalatywało do butów. Wszędzie, gdzie się nie weszło, było błoto, trzeba było uważać by się nie ubrudzić i co najgorsze - było po prostu zimno. Nizan jako wychowanek pustyni, a następnie podróżniko-kupiec zwiedził wystarczająco, by wiedzieć, że najbardziej pod kątem pogodowym lubił rodzime regiony. Ciepełko przypalające mu skórę było w porządku. Owszem, tam problemem był pył i kurz, ale nadal lepiej niż śnieg. Przemierzając więc ulice, westchnął tylko coś w stylu "potworny śnieg" i dotarło do niego, że im szybciej uda mu się rozwiązać temat stali, tym szybciej wróci do domu. Przyśpieszył kroku.
Kunisaku wiedział, gdzie powinien się znaleźć. Znał te okolicę, znał ludzi, ale nie aż tak jak Shima. Ona jakoś zawsze wpasowywała się tam gdzie trzeba, a co lepsze - dostawała to co trzeba. No, tylko trzeba było co jakiś czas odwalić jakoś robotę tak jak teraz, ale wszystko było to w granicach normy. Gdy Nizan ujrzał Zdechłą Rybę to skrzywił się, bo kiedyś w takich przybytkach często bywał. Lubił popić, lubił się pobawić, ale teraz ze względu na rodzinę, nie bardzo mógł. Nie mniej, delikatnie ciągnęło go by wejść i dla zwykłego kurażu, przechylić parę głębszych.
Oparł się o karczmę i załadował jeszcze raz swoją fajkę i po prostu czekał. Oczywiście, musiał zdjąć czapkę, co średnio mu odpowiadało, ale no na tym polegała cała ta wycieczka. Gdy co jakiś czas ktoś przechodził, chłopak liczył na to, że to wreszcie ten kontakt żony, ale niestety, nie byli to oni. Dopiero po jakimś czasie, ktoś podszedł do niego i z akcentem Cesarskim rozpoznał postać.
- Zgadza się. - odparł Nizan. Na widok faceta ucieszył się. Koniec marznięcia. Nałożył czapkę na głowę. - To jaki teraz jest plan? - zapytał wprost, wytrzepując resztki tytoniu z fajki i chowając ją do pudełeczka.
- 22 lis 2025, o 17:27
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 16757
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Mimo tego, że wasza walka się skończyła, to nie zamierzaliście odpuszczać na ostatniej prostej. Gdy tylko Muwara pojawiła się i ogłosiła plan, we dwójkę mieliście jeszcze coś do powiedzenia. Najpierw Haruka poprosiła o wodę. Hisamida rozejrzała się, lecz nigdzie nie było nic takiego. Oprócz Was, w budynku było mnóstwo ludzi. Wy jako Shinobi otrzymaliście coś w stylu skrzydło budynku na wyłączność, jednak poniżej parter i pierwsze piętro było przeznaczone dla zwykłych ludzi, których też było mnóstwo. Oznaczało to, że personel szpitalny też chodził i po waszej kondygnacji, tylko że mniej.
- WODY! Załatwcie wody! - wydarła się do przypadkowej dziewczyny, która przechodziła korytarzem. Ta skinęła głową i pobiegła gdzieś, wracając za chwilę z wodą i dając Haruce do napicia się. Co ciekawe, woda była ciepła.
Następnie powiedziałaś, że masz trochę chakry. Chciałaś przekazać je liderce, a przede wszystkim Muwarze, by mogła leczyć dalej. Hisamida położyła dłoń na Twojej głowie i pogłaskała Cię.
- Wiem, że chcesz pomóc, ale żeby przekazać komuś chakrę, musisz to zrobić, jak ktoś używa techniki. Musiałabyś być w stanie stać to po pierwsze, a po drugie... Ty musisz narazie skupić się na sobie. - powiedziała. - Wiem, że chcesz pomóc. Każda z nas chce. Musimy jednak zaufać Muwarze. To najlepszy medyk w naszym klanie. Nie da jej umrzeć. - delikatnie się uśmiechnęła. - Odpoczywaj. Jeszcze będziesz miała okazję pomóc.
Anzou zaś powiedział coś ważnego. Zamierzał poświęcić swoje pigułki chakry. Powiedział to Moshiemu, który co jakiś czas wracał do Was z sali operacyjnej i coś zanosił Muwarze. Za każdym razem, jak wchodził do Was do pokoju, był coraz bardziej blady chyba z tego, co tam się dzieje. Jak powiedziałeś mu o pigułkach, ten sięgnął Ci do kieszeni, wyjął to co mu powiedziałeś.
- Ja jebie, nie wiem jak można być medykiem, mnie to mdli na sam widok krwi, a ona... - zaczął. - ... dziś chyba nie zasnę po tym co tam zobaczyłem. - dodał. - W każdym razie, dzięki za pigułki. Ja jeszcze nie brałem dziś, to wezmę i przekaże chakrę tej medyczce, bo ona już nie może piguł brać dziś więcej.
Po czym zniknął ponownie za drzwiami.
Nie wiedzieliście ile czekaliście. Atmosfera była bardzo napięta. Dwie godziny? Trzy? Pięć? Jeszcze było ciemno, ale z plusów, od pewnej chwili przestali donosić rannych. Nadal jednak słyszeliście przez okno jakieś hałasy na zewnątrz. W pewnej chwili drzwi otworzyły się i Sanda - cała we krwi, z podkrążonymi oczami pchała łóżko przed sobą. Leżała na nim Shira, która była chyba cała w bandażach, oprócz samej twarzy. Moshiego nie było, ale za nimi do pokoju weszła Muwara.
Kobieta miała ściągnięty kombinezon z górnej części ciała i rękawami zawiązanymi na biodrach, tak jak Shira wcześniej na odprawie. Była w samym staniku i rękawiczkach. Co jednak bardziej przerażające, teraz zamiast brudu, prawie wszędzie miała krew. Na twarzy, na ciele, na rękawiczkach.
Muwara podeszła pomiędzy Harukę i Anzou, patrząc na Waszą dwójkę i wycierając przedramieniem nos.
- Ta pigułka była zbawienna. Dzięki temu, udało mi się odbudować jej całe ciało. - powiedziała. - Teraz ona sama musi chcieć się zregenerować. - poinformowała Was, spoglądając na Shirę, którą Sanda postawiła pod ścianą na łóżku.
Nagome weszła do pokoju, wyglądając ciągle tak samo. Poszła za Shirą i ponownie - oparła się w rogu i zastygła bez ruchu. Muwara już nie zwracała na nią zupełnie uwagi.
- Dziękuję. - powiedziała w kierunku Anzou. - Teraz Wasza dwójka. Zacznę od... - popatrzyła na Waszą dwójkę. - Tobie muszę odbudować dwie kończyny i całe płuco. Nie wiem co się zadziało jeszcze, ale Haruka z tego co mówi Hisamida, ma popękany kręgosłup. Oboje jesteście trudnymi przypadkami. - cicho westchnęła. - Zacznę od Ciebie. - skierowała głowę do Haruki. - Sando, wieź ją na salę. - machnęła dłonią, a Sanda zgodnie z poleceniem, wzięła łóżko i zaczęła je prowadzić. Hisamida wstała i przestała leczyć Harukę. - Zamień się z tym chłopakiem, co leczy Kaminari. A on niech odpoczywa.
- Jeszcze mogę leczyć, pani Muwaro.
- Wiem, ale to dopiero początek. Musisz mieć chakrę. To nie będzie jeden wieczór, tylko kilka dni takiej walki. Prześpij się, bo będziesz musiał później kogoś zmienić. - wyjaśniła, po czym odwróciła się do Moshiego. - Ty też. Idź spać. Obudzę Cię przy wyjmowaniu drewna i zmienisz Sandę.
Muwara następnie zniknęła za drzwiami.
Sala operacyjna była... zwykłym pokojem z szafkami i narzędziami. Widziałaś, że wszędzie walały się jakieś waciki, papiery i inne domyslnie białe rzeczy, które były całe we krwi. W rogu pomieszczenia był pocięty kombinezon Shiry włącznie z butami, który Muwara musiała chyba zdjąć, by móc przeprowadzić operację. Sanda przywiozła Cię na środek. Muwara przysunęła sobie krzesło do Ciebie i wysunęła dłoń nad Twoje ciało.
- Narządy całe... ręka do odbudowy, ale... kręgosłup... - zmarszczyła brwi. - On nie jest popękany. On jest rozerwany. - nie wiedziałaś, co to znaczy, ale brzmiało to tragicznie. - Sando, zaczniemy od kręgosłupa. Czeka nas poważna walka o to, żebyś mogła chodzić. - Muwara wytarła nos. Widziałaś zmęczenie na twarzy kobiety. - Ale damy radę. Z tym otwartym złamaniem - nie mam znieczulenia.Będę musiała wepchnąć Ci kość na miejsce. - poinformowała. - Rzeczywiście, trochę zaboli, ale musisz przetrwać jakoś.
Czy to był wyrok? Miałaś nie chodzić? W Twojej głowie zaczęło kotłować się od myśli. Czy czekała Cię przymusowa emerytura?
- Pokaż mi tą rękę jeszcze. - powiedziała, po czym złapała Cię za otwarte złamanie i przysunęła. - Twój kręgosłup jest w fatalnym stanie. Masz pozrywane wszystko. Nie wiem czy dam radę w sumie to odbudować. - dodała.
No więc jednak nie będziesz chodzić. Łzy mogły mimowolnie pojawić się w Twoich oczach.
A wtedy nastąpiło chrząstnięcie, a Ty wydarłaś się chyba najgłośniej jak potrafiłaś. Spojrzałaś przerażona w bok, gdzie źródło bólu - i Twoja kość już nie wystawała, a była w ciele. Muwara przytrzymała Cię w miejscu, bo odruchowo próbowałaś się wyszarpnąć. Muwara była... silna. Dała sobie z Tobą radę bez problemu.
- Żartowałam. Odbuduję bez problemu Twój kręgosłup, ale musiałam Cię czymś zając, byś mi się nie ruszyła z tym złamaniem. - powiedziała, wzdychając. - W ten sposób udało mi się jednym ruchem nastawić kość, zamiast się z Tobą szarpać. - odwróciła się do Sandy. - Sando, ja tu chwilę będę potrzebować. Raczej starczy mi chakry na nią. Zacznij przygotowywać zioła, te które Ci mówiłam.
- Tak jest. - dziewczyna wyszła z sali i gdzieś zniknęła.
- Teraz zajmiemy się resztą, ale muszę przeciąc Ci kombinezon i rozebrać do bielizny. Dobra, zaczynamy od obrażeń wewnętrznych, potem kręgosłup. Przy plecach, położę Ci rękę na sobie i będziesz POWOLI przekazywać mi chakrę jak Ci powiem. Tylko powoli, rozumiesz?
Następnie Muwara zaczęła zaleczać Ci ciało. To była inna szkoła jazdy niż to, co robiła z Tobą Hisamida. Teraz autentycznie, z każdą minutą stawałaś się coraz silniejsza. Czułaś, jakby w Twoim ciele pojawiały się mięsnie, siła. Oddech Ci się wyrównał i w porównaniu z tym, co było wcześniej, miałaś poczucie, że możesz wstać i zacząć biegać.
- Nie podpalaj się. - Muwara musiała zauważyć to, co się dzieje. - To złudne. Leż i odpoczywaj.
Nie wiedziałaś ile to trwało. Sanda wróciła z herbatą, a Ty czekałaś, aż Muwara powie, że skończyła. Dopiero wtedy, wzięła Twoją zdrową rękę i położyła sobie na kolanie.
- Sando, pilnuj by ręka jej nie spadła. A Ty, Haruko, powoli zacznij przesyłać mi swoją chakrę. Do momentu, aż poczujesz, że słabniesz. Wtedy przestań.
I wtedy zaczęliście drugą część operacji. Muwara musiała uznać, że jednak łatwiej będzie zaleczyć Cię do końca, niż tylko ustabilizować.
Leżałaś długo. W pewnej chwili jednak zaczęło Cię mrowić w udach, a potem w kolanach i palcach u nóg. Czucie wracało, ale... nie było to wcale przyjemne. Finalnie byłaś w stanie zgiąć palce i ruszyć nogą na bok - ale jak tylko to zrobiłaś, to ból rozerwał Ci mięśnie.
- Staraj się nie ruszać. - powiedziała, odchylając się. - Skończyłam. Teraz musisz wypić herbatę i możesz się przespać. Sando, odwieź Harukę i daj mi tego z drewnem. Potem zamień się z Moshim i idź spać Ty.
Gdy Haruka wjechała do sali, gdzie byli wszyscy, zaczynało już świtać. Była w zdecydowanie lepszym stanie niż wcześniej. Mogła się wreszcie napić - Sanda podała jej picie - i pójść spać. Wypocząć.
Anzou widział, jak Haruka wjeżdza z operacji. Chciało Ci się tak bardzo spać, że dosłownie Hisamida co chwilę wypowiadająca jakieś pytania, a to o Twoją rodzinę, a to umiejętności, a to misje - podtrzymywała Twoją świadomość. Sanda nagle podeszła i wzięła Twoje łóżko.
- Czas na Ciebie. Hisamido, nie wiem, czy powinnaś... spać. Pani Muwara nic nie powiedziała.
- Dam sobie radę. Idź, wieź go.
Sanda zawiozła Cię na blok i widziałeś to samo, co Haruka, z tą różnicą, że w rogu już były nie jeden, a dwa przecięte kombinezony. Gdy Muwara do Ciebie podeszła, zobaczyłeś, że kobieta wygląda dużo słabiej niż kilka godzin wcześniej, gdzie wróciła z pola bitwy. Miałeś poważne obawy czy da radę wytrzymać i co gorsze - Cię uleczyć.
Gdy zająłeś jednak pozycję, kobieta przysunęła się i obejrzała przebitą deskę i powykręcane ramiona.
- Ramiona pół biedy, ale z tym drewnem to trochę się będziemy musieli pobawić... - powiedziała wzdychając i ponownie, otarła pot z czoła, mieszając go trochę z krwią, którą kobieta była ubabrana chyba wszędzie. - Muszę powoli wyciągać Ci to drewno i jednocześnie zaleczać miejsce, byś nie wykrwawił się wewnętrznie. Nie mam znieczulaczy, musisz... - Muwara odwróciła się za siebie. - ... może go w jakieś pasy zapnijmy, żeby mi się nie wiercił...
- Utrzymam go w miejscu. - powiedziała stanowczo Sanda.
- Dasz radę? - zapytała. - To dobrze. Tak zróbmy. Tylko zaprzyj się mocno, bo z doświadczenia wiem, że najtwardsi pacjenci potrafią się rzucać.
- W porządku. Jestem gotowa.
Sanda z całej siły przytrzymała Cię w miejscu. Miała parę w łapach, ale też Ty nie miałeś sił na tyle, by wstać, więc nie było mowy o jakimś siłowaniu. Muwara złapała za drewno i zaczęła wyciągać, a drugą ręką przyłożyła Ci do rany, tworząc zieloną łunę.
Tak jak wcześniej Haruka - i Ty dałeś wokalny popis, drąc się w niebogłosy. Miałeś poczucie, jakby ktoś dosłownie wyrywał Ci płuco z klatki piersiowej, rozrywał kość, albo jedno i drugie naraz. Nie miałeś jednak wyjścia, bo Sanda trzymała Cię w miejscu i jedyne co, mogłeś po prostu liczyć do dziesięciu i modlić się, by ból ustał. Kobieta szarpała się dobre parenaście minut, gdy nagle poczułeś, że zatyczka w postaci drewna została usunięta, a Ty miałeś dziurę na wylot w klatce piersiowej. Medyczka odrzuciła drewno na stertę, po czym dołożyła dłoń i Twoja rana powoli, bo powoli, ale zaczynała się zasklepiać.
Dalej nie pamiętałeś. Musiałeś łapać oddechy i odcięło Cię z agonii, którą przeszedłeś. Kolejne co pamiętasz, to jak leżałeś na łóżku obok Haruki i było już jasnawo za oknem. Wypiłeś coś i Sanda powiedziała Ci, że wszystko będzie dobrze.
Usłyszeliście jakiś hałas. Bolała Was głowa. W sumie wszystko Was bolało, ale byliście w stanie się podnieść i rozejrzeć. Od prawej strony: Nagome była cały czas w tym samym miejscu, w tej samej pozycji. Stała oparta o ścianę i z przymrużonymi oczami patrzyła się tępo w jakiś punkt przed sobą. Obok niej na łóżku leżała Shira, cała w bandażach i nie widzieliście jej twarzy. Chyba była w tej samej pozycji co wcześniej. Obok niej, na krześle siedziała Fugata, która spała, trzymając głowę na łóżku Liderki Sióstr Nocy. Trzymała ją za rękę.
Potem leżała Haruka na łóżku, obok niej na drugim łóżku Anzou. Pomiędzy Wami, oparty o ścianę na siedząco spał Moshi. Dalej za Anzou była Yadasu, która również nie miała już kombinezonu na sobie i była przykryta kocem. Wróciły jej kolory i słychać było jak chrapie. Obok niej był... Zaku. Nie wiedząc czemu, miał całą głowę w bandażach. Też spał.
Potem kończył się pokój i pod ścianą spali na jednym łóżku: Yai i Sanda. Byli odwróceni do siebie plecami, ale jakoś zmieścili się na posłaniu. Nigdzie nie widać było Muwary. Hisamida stała przy oknie i wyglądała przez nie. Jak wstaliście, było ciemno. Nie mieliście pojęcia, czy to jakiś środek nocy, czy która jest w ogóle godzina.
To co wyrwało Was ze snu, to Kagada, która właśnie wstawała z łóżka. Kobieta była w jakimś dziwnym fartuchu szpitalnym. Ewidentnie była totalnie zamroczona, bo jak tylko dźwignęła się na nogi i rozejrzała, to powiedziała tylko jedno słowo.
- K-kurwa... - po czym zaczęła iść przed siebie.
Hisamida oderwała się od okna i wydawała się stanąć na drodze Kagady do Shiry, bo totalnie nie miała pojęcia gdzie tamta zmierza. Też nie chciała chyba jej prowokować w żadny sposób.
Kagada jednak nie szła w kierunku Shiry, a raczej do wyjścia z pokoju... ale w pewnej chwili po prostu przewróciła się i upadła na wznak. Hisamida podeszła i zaczęła zbierać ją z ziemi, a Wy znowu zasnęliście.
Kolejny raz, gdy się obudziliście, słychać było wymiotowanie. Otworzyliście oczy i zobaczyliście, jak Fugata stoi nad Shirą i trzyma jej... ją? Na boku. Shira miała jakieś torsje całego ciała.
- Szybko, budźcie Muwarę! - krzyknęła Fugata, lecz nie było chyba nikogo, kto byłby w stanie zareagować, więc sama zerwała się na nogi i pobiegła gdzieś z pokoju. Wróciła po chwili, a za nią - totalnie potargana, wyglądająca, jakby ktoś zbudził ją z zimowego snu - Muwara. Medyczka podeszła do Shiry i przyłożyła dłonie do jej ciała, po czym pojawiła się łuna chakry.
Muwara głęboko ziewnęła, po czym odchyliła Shirę na plecy. Tamta głęboko oddychała, co ewidentnie niepokoiło Fugatę.
- Co... co z nią?
- Nic. Jej ciało traktuje wszystko jak... ciało obce. Jej powrót z zaświatów jest czymś nienaturalnym, więc ciało będzie się buntować. Nie powiem, że to normalne, ale musi to wytrzymać. - powiedziała. - Dajesz jej pić? Tak jak mówiłam?
- Mało. Nie chce w ogóle pić, nie mogę jej obudzić na picie. Jak się przebudza to albo się rzuca, albo... wymiotuje.
Medyczka cicho westchnęła.
-A ta druga? - spytała Fugatę, wskazując głowę na Kagadę.
- Narazie najdalej gdzie doszła to do drzwi. Co jakiś czas wstaje, coś mamrocze, idzie kilka kroków i upada.
- Zostawcie ją, niech wstaje i łazi. Najwidoczniej jej ciało tego potrzebuje, a ona sama pewnie chce wrócić na pole bitwy. Jak daje radę wstać, to nie jest źle. - mruknęła Muwara. - Ile spałam?
- Niecałe dwie godziny.
- To i tak nieźle...
Fugata spojrzała na Muwarę.
- Trzymasz się?
- Jakoś. - powiedziała. - Ale powiem Ci, że tam na brzegu, to... pierwszy raz chyba się tak bałam. Że mi się nie uda.
- Jak Ty to zrobiłaś, że... no wiesz? Przecież sama powiedziałaś, że ona...
- Nie wiem. Jestem tak... zmęczona, że fikcja miesza mi się z prawdą. Mam wrażenie, że trzy godziny temu zaadaptowałam psa, albo coś w tym stylu. Wydawało mi się, że wypiekam ciasto, a potem ocknęłam się nad Yadasu. Leczyłam ją, ale moje myśli były gdzieś indziej. Chyba, moje ciało odruchowo pamięta co się jak robi i... jakoś samo mnie kierowało. - ponownie ziewnęła. - Nie pamiętam nic z plaży po tym, jak Shira upadła.
- Kazałaś mi i Nagome dać całą chakrę i wtedy...
Zarówno Muwara jak i Fugata spojrzały w róg pokoju. Nagome cały czas stała tak jak wcześniej - nie ruszyła się o milimetr.
- Jak ona to robi?
- Nie wiem.
- Stoi tak trzeci dzień. Jej ciało nie wytrzyma tego. - powiedziała. - Długo da radę tak wytrzymać?
- Długo. Nie ruszy się, dopóki nie uzna, że z Shirą jest wszystko ok. Już to kiedyś widziałam. - Fugata ponownie złapała za dłoń Shirę.
- Niesamowite... znamy się tyle czasu, a co rusz mnie coś zadziwia.
Oddech Shiry uspokoił się i poszła chyba z powrotem spać. Muwara zabrała dłoń i wstała.
- Budź mnie, jakby coś się działo. - odwróciła się i podeszła jeszcze do Haruki i Anzou, którzy na chwilę się przebudzili. - Wy jak? Pijcie dużo i śpijcie. Na to już nie ma lepszej metody. Ciało musi samo się doregenerować. - kobieta ziewnęła - i jak nie mieliście do niej więcej tematów, to wyszła z pokoju, a Was nie było trzeba namawiać. Zasnęliście odrazu.
Tym razem jak wstaliście było jasno. Tak naprawdę przez te pięć dni w pokoju, w którym leżeliście działo się naprawdę, naprawdę dużo, lecz poza tymi dwoma przebudzeniami, nic nie pamiętaliście. Mieliście wrażenie, jakbyście wstali na jakiś gigantycznym kacu, a wszystko to, co działo się wcześniej, było niemiłym wspomnieniem. Najgorsze było to, że chyba wszyscy byli w podobnym stanie do Was. Ostatnie pięć dni było walką Muwary o Wasze życia.
Rozejrzeliście się po pokoju. Mogliście wstać - odzyskaliście część sił. Przy Shirze leżała Fugata i trzymała ją za rękę i myła jej twarz jakimś ręcznikiem. Nagome była tak jak była i nadal nie ruszyła się o milimetr. Hisamida siedziała na krześle i coś zapisywała na zwoju.
W pokoju nie było nikogo więcej. Ani Yadasu, ani Zaku, ani Moshiego, ani Sandy, ani Kagady.
Do pokoju weszła Sanda, niosąc jakieś porcje jedzenia.
- O Anzou! Jak się czujesz? - zapytała, podchodząc do Waszej dwójki i kładąc na stoliku porcje. - Powiedzcie, że już dacie radę sami jeść, bo jak mam Was kolejny dzień karmić, to ja pierdolę. - powiedziała dziewczyna. - Jeszcze Ty Haruka to pół biedy, ale temu to z mordy leci jak jakiemuś sparaliżowanemu. Jak mnie znowu uświnisz, to nie wytrzymam. - westchnęła. - Dużo lepiej wyglądacie we dwójkę. Dziś ładny dzień. - powiedziała. - W ogóle, Hisamido, na zewnątrz Was szukają. Takie same jak Wy. W sensie, mają te stroje co miałyście na wojnie. Mówiłam, gdzie jesteście, to... mi chyba nie uwierzyły.
Nagle na dole było słychać jakiś raban. Krzyki?
- Ehh... to teraz się zacznie. - mruknęła Hisamida, zakładając nogę na nogę. - Wiedziałam, że to na mnie spadnie całe to gówno. - dodała, po czym zwinęła to co zapisywała i położyła na krześle.
Wstała i poprawiła swój kombinezon.
Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła wysoka kobieta z okularami na nosie. Miała krótko przycięte brązowe włosy, trochę podobnie do Fugaty. Kobieta rozejrzała się po pokoju, lecz nim jej oczy natrafiły na tą, kogo szukała, zadała jedno zasadnicze pytanie. Pytanie to skierowała do Hisamidy, która stała przed nią.
- Gdzie ona jest?
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Hihai
Sanbi
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 21 lis 2025, o 15:36
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 16757
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Shira nie żyła. Wszystkie dziewczyny nie czuły jak płakały. Muwara upadła na kolana i zaczęła macać Liderkę po twarzy.
- O nie nie nie nie... - mówiła, po czym oglądała ją z każdej strony.
- Czy ona... ?
- Muwaro... błagam, zrób coś.
Na dłoniach Muwary pojawiła się zielona łuna. Jednak... jej działania były chaotyczne. Shira leżała bardzo nienaturlanie wykrzywiona, krew jej leciała z uszu i... chyba naprawdę nie żyła.
- MUWARO!
- O nie nie nie... brak... krążenia, nie reaguje. Nie ma pulsu. Złamania, przebite płuco. Serce... o nie...
- MUWARO OCAL JĄ, BŁAGAM!
- KURWA, ONA NIE ŻYJE, ROZUMIECIE?! - wydarła się, po czym łzy leciały jej z polików.
Łuna chakry przygasła na dłoniach Muwary.
- Nie mam chakry.. gdzie... gdzie tabletki... - wyszpetała przerażona i próbowała znaleźć w kombinezonie pigułkę, lecz ta gdy znalazła się w jej palcach, upadła na ziemię, gdzieś w błoto. Muwara rzuciła się do przeczesywania mokrej ziemi w poszukiwaniu jej, lecz... wszystko szło nie tak.
- PIERDOL TO, WEŹ NASZĄ! - wydarła się Nagome, a Muwara wróciła do Shiry.
- Dawać, dawać wszystko co macie. Wszystko, rozumiecie? Kurwa, ona jest... - zaczęła mówić, lecz sytuacja była dramatyczna.
Fugata pierwsza doskoczyła do Muwary i przyłożyła jej dłonie do pleców. Zamknęła oczy i przesłała resztkę chakry, którą miała. Nie kalkulowała. Wlała w medyczkę dosłownie wszystko, co miała. Zielona łuna na dłoniach Muwary wybuchnęła, ale na krótko. Fugata nagle osunęła się na nogach i po prostu zemdlała z braku chakry.
Następnie Nagome dopadła tak samo Muwary i zaczęła robić to samo.
- ILE MASZ CHAKRY?
- L-lecz... kurwa, lecz. Sk... skup się... na leczeniu... przy... - oczy Nagome zaczęły się mrużyć, ale kobieta dzielnie stała na nogach. Widać, jak siły ją opuszczały w rytm tego, co przekazuje medyczce. - Ma-masz... ją... tu-- ściągnąć... - teraz Nagome już wręcz dyszała. - To...moja.... - Nagome upadła na kolano, dzielnie trzymając dłoń na plecach Muwary. - To...nasza... przyjaciółka...
Po czym Nagome, tak jak Fugata, osunęła się i upadła w błoto.
Muwara zdążyła odbudować serce. Jednak... brakowało jej chakry. Nie da rady. Nie da rady odbudować reszty. Nawet nie miała jak...
- K...kurwa jeszcze... jeszcze trochę... wracaj tu... - mówiła Muwara patrząc zapłakana na przygasającą łunę na jej dłoni.
Nagle... ta zniknęła.
- Nie... nie... błagam, nie teraz. Jeszcze... trochę. - kobieta była zdyszana. Ledwo żyła, tak jak reszta.
A Shira nadal nie oddychała. Muwara odchyliła głowę.
- KSOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!! - wydarła się.
Odwróciła głowę i spojrzała na nieprzytomne dziewczyny. Cofnęła głowę do Shiry.
- Nie... kurwa. Gdy jedna upadnie, reszta kontynuuje. - powiedziała, po czym nachyliła się i położyła ręce na klatce piersiowej Shiry.
- Odbudowałam Ci serce. Dasz radę... potrzebujemy Cię... ja Cię potrzebuję...
Muwara zaczęła uciskać klatkę piersiową Shiry.
- Fugata bez Ciebie sobie nie poradzi. - raz, dwa, trzy uciśnięcia... Muwara złapała za nos Shirę, odchyliła jej głowę i wdmuchnęła do ust powietrze. Następnie odchyliła się i zaczęła znowu uciskać. - A Nagome? Haha... pamiętasz? Dzięki Tobie... to dzięki Tobie dostała drugie życie! I co, zostawisz ją teraz? - raz, dwa, trzy...trzynaście...dwadzieścia... Muwara znowu złapała za nos Shirę i znowu wdmuchnęła jej w usta powietrze. - Miałaś przewyższyć matkę, i co? Nie zdążyłyśmy Ci powiedzieć, ale... powiemy. Tylko wróć. Błagam, wróć do nas. - znowu zaczęła uciskać powietrze.
Łzy kapały na twarz Shiry, lecz ta pozostawała nieruchomo.
- Twoja... pierwsza... rekrutka... musisz jej... musisz przyjąć... jej przysięgę... Twoja pierwsza... przysięga... jako liderka... - Muwara uciskała i uciskała, lecz Shira w żaden sposób nie reagowała.
Muwara spojrzała jeszcze raz na Liderkę Sióstr Nocy. Jej twarz... przed chwilą się śmiała. Żartowały, piły. Wyglądała, jakby miała wstać i... i... się zaśmiać. Powiedzieć, że wszystko będzie daijobu.
- Wszystko... wszystko będzie daijobu, prawda? - zapytała, po czym odwróciła się i rzuciła na bok. Wzięła leżący kunai.
Muwara nie miała siły chodzić, więc człapała, a raczej czołgała się po błocie. Nachyliła się nad Shirą, po czym... wbiła jej Kunai w klatkę piersiową. Muwara pociąnęła dłonią i rozcięła jej skórę i kości, na tyle, by móc tam sięgnąć.
Zamknęła oczy i wykonała ostatnią technikę. Jej dłoń nagle wypaliła się z brudu. Nie miała siły już klęczeć. Leżała głową na brzuchu piersi Shiry, a jej dłoń powędrowała tam, gdzie zdążyła odbudować to, co było niezbędne. Do serca.
Muwara złapała Shirę za serce, po czym... zaczęła naciskać. Zgniatać, zmuszać do reakcji.
- Wiem, że tam jesteś... - powiedziała. - ... ściągnę Cię. A jak nie, to sobie tak... poleżymy...
Muwara ściskała serce w jednostajnym tempie. Z każdym naciśnięciem jej nadzieja malała. Oczy ze zmęczenia zamykały się i... z bólu. Z płaczu. Z żalu. To była jej wojna, którą przegrała. Nie była w stanie uratować swojej Liderki.
Nawet nie czuła ile tu leżała, ale w pewnej chwili... po prostu rozluźniła uścisk na sercu.
Wydawało jej się, że śni? NIe była pewna. Coś pomiędzy majakiem. Ważne, że nie musiała przeżywać tego żalu świadoma. Mogła po prostu usnąć przy swojej Liderce...
... i wtedy to poczuła. Muwara podniosła głowę i jej oczy otworzyły się.
Nie miała pojęcia, skąd... skąd ma siłę. Muwara zerwała się na kolana.
- MAM JĄ! - wydarła się. - MAM JĄ KURWA! - krzyczała, po czym przyłożyła ucho do nosa Shiry.
Jej puls wrócił. Bardzo słaby, ale... wrócił.
- MAM JĄ, SŁYSZYCIE!? WSTAWAĆ! TRZEBA JĄ ZANIEŚĆ DO SZPITALA! - krzyczała, lecz nikt się nie odzywał.
Była sama. Tragiczność sytuacji trafiła Muwarę bardziej, niż cokolwiek. Zrobiła wszystko, by przywrócic Shirę do życia, lecz nie miała jak... kontynuować dzieła. Tak blisko, była tak blisko. Jeżeli nie zacznie leczyć Shiry, kobieta odejdzie i tym razem nikt jej już nie pomoże.
- KSOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!! - bezsilność przytłoczyła Muwarę. Kobieta dźwignęła się na nogi i złapała za fraki Shirę, po czym zaczęła ją... ciągnąć po ziemi w kierunku miasta.
Odwróciła głowę i zobaczyła, jak daleko ma do osady. Nie da rady. Za daleko. Zamknęła oczy. Musi. Co by się nie stało...
... nagle coś szarpnęło. Odwróciła się i rozszerzyła oczy. Nagome stała z zarzuconą Fugatą na jednym ramieniu, a teraz podniosła drugą ręką Shirę. Zarówno Fugata i Shira zwisały bezwładnie na Nagome.
Kobieta zrobiła krok do przodu... a potem kolejny... i kolejny... aż minęła Muwarę.
Medyczka z przerażeniem spojrzała na oczy Nagome. Nie było w nich życia. Nie była przytomna. Jakimś cudem jednak, ciało poruszało się.
Nagome coś mamrotała pod nosem z każdym krokiem do przodu.
Recytowała treść przysięgi.
W szpitalu zapanował istny chaos. Sanda pierwsza wyrwała się w kierunku zniszczeń, które zostawiła za sobą Kagada. Ściany i kondygnacje zawaliły się częściowo w taki sposób, że nie wiadomo było, gdzie... gdzie tak naprawdę finalnie była seinin Kaminari.
Deszcz zaczął wdzierać się do pomieszczenia przez zburzoną ścianę. Deszcz, który był chłodny i miły, kapał na twarz Haruki i Anzou. Wszyscy dosłownie zamarli. I moglibyście tak zostać na długie minuty, lecz zawsze potrzebny był ten jeden bodziec. Najtrudniejszy, a jakże najprostszy.
- SANDA! NIE STÓJ JAK PIZDA TYLKO JEJ SZUKAJ! - i chyba nawet Yai był w totalnym szoku, że wydarł się na Sandę. Co więcej, Yai zaczął szybko oddychać. - SZYBKO! MUSIMY ZMIENIĆ POKÓJ! RAZ! TAM, GDZIE NIE MA DESZCZU! - krzyczał. - Nie mogę się ruszyć! Podzielić sale na dwie! Jedna z pacjentami i jedna operacyjna! Jak przyjdzie medyczka to musi mieć gdzie pracować! Musimy jak najszybciej przygotować wszystko! Walka trwa dalej! - powiedział, chyba nie będąc w ogóle świadomy co robi. Adrenalina wystrzeliła mu tak wysoko, że po prostu... działał. Nie kalkulował. Działał. On też był Kaminari. - Już, do pokoju obok! Medycy zostają i podtrzymują życie, a Wy przenosić ich! Moshi kurwa przygłupie, przenoś rannych do pokoj obok!
Moshi był tak w szoku, że wystrzelił i zaczął przenosić po kolei - Yadasu, Zaku, potem Harukę - tutaj akurat Hisamida ją cały czas podtrzymywała przy życiu, więc musiały przejść razem. Tak samo było z Anzou, tylko akurat tutaj Yai musiał przy nim być.
W tym czasie zaś, Sanda dosłownie wskoczyła w kierunku dziury i zaczęła ręcznie przekopywać zniszczone rzeczy, w poszukiwaniu Kagady. Jednak słysząc po tym, co krzyczała Sanda - nie miała pojęcia nawet gdzie szukać. Moshi, gdy przeniósł wszystkich ludzi do pokoju obok, ruszył na pomoc Sandzie.
Leżenie w takiej pozycji było... dziwne. Ani się nie poprawiało za bardzo, a też nie dawali Wam umrzeć. Hisamida i Yai próbowali Was zagadywać, ale nawet oni widać, że zaczynali słabnąć. Jeżeli ktoś nie udzieli Wam pomocy to...
... nagle usłyszeliście jakiś hałas na dole. Czyżby znaleźli Kagadę? Jednak zamiast Sandy, w drzwiach pojawiła się Nagome z dwoma dziewczynami. Fugatę zrzuciła na ziemię obok wejścia, a Shirę... podeszła i położyła na łóżku. Następnie kobieta podeszła w kąt, oparła się i... tak zastygła. Nie ruszała się, ani nie mrugała.
Muwara wpadła do pokoju zataczając się.
- K-kurwa, dawać chakrę. Każdy kto ma, dawać chakrę. - dziewczyna spojrzała na to co się dzieje, po czym wpadła na łóżko z Shirą.
- Matko... co tam się stało!? - zapytała przerażona Hisamida.
- Już... raz ją sprowadziłam z zaświatów... drugi raz nie dam rady... dawać chakrę, kto ile ma.
Hisamida chciała zerwać się do Muwary, ale spojrzała na Harukę. Jak przestanie ją leczyć to...
- Nie mogę. Podtrzymuję Harukę. Jak ją tylko zostawię to... - widać, że Hisamida bardzo walczyła, czy nie dać chakry Muwarze i poświęcić Harukę za Shirę, ale... nie zrobiła tego. - Mamy dwóch w stanie krytycznym, a seinin Kaminari wpadła w blok, więc jak żyje, będzie jeszcze ona. No i dwójka z wody. Zobacz, żyją, ale nie reagują. Są nieprzytomni.
Chociaż mówiło się, że największą bitwę stoczyliście sami ze sobą walcząc, prawdziwa bitwa nadeszła teraz. A na planszy mieliście jedynie medyczkę Sióstr Nocy. Muwarę Kujaku.
Kobieta spojrzała na wszystkich. Były sytuacje, w których decyzje musiały zostać podjęte.
Nagle za Muwarą pojawił się Moshi z Sandą. Trzymali nieprzytomną Kagadę. O tyle z plusów, że ta wyglądała jako tako w porównaniu do reszty.
- K-kurwa, ale ona ciężka. Gdzie z nią? - zapytał Moshi... chyba Muwarę. Bo to ona przejęła dowodzenie w tym miejscu.
- P...pokaż ją. - Muwara poczłapała do Kagady i zaczęła ją oglądać. Oddychała. - Na bok z nią. Wyjdzie z tego. - powiedziała, po czym odwróciła się do Was.
Niestety, wiedzieliście to wszyscy. NIe ma szans uratować wszystkich. Muwara będzie... będzie musiała kogoś poświęcić. Tylko... kogo? Kobieta wzięła oddech. Shira, Haruka, Anzou, Yadasu i Zaku. Kto ma umrzeć, by inni przeżyli? Muwara otworzyła usta. Miał zapaść wyrok.
- Nazywam się Muwara Kujaku i jestem Iryoninem z klanu Kujaku, czwarte pióro Sióstr Nocy. - powiedziała, dysząc. - Od teraz ja tutaj dowodzę, a wszyscy stosują się do moich poleceń. Co do słowa. Nikt nie pyta, każdy wykonuje. - poinformowała. - Czeka nas prawdziwa walka z własnymi sobą, ale... dziś na mojej warcie nikt nie umrze.
Wzrok Muwary wyglądał na zdeterminowany.
- Będę potrzebować mnóstwa chakry. Od każdego z Was. Ci, którzy nic nie robią - piją herbatę i odpoczywają albo śpią. Będę Was budzić i będziecie przelewać mi tyle chakry ile macie. Zaczynamy od tych najbardziej krytycznie rannych. Stabilizujemy, nie leczymy. Zajmujemy się tymi, którzy są w najtrudniejszej sytuacji. Gdy wszyscy będą stabilni, zajmę się leczeniem. - Muwara nie wyglądała, jakby miała radę dać to zrobić. Nie mniej ruszyła i podeszła od lewej strony. Najpierw do Anzou. Nachyliła się do niego i obejrzała jego stan. - Nie tamuj krwawienia w ranie, bo i tak będę musiała wyjąć drewno, szkoda chakry. Skup się na płucach. - poinformowała Yaia. - Używaj minimum chakry. Musisz tak wytrzymać długo. Złamaniami się nie zajmujemy narazie. - odwróciła się do Haruki. Przyjrzała się jej.
- Pękniety kręgosłup, nawet nie wiem w ilu miejscach. Nie ruszałam jej od pasa w dół. Tak naprawdę tylko ją podtrzymuję przy życiu...
- Wystarczy. Narazie rób tak jak robisz.
Muwara przesunęła się do Zaku i Yadasu. We dwójkę wyglądali na pokiereszowanych, ale nie aż tak jak trójka: Shira, Haruka i Anzou.
- Żyją, ale są nieprzytomni. Dobrze, mam ogląd sytuacji. - powiedziała, po czym odwróciła się do Moshiego. - Ty, jesteś salowym. Yadasu, wasza seinin, Fugata i ten z poparzeniami na twarzy - ich przenieś na bok i doglądajcie ich. Położyć ich na łóżkach, przygotować picie, ewentualnie zioła na sen.
Moshi skinął głową i zaczął działać.
- Jak skończysz, to przyjdź do mnie. Teraz Ty. - spojrzała na Sandę. - Będziesz moją asystentką. Przenosimy się do sali operacyjnej. Ile masz chakry? - zapytała.
- Tak o, trochę.
- Dasz mi tyle, by móc chodzić. Zabieramy Shirę. - powiedziała, po czym Muwara i Sanda zaczęły przenosić Liderkę Sióstr Nocy.
Nagome na ten widok drgnęła i... ruszyła za dziewczynami.
- A ona? - zapytała.
- Zostaw ją, skup się na tym.
- Eee... ona śpi? Jest chyba nieprzytomna? Lunatykuje?
- Nie wiem, zostaw ją.
Dziewczyny zniknęły za drzwiami. Moshi gdy Was poukładał, to leżeliście tak: Fugata, Kagada, Zaku, Yadasu, Anzou i Haruka.
- Ym... P-pani Siostro Nocy? ... myśli Pani, że się... uda?
- Nie wiem. Ale musimy wierzyć do końca.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Hihai
Sanbi
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 21 lis 2025, o 14:26
- Forum: Północne Ryuzaku
- Temat: Osada Portowa Shinkai
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 17200
Re: Osada Portowa Shinkai
Kampania przeciwko Dzikim
Arii,Gosui, Shins, Osamu,Minoru- Gōsutoburanchi, Oddział Widmo
Godzina 23:45 Podróż minęła pozytywnie, chociaż wyczerpująco dla niektórych. W związku z tym, gdy tylko dotarliście przed samo wejście do stolicy, Ci, którzy byli tutaj wcześniej doznali pewnego rodzaju wspomnień. Niektórzy mogli bronić osady podczas turnieju, a jeszcze inni w wojnie przeciwko dzikim. Co najciekawsze, z tej perspektywy osada wyglądała nawet na dobrze prosperującą. Jeżeli wcześniej były tu jakieś zniszczenia, to na ten moment ich nie widzieliście.
Przed tym jeszcze nim, Fukuhira powiedziała Wam o swoim planie z wymianą, Osamu zamierzał jeszcze dopytać o to, co zamierza zrobić z Harpiami. Czy miała podzielić się z tym ze swoim klanem?
- Problem nie leży w samych Harpich Wiedźmach, a w tym, że Yokai potrafią powrócić. To jest zdecydowanie większy problem. - powiedziała Fukuhira. - Jakie kroki podejmą? Nie wiem. Na ten moment Harpie poleciały w kierunku Waszych ziem, więc tak jak mówiłam, to bardziej Wasz problem, ale zakładam, że mimo wszystko, klany poinformują Siostry Nocy o tym zagrożeniu. Nie wiem jednak, czy one coś z tym zrobią. To decyzja ich liderki.
Zauważyliście, że gdy Fukuhira wypowiadała się o Siostrach Nocy, jej ton zmieniał się na taki... bardziej z szacunkiem niż z pogardą.
Podzieliliście się robotą i wyznaczyliście Shinsa, który miał iść po stroje dla Waszej trójki. Arii przekazał mu pieniądze i znowu próbował wymusić na Fukuhirze to, by poczekała z Wami do rana. Kobieta cicho westchnęła.
- Jak se chcecie. NIe wiem po co czekać, ale w sumie, jest mi to na rękę. - powiedziała i skinęła głową. - Rano po was przyjdę. - po czym jak gdyby nigdy nic, odwróciła się i zaczęła iść gdzieś w kierunku osady. Weszła za jakiś mniejszy budynek i ... wyparowała?
W każdym razie, nawet jeżeli byście próbowali ją zatrzymać, to co byście zrobili? Wywołali burdę przed samiuteńką stolica pełną dzikich? Był to przepis na speedrun do pośmiertnej, a więc musieliście jakoś przetrzymać do rana. Z plusów, Shinsowi udało się zakupić trzy zestawy ubrań w cenie po 50 ryo za sztukę. W sumie więc zapłacił 150 ryo i mógł do Was wrócić szczęśliwy z wypełnienia tego zadania. Co prawda, sklep się już zamykał i sprzedawczyni nie była zbyt szczęśliwa, że jeszcze musiała obsługiwać najemnika, ale piniądz nie śmierdzi, więc wszystko zakończyło się dobrze.
Mizami podjął decyzję o tym, by rozbić tu tymczasowy obóz. Odsunęliście się na bok, tak by nie przeszkadzać i zaczęły powstawać namioty, a dodatkowo Mizami stworzył coś na styl przenośnego punktu sprzedażowego. Taki straganik. Co prawda, wyglądąło to wszystko na bardzo dużą improwizację, ale... nie było źle! Jak na Was, świat i ludzie.
Następnie podzieliliście się zadaniami i kto chciał, to czuwał, a kto nie chciał, to spał. Przede wszystkim odpocząć musiał Osamu, który zmęczył się najbardziej przenoszeniem towarów, ale też dzięki temu... wszystko się udało! Wasz tymczasowy obóz od jutra mógł działać w pełni. O ile, Fukuhira Was nie wystawiła, ale gdyby miała Wam coś zrobił, miała na to mnóstwo różnych opcji. W cokolwiek grała kobieta, na ten moment mieliście zdecydowanie zbyt mało poszlak.
Godzina 7:30 Potrzebowaliście tego odpoczynku. Osada budziła się do życia i pomału pojawiali się ludzie, którzy... interesowali się tym, co Mizami miał w ofercie. Wystawiając głowy z namiotów ujrzeliście, jak Mizami właśnie opierdalał jakiejś babcince coś na styl dywanu. Ewidentnie bawił się przy tym doskonale. Nie widać było na nim ani krzty zmęczenia.
- Najwyższa półka, najwyższa cena, ale też i najwyższa jakość! Nieprzemakalny... to znaczy, owszem, jak go zanurzyć w wodzie, to tak, będzie mokry, ale szybko schnie. A plamy? Szczególnie przy wnuczkach, bardzo łatwo schodzą. Ja wiem, brzmi to na bajeczki, ale musi mi pani uwierzyć, widziałem osobiście na cesarskich dworach, jak sami arystokraci mieli identyczne. Zresztą, ten egzemplarz pochodzi z wysp Hujo...hyo... W każdym razie, jest świetny!
Kobieta pokiwała z przekonaniem głową, po czym powiedziała, że nie ma przy sobie pieniędzy i wróci później... no i czy mógłby Mizami odłożyć go na bok. Chłopak skinął głową i nie przejmując się tym zupełnie - rzeczywiście postawił przedmiot na bok.
Mimo poranka, było trochę zimno. Kończyła się jesień i zaczynała zima, a więc i były przymrozki. Nie było jeszcze szronu, ale to kwestia tygodnia czy dwóch. Nagle gdzies z tłumu wyłoniła się Fukuhira, która... była brudna. Wyglądała zdecydowanie gorzej, niż zwykle. Jej piękne włosy były potargane, suknia ubłocona i pocięta w niektórych miejscach, a na twarzy była czarna sadza. Trochę, jakby z kimś walczyła? Albo pracowała w kopalni? Trudno powiedzieć.
Kobieta stanęła przed Wami.
- Nie jestem przekonana, czy powinnam Was zabierać na wymianę zakładników, ale chyba tak będzie wyglądać bardziej... realnie. - powiedziała, po czym spojrzała na Mizamiego. - Wszystko wiesz, co masz powiedzieć? - zapytała.
- Wiem. - co ciekawe, Mizami ewidentnie nie lubił kobiety. Gdy ta zwróciła się do niego, to ten mruknął, jakby nie chciał mieć z nią za dużo do czynienia.
- Wymiana odbędzie się jednak poza miastem. Za mną. - powiedziała. - A raczej, za Tobą. Ty musisz iść pierwszy. Kieruj się o tam, do zagajnika. - wskazała dłonią na linię drzew, jakieś 300-400 metrów od miejsca, w którym byliście.
Regenerujecie się ze wszystkiego do max chakry, wszystkie podtrzymywane techniki/wytworzone znikają Hoshi Yuki - klik
Kodari Hoshigaki - klik
Mikoto Yuki - klik
Azumi Kuni- klik
Minda Hoshitsu - klik
Sugihaya Shitsuyo - klik
Rikisone Hone - klik
Aritsuka Umekiko - klik
Nozuki Kaneya - klik
Mizami Kuni - klik
Shi Kiyoko
Fukuhira - klik
- 20 lis 2025, o 17:51
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 16757
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
NIkt Wam nigdy nie żadnym z treningów nie wyjaśnił, jak się tak naprawdę umiera. NIkt tego nigdy nie zakładał. Wszystko, co do tej pory się działo było waszą historią i legendą.
Mogliście być dumni. Zarówno Haruka, jak i Anzou. Dwójka bohaterów z różnych historii, którzy musieli wspólnymi siłami odeprzeć atak Sanbiego, bytu, którego spotkanie to już wyczyn samo w sobie... ale stanięcie przed nim twarzą w twarz? Byliście nieustraszeni. Anzou bronił ludzi, bronił swojej osady. Haruka? Broniła swoich przekonań. Chociaż różniliście się tak bardzo, w tej jednej chwili byliście towarzyszami. Przyjaciółmi? Kochankami? Małżonkami?
Nie da się chyba opisać relacji, która łączy dwójkę ludzi, którzy po takim wyczynie, leżeli obok siebie, umierając. Powiada się, że przechodząc na drugą stronę, warto być z kimś. W ten sposób, nasze dusze miały łączyć się w pary przed kolejną reinkarnacją. Kto wie, może odrodzicie się jako... rodzeństwo?
Mimo wszystko, teraz leżeliście i wykrzesaliście z siebie jeszcze siły na to, by... wspólnie sobie podziękować. By siebie pochwalić, a nawet zażartować. W takich chwilach jak ta, było to czymś naprawdę wyjątkowym.
Nie mniej, każdy oddech był coraz płytszy, coraz wolniejszy... i Anzou mógł ze strachem zobaczyć, że jego koleżanka Haruka jest w gorszej kondycji. Jej klatka przestawała się unosić i...
Haruka mimo, że jej oko pozostawało otwarte, widziała swój dom. Widziała Misuno, Kenro, Shimano... i przede wszystkim Reia. Nie zdążyła mu powiedzieć o swoich uczuciach. Nie zdążyła mu powiedzieć tego, co wcześniej zauważyła Shira. Najważniejsze jednak było to, że wszyscy się uśmiechali. Kenro wyciągnął do niej dłonie.
- Haruko! Hayaku Hayate! - krzyknął. - Chodźmy się pobawić!
Haruka była pchana w tamtą stronę, nie czując, jak zaczyna sama iść w kierunku spokoju... bo nic już nie czuła. Ani bólu, ani nic.
Anzou widział, jak Haruka odchodzi. Podobno lepiej odejść pierwszemu. On jej towarzyszył do końca. Kto zaś będzie towarzyszył jemu? Nikt. Pamiętał o swojej siostrze. O Chino. Czy... będą za nim tęsknić? Napewno. Najważniejsze było to, że dał z siebie wszystko. Walczył z całego serca, jak przystało na Kaminari.
Jego głowa zaczęła opadać gdy nagle usłyszał dźwięk. Ktoś biegł... ale gdzie? Anzou nie miał siły podnieść głowy. Z jego rany wyleciało już tyle krwi, że było to bez znaczenia. To wszystko było bez znaczenia... czas zamknąć oczy i pójść spać. Czas odpocząć.
- TU SĄ!
Krzyk sprawił, że Anzou nabrał jeszcze powietrza. Przed nim klęczał Moshi.
- O kurwa, stary... trzymaj się. Źle to wygląda, ale trzymaj się. - Moshi złapał Anzou za barki, jednak... nie wiedział co zrobić.
Nagle do namiotu wpadła Hisamida.
- O kurwa... HARUKA! - wydarła się i doskoczyła do dziewczyny. - HARUKA OBUDŹ SIĘ! NIE ZASYPIAJ! - krzyknęła, potrząsając dziewczyną.
Jednak dla Haruki... ona była już w objęciach swoich najbliższych. Jakiś głos, gdzieś bardzo daleko przebijał się do niej... ale nie słyszała go wyraźnie. Nie chciała go słyszeć.
Hisamida trzymała Harukę na kolanach i klepała ją po twarzy, ale ta nie reagowała. Głowa Haruki powoli zaczynała opadać. Hisamida rozszerzyła oczy.
Haruka dosłownie wydarła się w niebogłosy. Nie wiedziała, skąd ma tyle siły. Piękna, spokojna okolica przemieniła się na powrót w ciemny namiot.Śmierć Postaci - Haruk...
- NIE ZASYPIAJ KURWA! TRZYMAJ SIĘ! - wydarła się Hisamida, po czym ponownie, trzymając Harukę za otwarte złamanie, dosłownie wsadziła palucha do środka rany. Ból rozerwał Ci ramię. Nigdy nie czułaś takiej agonii. - Jak z Twoim!?
- CHUJ WIE, NIE WYGLĄDA TO DOBRZE! NIC NIE MÓWI! - Moshi potrząchnął Anzou. - Oddycha, ale ciężko!
- NIE MA CZASU! BIERZ GO NA RĘCE I DO SZPITALA! NIE WYJMUJ TYLKO TEJ DESKI! ZOSTAW TO MUWARZE!
Hisamida złapała Harukę i przetarła jej oko. Teraz mogła widzieć. Haruka stękała i darła się na zmianę.
- Przeżyjesz, kurwa przeżyjesz. NIe zasypiaj, bo jak będziesz odpływać, to Ci znowu wsadzę tam rękę. Będzie dobrze, widziałam gorsze rany. - powiedziała Hisamida, po czym podniosła się z Haruką. - Masz go?!
Moshi złapał Anzou identycznie jak Hisamida.
- MAM! CO DALEJ!?
- ZAPIERDALAJ NAJSZYBCIEJ JAK POTRAFISZ!
I wtedy Hisamida z Haruką i Moshi z Anzou na rękach wystrzelili i zaczęli biec w kierunku Szpitala.
- Kurwa, co wy żeście odjebali! Mówiła Shira, że JEDNA bomba po drugiej, a nie dwie naraz! ZDMUCHNĘŁO POŁOWĘ OSADY! - krzyczała. - Ale bijuu też dostał! Chyba wycofał się do morza! Udało się, kurwa udało się! Shira wręczy Ci pewnie medal po wszystki... NIE ZASYPIAJ! - ponownie Hisamida włożyła łapę w otwarte złamanie Haruki, wymuszając na niej ból.
- Macie farta, że byliśmy obok! Wyjebało Was konkretnie, nie mogliśmy znaleźć gdzie upadliście!
Wbiegliście do osady. Hisamida z Moshim naprawdę szybko biegli.
- Trzymaj się słonko, będzie dobrze!
- Kurwa noga Ci zwisa Anzou, ale popatrz na pozytywy, hehe. Ominie Cię jedno posranie na treningu, nim dojdziesz do siebie.
Hisamida dosłownie wyważyła drzwi z buta. Drewniane drzwi szpitala wystrzeliły w ścianę, a ona sama wpadła do środka pierwsza. Nie czekając, zrobiła dwa susy i wbiegła po schodach na drugie piętro. Wiedziała gdzie się kierować.
W szpitalu panował rozgardiasz. Rannych było mnóstwo. Ludzie latali, krzyczeli, coś nosili. Co chwilę przychodził ktoś ranny. Hisamida z Moshim wpadli do jednego z pokoi. Tam czekała już Sanda z jakimiś dwoma kobietami, które badały właśnie leżących Yadasu i Zaku. Jedno i drugie nie miało na sobie ubrań poza bielizną. Twarz Zaku była cała popalona, w bąblach, zaś Yadasu wyglądała na siną z zimna.
- Co z nimi? O kurwa! - krzyknęła Sanda, zatykając usta dłonią.
Hisamida doskoczyła do łóżka i położyła na nim Harukę. Moshi miał problem z Anzou, bo deska była naprawdę spora.
- Połóż go na boku! - wydała mu polecenie, a Moshi posłusznie je wykonał.
Do pokoju wpadł Yai.
- Macie ich!? - krzyknął, podbiegając. - O cholera...
- Skupić się! KTO UMIE COKOLWIEK Z IRYOJUTSU!? - wydarła się Hisamida.
Moshi z Sandą odsunęli sie, a Yai opuścił głowę. Hisamida podeszła do niego i złapała go za barki, po czym potrząsnęła.
- Słuchaj kurwa, nie musisz go uleczyć. Podtrzymuj tylko przy życiu. - powiedziała poważnie. - Dasz radę?
- Jestem bardzo słaby w Iryo... prędzej mu zaszkodzę niż...
- Matko, kurwa, OGARNIJ SIĘ CHŁOPIE! IM SIĘ NIE DA ZASZKODZIĆ BARDZIEJ! PODTRZYMUJ GO! TERAZ!
- Tak jest. - skinął głową i Yai doskoczył do Anzou.
Hisamida usiadła obok Haruki. W tym samym momencie na dłoniach Hisamidy i Yaia pojawiła się zielona łuna.
- Każda Siostra zna podstawy Iryojutsu. - powiedziała Hisamida, patrząc na Harukę. Starała się uśmiechnąć, lecz robiła dobrą minę do złej gry. - Także lekcja pierwsza. Skupienie chakry. Najpierw szukasz krytycznych obrażeń. Przeglądasz narządy i starasz się rozpoznać rany. Nie musisz się spieszyć. Ważne, żebyś była w tym dokładna.
Hisamida nie robiła tego tylko dla Haruki. Instruowała też po części Yaia, co ma robić, gdy ten przyłożył dłonie do ciała Anzou.
- Jak z tego wyjdziemy, to obiecuję, że zostanę najlepszym Iryoninem Kaminari, ale przeżyj. Proszę...
Sanda z Moshim patrzyli na to, co się dzieje, jednak nie komentowali tego w żaden sposób. Sytuacja była dramatyczna, ale... gorzej już nie będzie. Teraz tak naprawdę walczyliście sami ze sobą. Aby wytrzymać, do poskładania Was w całość.
- Będzie dobrze. Nie możecie zasypiać. Opowiadajcie coś. Haruko, opowiedz... jak Twoja pierwsza misja? Tak sobie to wyobrażałaś? Widzisz? Mówiłam, że w historiach lepiej to wygląda, co nie? A Ty? Jak Ci... Anzou? Opowiedz o treningach z Kagadą. Widać, że szanujecie swoją seinin. Opowiedz, jak ją poznałeś? Czemu Ci tak imponuje?
Sytuacja wydawała się stabilizować. Przez chwilę było bardzo groźnie, ale zarówno Anzou jak i Haruka, czuli ciepło chakry, która powoli, bo powoli, ale napełniała ich życiem.
Jeżeli nic się nie stanie, to będą żyli.
A wtedy w pokoju zrobiło się zdecydowanie ciemniej... przez gigantyczny cień, padający na szpital.
Po wybuchu bomb B29S zrobił się potężny krater. Część miasta niestety była sięgnięta wybuchem i ten obszar również zrównany z ziemią. Co wiecej, woda zdążyła zalać dziury i teraz osada miała swoje wewnętrzne jezioro.
Bijuu odpłynął i można było odetchnąć. Najbardziej chyba ucieszyła się Yeny, która podbiegła zadowolona do granicy wody i nachyliła się, zaczynając pić wodę jakby nigdy nic.
Shira cały czas była w tej samej pozycji, więc nie widziała sceny z lecącą Haruką i Anzou. Kagada, Fugata, Muwara i Nagome owszem. Na ten widok, Fugata zerwała się do biegu w tamtym kierunku. Kagada była rozebrana do bielizny i w ciszy obserwowała to co się dzieje.
Yeny nie miała prawa tego widzieć. Nad nią nagle pojawił się gigantyczny ogon, który z pełnym impetem opuscił sie na ziemię. Nastąpiło huknięcie i robak dosłownie rozprysnął się na boki, rozrzucając swoje wnętrzności dookoła. Fugata widząc to, wyhamowała, a z daleka, gdzie wcześniej był Sanbi, demon ponownie zaczął się wyłaniać.
Połowa jego grzbietu była rozsadzona, jeden ogon do połowy zniszczony. Bestia jednak ciągle dychała i... wydarła się w kierunku pozostałych osób.
W szpitalu usłyszeliście huk bestii. Wszyscy momentalnie rzucili się do okien, oprócz Hisamidy. Yai chyba też chciał podbiec, ale kobieta krzyknęła w jego kierunku.
- ZOSTAŃ! TU jest twoje pole bitwy! Tam już nic nie pomożesz!
Chłopak przełknął ślinę i wrócił do leczenia Anzou.
- Jebany nie odpuści. - powiedziała Nagome. Fugata miała dylemat, czy biec do miasta, czy zostać tutaj jednak finalnie, wybrała by zostać. Odwróciła się i podeszła.
- Chyba tym razem nie wyjdziemy już z tego cało. Nie mamy już nic czym możemy ją...
Kagada trzymała w ręku trzy włócznie, które obwiązała pasem. Oprócz tego, że miała na sobie bieliznę, to miała na sobie bardzo dziwną zbroję. Taką, która nie przypominała zbytnio zbroi. Były to jakieś dziwne kwadraty połączone ze sobą. Kagada miała je założone na torsie, barkach, przedramionach, udach i piszczelach. Była w tym cała.
- Macie ciekawe zbroje w klanie. - skomentowała Nagome, lecz tym razem Kagada nic nie odpowiedziała. Była zajęta... robieniem jakiejś broni?
- To nie jest zbroja, Nagome. - powiedziała Muwara, podchodząc do Nagome. - To jest...
Kagada odwróciła się do nich plecami, ściskając z całych sił pas przy włóczniach.
Na środku dziwnej "zbroi" był jeden element łączący wszystkie elementy. Całość wyglądała bardzo, ale to bardzo stało.
Na środku był wielki, częściowo wytarty znak.
"力" - Siła.
Kagada złapała ręką za jeden z zaczepów, po czym kliknęła.
A cała zbroja zaczęła spadać z jej ciała.
Zbroja upadła na ziemię, po czym przy styknięciu się z glebą, powstał GIGANTYCZNY WYBUCH. Pierdolnęło niemalże tak mocno, jak bijuu walnął z ogona w Yeny. Tuman kurzu wzbił się w powietrze, ale łącznie z glebą. Muwara, Fugata i Nagome, aż musiały zasłonić twarz przed podmuchem wiatru.
- W kurwe jebany paparuch, będzie mi tu rozstawiać ludzi na moim terenie. - powiedziała, spluwając na bok. Kagada jedną ręką złapała pierdoloną zbroję z ciężarków, po czym zawinęła ją na prowizorycznej broni. Stworzyła coś na styl gigantycznej buławy. - Już się wyspałaś?
Nikt nie zauważył, jak Shira zaczęła się podnosić. Jej oczy przypominały kocie, miała uszy, wąsy i trochę sierści na twarzy. Dodatkowo, wyrósł jej ogon. Hihai zaś siedział cały czas w tej samej pozycji. Liderka Sióstr Nocy podeszła i podniosła swój chakram, który wyrwała jej wcześniej Kagada, po czym zaczęła zawiązywać sobie linkę na prawym ręku.
Kagada zamachnęła się buławą i oparła ją o bark. Podmuch z broni był tak duży, że znowu wszyscy musieli się zaprzeć, by nie polecieć do tyłu. Shira zaś szła wyprostowana. Podeszła do Muwary i wyciągnęła rękę.
- Twój chakram. - powiedziała.
Siostry Nocy popatrzyły się zdziwione po sobie. Przecież Shira już miała jeden chakram. Nie mniej, Muwara sięgnęła za plecy i zdjęła chakram, podając go Shirze. Kobieta zaś zaczęła... zawiązywać sobie go na drugiej - lewej dłoni.
- Jaja sobie robisz.
- Co... ?
Shira ruszyła do przodu i stanęła obok Kagady. Zamachnęła się dłońmi i oba chakramy zawirowały wokół niej.
Kagada stała patrząc się z nienawiścią na bijuu, trzymając gigantyczną buławę na barku. Shira, z dwoma chakramami pod pachami i w dziwnej formie stanęła obok.
- Tylko mnie suko nie spowalniaj.
- A Ty mi nie wchodź w drogę, suko.
Bijuu stał od nich dobre 50 metrów i zbliżał się w tym kierunku.
- JA PIERDOLĘ! BIJUU WSTAŁ! - krzyknęła Sanda. - PANI KAGADA I SHIRA... co one? - zapytała, po czym odwróciła głowę. - Umiecie walczyć dwoma chakramami naraz? Nieźle! A Pani Kagada ma jakiś... co ona zrobiła? Jakiś kurwa młot! Ej, czemu Wasza Liderka wygląda jak kot!?
Niestety, nie mieliście opcji obejrzeć walki z pierwszego rzędu, ale nie musieliście się martwić. Sanda opowiadała Wam wszystko najdokładniej jak potrafiła.
Kagada i Shira wystartowały do przodu. Dosłownie, zniknęły z pola widzenia. Jedyne co pozostało, to ręcznik z dupy małej pandy, który zawisł w powietrzu.
Kagada wyskoczyła w powietrze i zamachnęła się gigantycznym młotobuławą i dosłownie wykurwiła Sanbiemu centralnie w sagan. Siła uderzenia była tak duża, że demona wyrzuciło z wody i przez chwilę uniósł się w powietrze. Shira zaczęła kręcić się wokół swojej talii i przeleciała niczym jakieś wirujące ostrze wzdłuż ciała bijuu, dotkliwie go raniąc. Przy pierwszym ataku, Kagada źle oceniła swoją siłę, bo buława dosłownie roztrzaskała się na części.
Kobiety minęły się i Shira dosłownie zaczęła lecieć po całym brzuchu Sanbiego w góre, aż do twarzy. Chyba zamierzała rozciąć mu gardło, lecz Sanbi był czujny. Shira wystrzeliła w powietrze, bo demon w ostatniej chwili odsunął głowę. Tam jednak czekała Kagada, która z całym impetem uderzyła go w twarz. Demonem bujnęło i nagle przechylił się na drugą stronę od siły ciosu. Tam jednak czekała Shira, która z całą siła wypłaciła mu kopa na twarz.
Sanbim bujało na boki od ciosów obu Seinin. Jednak nadal, mimo wszystko, udawało mu się ustać. Co gorsza - zaczął nawet kontratakować, zarówno ogonami, jak i łapami, ale nie miał szans dopaść obu odpalonych dziewczyn. Tym bardziej, że od pewnego momentu zaczęły ze sobą w miarę współpracować. Otaczały demona i waliły go tam, gdzie miał martwą strefę. Demon nie był w stanie nadążyć za dwoma tak małymi i szybkimi obiektami, więc starał się już nawet nie tyle ich zaatakować, co chronić sam siebie.
Nagle Shira wślizgnęła mu się pod kałdun i zaczęła składać mnóstwo pieczęci.
- Katon: Gōka Messhitsu! - wydarła się, a z jej ust wystrzeliła istna pożoga ognia. Technika trafiła w zasłaniającego się dłońmi Sanbiego. Ognia było jednak tak dużo, siła techniki była tak mocna, że nawet i on musiał odpuścić i technika trafiła go centralnie w podgardle. Głowa Sanbiego ponownie odskoczyła w tył, a resztka techniki przeleciała w niebo, tworząc potężne wyładowanie atmosferyczne.
Kagada stanęła w miejscu i wyciągnęła dłoń w górę. Zamknęła oczy.
Nagle wyładowania atmosferyczne zaczęły zbierać się w jednym miejscu. Chmury rozstąpiły się na boki, a z nieba wyłonił się potężny pysk niebieskiego od piorunów smoka, którego powłoka nagle przybrała czarny kolor. Niczym błyskawica, elektryczny smok opadł na cielsko Sanbiego i złapał go potężnymi zębiskami za kark, wgniatając go w wodę.
Shira złożyła pieczęć i z jej pleców wystrzelił jeszcze większy pawi ogon niż zawsze, przybierając też formę smoka.
Oba smoki - ten Kagady i Shiry zacisnęły kły na szyi demona.
- S...sugoi... - wyszeptała Sanda. - Chyba... chyba im się uda! Wygrywają z Sanbim! - krzyknęła cała uradowana.
Nastąpił wybuch i Shira z Kagadą musiały odskoczyć. Shirze udało się obciąć mu przynajmniej jeden ogon i rękę, gdzie Kagada wyrwała mu też jeden z ogonów i dotkliwie raniła. Musiały uważać na to co z niego zostało, czyli ostatni ogon.
Dziewczyny przyczaiły się do uniku i dokładnie tak jak zakładały, pojawił się przed nimi ogon. Kagada i Shira odskoczyły na boki.
I wtedy stało się coś, czego nikt nie zakładał.
Spod dziewczyn wyłonił się ogon. We dwie zdziwione spojrzały na dół. Ten ogon był... z czystej chakry. Bijuu jakimś cudem dał radę sprawić, by mu odrósł. We dwie zablokowały atak, jednak nie było szans uchronić się przed tym, co miało stać się dalej.
Sanbi wyskoczył do nich i złapał jedną i drugą w dłoń.
Kagada i Shira wydarły się w niebogłosy. Próbowały szarpać się lecz... uścisk Sanbiego był nie do podrobienia. Demon trzymał seininki przed sobą, po czym zaczął je przybliżać do swojej twarzy.
- Głupcy... ! - głos Sanbiego przedarł się przez horyzont. Dźwięk był tak głęboki, że każdy w promieniu kilometra usłyszał to, co mówił - niezależnie czy był w budynku czy nie. - Drugi raz, wasze wojenki niepokoją tych, co żyli od zawsze na tych ziemiach!
Kagada próbowała się wyswobodzić, lecz nie miała szans. Jedyne oko demona przybliżyło się do nich jeszcze bliżej. Tryb mędrca z Shiry zniknął, a jej ciało zaczęło wracać do normalności.
Hihai wskoczył na głowę Shiry.
- Zostaw ją bo wezwę Alfę! - krzyknął do bijuu, lecz ten tylko wypuścił dym nosem.
- Maluczki Pumo... wynoś się stąd, bo Was odwiedzę i zabiję wszystkich. To nie ma nic wspólnego z Wami. - powiedział.
Hihai upuścił dłoń, po czym spojrzał na Shirę.
- Przepraszam Shira-chan. Nie mogę ryzykować. - powiedział, po czym nastąpiło puff... i zniknął.
- PUSZCZAJ MNIE I WALCZ JAK FACET A NIE JAK PIZDA! - krzyknęła Kagada. - WYRWĘ CI JAJA I WSADZĘ DO DUPY, AAAAAA PUSZCZAJ!
Wzrok Sanbiego przesunął się na Kagadę, a potem na Shirę.
- Wasze wojny, wasz kamień i wasza chakra zbyt często zakłócają mój spokój. Zmieniliście teren, zmieniliście życie istot, zmieniliście wszystko. A teraz, nawet jak pozwoliłem Wam żyć, toczycie wojny i zabijacie więcej i więcej.
- Panie demonie, proszę mnie posłuchać! - krzyknęła nagle Shira.
Demon jeszcze bliżej przybliżył oko do Shiry.
- Ja wiem, że... meteoryt to... no to nie nasza wina, przepraszam! My też chcemy żyć, a nie mogliśmy tam, gdzie byliśmy wcześniej przez yokai! Też chcemy wieść spokojne życie, tu - za murem!
- Dlatego walczycie i niszczycie wszystko dookoła? Mało macie terenu? Mało wam, zabierając ziemie, wody. Pływając, wyłapując ryby, zabijając zwierzynę? MAŁO WAM? JESZCZE WAM MAŁO!?
- PUŚĆ MNIE BO INACZEJ... !
- To... to... to nie tak! Naprawdę, nie chcieliśmy naruszać nikogo spokoju! Po prostu, musieliśmy się bronić!
- To dlaczego ze mną walczyłaś, co? Mogłaś odlecieć na tych twoich skrzydełkach.
- Bo... bo tam są ludzie. Oni niczemu nie zawinili... nie są winni naszym wojnom. - Shira opuściła głowę. - Masz rację, to nasza wina. Przepraszam... błagam jednak, oszczędź ludzi. Jeżeli ktoś ma umrzeć to... to weź mnie. Powinnością kunoichi jest by się poświęcić w imię ideałów. Moim jest ochrona życia. Błagam, weź mnie.
- CO TO ZA JAKIES KURWA CNOTLIWE GADKI! DAWAJ, WALIMY GO NA PYSK! - wydarła się Kagada i wyszarpnęła jedną rękę, lecz nie była w stanie nic zrobić.
Wzrok Sanbiego przeniósł się na Kagadę i ... powąchał ją.
- CO TY KURWA MNIE WĄCHASZ ZBOCZEŃCU!
- Pachniesz jak Sumo, ale nie jesteś nim. Masz tą samą aurę, ale nie jesteś w połowie tak silna jak on. Wynoś się stąd, póki Cię nie pożarłem. - powiedział, po czym zamachnął się rzucił kobietą w miasto.
Kagada wystrzeliła jak pocisk i... zniknęła z mapy.
Sanbi przesunął wzrok na Shirę. Jej odbicie pojawiło się w jego oku.
- Przypominasz mi... moją... przyjaciółkę. - powiedział. - Poświęciła swoje życie, chroniąc mnie przed Shi Kiyoko.
Nagle nastała cisza.
- To jest moje ostatnie ostrzeżenie do wszystkich. OSTATNIE OSTRZEŻENIE DO WSZYSTKICH! - wydarł się. - Jeszcze raz będziecie toczyć wojny na moim terenie, to zrównam całe wybrzeże z ziemią. Zarówno Wasze osady, jak i ich. A ten Wasz kamień zmiażdżę na proch. - powiedział. - To moje ostatnie ostrzeżenie do wszystkich ninja.
Potem ścisnął pięść i odwrócił się, po czym... wyrzucił Shirę za plecy. Kobieta poleciała niczym zabawka w powietrze. Ściśnięcie jej przez Sanbiego jak lalkę, pogruchotało jej całe wnętrzności.
Muwara, Fugata i Nagome obserwowały, jak Shira leci i... upada na ziemię.
Wszystkie ruszyły w jej stronę. Spojrzały przerażone na ten widok. Każda kończyna była wygięta w inną stronę, a jej głowa przekręcona na bok. Muwara nachyliła się nad nią i nawet nie czuła, jak wszystkie naraz miały łzy w oczach.
Shira nie oddychała.
Wszystko słyszeliście, ale jednak byliście w jakimś sensie też w pierwszym rzędzie. Nagle Sanda odskoczyła na bok z resztą gapiów, bo ściana w Waszym pokoju wybuchnęła. Rzucona Kagada wpadła w wasz budynek. Siła rzutu była tak silna, że przebiła się przez kolejne warstwy ścian i zniknęła gdzieś, nie wiadomo gdzie.
Co gorsza, trafiła gdzieś pomiędzy leżącą Yadasu i Zaku, których wystrzeliło na boki.
Was minęło dosłownie o włos.
Tragedia, w której się wszyscy znajdywali, była nie do opisania.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Hihai
Sanbi
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 19 lis 2025, o 17:00
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 16757
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Sanda trzymając na rękach nieprzytomnego Zaku, stanęła obok Fugaty, która niosła na plecach Yadasu.
- (Sanda) Żyje!? - krzyknęła dziewczyna Kaminari, patrząc na towarzyszy. Fugata skinęła potakująco głową. - (Sanda) Przerzuć mi ją przez plecy! Zaniosę ich do szpitala! Ty wracaj na pole bitwy!
Fugata odwróciła głowę i spojrzała w kierunku Shiry, która nadal była nieruchomo z pumą na plecach, zaś obok niej Kagada coś robiła... ale z tego dystansu nie widziała co. Nagle odwróciła się i z przerażeniem zobaczyła, że bijuu coś ładuje w pysku. Jakąś czarną kulę. Nie było w tym dobrego wyjścia. Mogła albo zaryzykować życie Yadasu i przekazać ją Sandzie, licząc, że ta zaniesie ją zgodnie z obietnicą do szpitala, albo zaryzykować życie Shiry i odnieść Yadasu do szpitala własnoręcznie.
Dla Fugaty wybór był prosty. Kobieta zarzuciła Yadasu na plecy Sandy.
- (Fugata) Jak będzie po wszystkim to wrócimy do szpitala. Zanieś ich i wracaj.
- (Sanda) Tak zrobię. Powodzenia.
- (Fugata) Tobie też.
Po czym Fugata odwróciła się i sięgnęła po katanę... ale co tak naprawdę mogła zrobić? Poszukiwała na niebie różowego punktu, lecz nie mogła go nigdzie zlokalizować. Nagle rozszerzyła oczy.
Po niebie leciał z pełną prędkością obiekt, przypominający z daleka czarnego jastrzębia. Haruka z każdym zamachem skrzydeł zyskiwała na prędkości i wysokości, aż w pewnej chwili, sama ledwo przestała ogarniać gdzie leci. Anzou, przyczepiony pod nią ze skrzynką z dwoma bombami bez maski miał problem by cokolwiek zobaczyć. Krople wody wbijały mu się w twarz, a wiatr wykrzywił jego usta. Gdy tylko próbował coś powiedzieć lub wziąc oddech, jego poliki napełniały się powietrzem i te trzepotały na wietrze.
Haruka widząc bijuu, który tworzy jakąś kulę mocy, złożyła skrzydła i jeszcze bardziej przyśpieszyła. Teraz wręcz zapierdalaliście po niebie. Fugata obserwująca Was z dołu nie była pewna, czy to w ogóle jesteście Wy. Prędzej zakładała przybycie jakiegoś członka Kujaku. Może Króla? Może Musana? Jednak gdy tylko przybliżyliście się wystarczająco blisko do Bijuu, zobaczyła Anzou i wtedy wiedziała. To Haruka dostąpiła jakiejś dziwnej mocy i dzięki temu nalot bombowy właśnie się wykonywał.
Kula bijuu powiększała się z każdą sekundą, a Wy zbliżyliście się prawie do Sanbiego. To był ten moment. Anzou złapał za skrzynkę i odplombował pojemnik. Sięgnął po jedną bombę, co przy tej prędkości było trudne same w sobie, a następnie pochwycił bombę pod pachę. Musiał coś zrobić ze skrzynką, a potrzebował obu rąk do uzbrojenia bomby, więc szarpnął, by pokazać Haruce, że potrzbuje pomocy.
Dziewczyna zmuszona była złapać skrzynkę od Anzou tak, by ten miał obie ręce wolne. Tutaj Shira nie kłamała - nawet we dwie osoby, manewr z bombami był trudny, a co dopiero w jedną.
Kula Bijuu była coraz większa. Haruka złapała skrzynkę w ręce i trzymała przed sobą. Anzou przekręcił lotkę. Nastąpiło dziwne trzaśnięcie.
Pierwszy nalot.
Anzou wypuścił bombę centralnie nad głową bijuu.
Bomba odwróciła się i zaczęła pionowo spadać. Widzieliście, jak ładunek leci centralnie... w sagan bijuu. Zarówno i Haruka i Anzou na moment wstrzymali oddech. Bomba leciała... leciała...
... i nagle zerwał się wiatr. Dmuchnęło niespodziewanie i bomba dosłownie o dwa - trzy metry minęła bijuu, po czym z wielkim chluśnięciem wpadła do wody.
Muwara widząc to, zerwała się do biegu. Biegła w kierunku Sanbiego.
Wy jednak mieliście jeszcze jedną próbę. Haruka nawróciła, a następnie podała bombę Anzou. Tym razem, wiatr rozszalał się na dobre, szturchając Was w każdą stronę. Najmocniej chyba odczuwała to Haruka, musząc wytężyć się nad wszystkie swoje siły, by nie dać się zepchnąć gdzieś na bok.
Anzou przekręcił drugą lotkę i znaleźliście się nad bijuu.
Drugi nalot.
Anzou wypuścił bombe.
Czas spowolnił.
Jeżeli tym razem Wam nie wyjdzie, to nie macie już nic. Pozostanie tylko Shira z Kagadą. O ile przetrwają to, czym celował w nie Bijuu. Muwara klęknęła przed Shirą. Przegryzła kciuk i przyłożyła dłoń do ziemi.
- Kuchiyose: Sanju Rashomon!
Nagle pomiędzy Shirą i Sanbim z nieba spadły trzy gigantyczne bramy. Każda z nich wyglądała trochę inaczej i wyglądały nad wyraz solidnie. Muwara ciężko oddychała po tej technice, a do niej doskoczyła Fugata. Niestety ta druga nie miała żadnej techniki, która by pomogła w tej sytuacji.
Bomba znalazła się nad głową Sanbiego.
I wtedy demon dostał centralnie w środek głowy ładunkiem, który na niego spuściliście.
Ładunek odbił sie jak od jakiejś trampoliny i... zaczął spadać w dół.
Gigantyczna czarna kula wystrzeliła do przodu.
Zawiedliście.
I w tym momencie jak kula wystrzeliła, w tym samym momencie pod nogami bijuu błysnęło. Momentalnie wyrósł grzyb atomowy pod nim, a siła, jaką wytworzyła bomba, wyrwała bydlaka w powietrze. Co więcej, siła ta złapała również drugą bombę i nastąpiło drugie światło.
Błysnęło oślepiając Was. Coś was szarpnęło. Haruka była w tym specjalistką, lecz Anzou przeżył to pierwszy raz.
Nagle coś Was uderzyło, dmuchnęło Wam w twarz. Znaleźliście się w jakimś pyle, w jakiejś sile, która gdzieś Was pchała. Anzou nie widział totalnie nic, zaś Haruka dzięki masce wiedziała tylko tyle, że gdzieś... się przemieszczacie.
Bijuudama zaś wystrzeliła do przodu, ale ze względu na to szarpnięcie demonem w ostatniej chwili, kula zeszła trochę z linii prostej. Moc czystej chakry w postaci czarnej kuli uderzyła w pierwszą bramę Muwary, roztrzaskując ją w pełni, potem w drugą i trzecią. Kula jednak leciała pod kątem do góry i dosłownie o włos minęła siedzącą Shirę z Pumą na plecach, którzy mimo tego, że właśnie nad ich głową śmignęła Bijuudama, wydawali się być totalnie nieświadomi.
Bijuu od obu wybuchów upadł na plecy i zniknął gdzieś w czeluściach wody, tworząc ponownie falę wody, która wzburzyła się i leciała wprost na osadę i Shirę, Kagadę, Muwarę i Fugatę.
Haruka machała skrzydłami jak tylko mogła, ale odrzut był tak silny, że nie wiedziałaś nawet, gdzie jesteś. Co gorsza, tak szarpało Anzou, że co chwilę gdzieś Cię bujało na boki. I wtedy zobaczyłaś, że lecicie wprost w mury osady, ale nie od strony południowej, tylko północnej.
Minęliście całą osadę i chyba nie było szans wyhamować z prędkości, którą osiągnęliście.
Odruchowo zasłoniłaś Was skrzydłami i z całym impetem wpadliście w mur. Struktura wystrzeliła do góry, a Wy nie zatrzymaliście się na tym tym jednym. Odbiło Was od ziemi jak piłkę.
Nagle stało się coś przerażającego. Anzou tego nie poczuł, ale Haruka owszem. Haruka nagle stała się... połowa lżejsza. Wiedziała co to oznaczało. Linka nie wytrzymała i pękła, a Anzou gdzieś zdmuchnęło.
Dla Anzou zaś było wszystko jedno, bo nawet nie zorientował się, że właśnie gdzieś leci... bo cały czas gdzieś leciał. To znaczy, zorientował się na tyle, że gdyby nie Haruka, to byście się dosłownie rozbili, a tak większość obrażeń przyjęły krucze skrzydła, które w połowie się roztrzaskały.
Przekoziołkowaliście i Anzou pierwszy upadł na ziemię. Jego ciało wygięło i nastąpiło chrząśnięcie.
Haruka wylądowała podobnie, upadając na brzuch i dodatkowo zawinęło ją jeszcze wokół talii.
We dwójkę szorowaliście po ziemi, ale nadal prędkość była tak szybka, że ponownie Was wybiło w powietrze.
Przelecieliście jeszcze dobre kilkanaście metrów, aż jedno i drugie wpadło do poprzedniego obozu Kaminari.
Wpadliście w Namioty żołnierskie.
Haruka trafiła głową w słup podtrzymujący namiot, przyjmując centralnie na głowę i odbijając się od niego, po czym wreszcie przestała lecieć, zaś Anzou wpadł w balię z wodą, roztrzaskując ją i rozlewając wodę dookoła.
We dwójkę patrzyliście z przerażeniem przed siebie - Haruka w górę, bo leżała skulona na boku, zaś Anzou siedział oparty o resztki balii.
Mogliście na siebie spojrzeć i zobaczyć stan jednego i drugiego. I tutaj nadeszło prawdziwe przerażenie.
Haruka - nie czuła nic od pasa w dół, jej maska pękła w pół. Górna część maski została zdarta z jej twarzy, a dolna odpadała, a raczej ledwo na niej wisiała. Gdy wzieła oddech, maska odkleiła się od ciała i upadła na bok. Teraz dopiero Anzou mógł pierwszy raz zobaczyć twarz Haruki. Na jej czole była gigantyczna rana w postaci guza i rozcięcia, a z ręki wystawała kość. Otwarte złamanie.
Anzou - nie czułeś rąk. Prawa noga wykrzywiona w kąt prosty w kolanie, a lewa zawinęła Ci się za ciało. Nie byłeś w stanie nawet policzyć ile masz złamań. Każdy oddech sprawiał, że ciało Cię rozrywało na strzępy, a dodatkowo tworzyłeś jakieś świsty. Twoja wcześniejsza rana w obojczyku nad sercem ponownie się otworzyła... ale to nie od ran. Haruka widziała to dużo lepiej. Twoje płuco było przebite na wylot przez kawałek deski. Wpadłeś tak, że jakaś deska musiała Cię po prostu przebić.
Nagle z głowy Haruki poleciała krew, zalewając jej zdrowe oko i... teraz to już nawet nic nie widziała.
I tak leżeliście, trzy metry od siebie.
Jak na warunki do umierania... było bardzo cicho. Jedynie poświstywanie z płuc Anzou przeszywało tę ciszę.
Jako bohaterowie wypełniliście misję. Zrzuciliście ładunki na bijuu.
Mogliście być dumni... a teraz, mogliście dogorywać w spokoju.
Ścieżka przeznaczenia. Anzou i Haruka.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Hihai
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
- 19 lis 2025, o 12:42
- Forum: Północne Ryuzaku
- Temat: Osada Portowa Shinkai
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 17200
Re: Osada Portowa Shinkai
Kampania przeciwko Dzikim
Arii,Gosui, Shins, Osamu,Minoru- Gōsutoburanchi, Oddział Widmo
Godzina 23:00 Organizacja karawany poszła Wam nad wymiar dobrze. Arii wykorzystał zwoje, które miał żeby zapieczętować zdecydowaną część dóbr. Udało mu się to bez problemu i momentalnie zmniejszył stertę, która się tworzyła do jednej czy dwóch skrzynek. Pozostało jednak nadal trochę dóbr do przeniesienia i tutaj z odsieczą przeszedł nikt inny jak wysłannik pustyni - Osamu. Chłopak przywołał klony, a następnie stworzył jeszcze golema, który wziął na barki to co zostało i... byliście gotowi do drogi.
- Nie wiem jak to się stało, ale większość towarów udało się zabezpieczyć. Super robota, panie Nishinoya i... ten golem. Kawał bydlaka! Mogliśmy go użyć na te latające potwory, to byśmy może nie potracili koni.
Gdy Fukuhira to usłyszała, przewróciła jedynie oczami. Ustawiliście się w karawanę i... ruszyliście w trasę.
- Za trzy godziny będziemy na miejscu. - powiedziała.
Minęliście kaniony, weszliście w jakiś lasek, potem przeszliście w zagajnik i ogólnie Wasz krajobraz zmieniał się co jakiś czas. Z plusów - podróżowaliście w miarę szybko, tym bardziej jak nie byliście spowalniani przez potrzeby robienia przeglądów karawany, więzów u koni i tak dalej. Fukuhira szła pierwsza, a Mizami niedaleko niej. Wy z kolei zmienialiście się wobec uznania.
Osamu chciał dopytać o harpie wiedźmy i znalazł sposób, by podejść do niej. Zapytał wprost więc Fukuhirę czy Harpie mają słabe punkty. Kobieta popatrzyła chwilę na Osamu, po czym delikatnie skinęła głową.
- Każdy Yokai ma słabe punkty, kluczem jest je odnaleźć. Harpie... hmmm... - zamyśliła się. - Z tego co pamiętam, to Siostry Nocy wzięły nazwę właśnie od tego, że atakowały je w nocy. Trzeba więc przyjąć, że muszą żerować w dzień, albo po prostu są wtedy aktywniejsze. Może wracają do gniazd na wieczór? Coś w tym stylu. Jednak to nadal mogą być odmienne okazy od tych sprzed 100 lat. Temat trzebaby zbadać i przeanalizować. Drugą słabością jest fakt, że ich genjutsu nie działa, a przynajmniej nie jest tak silne na kobiety jak na mężczyzn. Więc najlepiej jak walczą z nimi kunoichi, albo przynajmniej żeby w jakichś parach była kobieta. Chyba, że pozbawiły się tej słabości. - cicho westchnęła. - Dalej można już wnioskować z tego co wiemy, czyli jak walczyć najlepiej na samych użytkowników genjutsu. Przygotowania, w tym założenie pięczęci kai na ludzi, którzy mieliby się z nimi mierzyć, napewno by pomogło.
Podczas gdy Arii tłumaczył Fukuhirze, że najlepiej by było jakby to ona nadal przewodziła karawaną, ta nie komentowała tego w żaden sposób. Po prostu to robiła.
Czas Waszej podróży trwał około trzech godzin. Finalnie, wyszliście na główny trakt i tam też widzieliście już ludzi. Rolnicy, kupcy, a także pomniejsze osady zaczęły trafiać się nawet oddziały shinobi.
W pewnej chwili przed Wami wyłoniło się to: dawne Kotei, a obecnie stolica dzikich. Byliście na czymś w rodzaju przedzamczu, gdzie była drobna osada, posiadająca wszystko: i karczmy, i sklepy.
Osamu mimo tego, że chciał do końca pozostawać przydatny, nie mógł oszukiwać swojego organizmu. Jego golem odstawił skrzynki po czym rozpadł się. Sam Osamu ciężko dyszał, bo podtrzymywanie techniki przez cały ten czas było dużym wyzwaniem. Wypluł się z chakry do minimum i musiał aż oprzeć się o płot, by się nie przewrócić. Co najważniejsze - dostarczył towary tak jak obiecał.
- Tam macie sklep z ubraniami. Kupcie coś normalnego. - powiedziała Fukuhira. - Jak wrócicie, to idziemy do siedziby. Tam dokonamy wymiany.
Fukuhira wskazała palcem na jeden ze sklepów, gdzie rzeczywiście jeszcze paliło się światło. Było już naprawdę późno.
Hoshi Yuki - klik
Kodari Hoshigaki - klik
Mikoto Yuki - klik
Azumi Kuni- klik
Minda Hoshitsu - klik
Sugihaya Shitsuyo - klik
Rikisone Hone - klik
Aritsuka Umekiko - klik
Nozuki Kaneya - klik
Mizami Kuni - klik
Shi Kiyoko
Fukuhira - klik
- 18 lis 2025, o 18:09
- Forum: Tereny Sporne - Półwysep Antai
- Temat: Północno - wschodnie wybrzeże
- Odpowiedzi: 211
- Odsłony: 16757
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Wszystkie 5 postaci wystartowało w tym samym czasie. Siostry Nocy złożyły pieczęci i na ich plecach wyrosły potężne skrzydła. Fugata miała skrzydła ciemne, wręcz purpurowe, przypominające skrzydła nietoperza. Hisamida miała grube, duże puchate skrzydła, przypominające te sowy. Nagome zaś miała skrzydła przypominające kruka.
Kobiety wystrzeliły jako pierwsze i zaczęły wznosić się w powietrze, szarżując na bijuu, które stało przed nimi. Sanbi wydarł się w ich kierunku i zrobił zamach. Wszystkie trzy uniknęły ataku. Pięść Sanbiego uderzyła w podłoże, wywołując potężne trzęsienie i kurz. Nagle po jego ręku zaczęła wbiegać Sanda, która zaczęła zbliżać się ku jego torsowi. Kobieta sięgnęła po kunai, po czym nachyliła się i wbiła z impetem w ramię bestii. Gdy biegła do przodu, trzymała kunai w ramieniu Sanbiego i zaczęła go ciągnąć za sobą. Zaczęła tworzyć dużą ranę. Z dołu po ręką przebiegł Moshi. Zaczął tworzyć pieczęci. Nagle z ust zaczął wypluwać kamienie, które powiększały się w locie tworząc deszcz głazów. Wszystkie dotarły do twarzy demona, lecz wydawał nie robić sobie z tego większego problemu.
Hisamida przeleciała nad głową Sanbiego, zamachnęła się i wystrzeliła z ręki chakrę, która przybrała formę szponów. Technika trafiła bydlaka w gębę i ten aż musiał odsunąć trochę głowę. Zamachnął się jednym z ogonów i zaatakował latające postacie, lecz nie trafił i uderzył w powietrze. Zamach jednak bujnął całym jego ciałem i Sanda, która wbiegała po jego ręku, straciła przyczepność. Poślizgnęła się i... zaczęła spadać w kierunku wody. Jej kunai poszybował w dół, zaś Sanbi zorientował się, że ma kobietę dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wolną ręką zamachnął się i zamierzał dosłownie zmiażdżyć Sandę w locie jak komara.
Nagle coś błysnęło i dosłownie w ostatnim momencie coś przecięło dłoń demona. Sanda przestała spadać i spojrzała, że coś ją holuje w powietrzu. Fugata trzymała ją jedną dłonią, a w drugiej miała katanę. Fugata wykręciła z nią i we dwie patrzyły, jak jeden z paluchów Sanbiego odpada i zaczyna powoli opadać w kierunku wody. Gdy gigantyczny byt upadł w wodę, powstała potężna fala. Wtedy Fugata wskazała dłonią w tamtym kierunku. Przez moment widziała nieruszające się ciało w kombinezonie. Yadasu była zlokalizowana. Sanda zaś szarpnęła dziewczyną i wskazała resztki statku, które unosiły się niedaleko brzegu. Jeżeli Zaku miał gdzieś być to właśnie tam.
Fugata skinęła głową i... dosłownie w ostatniej chwili uniknęła ataku ogonem od Sanbiego. Atak był tak nagły, że niechcący puściła Sandę, która zaczęła spadać w dół. Fugata zanurkowała po nią i złapała za kołnierz, po czym pikując dalej, wyprowadziła je dwie w kierunku miejsca, gdzie miały pływać resztki okrętu. Sanda pokazała dłonią kciuka do góry, informując, że jest gotowa na skok. Wtedy Fugata ją puściła. Zarówno Fugata jak i Sanda, we dwie nagle pionowo wbiły się do wody. Misja ratownicza rozpoczęła się właśnie teraz.
Sanbi jednak widząc co się dzieje, nie miał jak za bardzo za nimi ruszyć, bo co chwilę obrywał jakimiś technikami od Moshiego i Hisamidy. Nagle na czubku jego głowy wylądowała Nagome. Złożyła pieczęci i na jej dłoniach wyrosły wielkie głazy. Kobieta zaczęła okładać go pięściami raz po raz.
Chociaż Kaminari i Kujaku nigdy ze sobą nie współpracowali, można powiedzieć, że synchronizację ich umiejętności mieli we krwi.
Kagada, która obserwowała to z daleka przegryzła wargę. Spojrzała na bok na Shirę. Kobieta siedziała z zamkniętymi oczami z pumcią obwiązaną na swoich plecach. Jedno i drugie wyglądało tak samo. Na twarzy Shiry pojawiło się czarne włosie, a jej uszy zmieniły się w kocie. Na twarzy wyrosły jej wąsy, lecz ani jedno, ani drugie nie drgnęło nawet o milimetr.
Nagle Kagada zabrała rękę.
- Hej! Co robisz?
- Dość kurwa tego cyrku. - powiedziała, po czym wstała. Zrzuciła swoją kamizelkę i zaczęła rozpinać koszulę. - To są kurwa moje ziemie. Nie będzie mi jakiś zajebany demon dyktować warunków. - zacisnęła pięść dwa razy i rozluźniła dłoń. - Chroń chudą.
Kagada została w samym staniku po czym zaczęła ściągać spodnie. Miała do tego powód...
... a to co zobaczyła Muwara, sprawiło, że aż zaniemówiła. Wiedziała co to jest, ale... to była już przesada.
Mimowolnie się uśmiechnęła.
- Ty naprawdę masz najebane. - skomentowała jedynie, a na te słowa Kagada odwróciła do niej głowę i uśmiechnęła się zadziornie.
Muwara niestety nie miała więcej tabletek dla Haruki. Co prawda, powiedziała jej, że ma ostatnią, ale musi trzymać, bo to jest na zupełną awarię, mimo tego, że osiągnęła już limit przyjętych tabletek. Powiedziała też jeszcze coś istotnego.
- Jak potrzebujesz oszczędzać chakrę to szybuj. Dasz radę sporo przelecieć gdy wyłączą Ci się skrzydła. Nie musisz odrazu ich uruchamiać.
Gdy lecieliście w górze, byliście świadkiem gdy połączone siły Kaminari i Kujaku mierzą się z Sanbim. Demon co prawda zaczynał się przesuwać w głąb morza, ale nie było to jakieś zawrotne tempo. Może uda im się go zmusić do odwrotu, nim do niego wrócicie.
Minęliście wzgórza i zobaczyliście obóz Kujaku. Haruka zaczęła obniżać lot i... nikt nie nauczył Cię, jak lądować z kimś pod pachami. Niechcący Haruka puściła Anzou i ten wraz z Haruką zaszorowali w ziemię. Jedno i drugie skończyło na glebie niedaleko bomb B29S. Nie było to najlepsze lądowanie, ale też nie na tyle silne, żebyście się jakoś potłukli. Zmęczenie dawało się we znaki nie tylko Anzou, ale i Haruce. Noszenie kogoś ze sobą w powietrzu, nawet jak był chudy, to zupełnie inna para sandałów, niż nawigowanie samemu. Mimowolnie Haruka przypomniała sobie słowa Yadasu.
"Bądź jak najlżejsza.". To była naprawdę, ale to naprawdę najlepsza rada, jaką mogła Ci dać. Teraz to poczułaś na własnych barkach i we własnych mięśniach.
We dwójke staliście przy bombach. Wywiązała się między Wami nutka dialogu. Anzou, jak to Kaminari, był w gorącej wodzie kąpany i momentalnie chciał dołączyć do walczących. Chciał pomóc. Haruka zaś starała się przyjmować cechy swojej mentorki. Starała się grać rozważnie i nie zapomnieć o niczym istotnym. We dwójkę dopełniali się tak samo, jak Kagada z Shirą. Wybuchowość kontra rozwaga.
Następnie Anzou sprawdził jak się otwiera i zamyka skrzynkę, by nie mieć potem zdziwienia. Gdy zablokował plombę na skrzyni, Haruka owinęła go pasem. HARUKA ROBIŁA BARDZO DOBRE NOTATKI, dlatego bez problemu zapamiętała jak zrobić wiązanie i wyszło jej to idealnie. Tak jak pokazywała jej Fugata. Pas skończył się w tym miejscu, w którym był. Rekrutka Sióstr Nocy zrobiła wiązanie i szarpnęła. Anzou był dosłownie ciało w ciało z Haruką, ale był sztywno zamocowany. Nawet jak sięgał po skrzynke, to musieliście się razem schylić.
Wtedy Haruka musiała zrobić coś, czego obawiała się najbardziej. Na końcówce chakry przelecieć kawał drogi i zrobić dwa naloty. Czy da radę? Wiedziała, że to będzie test jej wytrzymałości, ale...
... dziewczyna skupiła się. Zrobiła pieczęć. Nagle z jej pleców wystrzeliła różowa chakra, która przerodziła się w ogon. Skrzydła zamachnęły, a Haruka z Anzou wzbiła się w powietrze.
Jak tylko przelecieliście pierwsze 15-20 metrów, to Haruka poczuła, że transport jednej osoby to... trudna sprawa. ALE transport jednej osoby i dwóch bomb w skrzynce to już zupełnie inny poziom.
Ciężar ciągnął Harukę w dół, a ona sama była bujana na boki przez silne podmuchy wiatru. Pot pojawił się na jej czole. Każdy zamach skrzydłami był coraz słabszy, coraz wolniejszy. Ledwo minęliście obóz, a nawet Anzou był pewny, tego co się stanie.
Nie było chuja, że Haruka doleci. Co więcej - jak spadniecie z góry, to wysadzicie sami siebie. Jak Anzou wyrzuci bomby - to rozsadzi cały teren. Mieliście tak patową sytuację, że można było tylko załamać ręce.
Ścieżka Przeznaczenia - jak zginie jedno, zginie i drugie. Anzou trzymał z całej siły bomby i mógł dopingować swoją nową towarzyszkę, lecz to ona toczyła teraz najtrudniejszy bój. Bój sam ze sobą.
Dosłownie o parę metrów minęliście wzgórza i... zobaczyliście, jak Sanbi został przesunięty o... sporo. Już nie był przy osadzie. Teraz jednak był o wiele, ale to wiele szybszy. Jego ataki były zdecydowanie precyzyjniejsze. Z daleka widać było, jak Fugata i Sanda wyciągają kogoś z wody - chyba akcja ratownicza się udała!
I wtedy Haruka nie dała rady oszukiwać dalej siebie. Jej ciało odmówiło posłuszeństwa.
Nagle skrzydła zaczęły nie dawać rady. Zamachnęła się raz czy dwa razy i... po prostu spadaliście w dół.
Mieliście do ziemi dobre 40 metrów więc mieliście czas by życie przeleciało Wam przed oczami. Anzou? Nie miał kompletnie możliwości nic zrobić. Był uwiązany pasem, był w zasięgu bomb, nawet jakby je wyrzucił za plecy.
Haruka jednak nie była w stanie. Była zbyt młoda, zbyt niedoświadczona. Ledwo wczoraj zaczęła szkolić się na Siostrę Nocy. Nawet miało jej nie być na tej wojnie. A teraz miała zginąć w wybuchu, albo przy rozbiciu.
Gdy spadaliśćie w dół, wiatr i deszcz wbijał się w oczy Anzou. Chłopak nie widział nic. Haruka zaś dzięki goglom widziała, jak nagle Sanbi trafia ogonem - chyba Nagome - która wystrzeliła w powietrze i poleciała gdzieś w okolice dawnego pola bitwy, znikając z planszy.
Pierwsza ofiara demona. Ale czy pierwsza? Fugata ciągnęła po ziemi Yadasu. Shira siedziała w miejscu. Wszyscy dawali z siebie wszystko.
Nagle jak tak spadałaś, przed Twoimi oczami pojawiła się Fugata. Leciała obok Ciebie, jak na treningu... a raczej jej duch, czy coś w ten sposób. Kobieta patrzyła się na Ciebie swoim neutralnym wzrokiem. Czas zwolnił, a raczej się zatrzymał. Prawie się zatrzymał.
- Pokaż mi, że zasługujesz na Skrzydła. Siostrą Nocy się jest albo nie jest.
Fugata nagle zmieniła się w Shirę.
- Siostry Nocy którym chcę przewodzić są nadzieją dla ludzi. My jesteśmy nadzieją, która wkracza, gdy wszystko inne zawodzi.
Shira zmieniła się w Nagome.
- Urusendayo! Mówisz do Pierwszego Pióra Sióstr Nocy! Przestrzegaj etykiety w moim towarzystwie!
Nagome zmieniła się w Hisamidę.
- Pamiętaj. Wszystko to kwestia perspektywy. Pamiętaj, by poznać je różne.
Nagome zmieniła się w Yadasu.
- Eee... pamiętasz? Wystarczy, że się nie rozbijesz i będzie dobrze.
Widziałaś już ziemię. Zostało Ci może z 10-15 metrów. Na dole stała Chocho. Kobieta uśmiechała się w Twoim kierunku i pokazywała w Ciebie laską.
- Ooo, jest i ta, co jest pobłogosławiona przez meteoryt. A więc... a więc uwierz. Nie myśl, tylko uwierz. Tak jak wszystkie wierzyły przed Tobą.
Nie.
Nie zamierzałaś tak umrzeć. Nawet nie czułaś, jak mimowolnie się wydzierasz. Złożyłaś pieczęć i mimo tego, że los w Twoim wypadku wyrzucił na kości zagłady same jedynki, Ty nie miałaś tam umrzeć.
Kurwa. Nie. W. Ten. Sposób.
Przelałaś całą chakrę jaką miałaś. Zamknęłaś oczy. Poczułaś... ciepło. Poczułaś coś bardzo dziwnego. Tym razem gwiezdny blask rozsadzał Cię od środka. Było to... niesamowite.
A wtedy chakra wokół Ciebie wybuchnęła. Dosłownie, różowa fala zalała Ciebie całą. Róż przekształcił się w mocną czerwień, a potem zaczął przyjmować czerń.
Nagle na Twoich plecach znajdowały się nie różowe skrzydła, jak wcześniej. Miałaś na sobie pierdolone gigantyczne czarne skrzydła jastrzębia. Nigdy nie czułaś wcześniej takiej mocy.
Zamachnęłaś się nimi i dosłownie podmuch od skrzydeł na ziemii sprawił, że wszystkie kamienie poleciały na boki, wraz z ciałami poległych, w które prawie wpadliście.
Byłaś szybsza, byłaś silniejsza. Byłaś Siostrą Nocy. Każdy ruch skrzydłami sprawiał, że z dużo większa siłą wznosiliście się w powietrze.
Z daleka widzieliście, jak Moshi obrywa ręką od Sanbiego i wylatuje w powietrze, wpadając gdzieś w osadę, zaś Hisamida próbowała go złapać, ale dostała z ogona i poleciała dosłownie za nim w osadę.
Cały oddział szturmowy był wyeliminowany. Bijuu stał w dobrej odległości. Fugata z Sandą wyłowiły swoich i wyciągały ich w kierunku Shiry, Kagady i Muwary.
A bijuu... otworzył paszczę.
Nagle przed jego gębą zaczęła zbierać się czarna kula...
... a on sam celował w kierunku Shiry i Kagady.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Hihai
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik