Znaleziono 82 wyniki

autor: Aya Takahashi
10 lis 2025, o 21:32
Forum: Misje i Fabuły
Temat: Zgłoszenia po misje
Odpowiedzi: 393
Odsłony: 147075

Re: Zgłoszenia po misje

autor: Aya Takahashi
10 lis 2025, o 21:27
Forum: Bank
Temat: Bank Aya Takahashi
Odpowiedzi: 3
Odsłony: 665

Re: Bank Aya Takahashi

autor: Aya Takahashi
10 lis 2025, o 21:25
Forum: Rozliczenia PH
Temat: PH Aya Takahashi
Odpowiedzi: 9
Odsłony: 1142

Re: PH Aya Takahashi

autor: Aya Takahashi
5 lis 2025, o 20:49
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

Dostrzegła oczywiście reakcję swojego rozmówcy, ale, tak jak zostało powiedziane, jej praca tutaj została zakończona. Spokojnym krokiem oddaliła się więc, tą samą drogą, którą dotarła tutaj z oddziałem. Jej ostrożność spowodowana była niewielkim, chociaż wciąż obecnym, ryzykiem, że w okolicy przebywały jeszcze niedobitki Dzikich. W razie czego gotowa była zawrócić, lub zapolować na oponentów, jednak, zakładając, że nic takiego się nie wydarzyło, stopniowo przeszła do truchtu, kierując się z powrotem do osady. W przerwach, robionych co kilka godzin, głównie z nawyku niż potrzeby złapania oddechu, pisała na kartce wiadomość do szczepu Kakuzu, która byłaby jej pierwszym raportem z wyprawy, opisując przybycie, przyjęcie przez Uchiha oraz pierwszą bitwę. Aya starała się pisać zwięźle i szczerze, próbując również podać szacunkowe siły dzikich, z którymi walczył jej oddział, oraz sytuację, w jakiej, z perspektywy Takahashi, byli jej dawni rodacy. Na koniec, przeprosiła za niemożność podania dokładnych liczb i podziękowała za możliwość powrotu na front. Później zapakowała wiadomość i kontynuowała podróż, zamierzając wysłać ją gdy będzie już w osadzie.
autor: Aya Takahashi
4 lis 2025, o 18:32
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

Aya w czasie godzina spróbowała się, jakkolwiek prowizorycznie, zająć się raną i ją opatrzeć, a potem przysiąść gdzieś na uboczu i czekać aż najemnicy szczepu Uchiha zaczną wracać z pościgu za Dzikimi. Sama odpuściła sobie tę przyjemność, nie będąc do końca pewnej swojego stanu zdrowotnego. Minęła godzina, jednak nic poważnego się nie stało, co sugerowało, że trucizna albo była zbyt słaba, przynajmniej na Kakuzu.
Nie widzę innej odpowiedzi.. - skomentowała w myślach, obserwując powracające, zmęczone walką postacie. Nie dało się ukryć, że ponieśli straty, jednak na pierwszy rzut oka nie wyglądały one na poważne. Dostrzegła także i samego Yamadę, któremu pomachała dłonią. Na tyle by odróżnić się z tłumu.
-Zrobiłam co mogłam... chociaż nienawidzę walczyć przeciwko wężowatym. Nigdy nie wiadomo, czy był jadowity, czy nie. - odpowiedziała spokojem na podekscytowanie, czy też radość swojego rozmówcy. Spojrzała na szwy na swojej ręce, a następnie z powrotem na Yamadę, uśmiechając się delikatnie.
-Cieszę się, że mogłam pomóc. - dodała, podnosząc się ze swojego miejsca, rozciągając ramiona i plecy, rozluźniając się i rozładowywując napięcie, które się w niej nazbierało podczas walki.
-Dziękuję za zaproszenie, ale nie jestem duszą towarzystwa. Zawadzałabym. - odpowiedziała i delikatnie uderzyła pięścią ramię swojego rozmówcy w geście pożegnania. Coś czego do tej pory nie robiła, ale podpatrzyła kiedyś od jednego shinobi. W jej głowie wyglądało to lepiej niż powiedzenie 'no to pa'. Jednak, jeśli chodziło o interakcje międzyludzkie to Ayi dalekoo było do specjalistki.
-Pozdrów oddział, do następnego. - dodała, zamierzając ruszyć z powrotem do Uchich i zdać meldunek... tak Uciapom jak i kakuzu.
autor: Aya Takahashi
26 paź 2025, o 22:39
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

Spoglądała błędnym wzrokiem na mijane ciała, tak Dzikich jak i najemników. Walka z użytkownikiem węży zajęła jej dłużej, niż sama przypuszczała , skoro bitwa przesunęła się aż tak do przodu. Skarciła się w myślach, że nie uwinęła się ze swoją częścią szybciej, bo może udałoby się uniknąć paru dodatkowych ofiar. Nie żeby jakoś mocno przywiązała się do najemników, ot, zwykły ludzi smutek spowodowany patrzeniem na zwłoki towarzyszy, nawet jeśli tylko tymczasowych. W końcu udało jej się dotrzeć do walczących, biorąc zamach i rzucając zwłokami prosto w zgrupowanie Dzikich.
-Kto następny? - powiedziała chłodno, głównie dla efektu, chociaż zamierzała walczyć, jeśli sytuacja by tego wymagała. Dzicy wybrali jednak ucieczkę, a Aya stała, groźnie wyglądając i obserwowała ten popłoch, oraz pościg najemników za nimi. Gdy miała już pewność, że jest spokojnie, syknęła cicho i usiadła na jakimś kamieniu czy innej kłodzie, by sprawdzić swoją ranę.
-Przeklęty gad używał trucizn. - wymamrotała, sama do siebie, próbując jakoś dać upust frustracji. W końcu sama dała się dziabnąć przez to, że zachciało jej się używania katonu, zamiast Jiongu.
autor: Aya Takahashi
24 paź 2025, o 20:07
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

Gdy walka dobiegła końca, Aya użyła swoich nici by pozabijać te przeklęte węże, nawet jeśli było już po walce. Skoro wylazły z Dzikiego, to powinny dołączyć do niego w zaświatach, jak na pupile przystało. Szczególnie, że mogły być jadowite, a Takahashi miała już dość tych gadów na najbliższe kilka dni. Przy okazji owinęła też kilka nici wokół zwłok oponenta, ciągnąc je ze sobą. Większość Jiongu wróciła jednak do jej ciała, na powrót zaszywając otwory, którymi wyszły.
-Teoretycznie na tym powinien się kończyć mój wkład w walkę... - powiedziała na głos, truchtając w kierunku odgłosów walki, ciągnąc za sobą zwłoki jak worek kartofli, co by nim rzucić w Dzikusów i zniszczyć ich morale. Nic tak nie niszczy chęci i motywacji do walki jak widok swojego najlepszego (chyba) wojownika, przerobionego na ser szwajcarski.

autor: Aya Takahashi
8 paź 2025, o 16:41
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

Aya nie próbowała być delikatna, ba, specjalnie zamiast po prostu owinąć Dzikiego nićmi jak sznurami, użyła ich jak igieł, przebijając, rwąc i miażdżąc, by zadać jak najwięcej bólu. Sprawiało jej to pewną, sadystyczną wręcz satysfakcję. Patrzenie jak ktoś odpowiedzialny za jej prywatną tragedię cierpi... zemsta. Zemsta na Dzikich za swoje prywatne cierpienie i za cierpienie klanu, czy też, już szczepu.
-Oh.... gdzie się podziała ta pewność siebie? - zapytała, owijając Jiongu wokół jego szyi, podduszając go i kierując jego głowę ku górze, ku niebu, by przypadkiem nie wypluł trucizny prosto na nią.
-Takahashi Aya - przedstawiła się, głownie po to, by Dziki umierając wiedział, kto odebrał mu życie. Wraz z tymi słowami spróbowała przebić jego klatkę piersiową w ilu tylko miejscach mogła, zamierzając zabić go poprzez przebicie jego organów wewnętrznych. Uduszenie byłoby dłuższe, ale mimo wszystko się jej śpieszyło.
autor: Aya Takahashi
3 paź 2025, o 18:47
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

Jej przeciwnik okazał się być szybszy niż przypuszczała, czy też ona okazała się być zbyt wolna. Nim zdetonowała obłok dymu, z tejże zasłony wysunęły się węże, a Takahashi brakło szybkości reakcji, lub szybkości by w porę się odsunąć na bezpieczną odległość. Ignorując ból, który, dzięki fizjonomii Kakuzu nie był praktycznie odczuwalny, kobieta zdetonowała swoją technikę, odlatując ponownie do tyłu. Jednak i to było niczym więcej jak igraszką w porównaniu z tym, co musiał odczuwać jej gardzi kolega. Podniosła się z pleców na równe nogi, szybko oceniając swój stan i syknęła cicho. Trucizna... na truciznę akurat nie była gotowa, mając nadzieję, że fizjonomia Kakuzu zadziała i tutaj. Zacisnęła zęby, wprawiając w ruch nici ze swojego organizmu i wyciągając je na zewnątrz, ze wszystkich, licznych, szwów na swoim ciele. Przeszedł jej dobry nastrój i upojenie walką.
-Ta dolina będzie waszym grobowcem, dzikusy. - powiedziała chłodno, bez wahania, bez żadnych pauz, czy źle rozłożonych akcentów. Wyprostowała lewą rękę, głownie dla efektu, aniżeli jako część techniki i posłała swoje nici w jednej wielkiej chmarze w kierunku Dzikiego, zamierzając łapać, przebijać, skręcać i rozrywać. Niczym węże, których jego szczep używał. Tylko, że Kakuzu nie byli ograniczeni to pięciu, czy dziesięciu. Aya miała nici aż nadto, zamierzając go po prostu zalać.
autor: Aya Takahashi
18 wrz 2025, o 21:03
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

-Orochi... - wysyczała, zaciskając zęby, na moment wracając myślami do walki o mur. Do wężowatych Dzikich, którzy owijali się wokół shinobi niczym pytony. Ludzi, którzy wili się z bólu na polu bitwy i w namiotach medycznych, ich ciała przeorane śladami zębów, ich ciała przesiąknięte jadem i trucizną. Parszywa umiejętność, przerażająca... prawie jak ta Kakuzu. Jednak z tej dwójki tylko jedna grupa nosiło miano Dzikich.
Odrzucona do tyłu, upadła na ziemię i szybko zerwała się z powrotem na równe nogi, sprawdzając jednocześnie dzielący ich dystans. Z tego co wiedziała, Orochi stawiali raczej na bliski, może średni dystans. Logiczne było więc, że powinna zwiększyć dystans jeszcze bardziej i wymęczyć gościa katonem... tylko, że musiała pilnować, by ta obślizgła kreatura nie postanowiła jednak rzucić się na najemników i zagrozić powodzeniu szturmu. Uśmiechnęła się delikatnie czując... adrenalinę, ekscytację. Coś tak obcego w minionych walkach. Coś, co mogło być niemal upajające...
-Czy to tak cię nakręca, Taema-san? - zapytała samą siebie, uśmiechając się delikatnie. Wystawiła przed siebie ręce, składając pieczęci.
-Sleep, sleep....Oh my little child..... You may close your eyes,... And forget your tears...~~ - nuciła pod nosem dobrze znaną sobie piosenkę, przy ostatnim wydechu wypuszczając z ust kłąb dymu, który, gdy objął węża, zamierzała zdetonować. Ciekawe czy przed czymś takim te jego węże również go ochronią. Sama nie wiedziała, czemu akurat teraz przyszło jej to do głowy, ale pozwalało się jej to uspokoić. Nie chciała wpaść w szał, z którego tak słynęła jej średnia siostra.
autor: Aya Takahashi
22 sie 2025, o 21:00
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

Aya już mentalnie szykowała się do kontynuowania walki z piechotą Dzikich i przejście do walki w zwarciu. Planowała zrobić użytek z umiejętności Kakuzu by zasiać przerażenie wśród oponentów i zdjąć jeszcze więcej problemów z barków najemników. Im więcej ich przeżyje, tym lepiej będzie to wyglądało w papierach... noi o sojuszników trzeba było dbać, prawda? Niestety, jej plan nie miał okazji zostać wprowadzony w życie, bo przy akompaniamencie skwierczących płomieni i krzyków z pola walki, Yasui otrzymała zaproszenie do pojedynku od shinobiego Dzikich, który jednak pojawił się na polu bitwy. Aya uniknęła kunaia, przyglądając się swojemu oponentowi, próbując wyciągnąć z jego wyglądu, coś co naprowadziłoby kunoichi na jego ewentualne umiejętności. Pozwoliła się "zaprosić" do pojedynku na uboczu. Zaczęła składać pieczęci, upewniajac się, że Dzikus nie stoi pomiędzy nią, a jej towarzyszami, po czym spróbowała uraczyć go kolejną techniką z niedawno zdobytego serca. W poprzednim życiu nie była adeptką używania jutsu, zwłaszcza żywiołowych... teraz zaś odkrywała niemal z dziecięcą ciekawością, jakie możliwości otwiera jej rozwijanie tych dziedzin.
-Katon: Dai Endan!
autor: Aya Takahashi
19 sie 2025, o 19:13
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

Jej pomysł nie spotkał się z akceptacją, więc Aya jedynie pokiwała głową, czekajac w milczeniu do zakończenia odprawy. Następnie poszła poczynić ostatnie, szybkie przygotowania przed bitwą. Sprawdziła swój ekwipunek i przebrała się w strój, który mniej szkoda będzie jej zniszczyć, podczas korzystania z Jiongu. Ubrała się luźno, kontur maski na plecach sterczał spod materiału. Zdjęła z siebie opatrunki i przez moment wpatrywała się pustym wzrokiem w przestrzeń przed sobą.
-Jak wiele musi się zmienić, by nie zmieniło się nic, co? - zapytała pustkę przed sobą, albo samą siebie, po czym dołączyła do oddziału. Podróż minęła szybko i nim Aya się obejrzała, już z całą kolumną wdrapała się na szczyt i kierowała się po wewnętrznym zboczu, prosto do doliny i zbierającym się Dzikim. Jej oddział z marszu przeszedł w trucht, co zresztą uczyniła też sama Yasui. Gdy na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze strzały, przed oczami Ayi pojawiły się wspomnienia z walki o Mur. Zacisnęła pięści, zgrzytnęła zębami i otworzyła szerzej oczy. Czy naprawdę miała trzymać niski profil i czekać na shinobiego Dzikich, który mógł się nie pojawić? A może... powinna go wywabić? I przy okazji posłać w diabły jak najwięcej jego pobratymców? W ten sposób przeżyje więcej najemników, którzy mogą jeszcze przydać się klanowi, wróć - szczepowi Uchiha.
Aya przyspieszyła, przechodząc w bieg nim jej towarzysze rzucili się do szarży. Kobieta zamierzała wysforować się przed kolumnę, w biegu składając pieczęcie do jutsu. Wąż, Baran, Małpa, Świnia, Koń, Tygrys... technika która była znakiem rozpoznawalnym jej dawnego szczepu. Coś, co dosłownie mówiło wszystkim, że oto na polu bitwy znajdował się Uchiha z krwi i kości. Aya poczekała aż zbliży się na zasięg, pozwalający na trafienie w zgrupowanie Dzikich. Chciała zrobić wyrwę w ich szeregach i zasiać panikę, rozbić ich formację i morale. A czymże, jeśli nie ogniem?
-Katon.... Gōkakyū no Jutsu ! - wykrzyczała, z uśmiechem na ustach, jak bestia, która ponownie wyczuła krew i radość polowania. Nabrała powietrza w płuca, a następnie wypuściła je w postaci kuli ognia. Po tym akcie jednak nie zwolniła, biegnąc za kulą ognia, która powinna pochłonąć każdy pocisk, który stanie na jej drodze.
autor: Aya Takahashi
10 sie 2025, o 23:05
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Dolina Anikawa
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 1866

Re: Dolina Anikawa

Pokiwała powoli głową, na znak zrozumienia. Dla ludzi nie używających jutsu przepaść pomiędzy nimi a shinobi faktycznie musiała być wielka, szczególnie, że umiejętności Dzikich do najsłabszych nie należały. Węże, te powłoki chakry w kształcie pawich ogonów i ci przeklęci fleciarze. Nie wiadomo było, na kogo się trafi, w końcu Dzicy to określenie zbiorcze na kilka plemion, klanów, szczepów, czy jak się ich tam nazywało, Aya średnio była zainteresowana poprawną terminologią. Teraz, kiedy wiedziała czego od niej oczekiwano, pozostało jej tylko kontynuować podróż i upewnić się, że wszyscy przynajmniej dożyją dotarcia na pole bitwy. Gdy dotarli do obozowiska, Yasui naturalnie wzięła udział w odprawie polowej,.
-Macie jakieś informacje co do ich liczby, uzbrojenia, czy shinobi? - zapytała, tak na wszelki wypadek, gdyby mieli jakieś informacje, które mogłyby im pomóc. Skoro ścierali się juz z dzikusami, to powinni móc być w stanie przynajmniej wykluczyć niektóre klany Dzikich. Niezależnie od odpowiedzi, kunoichi zwróciła się do Yamady Susumu.
- Mogłabym się rozejrzeć po terenie i spróbować ich trochę podgryźć. Ty tu dowodzisz. - zaproponowała, splatając dłonie na ramionach. Nie chciała działać na własną rękę, nie była przyzwyczajona do tego. Zawsze miała kogoś, kto mówił jej co konkretnie trzeba było zrobić... czy też raczej, kogo konkretnie trzeba było zniknąć i wysłać w objęcia bogini Izanami.
autor: Aya Takahashi
2 sie 2025, o 23:20
Forum: Północne Ryuzaku
Temat: Szlak prowadzący na północny-zachód
Odpowiedzi: 117
Odsłony: 9751

Re: Szlak prowadzący na północny-zachód

Aya Takahashi alias Yasui towarzyszyła kolumnie, strzegąc jej podczas całej podróży. Na początku podróżowała z przodu, od czasu do czasu odskakiwała na flankę, sprawdzając teren na kilkadziesiąt metrów w bok od kolumny. Poprzednie wydarzenia wyrobiły u niej poczucie, że pułapka mogła czekać wszędzie. Stu najemników było zagrożeniem dla małej grupki w walce na otwartym polu, ale sabotażyści mogliby ich przecież ostrzelać i uciec, albo zastawiać pułapki. Dużej grupy Dzikich się nie spodziewała tak głęboko na terenie kontrolowanym przez "cywilizowane ludy". Chociaż, los lubił płatać figle, a Uchiha nie byli w stanie wojny tylko z Dzikimi. Aya wolała więc dmuchać na zimne i, szczęśliwie, jej obawy tym razem okazały się nieuzasadnione. Do żadnej nieprzyjemności nie doszło. Kobieta obozowała z reguły nieco na uboczu, nie wchodząc między szeregi najemników. Gdy otrzymała własny namiot, większość czasu spędziła w nim, od czasu do czasu tylko wychodząc, albo do ogniska, albo na obchód. Nie potrzebowała nie wiadomo ile snu, większość jej ciała to nici, skóra, krew i serca. Oczywiście, Yasui nie zarwała nocy. Coś ją jednak gryzło, coś nie dawało spać. Uczucie trudne do opisania, tak obce, że Aya przez całą noc nie potrafiło go nazwać. Im bliżej byli nadchodzącej walki tym krew zdawała się jej buzować, a Jiongu służące za mięśnie i nerwy - napinać. Jak u zwierzęcia, które szykuje się do skoku. Aya czuła... podekscytowanie, podszyte gniewem, ale wciąż, podekscytowanie. Oto los dał jej okazję wyrównania rachunków, stanięcia pod banerem Uchiha w walce z dzikusami. Do zemsty za towarzyszy i za siebie samą.
Rano wpadł na nią Yamada Susumu, kiedy to Aya stała przy zwijanym namiocie. Na początku chciała zrobić to sama, ale najemnicy się uparli, żeby się oszczędzała... czy jakoś tak. W każdym razie, wydawali się być mili, więc kunoichi nawet im podziękowała. Kiwnęła głową Yamadzie w geście powitania.
-Pomóc, pomogę ile będę w stanie. Planowałam dołączyć do ataku w pierwszej linii przy użyciu jutsu i zrobić z siebie wabik na ich shinobi. Jeśli nie zareagują, spalę żywcem ich oddziały na tym wzgórzu. Jak się objawią, spróbuję ich odciągnąć od was. Jeśli się nie pojawią, będę zabijała Dzikich. Chyba, że inaczej widzisz moją rolę w tym ataku. - odezwała się, budując dłuższą wypowiedź, ku własnemu zdziwieniu. Zawahała sie na moment, po czym zaczęła ściągać bandaże ze swoich rąk i nóg, odkrywając ślady po swojej "śmierci" w morzu odłamków i detonowanych notek.
Ciekawe, ilu ludzi wart jest jeden shinobi... - przeszło jej przez głowę.

Wyszukiwanie zaawansowane