Cóż Ichiru uciekł latając na piasku a Tang co siedział sobie dalej. Spokojnie kręcąc szpulę na kuszy dalej, Niestety pech tak chciał że nie miał żadnego drzewa aby sobie usiąść.

Z braku celu który podpadł Tang po prostu kręcił kolbką w kuszy dalej naciągając łuk bo gdyby taki wróg się znalazł no to strzał w takiego. Ale że nikt chyba go nie atakował no to po co strzelać. Tak zazwyczaj był bardzo leniwym przypadkiem. Mimo tego był czujny gotów do uników. Znaczy się zejścia z np toru lotu jakichś technik czy pocisków. W końcu kazali przetrwać.

No i nie zdarzył pociągnąć za spust. No to pozostało mu naciągać biedny łuk w kuszy i ruszyć ostrożnie w bezpieczne miejsce, czyli gdzieś gdzie Ichiru zasłoni w razie czego i będzie w bezpieczne strefie. Czy Tang miał coś do golasa w błocie, jeszcze nie. Ale czy Tang miał powód go atakować raczej nie. Więc z osób na które uważał to bardzie był taki jeden który pobiegł mu natłuc na początku walki. Biorąc jednak pod uwagę to że nie atakuje jeszcze to też nie strzelał jeszcze. Narkotyki wiadomo zeszły. Więc w końcu Tang mógł się nieco polenić.

No to za wizytę w spa trzeba było zapłacić. W każdym razie Tang podziękował. - Dziękuje. -

Kąpiele błotne pro zdrowotne u Ariiego. Dobre na cerę peeling w pakiecie.

Tang słysząc jakieś smoki przeszedł na drugą stronę muru i ruszył do takich dwóch chyba klonów co czekają przy skrzynce czytając instrukcję. Planując pomóc po prostu otworzyć tą skrzynię. Zaper.. znaczy biegnąć przy tym sprintem na pełnej niczym człowiek z 3 shusnshinami na raz... Upewniając się że kusza jest pełna w razie gdy jaki kolejny napaleniec chciał go zaatakować wówczas plan był prosty strzał w łep i do przodu. Zwyczajnie starając się użyć potencjalnego strzału jako ofensywnej defensywy w razie gdyby trzeba było. Mamrocąc coś pod nosem. - Banda napaleńców... -
Gdy podszedł i jeśli podszedł do klonów (chyba klonów) Powiedział -Szczęść boże ja pomogę otworzyć. -

Witam przyszedł mi obrazoburczy pomysł Mianowicie

Wywalić trening technik zrobić trening dziedzin. Znaczy się kiedy np rozwija się dziedzinę z A do S no to trening a techniki już ciul tam sobie po prostu wziąć. Wówczas jest mniej takich treningów. Ogólnie więc mniej cudowania z tym. Klimacik uczenia zostaje. Ale też no mniej zwykłego zapierdzielu. Kto wie może nawet jako taki fighter można by napisać jak się strzelało w lesie. Czy coś.



Opcja nr 2 waluta do uczenia technik, klasycznie idziesz na wątek i dostajesz ph hajs i tą mityczną walutę. No i wiadomo kupujemy sobie powedzmy technikę D za 1 pt tej waluty.

Opcja nr 2 jest klasycznym rozwiązaniem stosowanym w wielu miejscach na świecie. Ale no kolejna waluta do zarządzania.

Tang miał high graund. A to oznaczało że to koniec Anakinie. Był zdecydowanie niepocieszony tym że Sosuke uciekał. Sprawiło to że strzelił w zbitą grupkę leczących ludzi. Z zamiarem zabrania któregoś z nich w zaświaty. Zapewne też trudniej było im robić unik w 3 macających się ludzi i jednego z nich rannego. Gdy wystrzelił schował się za murem. Będąc do niego przyczepiony niczym do drzewa nogami. I trochę z za niego powiedział do Tenshi. Jednocześnie oczywiście robiąc swoje.
-Szczęść boże. Czy masz chwilę porozmawiać o bogu stwórcy i jego wielkim planie. Znaczy tym co się właściwie tutaj dzieje. Mi bóg kazał przetrwać to dopóki ktoś nie atakuje nie planuję tej osoby atakować. Więc myślę że możemy sobie pomóc. Zapraszam do mnie do ukrycia za mór. A tak właściwie to jakie masz ty plany na "życie"?
Następnie za murem oczywiście załadowywał znów kuszę kręcąc i napinając luk w kuszy.
Wszystko zapewne wyglądało by w miarę normalnie, gdyby nie fakt że stał za murem przyczepiony niczym na superglue w kimono co zapewne sprawiało że Tenshi mogła widzieć jakie długie nogi ma Wielki Tang, Ale tak to było w ogniu byciu atakowanym trzeba było robić pewne ustępstwa.

Wyglądało na to iż został odcięty od przeciwników do strzelania, Bełt miał załadowany no to kręcił kolbką powolutku idąc. Aby wejść na mur. Po prostu przyczepiając się chakrą aby na niego wleźć. Choć możliwe że to był skam i jednak naprawdę kopuła była kopułą. W każdym razie beztrosko wchodził na murek aby popatrzyć gdzie to też ten dzikus co go zaatakował uciekł. Przy okazji lulając co to za dwie kobiety pod tym murem. Będąc gotów do strzału z napiętym łukiem w kuszy.

Nie chcę być pogromcą zabawy ale na obłocenie to chyba najlepiej się umyć a nie leczyć. Reszta cóż jeśli coś cię wyleczy z tych ran no to powinien być git.

I gdzie są połamane kości?! I dziury na wylot przez które ofiary obficie krwawią!?

Mam troszkę wrażenie że nieco zbyt mechanicznie o tym ludzie myślą. W końcu no dosłownie jesteś pokryty błotem no nie wiem zgarnąć to błoto i odrzucić. A na np poparzenia czemu np gryzienie kogoś z leczniczą chakrą nie miało by zadziałać? JA bym akurat traktował na logikę.

Nacisnął na spust i trafił dobra teraz dalej zgodnie z planem kontynuował praktycznie to samo co wcześniej planował tym razem jednak musiał zrobić kilka szybkich biegnących kroków aby wyjść z potencjalnego miejsca w którym strefa się zmniejszy. Pewnie tez strzelał czy czynił dziwne rzeczy rękoma w końcu obsługa kuszy to nie przelewki. Zapewne da radę biegać podczas przeładowywania. Napastnik już należał do historii. Tylko jeszcze o tym nie wiedział. W oddali jednak za przeciwnikiem wydawano mu się że słyszał jak jakaś kobieta komplementowała jakichś losowych ludzi. Tang poczuł się dziwnie go nikt nigdy nie komplementował. A tu tak po prostu komplementy. Jedyne co zawsze słyszał to że jest leniem. Dziwne to nienaturalne. Co gorsza widział że to wszystko pewnie żerowanie na emocjach biednych ludzi. Sprawiło że czuł się lekko poirytowany. Wydawało mu się że też jakaś dzika kobieta odbiła się od sufitu. Dzicy są tutaj ludzie. Zdecydowanie nie powinno go tu być chyba bóg wysłał go tu za karę za jego lenistwo. Jakiś odpowiednik zaświatów. Pewnie ktoś zabił go gdy spał. Zdecydowanie pchnęło go to w kierunku chęci mordu bez skrupułów. W końcu żeby miał tu sobie ręce urabiać? Upierdliwość jedna wielka upierdliwość. Nie mogli sobie po prostu pójść walczyć z kimś innym? Wówczas mógł by sobie po prostu poczekać?

Zaczęło się zgodnie z jego szacunkami jakiś napaleniec był już w jego zasięgu w każdym razie. Sprawiło to że po prostu od razu zaczął w niego strzelać tak aby nawet się nie zorientował że już jest sztywny. I strzelił raz i jeszcze kilka razy jak trzeba było dla pewności. Nie ruszał się od po prostu strzelał do przeciwnika jak do kaczki. Przeciwnik raczej musiał biec w jego kierunku co dodatkowo działało na niekorzyść przeciwnika w takim wypadku.

A buty tanga wyglądały na wygodne.

Wielki (bo ponad dwu metrowy) Tang pojawił się w tym miejscu słysząc w swoim umyśle tylko proste zasady. Skondensowane w jego podświadomości jakby jakiś wyższy byt mu je wcisnął. Sprawiło że szybko zrozumiał co jest priorytetem i było to zwyczajne przetrwanie. Klapnął się w kark jakby chcąc pobudzić się po długiej kilkudniowej drzemce. On takie zdecydowanie lubił. Tang był bardzo leniwym wielkim człowiekiem w normalnych warunkach zapewne wolał by porozmawiać, jednak tym razem jakiś wyższy byt zapewniał iż "Kto wygra, tego czeka nagroda." Kimże był Tang aby ignorować tak wielkie słowa. Sprawiło to że szybko pochwycił kuszę i zaczął ją przeładowywać. Kręcić kolbkom czyniąc jakiś skomplikowany proces, mimo tego że jeszcze przeciwnika raczej nie widział. Jednak przygotowywał się zdecydowanie szykując się na najgorsze. Czujnym okiem szukając potencjalnie wrogich celów które zaczęły by się zbliżać zagrażając im. I jeśli takowy był w zasięgu wzroku i Zaczynał się zbliżać w ich kierunku będąc w zasięgu, zamierzał zamierzał wówczas w niego strzelić. Tak by trafić, a najlepiej mocno trafić.

A ubrany był w szare kimono i miał na sobie buty.

Fuj obaj ale niech będzie kakashi chociaż miał fajnego ojca

łuk czy kusza?