Całe szczęście dla Hojo sytuacja rozeszła się po kościach i Mikoto postanowiła mu wybaczyć jego kretyńskie zachowanie. Musiała zrozumieć, że te psy są ludźmi, ich zachowanie było identyczne co Hideakiego i Białowłosej. Ciężkie do przewidzenia bez względu na stopień wyszkolenia. Nigdy nie można było być pewnym co wymyślą Urufu, a zadziać się mogło naprawdę wiele rzeczy. Dopóki jednak Hojo zamykał się w byciu wulgarnym, a Nikuya po prostu kontrolowała ilość ludzi w okolicach Inuzuki to przepraszam było wystarczające. Nie chciał ciągnąć tego tematu bo nie wydawało mu się żeby mógł przekonać Mikoto.
Ostatnia walka tego dnia była niesamowita, a wielkim wygranym okazał się Renkuro, któremu kibicował tak Hideaki jak i Hojo. -HA! Mówiłem! BRAWO DZIECIAKU! Wydarł się poraz kolejny jednak tym razem trzymając kulturę wypowiedzi. -Hideaki, moglibyśmy go zostawić w domu następnym razem? Skomentowała w swoim stylu zachowanie samca, Nikuya. Widoczne były różnicę między Nimi. -W najgorszym razie zawalczymy, a na koniec podamy sobie ręcę w imię pokoju. Uśmiehnął się dość szeroko kiedy zobaczył zdenerwowanie u swojej przyjaciółki. Później przyszła reakcja na słowa o tym, że zazdrościł jej różnych znajomości i... Właśnie wtedy poczuł, że chyba powiedział coś bez odpowiedniego przemyślenia... -Rozumiem... W pewnym sensie to poza Nikuya, Hojo i Tobą jestem otoczony wrogimi jednostkami. Twoi znajomi nawet tacy, których długo nie widujesz dalej pozostają wobec Ciebie przyjaźni. Odpowiedział spokojnie jakby bez większego entuzjazmu. Niby miał liczną rodzinę, w której jednak każdy patrzył mu na ręcę żeby móc go wykluczyć z decydowania o tym w jaką stronę pójdą hodowcy Urufu... A liderka? Wysłała go na bezsensowną wojnę po czym przysłała go tutaj bez żadnego wsparcia żeby wypełniał jej obowiązki. Chyba wolałby prowadzić życie jako shinobi wykluczony ze swojego klanu biorąc pod uwagę to jak to wszystko ostatnio wygląda.
-Myślałem, że się na mnie obraziłaś. Hojo podbiegł bliżej Mikoto kiedy ta tylko wspomniała o jedzonku. Położył jej łeb na kolanach jakby chcąc ją przytulić. Dziewczyna widocznie posmutniała kiedy rozpoczął się temat o znajomościach i byciu samotnym. -Nie jesteś sama bo masz Nas... Nawet na wulgarnego pchlarza możesz liczyć. Wtrąciła się kolejny raz Nikuya z dość poważnym tonem głosu i zrobiła bardzo podobnie co Hojo. Pieski nie dbały o to, że ich rozmiary mogą kogoś przytłoczyć. Oparła się lekko o Białowłosą tak żeby mogła poczuć najpierw delikatną sierść, a dopiero później ciężar ogromnego ciała. -Sama widzisz... Bez względu na wszystko możesz na mnie liczyć. Uśmiechnął się do Niej zachowując jednak czułości na później bo teraz byli w miejscu publicznym i byłoby to niestosowne.