Znaleziono 1076 wyników
- dzisiaj, o 12:45
- Forum: Tereny Sporne - Zachodnie Sogen
- Temat: Obóz sił Uchiha przy moście Teppu na rzece Ishikari
- Odpowiedzi: 35
- Odsłony: 1363
- dzisiaj, o 09:44
- Forum: Midori
- Temat: Wąwóz w środku lasu
- Odpowiedzi: 144
- Odsłony: 12764
- dzisiaj, o 09:09
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Zgłoszenia po misje
- Odpowiedzi: 340
- Odsłony: 75963
Re: Zgłoszenia po misje
Biorę.
- 15 cze 2025, o 16:35
- Forum: Midori
- Temat: Wąwóz w środku lasu
- Odpowiedzi: 144
- Odsłony: 12764
Re: Wąwóz w środku lasu
Takashi zatrzymał się na skraju zagajnika, poprawiając swoje torby na pośladkach i zapiętą na torsie kamizelkę. Wokół walały się powalone pnie porośnięte mchem, jakby las sam chciał ukryć ślady dawnych bitew. Słońce buchnęło w liście promieniami, które tańczyły na porannej rosie, tworząc nieregularne wzory na wilgotnej ściółce. Czarnowłosy wziął głęboki oddech - chłodne powietrze przebiło się przez chrzęst opadłych igieł, a zapach gnijącego drewna mieszał się z nutą dzikich jagód. Serce zaczęło mu bić nieco szybciej. Powodem była mieszanka adrenaliny i czegoś trudniejszego do nazwania. Lepiej było przyznać się samemu przed sobą, że niepokój jest teraz równie dobrym przewodnikiem, co odwaga.
Bohater przesunął stopą gałąź, odsłaniając paproć połyskującą od kropli rosy. Delikatnie odsuwając ją rękawem, zrobił krok do przodu, starając się zachować ciszę. W oddali usłyszał oddech kobiety - drżący i ciężki, jakby sama natura próbowała przywrócić jej spokój. Poprawił postawę, prostując plecy, a dłoń zacisnął mocno w pięść, starając się uspokoić w całym tym napięciu. Czy chciał wskoczyć i od razu wyjaśnić sprawę siłą? Jasne, że ta myśl przemykała mu przez głowę, ale pamiętał, jak wiele razy nierozważne działania komplikowały sprawy. Lepiej było dać sobie chwilę przewagi - spojrzeć, wsłuchać się, ocenić. Spojrzał na Reia. Różowowłosy zachował milczenie, ale jego sylwetka w półmroku drzew wydawała się gotowa do skoku. Wiedział, że tamten w każdej chwili może się rzucić z łapami, bądź wystrzelić swoim czarnym pyłem. Zielone spojrzenie rozbłysnęło w promieniach słońca - bez słów, ale z całą gamą emocji, od czujności po... zniecierpliwienie? Takashi skinął lekko głową i przesunął się bliżej kobiety.
- Dzień dobry. - powiedział cicho, tonem spokojnym, choć każdy mięsień w ciele był gotów do gwałtownego ruchu. - Wszystko w porządku?
W tej chwili cisza zrobiła się twardsza niż stal, którą brzęczała niekiedy w jego torbach. Liście zastygły na gałęziach, jakby zamarły w oczekiwaniu na odpowiedź. Nara poczuł, jak desperacja tej kobiety wisi w powietrzu gęściej niż poranna mgła. Wiedział, że jeśli teraz ją przestraszy, może stracić szansę na choćby najmniejszą wskazówkę. Jeszcze raz spojrzał na Reia - bratnia dusza w boju, a jednak dziś to on miał inicjatywę. Jeszcze raz rzucił w jego stronę wymowne spojrzenie, sygnalizując, że nie szuka krwawej rozprawy, lecz odpowiedzi. I wtedy - między nimi a kobietą - uniósł się cichy szept. Takashi poczuł, że to dopiero początek, ale wiedział też, że teraz każdy krok musi być przemyślany. Bo w lesie, gdzie każdy cień może kryć zagrożenie, ostrożność jest równie potężną bronią, co najlepszy miecz. A z tych szeptów nie był w stanie zrozumieć nawet pojedynczego słowa.
- 13 cze 2025, o 10:00
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Takashi Nara
- Odpowiedzi: 94
- Odsłony: 6591
- 13 cze 2025, o 01:56
- Forum: Midori
- Temat: Wąwóz w środku lasu
- Odpowiedzi: 144
- Odsłony: 12764
Re: Wąwóz w środku lasu
Ogień trzaskał cicho, tańcząc radośnie w objęciach drewna, które z niechęcią oddawało mu swoje ciepło. Dym unosił się w stronę ciemniejącego nieba, plącząc się z zapachem świeżego mięsa i goryczą popiołu. Takashi siedział oparty plecami o pień jednego z nielicznych ocalałych drzew, obserwując Reia, który w typowy dla siebie sposób zamienił skórowanie dzika w niemal rytuał. Ten dzieciak miał w sobie więcej życia niż niejedno miasteczko. Bohater uśmiechnął się półgębkiem, słuchając odpowiedzi towarzysza. „Czy to takie ważne… Póki jesteśmy razem nikt nas nie pokona.” Brzmiało to naiwnie, nawet trochę dziecinnie, ale... w tym był sens. I jakaś tęsknota. A może nawet potrzeba.
- Gadasz jakbyśmy mieli po piętnaście lat. - rzucił z przekąsem, ale głos miał miękki, pozbawiony złośliwości. - Ale podoba mi się to.
Chociaż w sumie, on miał chyba właśnie tyle lat. Mniejsza. Nie dodał nic więcej. Zasłużyli na ciszę. Na ten moment zawieszenia, w którym nie byli ani wojownikami, ani wyrzutkami, ani dziedzicami przeklętych mocy. Tylko dwójką kumpli przy ognisku, gdzieś na końcu świata.
Poranek przywitał ich zimnym powiewem i wilgocią rosy. Świat zbudzony z bitewnego snu pachniał zielskiem, wilgotnym dymem i czymś nowym. Czymś zbliżającym się. Nara przeciągnął się powoli, nie od razu otwierając oczy. Dopiero gdy usłyszał szuranie liści i jęk obolałych kości Reia, podniósł powieki i spojrzał na różową grzywę przyjaciela.
- Jak się czujesz? Wypoczęty? - zapytał, zeskakując ze swojej prowizorycznej pryczy złożonej z gałęzi i liści.
W jego głosie nie było zmęczenia. Było skupienie. Intuicyjny niepokój.
Krzyk.
Nie pasował do tego miejsca, nie pasował do tego poranka, nie pasował do niczego, co działo się do tej pory. Był jak brzytwa przecinająca ciszę. Przeszył go chłodem bardziej niż zimna poranna mgła. W pierwszej sekundzie chłopak zamarł. W drugiej już był w ruchu. Jego spojrzenie przecięło się ze spojrzeniem Majiego. I choć nie padło jeszcze żadne pytanie, odpowiedź była już znana.
- Ruszamy. - rzucił tylko, zanim zniknął między drzewami.
- 12 cze 2025, o 00:02
- Forum: Midori
- Temat: Wąwóz w środku lasu
- Odpowiedzi: 144
- Odsłony: 12764
Re: Wąwóz w środku lasu
Z jego klatki piersiowej unosiły się ciężkie, nierówne oddechy, które przez chwilę niemal zagłuszały słowa Reia. Mięśnie drżały pod wpływem przeciążenia, a pulsująca energia - ta, która jeszcze przed momentem go wzmacniała - zaczynała powoli wygasać. Na twarzy Takashiego zagościł półuśmiech. Nie był to grymas wyższości czy dumy, ale coś pomiędzy satysfakcją a ulgą. Gdy Rei rzucił pewnie, że i tak by wygrał, czarnowłosy pokręcił lekko głową na boki, nadal uśmiechnięty.
- Jasne, jasne. - rzucił pod nosem, bez cienia przekąsu.
Nie miał potrzeby tego komentować. Obaj wiedzieli, jaka była prawda, ale pozwolenie Majiemu na takie przechwałki było... przyjemne. Lekkie. Kumpelskie. Gdy różowowłosy spytał o tajemniczą aurę, jinchuriki przeniósł na niego wzrok i uniósł lekko brew.
- Opowiem ci o wszystkim w swoim czasie. - odpowiedział spokojnie. - Na razie sam niewiele wiem o tej mocy, ale jak lepiej ją rozwinę, dowiesz się wszystkiego. Obiecuję.
Kłamstwo przeszło mu przez gardło gładko. Prawda była zbyt niebezpieczna, zbyt... osobista. Nie chodziło tylko o jego własne bezpieczeństwo, ale i o to Reia. Zanim zrozumie, czym tak naprawdę była ta moc, zanim znajdzie wspólny język z Saikenem, nie będzie ryzykował. Nie teraz. To było znane wszystkim kłamstwo w dobrej mierze.
Chakra, która jeszcze przed chwilą pulsowała wokół jego ciała niczym ognista aura, powoli zaczęła znikać. Gasła jak świeczka dogorywająca na końcu knota. Brązowe światło migotało przy jego skórze jeszcze przez moment, po czym rozproszyło się, pozostawiając po sobie jedynie ciepło wspomnienia. Wtem Rei teatralnie wskazał na zniszczony las, krzycząc z udawaną paniką. Takashi parsknął śmiechem, przetaczając się lekko na bok i zerkając na złamane drzewa, zwalone konary, rozkopaną ziemię i strumień, który rozlał się szerzej niż wcześniej.
- Ale ty wiesz, że to my zrobiliśmy, prawda? - zapytał z ironicznym uśmiechem, wskazując brodą na najbliższy zwalony pień. - Żaden kataklizm, żadna boska kara. To tylko nasza delikatna potyczka.
Wtem usłyszał jeszcze ten rozkazujący ton: „Może byś coś ogarnął do jedzenia”. Nara przewrócił oczami i uniósł jedną dłoń w geście błagania o litość.
- Kurde, zaraz. Też jestem zmęczony, człowieku. - jęknął, a potem z kolejnym jękiem wytoczył się z rumowiska skał, które jeszcze niedawno było jego prywatnym miejscem upadku.
Podpierając się łokciami, zsunął się niżej, a potem z cichym westchnieniem legł na plecach, spoglądając prosto w niebo. Leżał tak plackiem i nic nie mówił przez jakiś czas. Błękit ciągnął się ponad koronami drzew - tam, gdzie jeszcze były korony - a pojedyncze chmury dryfowały leniwie, jakby nic w tym lesie nie wydarzyło się od lat. W oddali wiatr grał cicho na połamanych liściach. Na chwilę wszystko ucichło.
- Niebo wygląda wspaniale. - mruknął beznamiętnie, dając sobie jeszcze kilka sekund regeneracji.
A potem, nie odrywając wzroku od przestworzy, znów zwrócił się do towarzysza.
- Jaki mamy plan dalej? Co robimy, gdzie idziemy?
W jego głosie nie było już ekscytacji walką ani wyczerpania. Była raczej ciekawość. Oczekiwanie. I gdzieś pod skórą - coś jeszcze. Gotowość. Cały czas odczuwał skutki wydarzeń sprzed chwili, jednakże starał się skupić myśli nad czymś innym. I chociaż brzuch cały czas bolał go po solidnym uderzeniu, a rany wywołane czarnym pyłem szczypały niemiłosiernie, to jednak bohater zagryzał zęby i starał się wykorzystać każdą chwilę na odpoczynek. No i jeszcze na zaplanowanie dalszych kroków.
- 11 cze 2025, o 20:56
- Forum: Bank
- Temat: Takashi Nara
- Odpowiedzi: 56
- Odsłony: 3754
- 11 cze 2025, o 20:56
- Forum: Rozliczenia PH
- Temat: Takashi Nara
- Odpowiedzi: 94
- Odsłony: 6591
- 11 cze 2025, o 20:21
- Forum: Ogłoszenia Administracyjne
- Temat: Dzień Dziecka 2025
- Odpowiedzi: 29
- Odsłony: 1870
Re: Dzień Dziecka 2025
Na turniej przyszli
Dostałem na starcie w ryj
Dziesięć fajnych lat
Dostałem na starcie w ryj
Dziesięć fajnych lat
- 11 cze 2025, o 20:10
- Forum: Misje i Fabuły
- Temat: Zgłoszenia po misje
- Odpowiedzi: 340
- Odsłony: 75963
Re: Zgłoszenia po misje
Nazwisko i imię: Nara Takashi oraz Uta Rei
Ranga misji: Grupowa rangi A
Czy zdajesz sobie sprawę z zagrożeń?: Tak, zdajemy sobie sprawę
Link tematu: do ustalenia z prowadzącym, aktualnie jesteśmy w Midori, ale fajnie byłoby się gdzieś ruszyć, choć nie jest to warunek
Uwagi: Musimy się rozruszać przed wymagającą wyprawą. Potrzebujemy fajnej misji A, ale żadnych dodatkowych uwag nie mamy.
- 11 cze 2025, o 18:13
- Forum: Midori
- Temat: Wąwóz w środku lasu
- Odpowiedzi: 144
- Odsłony: 12764
Re: Wąwóz w środku lasu
To już nie była walka dwóch przyjaciół.
To była burza. Tornado z mięśni, chakry i czystej, niepohamowanej woli. Każde uderzenie niosło w sobie ciężar lat treningu, każda kontra przypominała o wspólnych misjach, a każdy ból mówił jasno - obaj urosli ponad wszelkie oczekiwania. Echo ich starcia niosło się po dolinie, jakby góry próbowały zapamiętać dźwięk ich ciosów. Woda była roztrzaskiwana w każdej sekundzie, skały kruszone, drzewa łamane. Ziemia wokół nich przypominała krajobraz po starciu bijū - nie było już śladu po spokojnym lesie, tylko szaleństwo żywiołów i siły.
Takashi walczył z uśmiechem na ustach, mimo krwi na wargach i bólu promieniującego od żeber. Rei... Rei był jak żywioł - nieprzewidywalny, niepowstrzymany, dziki. Gdy różowowłosy, zasapany, ale uśmiechnięty, przyznał, że nie ma nic więcej - że przeklęta pieczęć to wszystko, co może z siebie wyciągnąć - jinchuriki spojrzał na niego z powagą, która rzadko gościła na jego twarzy podczas walki.
- Reprezentujesz sobą naprawdę niesamowity poziom, Rei. - powiedział, krótko poprawiając postawę, napinając mięśnie. - Ale to nadal za mało.
Na moment zamilkł. Wokół znowu zatańczyła woda, unosząc się w drobnych kroplach wokół nich jak pył w świetle księżyca.
- Wiesz, skąd to wiem? - dodał. - Bo przede mną również jeszcze daleka droga.
Kiedy usłyszał ostatnie zaczepne słowa Reia, pokręcił głową z lekko gorzkim uśmiechem.
- Nie mogę. Jeśli teraz walczysz na sto procent, to ja nie mogę tak po prostu wydobyć z siebie więcej. Kompletnie cię zmiażdżę i boję się, że stracę nad sobą kontrolę. Nie panuję w pełni nad tą mocą... Jeszcze jest za wcześnie. - wymieszał krew ze śliną i splunął pod siebie, po czym poprosił towarzysza. - Wystarczy już. Przerwijmy to.
Nie zdążył zrobić kroku w tył. Rei wykonał podcięcie z precyzją i szybkością, jakiej nawet czarnowłosy się nie spodziewał. Gdy jego ciało runęło ku wodzie, Rei przywołał swój czarny pył i zadał kolejny cios - tym razem prosto w klatkę piersiową. Impet uderzenia był ogromny. Chłopak wystrzelił w powietrze, odbijając się od powierzchni wody niczym kamień podczas puszczania kaczek. Ciało w końcu wbiło się z impetem w ścianę wąwozu, krusząc ją i zasypując chłopaka kawałkami skał.
Zapanowała cisza.
W kurzu i mroku, który unosił się wokół jego ciała, coś błysnęło. Powłoka chakry wokół niego zadrgała, jak płomień dogasającej świecy. Brązowa energia zaczęła migotać, ściekać po jego skórze jak dym - aż w końcu zaczęła znikać. Ciężko dysząc, Takashi wbił spojrzenie w sylwetkę przyjaciela.
- Rei. - powiedział niskim, ostrzegawczym tonem. - Ostrzegam cię. Jeśli tego teraz nie przerwiemy, możemy przekroczyć granicę, której obydwaj przekroczyć nie chcemy. Wystarczy.
Jego głos brzmiał poważnie, ale nie było w nim strachu. Było w nim poczucie odpowiedzialności. Saiken milczał. A to znaczyło, że nawet on wiedział - czas przystopować.
Czy Maji to zrozumie... zależało tylko od niego.
Aktywny 1 poziomu mocy Bijū
- 10 cze 2025, o 21:34
- Forum: Midori
- Temat: Wąwóz w środku lasu
- Odpowiedzi: 144
- Odsłony: 12764
Re: Wąwóz w środku lasu
Pył opadł. A wraz z nim - pycha. Przynajmniej na chwilę.
Takashi wylądował lekko na tafli wody, która - choć rozszarpana przez techniki żywiołu - zdołała się na moment uspokoić. Brązowa powłoka chakry Saikena falowała intensywnie wokół jego ciała, raz po raz rozświetlając powierzchnię jeziora pulsującym blaskiem, który odbijał się w ścianach kanionu jak echo bijącego serca. Stał wyprostowany, skupiony.
I zadowolony.
Ciosy, które przed chwilą wpakował w Reia, były jak wyładowania nagromadzonej przez miesiące energii. Natarcie, unik, błyskawiczna kontra - wszystko to zlało się w jedną płynną sekwencję. Rei nie był w stanie nadążyć. Pierwszy cios - prosto w mostek. Drugi - celny hak w bok głowy. Trzeci - kolano w brzuch, które posłało różowowłosego kilka metrów dalej. Jinchuriki nie krzyczał. Nie triumfował. Ale jego uśmiech zdradzał wszystko.
- „Kiedy stałeś się takim potworem?” – usłyszał.
- Jeszcze nie widziałeś prawdziwego potwora. - odpowiedział bez wahania.
A potem… poczuł to.
Ziemia zadrżała. Chakra, która wcześniej była subtelna jak wiatr w liściach, nagle stała się tsunami. Fioletowa, ciężka, niosąca w sobie coś złowieszczego. Otoczenie wokół Reia pociemniało, jakby jego obecność przyćmiła promienie słońca. Znak na znaku, powłoka na powłoce - a w tym wszystkim jego spojrzenie, które mówiło jedno: „Jestem gotów.” Nie powiedział akurat tego, on spytał jedynie, czy teraz nadeszła jego kolej. Tak, to była jego kolej. Takashi uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Dawaj.
Nie spodziewał się jednak aż takiej mocy. Pierwszy cios trafił go w brzuch. Ciało się wygięło, powietrze uciekło z płuc. Zanim zdołał wrócić do równowagi, drugi uderzył go w potylicę, wprawiając świat w wir. Zrobił przewrót w tył, lądując na kamieniu, rozbryzgując wodę wokół. Uśmiech nie zniknął mimo wszystko z jego twarzy.
-No to będzie ciekawie.
Zaczęła się istna nawalanka. Zderzali się jak dwie błyskawice w środku burzy. Raz na wodzie, raz na ziemi, raz w powietrzu. Walka była jak taniec - brutalny, surowy, piękny. Ręce, nogi, barki, głowy - wszystko szło w ruch. Ich impet roznosił się echem po okolicy, strasząc ptactwo, wyginając trawy i zrywając kawałki ziemi. Gdy Takashi odbijał się od skały, Rei już tam był. Gdy Rei próbował uniku, Takashi zjawiał się tuż przy nim, wodna kula z ust roztrzaskiwała barierę z pyłu. Gdy Rei ciskał w niego głazem, Takashi przeciął go skoncentrowanym strumieniem wody, a potem rzucał własną bronią - zamaszystym ruchem wyciągał shurikeny i kunaie z nadgarstków, śmigające pośród eksplozji wody i kurzu.
Walka była nie tylko brutalna. Była piękna. A dwójka kompanów czerpała z niej nieopisaną przyjemność. Rei - tutaj może nie ma się czemu dziwić. Ale Takashi? Z natury spokojny, który nawet nie przepadał za walką - teraz miał okazję do przetestowania własnych umiejętności i robił to u boku osoby, która najlepiej się do tego nadawała. Odczuwał euforię. Ten drugi zresztą na pewno też. Ich chakry - brązowa i fioletowa - zderzały się i przeplatały, wirując jak dwie kosmiczne energie.
Takashi śmiał się między ciosami. Krew spływała mu z łuku brwiowego, kolano piekło od uderzenia o skałę, a bark był już zdrętwiały, ale to było bez znaczenia.
W pewnym momencie, gdy zwarli się ponownie w uścisku, blokując wzajemnie swoje pięści, Takashi zbliżył twarz do Reia.
- Możesz stać się jeszcze silniejszy, czy na razie to twój limit? - spytał z szerokim, prowokacyjnym uśmiechem.
Zaraz po tym wyrwał się z klinczu, wykonał salto w tył i wypuścił z ust kolejny strumień wody, przecinając powietrze tuż obok twarzy kolegi - nie celował, nie chciał trafić. To była prowokacja.
- Bo ja dopiero się rozkręcam.
Aktywny 1 poziomu mocy Bijū
- 9 cze 2025, o 22:45
- Forum: Midori
- Temat: Wąwóz w środku lasu
- Odpowiedzi: 144
- Odsłony: 12764
Re: Wąwóz w środku lasu
Takashi klęczał przy skraju rzeki, oddychając głęboko. Powłoka brązowej chakry wciąż pulsowała wokół jego ciała, a skóra pod nią parzyła lekko, jakby żywioł w nim właśnie dopiero się rozbudzał. Patrzył w górę, na Reia, który opadał w stronę ziemi z rozłożonymi ramionami, jakby skakał na oślep w objęcia przeznaczenia. Zatrzymany przez czarną materię, unosił się w powietrzu z tą swoją typową nonszalancją i pewnością siebie. Czarnowłosy parsknął pod nosem.
- Debil. - i dodał po chwili. - Ale jaki spektakularny.
Pył… ten cholerny czarny pył. Ofensywny, defensywny, wszechobecny. Raz przypominał miecz, raz tarczę, raz jebaną górę z golemem w pakiecie. Rei był z rodu Maji, a teraz, po tej walce, Takashi mógł z czystym sumieniem przyznać: naprawdę robił ze swoim Kekkei Genkai cuda.
- Gdyby nie Saiken, nie miałbym tu żadnych szans. - przemknęło mu przez głowę.
Potwór z pyłu był groźny sam w sobie, a Rei nie tylko nim sterował, ale jeszcze walczył równolegle. Uniki były możliwe jedynie dzięki zwiększonej szybkości i zwinności, jaką dawała mu chakrowa powłoka sześcioogoniastego. A jego Suidanha? Owszem - odcinała golemowi łapy, spowalniała go, ale zniszczenia, które zostawały wokół, były niczym w porównaniu z tym, co mógł zrobić z odpowiednim źródłem wody.
I teraz miał je u stóp.
Małolat coś krzyknął z wyższej półki wąwozu, arogancki jak zawsze, po czym posłał w jego stronę chmurę morderczej materii. Jinchuriki się nie cofnął. Zaczął biec. Dłonie zaczęły układać pieczęcie w szybkim tempie - jedna za drugą, płynnie, z precyzją kogoś, kto powtarzał ten zestaw setki razy. Było ich dużo. Woda pod jego nogami zaczęła się kotłować. Chakra skumulowana pod podeszwami wyżłobiła niewielki wir, który zaczął rozrastać się w błyskawicznym tempie.
Ostatnia pieczęć. Głęboki wdech.
- Suiton: Suiryūdan no Jutsu!
Z powierzchni wody wystrzelił masywny, wijący się jak żywy wodny smok. Jego ryj rozwarł się w bezgłośnym ryku, a ciało z mokrej chakry wystrzeliło w stronę oponenta z furią tsunami. Huk techniki wypełnił cały kanion, odbijając się echem od skał, a pył, który leciał w jego stronę, został natychmiast zduszony przez uderzenie fal.
Ale to był tylko wstęp.
Ninja nie zwalniał biegu. Biegł tuż za smokiem, kryjąc się w jego ogonie, zmniejszając dystans. Wzrok miał skupiony, ciało napięte, gotowe do zwarcia. Sprytnie chował się za wodnymi falami.
- Nie uciekniesz mi w tej zasłonie, Rei. Tym razem walczymy jak mężczyźni.
Skoczył z wody wprost w przeciwnika. Pierwsze uderzenie - klasyczny sierpowy z lewego ramienia. Rei mógł sparować. Takashi zrobił krok w bok, łokieć w żebra. Następnie cios kolanem w udo. Rei odpowiadał, błyskawicznie, z doświadczeniem kogoś, kto też znał ciężar prawdziwego zwarcia. Może i był mniejszy, może i był młodszy, ale doświadczenia mu nie brakowało, walczyli praktycznie jak równy z równym. Wodny smok jeszcze przez chwilę wił się na boku, rozbijając kolejne warstwy czarnego pyłu, ale główny spektakl rozgrywał się teraz w samym centrum walki. Między pluskającą wodą, a wstęgami czarnego piasku. Cios za cios. Blok za blok. Walka na pięści, łokcie i kolana. Nara zacisnął zęby. Chakrowa powłoka podnosiła jego siłę, szybkość, ale przeciwnik też nie był z papieru.
-Zawsze chciałem sprawdzić, jak ci pójdzie bez tej cholernej chmury wokół. - rzucił przez zaciśnięte zęby, wykonując błyskawiczny obrót i próbując kopnąć Reia w tors.
Takashi nie walczył już tylko dla zabawy.
To był test.
Test ich siły. Ich więzi. Ich przyszłości.
Bo jeśli naprawdę mieli coś zmienić w tym świecie… to najpierw musieli upewnić się, że potrafią przetrwać jeden drugiego.
Aktywny 1 poziomu mocy Bijū
- 9 cze 2025, o 20:40
- Forum: Midori
- Temat: Wąwóz w środku lasu
- Odpowiedzi: 144
- Odsłony: 12764
Re: Wąwóz w środku lasu
Ciosy spadały jak grad, a ziemia pod stopami traciła swą zwartą strukturę. Każdy kolejny atak pogrążał polanę w ruinie, a Takashi, mimo pełnej koncentracji, nie mógł powstrzymać podziwu. Rei… ten cholerny Rei. Od ich ostatniego wspólnego sparingu zmienił się diametralnie. Jego panowanie nad czarnym pyłem było niepokojąco skuteczne - wszechstronne, dynamiczne i nieustępliwe. Z jego ruchów biła nie tylko siła, ale i pewność siebie, której wcześniej brakowało.
- Pieprzony geniusz... -pomyślał jinchuriki, przeskakując nad kolejnym jęzorem pyłu, który uderzył w miejsce, gdzie był jeszcze ułamek sekundy temu.
Mimo że jego ciało reagowało błyskawicznie, a umysł analizował wszystko z chirurgiczną precyzją, tempo ataków narastało. I wtedy… go zobaczył.
Czarny golem.
Bestia wznosiła się nad koronami drzew, jakby sama natura miała się przed nim pokłonić. Każdy jego ruch wzniecał kurz, a gdy jedna z jego dłoni runęła na ziemię, powstała fala uderzeniowa niemal zwaliła Takashiego z nóg. Unik stał się znacznie trudniejszy. Powietrze zgęstniało.
Ale wtedy… poczuł to.
Z wnętrza ciała wybuchła znajoma, lepka energia. Brązowa powłoka chakry zaczęła oplatać jego ramiona, barki, plecy - pulsując przy tym miarowo, jakby odpowiadając na wewnętrzne bicie serca. Ciepło. Moc. Gdyby nie to, pewnie w ułamku sekundy zostałby zmiażdżony przez potężną falę pyłu.
- Dziękuję. - rzucił w myślach, półświadomie.
W odpowiedzi w jego głowie rozbrzmiał głos. Niski, przeciągły, odrobinę piskliwy, ale pełen spokoju i siły.
- Pokaż mu, na co cię stać.
Uśmiech Takashiego poszerzył się. Jego oczy błysnęły.
- Jeśli ja pokażę ci wszystko, na co mnie stać, to ty zginiesz. - rzucił złośliwie, przeskakując przez kolejny rozbłysk kurzu i czarnego pyłu.
Brązowa powłoka sprawiła, że jego ciało stało się szybsze, lżejsze. Ataki golema przestały być nieuniknione - teraz były tylko wyzwaniem. Lekkie zgięcie kolan, obrót bioder, krok w bok - wszystko płynęło z niespotykaną płynnością. Ale była też wada. Jego styl walki opierał się na wodzie. A tutaj… poza własnym potem i resztką mgły po wcześniejszej technice - nie miał żadnego źródła.
- Muszę zejść niżej. - pomyślał.
Spojrzał w dół wąwozu - tam musiała być rzeka. Inaczej ta walka skończy się jedynie obroną. I może podziwem, ale z podziwu nikt nie wygrywa bitew. Złożył pieczęcie. Krótkie, precyzyjne, znajome. Wdech.
- Suiton: Suidanha!
Z jego ust wystrzelił skoncentrowany strumień wody pod wysokim ciśnieniem. Przeciął powietrze, uderzając w ramiona golema. Jedna ręka - odcięta. Druga - spowolniona, masywna struktura zaczęła chrzęścić, jakby coś się w niej zacięło. I chociaż było to chwilowe i różowowłosy natychmiastowo odnawiał kontrolę nad odciętymi elementami, to jednak wystarczało to na wykonywanie następnych uników oraz na zwiększanie odległości. Kurz i pył wzbijały się na nowo, ale Takashi już był w ruchu. Skakał w dół zbocza, odbijając się od kolejnych głazów i korzeni. Czuł, jak adrenalina miesza się z chakrą sześcioogoniastego.
- Jeszcze chwila. Jeszcze kilka metrów...
W dole, między skałami, mignęło odbicie wody. Bohater ścisnął zęby, spiął mięśnie i ruszył naprzód - gotów odpowiedzieć na potęgę Reia czymś więcej niż tylko defensywą.
Dalszy ciąg miał dopiero nadejść.
Aktywny 1 poziomu mocy Bijū