Biegli w parze, nie wykonywali zbędnych akrobacji, na uwadze mieli jeden cel, by go osiągnąć trzeba było przejść po kilku trupach, a przynajmniej tak mu się mogło zdawać, wyobrażał sobie rozpoczynającą się akcję świdrując swym Sharinganem oponenta stojącego w oddali. Co zauważył? Na pewno pierwsze co rzuciło mu się w oczy to sposób kontrolowania przez niego chakry, nie był byle kim, nie był oponentem który ukazywał swoje umiejętności na pokaz, jednak młody Uchiha nie rozpoznał w nim nikogo znajomego, dlaczego...? Bowiem nigdy nie przywiązał się do swojego klanu na tyle by móc spojrzeć choć raz na swojego lidera, a między jego myślami nawet nie był w stanie doszukać się imienia tego człeka. Stawali krok po kroku, zbliżając się z każdą sekundą do oponenta, mierząc go swoim spojrzeniem Yoshi kątem oka dostrzegł ów człeka, który padł na ziemię przed jego siłą, nie wiedział wcześniej co też mogło wywołać ten efekt, a mimo myśli które krążyły w około Genjutsu, nie wyobrażał sobie oponenta który byłby w stanie do tego stopnia zakłócić przebieg chakry w ciele swojej ofiary... Jego najpotężniejsza iluzja, która równym spojrzeniem powalała niejednego już męża była zabawką w porównaniu do tego co właśnie wymalowało mu się w odbiciu Sharingana.
Echem w uszach odbiły mu się słowa, każde z osobna wymalowało w jego głowie dziwne zjawisko, którego nie byłby w stanie wyjaśnić czy opisać. Wyryte zostały w nim niczym przez człeka, który dzierży w swych dłoniach młot, w drugiej natomiast potężny gwóźdź, przykładając kolejno kawałek po kawałku do ściany wybijając żelazny rytm rzeźbiący kolejne litery, tworzące nieskończoną ich ilość, te natomiast tworzyły równą nieskończoność zdań. Biegli, on stał już gotowy i wpatrywał się w nich, wtem kolejna nazwa, pewnej "rzeczy" została rzucona przez jednookiego. Nowy wyraz został bowiem równie potraktowany co poprzednie, drwiące słowa... Ten jednak został u niego wyryty w inny sposób niż pozostałe. Był masywniejszy, bardziej widoczny i poszarpany...? To było wyznacznikiem strachu, który teraz pojawił się na twarzy Yoshiego. Przeplatana ludzka emocja, ze zdziwieniem połączona nie miała prawa długo gościć w jego postaci. Jak on sam łapiący wszystkich dotychczas spotkanych ludzi w iluzję, poczuł jak to jest stanąć po drugiej stronie, kiedy to jeden z walczących ma przerażającą przewagę nad drugim.
Sharingan, który był doskonale znany Czerwonemu Królowi w tym momencie przybrał nieznanej mu formy, stał się czymś zupełnie innym niż charakterystycznymi łezkami, które kręciły się w szkarłatnych oczach. Teraz przesiąknięty mrocznym spojrzeniem bardziej niż wzrok Yoshiego w połączeniu z pieczęcią Inu... Nie minęła sekunda, nie zdążył nawet mrugnąć mimo tego iż sam posiadał w połowie jak do tej pory myślał... rozwinięty aspekt klanowy i już znajdował się pod wpływem niewyobrażalnej iluzji. Nigdy nie myślał nawet jak bardzo Genjutsu może wpłynąć na ofiarę, jego wyobraźnia zatrzymywała się w miejscu stworzenia świata iluzji, stworzenia czegoś z iluzji, czegoś co znika po wyjściu z niego. Lecz tutaj, w tym momencie ból był jak najbardziej realny.
Brak możliwości poruszania się, skrępowane do maksimum ciało, ostrze które wrzyna się raz za razem w ciało oponenta, tworząc zapętlającą się iluzje ciągłego bólu, niepowtarzalne uczucie, które zostało mu zademonstrowane. W całym swoim krótkim życiu nie był świadom, iż może istnieć między nim, a kimś innym taka przewaga mocy... W tej jednej wytrenowanej do mistrzowskiego stopnia dziedzinie. Nie! Wróć! Został on bowiem zmiażdżony w dwóch! Iluzja wraz z klanowymi umiejętnościami!
Pluł krwią w iluzji czy rzeczywistości? Ostrze przebijało mu organy wewnętrzne w iluzji czy rzeczywistości? Czy umarł, a jednak dalej żyje bowiem technika nie przestaje działać? Czy z Inu wszystko w porządku? Czy ona również przeżywa to samo co i on... Tysiące pytań na które chciałby otrzymać odpowiedź, chciałby je chociaż zadać... Jednak nie mógł, nie otrzymywał nawet takiej możliwości. Aż do momentu kiedy technika ustała...
W jego rzeczywistych ślepiach nie widniał już Sharingan, a jego naturalne czerwone ślepia, które ślepo lustrowały niewiadomy cel.
-Ile czasu minęło..-spytał samego siebie, nie oczekując żadnej odpowiedzi. Ciało zachwiało się, poruszone przez jego bezsilność lub delikatne muśnięcie wiatru, które teraz było niczym innym jak potężnym tchnieniem samego boga. Wyglądał jakby opuścił go cały rozum, z psychiki została jedynie wyobraźnia i przemyślenia, brakowało mu kontaktu z otoczeniem. Bezwładny organizm upadł na ziemię, warstwy kurzu które nie były jeszcze przesiąknięte krwią wzbiły się w powietrze, delikatnie przykrywając czerwony łeb młodzieńca. Twarz skierowana była w przeciwnym kierunku do Inu, nie mógł nawet spojrzeć w jej twarz ślepym wzrokiem ostatni raz... Nad dwójką stał już jego rodak, który otrzymując rozkaz po prostu go wykonał... Cień uniósł się nad ich głowami, opadając kilka razy. Nie wiedział co się działo, jednak czuł iż coś znów go boli. Lecz uczucie po iluzji było o wiele silniejsze, tłumiło wszystko... Emocje, chęć życia, realny ból przebitych kończyn, słabnące z każdą chwilą ciało.
Jego wzrok zaczynał wracać, a pierwsze co dostrzegł była chmura, dziwna bo ciemna, najpewniej bliska brązowemu koloru lub może czarnemu. Nie wiedział. Powoli mrużył ślepia, zaraz wzrok wyostrzył się na tyle, by do jego mózgu dotarło skojarzenie. To przecież pierdolony dym... Wzrok stąpał powoli w dół, widział trupy ludzi, widział tych do których niedługo sam dołączy lub może nie. Bowiem on osobiście stanie w piekle naprzeciw samego boga podziemi, a wszystko to za to jak żył przez cały ten czas. No właśnie... Przez umysł, który powoli wracał do siebie zaczynały przelatywać różne dziwne obrazy, najwięcej było tych gdzie Inu trzymała się pierwszego planu. Ostatnie wydarzenia nad jeziorem, te miłe i mniej, te gdzie krwi było więcej niż ciał w około, te proste kiedy patrzył jak ona śpi i te nużące do samego uśpienia.
Kolejne chwile mijały, a on wracał do siebie mimo bólu, który cały czas mu towarzyszył, mówiący mu, że dalej żyje i ma się nieźle. Wreszcie mógł poruszać się choć odrobinę, choć jedynie lewą ręką, bowiem na prawej leżał, a samego ciała nie mógł unieść. Sięgnął do torby, powoli sunąc dłonią po ciele. Wyjmując z niej pigułkę ze skrzepniętą krwią, którą miał zamiar zjeść. Po czym chciał przekręcić się na plecy, zbierając całe siły, których cały czas była garstka, poruszył na tyle mocno ciałem by rzucić go tak jak chciał. Co chciał tym uczynić? Mieć możliwość by spojrzeć na Inu, by dostrzec swoją ukochaną i do wiedzieć się jak się ma. Jak potężnie trzeba być związanym z drugą osobą by wykorzystywać wszystko, do ostatku i jeszcze trochę... Kiedy to jego ślepia dostrzegły Inu, która ciężko dyszy, próbującą wykrzesać z siebie siłę na coś co może uratować im życie, zaczął się śmiać. Ciężkie powieki opadły, zasłaniając wszystko własnym cieniem.
-Hi... sa... to... -wymruczał najgłośniej jak teraz tylko mógł, a nie było to zbyt głośne. Bowiem to imię na moment przerwało dziwny śmiech Uchihy, co zwiastował, czego był początkiem!?
Sharingan dezaktywowany
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA1 (+10 Styl) = 11
WYTRZYMAŁOŚĆ 20
SZYBKOŚĆ 84 (+10 Styl) = 94
PERCEPCJA 32 + 20 (shar) = 52
PSYCHIKA 100
KONSEKWENCJA1
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: +10 Siła i Szybkość ze stylu