Siedziba władzy
Siedziba władzy
0 x
Jeśli masz ważną sprawę, pytanie lub potrzebujesz pomocy związanej z funkcjonowaniem forum, proszę wyślij do mnie prywatną wiadomość. Z chęcią zapoznam się ze sprawą i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Re: Siedziba władzy
Drzwi otworzyły się z hukiem. Nie Hakai nic nie wysadził (Tym razem) po prostu otworzone pozornie delikatnie drzwi zrobiły obrót o 180° wokół zawiasu i uderzyły w ścianę... Za nich oczywiście wyłonił się niebieskowłosy wraz ze swoim białowłosym uczniem. Podszedł do wąsacza i nachylając się szerokim uśmiechem przed jego twarzą tak blisko że starzec poczuł na sobie jego oddech (Swoją drogą zalatującym serem który jadł w zeszłym miesiącu)... uniósł papierowy list na szczęście oddzielając ich na krótką chwilę. Po dwóch sekundach położył list na biurku i odsunął się ściągając krępujący uśmiech z dziaduszka. Rozglądał się po pomieszczeniu z szerokim półkolistym uśmiechem i ponownie spojrzał na wąsacza lekko przekrzywioną głową tym razem z lekkiej odległości ale bardziej widocznym szaleńczym pustym wzrokiem który łączył się z wcześniej wspomnianym półkolistym uśmiechem (i przekrzywioną głową) tworząc dziwny zestaw. Do tego jego głos. Wypełniony częścią szczęścia i ogromnym rozkojarzeniem tak jakby tylko w połowie był w tym pomieszczeniu.
Wielki Hakai przybył wraz ze swoim uczniem. E.. A dajecie jakiś talony do budek ramen??
Spojrzał lekko zmieniając mimikę na taką z nutką zastanowienia i uśmiechem bardziej przypominającym tym razem banana niż półkole.
Wielki Hakai przybył wraz ze swoim uczniem. E.. A dajecie jakiś talony do budek ramen??
Spojrzał lekko zmieniając mimikę na taką z nutką zastanowienia i uśmiechem bardziej przypominającym tym razem banana niż półkole.
0 x
Re: Siedziba władzy
Droga do głównej siedziby władzy nie była za długa, a jednak wydawało mi się jakbyśmy szli z dwa dni. Spowodowały to pewnie tegoroczne upały. Budynek znajdował się w centrum osady i był chyba największą budowlą znajdującą się tutaj. Było go widać od samego wejścia do osady. Na samym wejściu przywitali nas strażnicy, ich zadaniem jest pilnowanie tego miejsca więc logiczne, że sprawdzają każdego kto chce wejść do środka. - Witam. Zostaliśmy wezwani do siedziby władzy. Kirito & Hakai. - rzuciłem w stronę strażnika i poszedłem dalej. Od razu rzuciło mi się w oczy umeblowanie w środku całej siedziby, było bardzo eleganckie. W końcu przebywają w niej największe szychy osady. Starszy mężczyzna siedzący za ladą zwrócił się do nas, po co znaleźliśmy się w tym miejscu. Hakai jak zwykle wyskoczył do przodu i zaczął gadać swoje. - Nie jesteś moim sze... a zresztą. - odparłem do Hakaia, ale dałem sobie spokój. Niech sobie myśli, że jest moim szefem. - Dostaliśmy nietypowe wezwanie, przetransportowane przez jastrzębie, na których widniała informacja, że musimy zjawić się w siedzibie władzy. Ja jestem Kirito, a to mój kompan Hakai. - powiedziałem do starszego błękitnookiego okularnika czekając na jego odpowiedź. Czyli pewnie wytłumaczenie po co mieliśmy tu przyjść, a mianowicie zlecenie nam jakieś misji.
0 x
Re: Siedziba władzy
Siwy staruszek po chwili zastanowienia wskazał nam drogę. Dobrze, że tak zrobił. Patrząc na te wszystkie korytarze to chyba z tydzień byśmy szukali pokoju numer pięć. Był on chyba takowym kierunkowskazem siedziby władzy. Jego głównym zdaniem było... wskazywanie drogi. No cóż, żadna praca nie hańbi. Kapitan straży tak? pewnie jest jakimś super silnym shinobim. Na takiej randze od tak się nie ląduje. - Dziękujemy, za wskazanie nam drogi - powiedziałem do mężczyzny, chwyciłem Hakaia za ramię i ruszyliśmy do pokoju z numerem pięć wyznaczonym korytarzem. Doszliśmy pod drzwi i na żelaznej tabliczce przeczytaliśmy napis "Biuro Kapitana Straży, pokój 5". Byliśmy już przed drzwiami. Ciekawe czy jest on tak żelazny jak tabliczka. Chciałem chwycić za klamkę i otworzyć drzwi, ale one postanowiły otworzyć się same. Ku moim oczom ukazał się ogromny, napakowany gościu, który wyglądał jakby sobie wstrzykiwał testosteron. Na pierwszy rzut oka było widać, że nie wiedział po co się zjawiliśmy. - Przyszliśmy... - chciałem mu powiedzieć po co się zjawiliśmy, ale nagle wybuchnął i powiedział, że już wie kim jesteśmy i po co tutaj przybyliśmy. Oszczędził mi trochę mówienia. Powiedział żebyśmy weszli do środka. - Dobra Hakai wchodzimy co nie? Czy spierdalamy? - powiedział lekko chichocząc w stronę Hakaia i weszli do środka. Wchodząc do środka spodziewałem się czegoś innego. Jakiś luksusów, ale jednak było inaczej. Za drzwiami ujrzałem trzy krzesła, biurko i szafki prawdopodobnie na papiery. Wyglądało to niczym na pokój przesłuchań. Spojrzałem jeszcze raz na Hakaia, podszedłem do krzesła i usiadłem. Spojrzałem na kapitana - Co ma dla nas Pan do przekazania? Pewnie jakaś misja. - patrzałem na niego bez żadnego mrugnięcia.
0 x
Re: Siedziba władzy
Hakai wbił do pokoju nie witając się nawet z dryblasem. Spojrzał na krzesła i usiadł na jednym wyciągając z rękawa szczura i szamając go ze smakiem. Nawet uprzednie słowa Kirito zignorował albo po prostu ich nawet nie usłyszał. Taki już jest nasz Niebieskowłosy roztrzepany. Wzrok zwrócił na kapitana muskuły i z uśmiechem na twarzy przerywając na chwilę posiłek powiedział spokojnym głosem.
-Dajecie tu gratis kupony na ramen?
Po czym ponownie szamał pieczonego szczura. Szczur był obsypany czerwoną przyprawą. Była to sproszkowana słodka papryka. Całość smakowała jak na Hakaiowe gusta no 10/10. Jak zresztą wszystko bo wybredny nie jest. Kawałki szczura powoli znikały. Aż został ogonek. Ale ogonki mają w sobie kości. I są lekko no gumowate i pokryte lekką łuskową skorupką. Dlatego Niebieskowłosy położył go na biurko i przeciągnął się prostując kości.
-Dajecie tu gratis kupony na ramen?
Po czym ponownie szamał pieczonego szczura. Szczur był obsypany czerwoną przyprawą. Była to sproszkowana słodka papryka. Całość smakowała jak na Hakaiowe gusta no 10/10. Jak zresztą wszystko bo wybredny nie jest. Kawałki szczura powoli znikały. Aż został ogonek. Ale ogonki mają w sobie kości. I są lekko no gumowate i pokryte lekką łuskową skorupką. Dlatego Niebieskowłosy położył go na biurko i przeciągnął się prostując kości.
0 x
Re: Siedziba władzy
Hakai ani na chwilę nie stracił swojego uśmieszku. Po krzykach w jego głowie powstało tylko krótkie podsumowanie mówiące samo za siebie.
"Ale spięty ten ziomek. Jak baranie jajca... EHH! Pewnie liipaa z tymi kuponami.... Szkoda..."
Podczas reszty paplaniny mięśniaka niebieskowłosy spoglądał w sufit. Jego włosy przysłaniały oczy więc nie było widać tego wyraźnie. Choć po uniesionej głowie i wyjebanej pozycji można było to łatwo wywnioskować.
"Bla.. bla... bla... Niech wreszcie powie coś istotnego..."
Hakai ponownie włożył rękę do rękawa i wyciągnął kolejnego szczura. Ten był za to żółty. Obgryzł go w zastraszającym tempie. Wręcz na dwa gryzy. Uważnie obserwował gdzie pada wzrok kapitana. Zsunął powoli rękę na kolana i upuścił ogonek amortyzując upadek butem tak ,że mówiący mięśniak nic nie usłyszał. Po czym opuścił go już tylko na podłogę. Wraz z ostatnimi słowami wstał i skierował się w stronę drzwi szeroko się uśmiechając.
-Jasne jak słońce zioooomek.
"Ale spięty ten ziomek. Jak baranie jajca... EHH! Pewnie liipaa z tymi kuponami.... Szkoda..."
Podczas reszty paplaniny mięśniaka niebieskowłosy spoglądał w sufit. Jego włosy przysłaniały oczy więc nie było widać tego wyraźnie. Choć po uniesionej głowie i wyjebanej pozycji można było to łatwo wywnioskować.
"Bla.. bla... bla... Niech wreszcie powie coś istotnego..."
Hakai ponownie włożył rękę do rękawa i wyciągnął kolejnego szczura. Ten był za to żółty. Obgryzł go w zastraszającym tempie. Wręcz na dwa gryzy. Uważnie obserwował gdzie pada wzrok kapitana. Zsunął powoli rękę na kolana i upuścił ogonek amortyzując upadek butem tak ,że mówiący mięśniak nic nie usłyszał. Po czym opuścił go już tylko na podłogę. Wraz z ostatnimi słowami wstał i skierował się w stronę drzwi szeroko się uśmiechając.
-Jasne jak słońce zioooomek.
0 x
Re: Siedziba władzy
Może gdybym dopiero co poznał Hakaia to bym był zażenowany i zaskoczony jego zachowaniem. Ale już go trochę znam, więc nie zwracałem na to uwagi. Zjadł szczura i spytał się o kupony do ramen. Powstrzymywałem się od śmiechu i tylko walnąłem lekki uśmieszek jak to zobaczyłem. To nie pora i miejsce na wygłupy. W końcu zaczynamy misję. Po twarzy kapitana straży było widać, że jest ostro wkurwiony. Fioletowy jak bulwa, wiedziałem, że lada moment wybuchnie niczym bomba na Hiroszimie. No i tak też się stało. Starałem się siedzieć w miejscu ze stalową miną, tak żeby nie zauważył, że w ogóle jego krzyki mnie ruszyły. Echo odbijało się chyba po całej siedzibie, a nie zdziwiłbym się jakby słyszały go sąsiadującego wioski. Ma temperament skubany. Mamy patrolować okoliczne tereny wraz ze strażnikiem, który stoi za nami. Odwróciłem się i spojrzałem na niego, wyglądał jakby popuścił w gacie przez krzyki kapitana. Dziwne, że wcześniej go nie widziałem, no ale nic. - Dobra to my już pójdziemy. - powiedziałem i wstałem ruszając w stronę drzwi, gdzie stał już Hakai. Mam nadzieję, że kiedyś nie będę podlegał pod kogoś. Sam będę wybierał co mam robić i za co. Co jest dla mnie ważne i ważniejsze. Ale teraz jeszcze nie mogę. Podszedłem do drzwi - no to co?? Idziemy. - powiedziałem do strażnika czekającego na nas w drzwiach.
0 x
Re: Siedziba władzy
Hakai poszedł na trochę do szpitala, a ja wraz z kapitanem ruszyłem do siedziby władzy w celu zeznania raportu. Nic nadzwyczajnego, ostatnia prosta żeby skończyć misję. Po krótkiej chwili byłem już w "szczurzym" gabinecie, tak chodzi mi o te ogonki, które zostawił tutaj Hakai. Nadal się tu znajdowały. Zapukaliśmy i usłyszeliśmy głośne "Wejść!", ten głównodowodzący chyba zawsze jest taki naburmuszony. Stanąłem normalnie obok kapitana, a ten zaczął zdawać raport na temat misji. - Była dokładnie tak jak kapitan Kizaru mówi. - po wszystkim dodałem tyle od siebie. Otrzymałem saszetkę, odwróciłem się na pięcie i przystanąłem jeszcze chwilę patrząc na dowódce i kapitana. - Dziękuję - i wyszedłem z pomieszczenia w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia.
[z/t]
[z/t]
0 x
Re: Siedziba władzy
Oczywiście ruszyłem do siedziby władzy! Co pokierowało moją decyzją? Tutaj po prostu sobie pogadam, dam list i lecę do najlepszego miejsca, a dokładniej do karczmy, w której na pewno się czegoś napije, bo trzeba korzystać z życia, czyż nie? No i jeszcze warto się rozluźnić przed nagrodą, która zafunduje moje Yoko. Mam nadzieje nie padnie po pierwszej rundzie, bo to będzie słabe wynagrodzenie bycia murzynem.
Doszedłem, nie w tym sensie zboczuszki, do budynku władzy. Przed wejściem wyciągnąłem listy, sprawdziłem który jest gdzie, a następnie schowałem ten do karczmy znowu do kieszeni.
Przyłożyłem do swoich ust kopertę. Teraz musiałem zmienić swoje zachowanie, podejść z wielkim szacunkiem, przykładnością i innymi bzdurami, które mnie brzydzą. No ale trzeba wypaść dobrze, może jakies znajomości się tutaj znajdzie i będzie się w wyższej pozycji społecznej w tym mieście. Taki dobry początek do władzy.
Podszedłem do strażników przy wejściu do siedziby. Ukłoniłem się lekko z poważną miną i zacząłem swoją śpiewkę.
-Witam, przesyłają mnie ze szpitala z ważnym listem.- Wyciągnąłem list przede mną. Albo go wezmą, zobaczą do kogo jest zaadresowany i mnie przepuszczą, albo co tam innego sobie wymyślą. Chwila prawdy. Byłem przygotowany na wejście do budynku, pójśc w stronę tam gdzie mi wskażą i oddać list, a jak inaczej to by chcieli zrobić to mi nie robiło różnicy. Miałem tylko zanieść ten list do siedziby. Do konkretnej osoby w karczmie jest skierowany list, który muszą najpewniej oddać osobiście.
Doszedłem, nie w tym sensie zboczuszki, do budynku władzy. Przed wejściem wyciągnąłem listy, sprawdziłem który jest gdzie, a następnie schowałem ten do karczmy znowu do kieszeni.
Przyłożyłem do swoich ust kopertę. Teraz musiałem zmienić swoje zachowanie, podejść z wielkim szacunkiem, przykładnością i innymi bzdurami, które mnie brzydzą. No ale trzeba wypaść dobrze, może jakies znajomości się tutaj znajdzie i będzie się w wyższej pozycji społecznej w tym mieście. Taki dobry początek do władzy.
Podszedłem do strażników przy wejściu do siedziby. Ukłoniłem się lekko z poważną miną i zacząłem swoją śpiewkę.
-Witam, przesyłają mnie ze szpitala z ważnym listem.- Wyciągnąłem list przede mną. Albo go wezmą, zobaczą do kogo jest zaadresowany i mnie przepuszczą, albo co tam innego sobie wymyślą. Chwila prawdy. Byłem przygotowany na wejście do budynku, pójśc w stronę tam gdzie mi wskażą i oddać list, a jak inaczej to by chcieli zrobić to mi nie robiło różnicy. Miałem tylko zanieść ten list do siedziby. Do konkretnej osoby w karczmie jest skierowany list, który muszą najpewniej oddać osobiście.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości